Miałem jak na moje standardy całkiem normalny sen, od razu powiem że ćwiczę LD i zapamiętywanie snów.
Jestem w canterlot, sala tronowa(chyba) przede mną stoi m6, a z prawej strony ścianę podpiera discord i przygląda się całemu wydarzeniu. Po chwili zorientowałem się że to nie są wszyscy obecni, była zemną jeszcze czwórka kuców, uzbrojonych w: perkusję, gitarę basową, elektryka, mikrofon...
i zaczynają grać! a grają nie byle co bo AC/DC if you want blood, ja wystukuję kopytem(byłem kucem) rytm i gibie się w rytm muzyki, m6 parzą się na mnie jak na wariata, discord kołuję sobię wiosło i też zaczyna grać, dochodzimy do solówki discord rzuca mi gitarę a ja odwalam solówkę.
canterlot zaczyna się rozpadać, ale co nas to gramy dalej! m6 zaczynają gibać się w rytm muzyki a discord odstawia moonwalka. Canterlot wali się całkowicie, rozglądam się i widzę po horyzont kuce śpiewające refren i gibiące się w rytm muzyki. Koncert dobiega końca, podchodzi do mnie discord i daje mi czekoladowe mleko, ja wypijam szklankę i wyrzucam jej zawartość po czym discord stwierdza: "piękny chaos" koniec...