I kolejne rozdziały ujrzały światło światłowodów. Jak wyszło?
Moje obawy o jakość kolejnych części okazały się na szczęście nie sprawdzić – Ghatorr nie tylko trzyma bardzo wysoki poziom z początku fanfika, ale... podnosi poprzeczkę. Wreszcie dowiadujemy się więcej!
Przedstawiony świat w tym fanfiku jest bardzo dobrze opracowany i prezentuje się bardzo ładnie. To coś więcej niż serialowa Equestria, a jednocześnie nadal mamy wrażenie przebywania w znanych nam miejscach. Co mnie bardzo cieszy, Ghatorr rozbudowuje swój obraz krainy pastelowych taboretów. I robi to w świetnym dla mnie stylu.
Ghatorr ma swój styl pisania, który mi osobiście bardzo pasuje. Tekst w zasadzie czyta się sam - jest lekko i przyjemnie. I choć obawiałem się, że w konfrontacji z dosyć mroczną naturą Obsydianki, mogą być pewne zgrzyty to i tutaj wyszło przekonywająco.
Główna bohaterka, choć w zasadzie dopiero ją poznaliśmy bardziej, już mi się podoba. Czuć wpływ Sombry, ale klacz ma swój rozum i potrafi wyciągać własne wnioski i podejmować decyzje.
Nawet serialowe postacie są tutaj dobrze wykreowane. I choć wiele osób może razić „alicornizacja” fanfika – stężenie „pegazorożców” sięga rzadko spotykanego poziomu – to i tutaj wyszło dobrze. Perełką jest tutaj kreacja Pinkie Pie – Ghatorr jest wręcz stworzony do pisania niej! A przecież Pinkie jest jedną z najtrudniejszych postaci z Mane6 do dobrego napisania.
Podsumowując, mamy tutaj świetne czytadło, które serdecznie polecam.