Skocz do zawartości

Mordecz

Brony
  • Zawartość

    372
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    4

Posty napisane przez Mordecz

  1. Jedna z historii napisana na "Mój Mały Fanfik", którego tematem przewodnim była "Rocznica". Ponieważ temat wydawał mi się zbyt trywialny, postawiłem sobie jeszcze jedno zadanie - skupić się na opisaniu zbioru prostych czynności oraz elementów otaczających wokół człowieka. Czytelnik poszukjący wrażeń może się szybko zniechęcić, zaś poszukiwacze spokojnej lektury mogą się czuć zaproszeni.

     

    Historia opowiada krótki rozdział z życia bronego, który wrócił do domu z jednego z ponymeetów. Nietypowy gość składa wizytę w domu młodego człowieka, który dopiero co wrócił do spokojnego zakątka po kilkudniowym wyjeździe.

    W celu krótkiego wyjaśnienia - Mordecz oraz Mądra Flądra to dwaj prezenterzy nieaktywnego podcastu "Echo Ponyville". Powodem zamknięcia działalności były przenosiny jednego z nich do Radia Yay, lecz nostalgia za programem udzieliła się tak bardzo, że obaj postanowili kontynuować współpracę, realizując różne, groteskowe projekty. Praca jest związana z nagraniem "Rozmowa o pracę w Equestria Plotlines", które możecie znaleźć pod tym linkiem:

    LINK

     

    UWAGA: Opowiadanie bardzo luźno łączy się z MLP (tak naprawdę jest tam tylko kilka wzmianek), tak więc jeśli będzie to naruszenie regulaminu z powodu niedostatecznej ilości kucyków w kucykach, to ten temat można skasować  :aj5:

     

    Link do GoogleDocs oraz MLPFiction.

     

    Pozdrawiam

     

  2. Oh you... <3 Cieszę się, że znalazłem te kilka osób, którym podobają się podrzucane przeze mnie materiały. Tyle mi w zupełności wystarczy, Cóż, popularność jest mi obca   :crazytwi:

     

    Tym razem nieco starszy materiał, w którym brałem udział. Wraz z klashyykiem, Niepełnosprytną i Pokemonką nagraliśmy króciutki fanfik, którego zadaniem jest wystraszyć słuchacza. Mimo wszystko nie polecam słuchać nagrania w słuchawkach.

     

     

    (jestem narratorem)

     

    Pozdrawiam

    • +1 1
  3. Stosuję przerwy między akapitami z powodów estetycznych. Tekst na monitorze czyta się inaczej niż książkę, toteż wykorzystuję inne zabiegi piśmiennicze. Poza tym tekst w książce musi być zbity, ażeby zmniejszyć koszta produkcyjne, z kolei opowiadanie mogę dowolnie rozciagnąć. Szczerze mówiąc, tego nawyku nauczył mnie Word (wersja od 2003 bodajże), gdzie to odstęp stał się domyślnym sposobem formatowania tekstu. Spodobało mi się i to wykorzystuję.

     

    Mnie tam zastanawia inna rzecz. Przez jakiś czas nie chciało mi się publikować tekstów z... czystego lenistwa. Nie z powodu klepania w "stwórz temat". Bynajmniej. Po prostu nie chciało mi się tworzyć edycji "dla MLPPolska". Przez jakiś czas wieszano na mnie psy z powodu odmieniania nazwy własnej przez przypadki (co się wydaje logiczne i poprawne gramatycznie), bo ludzie zaczną narzekać itd. Chodzi oczywiście o "Canterlot" (teoretycznie złe) i "Zamek Canterlot" (teoretycznie dobre). Opublikowawszy trzy opowiadania, gdzie szafowałem naprzemiennie obiema wersjami - nikt się nie przyczepił (za to do "rządnych" już tak, za co dziękuję ^^). Mimo to wciąż pozostaje pewien niesmak albo brak zrozumienia zagadnienia. Czy ktoś jest mi w stanie wytłumaczyć, skąd się wzięła maniera pisania w niezmiennej formie "Zamek Canterlot"?

     

    Pozdrawiam

  4. (Powoli zapas możliwych do publikacji opowiadan się kończy... Jestem zmuszony do napisania kolejnych...)

     

    Kolejne krótkie opowiadanie, kolejne połączenie powieści obyczajowej i komedii, kolejna praca napisana na wydarzenie literackie na FGE, tym razem na to najnowsze. Wziąłem udział w reaktywowanym MMF, tym razem jako Drugi Mój Mały Fanfik. Pisarze musieli podjąć się zagadnienia pierwszego dnia panowania Księżniczki Twilight Sparkle. I właśnie z tego powodu prezentuję wam "Opowieść zmierzchową". Cała historia jest wariacją narracyjną, która w sugestywny sposób prowadzi do zakończenia.

     

    Twilight rozpoczyna kolejny dzień, tym razem jako przyszła Księżniczka Equestrii. Zanim jednak dojdzie do oficjalnej ceremonii otrzymania części władzy w zamku, cały poranek wpatruje się w pewnego kucyka za oknem, który niewątpliwie przekuwa uwagę naszej bohaterki...

     

    Link do Google Docs oraz MLPFiction.

     

    Pozdrawiam

     

    EDIT: Wyrzuciłem tag "Comedy", bo rzeczywiście nie pasował.

  5. Myślałem bardziej nad tym, że nie przedstawiłeś Luny jako Księżniczki Nocy a pospolitą pracownicę. Mówiąc o Slice of Life, myślę o zwyczajnych, personalnych problemach towarzyszących przy wykonywaniu codziennych robót np. wzmianka o tym, że Luna dwie godziny temu pokłóciła się z Celestią w jakiejś błahej kwestii(i teraz ciągle myśli o tamtej rozmowie i nie może się w pełni skupić na swojej robocie), o emocjach związanych z oddaniem kolejnej sekcji pałacu, tym razem Twilight Sparkle, o paru detalach towarzyszących codziennej rutynie i możliwości zwalczania nudy w pracy (bo dla niej "ratowanie czyjegoś świata" podpada pod codzienność). Chodzi o wzbogacenie otoczki związanej z conocną pracą jako Księżniczka Nocy.

     

    Może moja wizja gatunku nieco się różni od twojej, dlatego zwróciłem na to uwagę :v Serio, przy takiej ilości akcji podanej w opowiadaniu (chociażby ta wzmianka o ratowaniu Fluttershy spod kłów drzewnych wilków) to mi bardziej podpada pod przygodówkę.

     

    Pozdrawiam

  6. Ciężko podporządkować opowiadanie pod "Slice of Life". Obserwując wszystkie wydarzenia, bliżej całości do "Przygoda". Niestety historia jest dość krótka i opisana bardzo ubogo.

     

    Przede wszystkim - więcej opisów. Całość zbijasz do zdań pojedynczych, co utrudnia czytanie i wczucie się czytelnikowi w akcję. Posłużę się jednym przykładem:

     

    Tekst:

    Była w ogromnym pomieszczeniu z wieloma obrazami podpisanymi imionami kucyków. Zawartość obrazów się zmieniała. Co chwilę przedstawiały coś innego. Luna użyła magii. Jej róg błysnął granatowym światłem.

     

    Komentarz:

    Co przedstawiały te obrazy? Zostały wykonane z jakiegoś materiału? Wszystkie miały takie same obramowania? Jakiego rodzaju były to podpisy? Złote, może srebrne? Na czym były zawieszone obrazy? Jak wyglądało pomieszczenie?

     

    W jaki sposób obrazy się zmieniały? W sposób płynny czy pokazywały inne sceny? Widzieliśmy wspomnianego kucyka z jakiejś perspektywy czy to, co sam widział? Czy koszmary senne i zwyczajne sny wyglądały identycznie? Czy istniały sny pozbawione obrazu?

     

    Jak Luna reagowała na widok obrazów? Cieszyła się ze swojej funkcji? Dlaczego musiała interweniować? Długo musiała pokonywać korytarz? Jakie zazwyczaj towarzyszą jej uczucia podczas pracy?

     

    Zadawaj sobie masę pytań i odpowiadaj. W ten sposób rozwiniesz opisy i jednocześnie zdołasz zainteresować czytelnika jakimś ciekawym pomysłem. Masz dobry pomysł na opowiadanie, ale musisz jeszcze trochę popracować nad rozwinięciem.

     

    Pozdrawiam

  7. Problem polega na tym, że nie każdy pisarz/czytelnik to recenzent i vice versa. Nie można wymagać od czytelnika, aby po przeczytaniu tekstu napisał jakiś komentarz. Jeśli ktoś lubi i potrafi komentować, to zawsze coś napisze, o ile będzie miał czas. Komentowanie opowiadania to dość długi proces, a nieco dłuższe wypociny wiążą się z poświęceniem półtorej godziny. To dość trudna sztuka i nic dziwnego, że częściej trafia się komentarz "Fajne" niż "urzekła mnie przemiana relacji między bohaterkami oraz wpływie tego na ich najbliższe środowisko". Może zamiast rozwodzić się nad teoriami, podejdę do tematu na własnym przykładzie:

     

     

    Z racji na doświadczenie* w tej dziedzinie i wielu obserwacji, doszedłem do wniosku, że o wiele bardziej bonifikowaną funkcję niesie ze sobą wytknięcie błędów stylistycznych oraz wskazanie metod przeciwdziałania. Wychodzę z założenia, że jeśli dana osoba ma problem z pisaniem w języku polskim, to wpierw musi się tego nauczyć, wyrobić własny styl, a dopiero później możemy się zastanawiać nad przekazywaną treścią. Nie każdy tekst musi mieć przesłanie, czasami kryterium oceny zależy od tego, czy tekst był czytelny i przystępny w odbiorze. Na przykład spójrzcie na Pinkie Pie - niby geniusz, a nikt nie potrafi się z nią dogadać, ponieważ różowa klacz nie operuje przystępnym dla ogółu językiem. Podobnie z pisarzem - choćbyś w swoich dziełach głosił niezbywalną prawdę życiową, a swoją osobą stanowił podwaliny nowej religii, która pociągnie za sobą miliony, nikt nie weźmie cię na poważnie, jeśli nie zdołasz przedstawić swoich idei w racjonalny sposób. Cóż, pisarz musi mieć pośladki ze stali, a mało kto potrafi znieść (słuszną bądź nie) krytykę. Gorzej, jeśli tak nastawiony komentator przegina w drugą stronę...

     

    Pozdrawiam

    _____________

    * ponieważ nie wypowiadam się na tym forum za często, to większość osób i tak zignoruje teksty kilkupostowca. Mniejsza o dygresję - zajmuję się komentowaniem i recenzowaniem opowiadań. W swoich komentarzach skupiam się na stronie technicznej tekstu, unikając tego zagadnienia przy recenzjach.

    • +1 1
  8. Święta się skończyły. Możemy wrócić do parodiowania całego świata.

     

     

    Kiedyś było "Z Kamerą Wśród Bronies". Pomyślałem sobie, że niektórzy piszą na potęgę, inni próbują coś narysować, z kolei ja... postanowiłem to nagrać. Efekt? Cóż, do tej pory mówią mi, że zginę :/

     

    Pozdrawiam

    • +1 1
  9. Cieszę się, Niklas, że załapałeś aluzję ^^

     

    Irwin, obawiam się, że nie zrozumiałem tego, o co chciałeś się zapytać. Mimo to spróbuję odpowiedzieć.

     

    Jak zawsze chodzi o to, aby zminimalizować ilość powtórzeń oraz słówek na tyle kontrowersyjnych, aby uniknąć konfliktu typu "kto wpadł na stworzenie tak karygodnego neologizmu?". Człowiek zazwyczaj jest konsekwentny w swoich osądach, tak więc osobę, która nie potrafi ułożyć poprawnie gramatycznego zdania w języku polskim, potraktuje na równi z taką, co ma problemy używaniem w prawidłowy sposób tego, co już posiada. Stąd też może wynikać wstręt do tworów typu "pegazica", "jednorożątko" itd. Akcję z kolei można prowadzić w ten sposób, że bohaterowie mający na nią wpływ są tylko sznureczkami, o których wspominamy w jednym zdaniu, a przez kolejne pięć, dziesięć tworzymy zdania, gdzie głównym podmiotem staje się efekt działań tychże bohaterów. Zamiast personalizować zawsze można generalizować lub szufladkować, wszystko w zależności od narracji i sposobu jej prowadzenia.

     

    Podejrzewam, że wprawny piszarz dałby radę stworzyć opowiadanie, gdzie użyłby wiele kontrowersyjnych określeń. Wiele zależy od zaprezentowania produktu i sposobu sprzedaży, że tak to ujmę marketingowo.

     

    Pozdrawiam

  10. Używaj [brak tagu], oszukaj system gatunkowania.

     

    Muszę unikać "żądzy", ponieważ za każdym razem popełniam przy nim błąd. Cóż, jestem świadom swej pięty achillesowej ^^ Zastąpiłem stary gatunek, poprawiłem jeszcze kilka pomniejszych błędów i cóż mogę więcej powiedzieć...

     

    "Czekamy na więcej" i "czekamy na więcej" - wy chyba coś mi sugerujecie?  :TWcU3: (może kolejny tekst po świętach, wypadałoby ten okres spędzić z rodziną, a nie nad opowiadaniami)

     

    Pozdrawiam

  11. Jeśli miałbym się wypowiedzieć w kwestii "jednorożki", "klaczy pegaza" czy "pegazicy", to akurat nie widzę problemu, aby rozwiązać ten dylemat w bardziej naturalny sposób. W serialu występuje zazwyczaj jeden "typ" kucyka z perspektywy wykonywanego zawodu czy też czynności. Osobiście używam najbliższych porównań oraz określeń, które samoistnie potrafią skojarzyć się z daną postacią. Oczywiście należy też pamiętać o odpowiednim wprowadzeniu nowego określenia do kontekstu, aby ułatwić zrozumienie przekazywanej treści. W ten sposób udało mi się uniknąć większości przepychanek, kiedy to musiałem unikać powtórzeń oraz zgrzytliwych epitetów. Dajmy na to kilka przykładów:

     

    Twilight - czarodziejka, bibliotekarka

    Applejack - kowbojka, farmerka, przyzwoitka*

    Rarity - krawcowa, projektantka, zołza*, choleryczka*

    Pinkie Pie - zmora*, imprezowiczka, wesoła klacz

    Rainbow Dash - tęczowogrzywa, atletka

    Fluttershy - maślana klacz

    Spike - służący, pomocnik, pomagier, safanduła*

    Trixie - iluzjonistka, mizantropka*

     

    (* podane zostały przypadki ekstremalne, które wymagają nieco więcej niż jednego zdania wyjaśnienia)

     

    Nalezy jednak pamiętać, że zawsze powstanie kwestia sporna. Lepiej jednak nie sprawdzać znajomości języka polskiego u czytelnika czy jego zdolności translacyjnych. O wiele bezpieczniejszym zabiegiem jest doprowadzenie do sytuacji, gdzie sprawdzamy zdolność czytania ze zrozumieniem. Wtedy mamy zarówno szersze pole do popisu, jak i bardziej racjonalne argumenty do obrony zastosowanych określeń.

    _____________

     

    Kiedy przychodzi mi walczyć z językiem Applejack, wychodzę z założenia, że skoro pochodzi ona z "ludu ziemi", to jej wypowiedzi będą posiadały takowe konotacje (Uderz w pień, a jabłka same polecą zamiast Uderz w stół, a nożyce się odezwą), a także używanie paralel, które barwnie zdołają oddać jej charakter. Oczywiście nie zawsze, ale dajmy na ten przykład postać Omiego z Shaolin: Pojedynek Mistrzów - jest to młody, wyalienowany mnich, który w pewnym momencie próbuje się zasymilować z przyjaciółmi z różnych krańców świata (Brazylia, Teksas i Japonia). Rozumem nie grzeszy, tak więc przy pierwszych lepszych okazjach przeinacza każde możliwe porzekadło (jestem na stopie, dam sobie włosy uciąć, gadka ścierka). Jeśli ktoś potrafi przystosować u Applejack podobny mechanizm, to już ma sposób na oddanie swojskiego charakteru postaci (chociażby zastosowane w CRISISIE nosz kosztela!).

     

    Pozdrawiam

  12. Kolejne króciutkie opowiadanie pozbawione przydziału na gatunek. Coś z pogranicza komedii i powieści obyczajowej, acz uznałem, że do żadnego z powyższych się nie nadaje. Tradycyjnie - One Shot z okazji ostatniej odsłony pierwszej edycji Mojego Małego Fanfika, który miał miejsce kilka miesięcy temu. Całość nie przekracza tysiąca słów, tak więc jest to na jeden wdech.

     

    Ciekawostka - przeczytawszy historię, niektórzy pragnęli przyporządkować to do gatunku [Troll]

     

    Rarity w towarzystwie Twilight Sparkle oraz Pinkie Pie przybywają do Zamku Canterlot na specjalną uroczystość organizowaną przez Księżniczkę Lunę. Czy uznana projektantka z Ponyville zdoła spełnić swe marzenia o byciu sławną?

     

    Link do Google Docs oraz MLPFiction

     

    Pozdrawiam

    • +1 1
  13. Musiałem "urwać" to opowiadanie na sam koniec, ponieważ wtedy istniała zasada o pięciu stronach, a ja gorączkowo poszukiwałem zwięzłego zakończenia. Z perspektywy czasu (przypomnijmy, że pisałem to ponad rok temu) trudno mi ocenić, jakimi kierowałem się pobudkami. Kredke widząc opowiadanie na pięć i pół strony, prawdopodobnie przymknąłby oko, a ja mógłbym na spokojnie zwieńczyć całość bardziej adekwatnym zakończeniem. Ciekawe, że punktem charakterystycznym całości jest właśnie zakończenie, które nieco rujnuje budowany od początku klimat "baśni" (chyba mogę użyć tego określenia, trudno mi powiedzieć). Przwyczajony do spokojnej historii czytelnik pod sam koniec otrzymuje nie scenę, a zdanie, po przeczytaniu którego stan głównego wątku budzi mieszane uczucia. Jak sam wspomniałeś - kwestia gustu.

     

    Cóż, wedle zasady, że każdy popełnia błędy, a w szczególności własnych potknięć nie dostrzegają autorzy, zawsze się znajdzie jakieś kontrowersyjne określenie, na temat którego można podyskutować.  ;) Cieszę się, że opowiadanie przypadło do gustu. Jeśli nie zapomnę, to w niedalekiej przyszłości odgrzebię stare pliki z kucykowymi opowiadaniami.

     

    Dodałem drugi link, tym razem bezpośredni na Google Docs.

     

    Pozdrawiam

  14. Jakoś nigdy nie mogłem się przekonać do publikowania swoich treści na tym forum i pewnie tak zostanie...

     

    Stara historia napisana dawno temu na jedną z pierwszych edycji Mojego Malego Fanfika. Historia skupia się wokół Innera, syna zegarmistrza. Źrebak chce przekonać swego upartego rodziciela, aby wraz z nim obejrzał pierwszy letni wschód słońca, który jest celebrowany osobiście przez J.O. Celestię.

     

    Może kogoś zainteresuje ta jakże krótka, bo ledwie przekraczająca tysiąc słów, opowieść.

     

    Link do opowiadania (MLP-Fic)

    Link do opowiadania (Google Docs)

     

    Pozdrawiam

    • +1 2
  15. Nie lubię tego opowiadania. Nie podoba mi się pod prawie każdym względem, co nie zmienia faktu, że udało mu się wywołać uśmiech na mojej twarzy. Nie lubię tego rodzaju humoru pewnie z powodu spaczonego, wysublimowanego gustu. Zgodnie z prośbą pokonałem te kilka stron, naniosłem garść komentarzy, a teraz spróbuję wszystko na spokojnie podsumować:

     

    - spróbuj przebrnąć przez wszystkie dialogi raz jeszcze. Chodzi o to, że w wielu miejscach powinien być wykrzyknik, symbolizujący tutaj emocje itp. Chociaż w ten sugestywny sposób pokażesz, że nadgorliwy ochroniarz uwielbia swoją pracę,

    - interpunkcja jest w porządku, tylko pilnuj się przy spójniku "zanim",

    - przecinek przed "czy" stawiasz w sytuacji, gdy tworzysz z niego zdanie podrzędne. Jak wiadomo ten wyraz spełnia dwojaką funkcję - po pierwsze daje alternatywę ("Zjeść śliwki czy pomarańcze?"), a po drugie rozpoczyna zdanie podrzędne ("Zastanawiam się, czy mógłbym zadać ci pytanie..."),

    - w kilku miejscach opowiadanie jest słabe pod względem stylistyki. Miejscami jest to spowodowane dodawaniem zbyt potocznych określeń oraz skrótami myślowymi,

    - do narracji muszę się przyczepić. Głównie chodzi mi o stosowanie określeń typu "raczej", "zapewne", "najwyraźniej" itd. Próbuj unikać tych określeń, podobnie jak czasowników modalnych, zastępując je wyrażeniami jednoznacznymi. Zdanie "Otoczona przez trzech ochroniarzy posuwała się po korytarzu raczej powoli." już lepiej zabrzmi pod postacią: "Twilight długo pokonywała zamkowe korytarze, będąc chroniona przez trzech ściśle przylgniętych do niej ochroniarzy.". Tutaj mamy pewność, że jest pod czyjąś protekcją i z tego powodu zbędnie traci czas.

     

    Osobiście usunąłbym jedną czy dwie sceny i bardziej skupiłbym się na wykrzesaniu czegoś więcej z nadgorliwego ochroniarza Twilight. Odnoszę wrażenie, że jego charakter nie został w pełni oddany i mógłby jeszcze kilkoma pomysłami zaskoczyć zarówno mnie, jak i naszą biedną bohaterkę. Siedem stron to bardzo mało miejsca na realizację tematu w takim stylu. Pomimo odrzucającego mnie całokształtu, jestem na tak. Pomysł dobry.

     

    Pozdrawiam

  16. Temat tworzony z myślą o osobach, które lubią... dziwny, niestandardowy humor domieszkowany absurdem i... sam nie wiem czym. O ile mnie pamięć nie zwiedzie, co jakiś czas wrzucę filmik, może dwa. Teraz mam pod ręką raptem trzy materiały, może wam się spodobają :3

     

    Inne, nieco absurdalne spojrzenie na odcinek "Princess Twilight Sparkle". Uważajcie, bo zawiera śladowe ilości Twilicane'ów.

     

    Kiedyś znalazłem to nagranie na komórce i pomyślałem sobie, że fajnie będzie wykorzystać go w kucykowym uniwersum.

     

    Jeśli się zastanawialiście, kto powziął się za zaśpiewanie PFUDORA po polsku, to teraz znacie odpowiedź. Jeśli nie mieliście okazji go posłuchać, tak teraz jest niebywała okazja poznać mój pokaleczony wokal ;)

     

    Pozdrawiam

    • +1 2
  17. (Hmmm... Ludzie zmuszają mnie, żebym się przywitał... Cóż za nieznośni truciciele. Chwila, przecież mnie tak nazywają, Ech, nieistotne...)

    Witam serdecznie wszystkich mnie znających i tych niekoniecznie. Najlepiej będzie, jeśli zrobię kopiuj-wklejkę z sygnatury:

    "Stary trep pozbawiony wykształcenia, nazywany zazwyczaj trucicielem, męczyduszą, safandułą, malkontentem, buchalterem, zwyrodnialcem, od biedy korektorem, krytykiem albo recenzentem, podrzędny pisarz, który opublikował dwa "paro-stronowce", wierszyk i długi, acz wyjątkowo nudny, fik z gatunku Dark. Lubi kucyki. Mentalnie czuje się Fluttershy, ale psychotesty mówią, że jest Pinkie Pie. Wielu twierdzi, że osiągnął dno, ale on kopie głębiej. Zwykł wieńczyć wypowiedzi prostymi pozdrowieniami."

    Tak, zgadza się. To cały ja. Uwielbiam znęcać się nad autorami fików, nad ich stylem, pismem, gramatyką i wszystkim, co tylko zamieszczą. Świadomość zrujnowania czyjejś kariery pisarskiej sprawia, że czuję jak ciepło rozlewa się w moim wnętrzu.

    (Ach, wspaniałe uczucie... Chwila, karetkę. Wylew! Wylew!)

    Zajmuję się głównie korygowaniem fików, zwłaszcza na FGE, gdzie nazywają mnie "kotem w buldożerze" z racji na ogrom zniszczeń pozostawionych w dokumencie oraz pozostawianych okazyjnie słowach: "Purr! Purr!". Czy powinienem być do tego upoważniony? Nie mam bladego pojęcia, podobnie zresztą jak do pisania opowiadań, wypowiadania się na forum, zajmowania się radiostacją (tak, będę w Radiu Yay). Jestem zazwyczaj zmęczony i zapracowany, ale znajdę trochę czasu na "zglancowanie" jakiegoś źle napisanego fika.

    Czy powinienem się zajmować fanowskimi opowiadami? Nie sądzę. "My Little Dashie" uważam za jeden z największych gniotów literackich, jakie wypuścił ten fandom, "Cupcakes" skończonym badziewiem skierowanym do wielbicieli wszelakiego sadyzmu. Oba opowiadania nie przedstawiają literalnie niczego, ale przynajmniej są przez większość chwalone ponad życie. To dość budujące...

     

    (Ach, ból plota...)

    Z racji na mojego szmergla nt. "języka ojczystego" stawiam fiki rodzime ponad wszelakie tłumaczenia i obcojęzyczne produkcje, więc nawet polska ogromna porażka literacka będzie postawiona wyżej nad chociażby najlepiej zredagowaną polonizacją.

    (Dobrze będzie jak na tym zakończę...)

    Pozdrawiam

×
×
  • Utwórz nowe...