Skocz do zawartości

aTOM

Brony
  • Zawartość

    405
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    3

Posty napisane przez aTOM

  1. Generalnie nie jest źle, choć sam oryginał... cóż, nie powalał jakością i wykonaniem.

     

    Sama fabuła... no był jakiś potencjał na komedię (ja to wszędzie widzę potencjał na komedie :P), ale cóż, wyszedł w sumie SoL o krótkiej historyjce, którą można opowiedzieć przy kawie. Co nie oznacza, że jest zły. Jest... wysoce neutralny i boleśnie normalny.

     

    Zaś co do tłumaczenia - przede wszystkim przełożyłaś fika z angielskim sposobem zapisu dialogów i to jest coś, co wymaga gruntownej przebudowy całego fika, żeby był prawdziwie "po polskiemu". Do tego kilka zdań wygląda na przełożonych żywcem, choćby "Zobacz na mnie". Ale generalnie nie jest źle, tekst dobrałaś idealnie na pierwsze tłumaczenie (krótki i nie za trudny), więc gdyby poprawić samą kwestię zapisu dialogów...

     

    Działaj dalej, jesteś na dobrej drodze. Jakby coś, to służę radą :)

  2. Moja prelekcja to generalnie polska wersja prelekcji na ten sam temat, którą prowadziłem na ostatnim My Little Konwencie - rzecz jasna z pewnymi zmianami (choćby zgadywanki będą nieco inne). Także zapraszam serdecznie :)

     

    I przypominam, że nadal mam 3 miejsca wolne w samochodzie na trasie Pszczyna - Kraków w sobotę rano. Ktoś, coś? - na PW.


  3. Jedzie ktoś z okolic Bielska/Brzeszcz?

     

    Ogłoszenia drobne: najpewniej pojadę samochodem w sobotę rano z Pszczyny do Krakowa.

    Trasa do podejrzenia: Pszczyna - Oświęcim - Kraków

     

    Także jeśli ktoś jest zainteresowany podwózką, niech pisze na PW - tam też podam więcej info. Zaznaczam jednak, że nocuję w Krakowie i wracam dopiero w niedzielę wieczorem (najpewniej na Cieszyn), więc transport z powrotem we własnym zakresie trzeba sobie zorganizować.

     

    Stan: 4 miejsca wolne


  4. Na przykład: wyrafinowana, lubiąca dobre trunki Octavia, Derpy listonoszka/towarzyszka Doktora, Lyra z manią na punkcie ludzi i/lub rąk.

    A jeśli ktoś próbuje stworzyć coś innego, to zwykle przesadza w drugą stronę, np. Octavia ukazana jest jako kuc, który imprezuje więcej niż Pinkie, a pije więcej niż Berry Punch. I oczywiście słucha metalu.

     

    Mi osobiście nie przeszkadza zbytnio takie podejście. Może i prezentowanie postaci dokładnie tak, jakie są (lub jakie ogół uważa, że są) w serialu jest stereotypowe, ale... Dzięki temu mamy przekrój postaci, z których każdą można dopasować do jakiegoś opowiadania i pisarz ma nieco ułatwione zadanie, jeśli chodzi o poukładanie wszystkiego. Ktoś pisze coś w klimatach westernu? AJ jako główna postać i można działać. Zwariowana komedia w stylu Looney Toons? Różowa Cesarzowa Czwartej Ściany już czeka. Historia ma łapać za serca i nerki? Derpy i Dinky chętnie w niej wezmą udział.

     

    No dobra, ten ostatni przykład to nawet mi się już przejadł, ale generalnie wiecie, o co chodzi.

  5. Czy to jest plagiat? Osobiście nie czuję się plagiatorem ale to tylko moje subiektywne zdanie, którego raczej będę się trzymał

    Wykorzystany w ten sposób, to nie plagiat, tylko nawiązanie, tak jak napisałeś. Przynajmniej ja tak to postrzegam, choć granica między nimi jest czasem bardzo cienka. A opiera się głównie na tym, aby to jakoś zaznaczyć, np. poprzez przypis. Acz wiele nawiązań jest z reguły oczywistych (przynajmniej dla autora) i wtedy wg. mnie nie ma potrzeby się w takie coś bawić.

     

    Bo czym innym jest użycie drobnego fragmentu jakiegoś dzieła we własnym tekście i potraktowania tego jako dodatek, a czym innym skopiowanie całości z zastąpieniem kilku słów bez wzmianki o oryginale i chwaleniu się: "napisałem fika, patrzcie!".

  6. Zacność. Wciągająca lektura, fabularnie świetna. Miasto będące próbą skonstruowania idealnego ładu, poprzez narzucanie mieszkańcom "właściwej" ścieżki ich życia i podporządkowanie ich prostym systemem - pilnuj się, bo jak uzbierasz za dużo punktów, to zamiast czajnika dostaniesz celę. No i oczywiście musiały się tam pojawić jednostki, którym się to nie podoba i które będą próbować... hmm, właściwie to chciałem napisać "uratować świat", ale bardziej wygląda mi to na zwykłą zemstę. I póki co wydaje mi się, że nasza banda buntowników naprawdę ma gdzieś długofalowe konsekwencje i chce tylko zniszczyć system, przez który tyle wycierpieli.

     

    Czekam na dalsze części.

    • +1 2
  7. Póki co przeczytałem prolog i powiem, że zapowiada się pieruńsko ciekawie. Postaram się jutro przeczytać na spokojnie całość i machnąć porządniejszy komentarz.

     

    Kwestia Barw od razu skojarzyła mi się z Nurtami Numereny, choć widzę, że to nie do końca to samo. Ale już za to ogromny plus, bo tamten system jest rewelacyjny wg. mnie i jestem szalenie ciekaw, jak będzie to wyglądać tutaj.

     

    Hmm... był kiedyś taki film, w którym bohater (bodajże jakiś Schwarzenegger czy ktoś tego typu) zostaje zahibernowany i budzi się w przyszłości, w mieście, gdzie wszystko jest właśnie kontrolowane przez wszelkiego rodzaju instytucje i monitoring, a każde przestępstwo natychmiast wykrywane. Nawet za przeklinanie można dostać mandat z automatu - i to dosłownie. Nie pamiętam tytułu, ale czyżby ww. był jakąś inspiracją?

    • +1 1
  8. Dobrze... Na wstępie chciałem tylko podkreślić, że nie trawię klimatów TCB i podobnych, ale jako że to twój pierwszy fik, to liczyłem na nieco świeżości w tej kwestii.

     

    Niestety, połowa pierwszej strony już mnie przekonała, że moje nadzieje są płonne. Acz plus za nawiązanie do pana Coelho (choć sądząc po adnotacji na końcu, nie jestem pewien, czy to nie było po prostu nawiązanie do innego fika...)

     

    Pisząc rzeczy typu "przepraszam za ortografię" kopiesz sam pod sobą dołek. Przepuść tekst chociaż przez jakiegoś znajomego, który by ci wytknął niezrozumiałe zdania (a tych jest zadziwiająco dużo jak na tak krótki tekst). Tu nie chodzi o to, że ktoś jest nazistą gramatycznym i wytknie ci wszystko, ale o to, żeby tekst był w ogóle czytelny i przyjemny wizualnie. Jednak tutaj nawet korekta nie pomoże zbytnio, bo...

     

    ...fabuła nie istnieje. Mogła być z tego smutno-gorzka gadka o przemijaniu i życiu, o tym, że wojna dotyka wszystkich (a najbardziej cywilów), a nawet o jakieś pojedynczej tragedii, która się wydarzyła pośród miliona i której nikt poza daną osobą i tak nie zauważa. A dostaliśmy ZAKOŃCZENIE A ORAZ B, w dodatku wciśnięte w tekst w najbardziej perfidny sposób, jaki widziałem. I żadne z nich nie wyjaśnia niczego. Mogłeś sobie przynajmniej darować dopisek "mam nadzieję, że się wzruszyłeś...", bo dawno takiego facepalma nie zaliczyłem, jak po przeczytaniu tego kawałka.

     

    Naprawdę, naprawdę staram się zazwyczaj szukać czegoś pozytywnego w każdym fiku, zwłaszcza u osób początkujących, ale tym razem z przykrością stwierdzam, że mogę jedynie powiedzieć: przynajmniej próbowałeś.

    • +1 2
  9. Aktualnie czytane:

     

    - "Para w Ruch" Prachetta - czyli kolejna część serii o Moiscie von Lipwig, acz póki co nie oceniam jej tak dobrze jak choćby "Piekło Pocztowe" (humor jakoś oklapł), ale jestem gdzieś dopiero w połowie, więc zobaczymy.

     

    - "Małe, duże" J. Crowleya. Jak żyję, nie czytałem jeszcze równie zakręconej książki, czy raczej: "Opowieści". Sam pomysł jest intrygujący, ale sposób pisania mierzi, a akcja ma tendencję do ciągnięcia się jak śniadanie w 'Modzie na sukces". Losy Drinkwaterów (w ogóle nazwiska czy imiona bohaterów przypominają... kuce! Są tak... proste i jednoznaczne) mają parę interesujących wątków, ale ogólnie przypomina to pisaną telenowelę.

     

    Ale póki co obie powyższe poszły w odstawkę, gdyż dorwałem w swoje łapska to:

     

    - "Droga Królów" Sandersena. Powiem wprost - nie pamiętam, kiedy ostatnio jakaś książka tak mnie wessała. Naczytałem się wcześniej opinii, że kniga faktycznie jest napisana bardzo dobrze, a świat jest wykreowany fantastycznie, ale podchodziłem do nich z dystansem. Będąc w połowie lektury mogę stwierdzić, że nie były przesadzone. Wykreowany świat czy sposób przedstawienia tamtejszej magii zachwyca, bohaterowie są wyraziści i interesujący i nie ma ich tak dużo, jak choćby w "Malazańskiej" czy "Pieśni Ognia i Lodu", dzięki czemu wątki nam się nie mieszają. Motyw sprenów, czyli swego rodzaju "duchów" zamieszkujących niemal każdą rzecz i pojawiających się np. gdy ktoś jest ranny czy czuje radość jest fenomenalny. Dość powiedzieć, że jedna ze scen sprawiła, że po raz pierwszy od dawien dawna wzruszyłem się podczas lektury:

    Kaladin leżący na pół martwy po arcyburzy i Syl, która stoi na jego piersi i odpędza śmierciospreny. Ta scena jest ge-nial-na, niby krótka, ale jak dla mnie zawiera w sobie prawdziwą arcyburzę (powtórzenie zamierzone) emocji.

    I jeszcze te cudne szkice! Książkę naprawdę polecam każdemu fanowi fantastyki.

  10. Artykuł Poulsena mnie również zaciekawił, i podpisuję się pod nim wszystkimi kopytami. Na FimFic można, owszem, nadal znaleźć dobre opowiadania, ale jest to coraz trudniejsze. Przykład z życia - kilka z tekstów, które przełożyłem, znalazłem poprzez proste przeszukanie paru pierwszych stron sekcji "Featured", i to nawet bez podziału na tagi. Kiedy po jakimś czasie próbowałem zrobić coś podobnego, to się załamałem znacznie większą ilością seksualnego badziewia. Prawdę mówiąc mam wrażenie, że statystyki większości z nich są sztucznie nabite - ktoś kliknie z ciekawości, przeczyta opis, może początek, i tyle. Ale wyświetlenia lecą...

    EqD, jakie alternatywne źródło bardzo dobrych tekstów (ileż ja tam perełek złowiłem!) także zaczęło jakoś ostatnimi czasami wysychać.

     

    Z innych rzeczy - ciekawy i konkretny artykulik na temat karcianki. Nigdy w nią nie grałem, bo zasady zdały mi się dość pogmatwane (i, jak widzę, nie jestem w tym sam).

    • +1 1
  11. Jak tylko przeczytałem kilka pierwszych zdań od razu skojarzyło mi się "The Editor in my head"... I w sumie trochę smutam, bo postawiłeś na świat, w którym najwyraźniej większość z góry wie, że jest w opowiadaniu, ale nigdzie nie ma Pinkie (pewnie była zbyt zajęta plądrowaniem innego uniwersum).

     

    Samego fika nazwałbym "pociesznym", bo lekki i zabawny, w sam raz na lekturę z rana :D Co prawda nie umierałem ze śmiechu (w ogóle gdzie jest tag [random], Draques? Nie wmówisz mi, że to opowiadanie na niego nie zasłużyło), ale przy niektórych słówkach czy ripostach i tak solidnie można było się pohahać :D

     

    Śmiech ponoć wydłuża życie, także polecam zwłaszcza osobom palącym i nałogowym kawoszom, wyrównacie sobie nieco czas, jaki stracicie przez używki :yay:

    • +1 1
  12. Przyznaję bez bicia, że do paru rozdziałów rzeczywiście się nie przyłożyłem i przez to wystąpiło nieco głupich błędów. Ale liczne powtórzenia? Akurat tu wydawało mi się, że naprawdę staram się jak głupi, aby takowych uniknąć.

     

    Co do "komputerowej" fabuły i przestawienia akcji... Cóż, FOE wyprzedza ten fik pod tym względem o lata świetle, a stanowi prawdopodobnie najbardziej znaną lekturę w fandomie :D Acz przytoczony nieco wcześniej zarzut, że Twilight jest OP (podobnie jak w pewnym sensie Littlepip) ma w sobie sporo prawdy... z tym że tutaj jest to poniekąd uzasadnione fabularnie.

     

    Dziękuję za komentarz :) A jeśli rzeczywiście spodobała ci się postać Rarity, to opowiadanie poboczne, które powoli (bardzo powoli...) kończę powinno ci się spodobać, gdyż znacznie rozwija historię białej damy.

  13. Chciałem już tu wstawić link do piosenki typu "Złoty krążek" z dedykacją, ale nie wiem, jak daleko sięga furia czarnej smoczycy, więc nie będę ryzykował :P

     

    A jeśli chodzi o szukanie drugiej połówki, to polecam najbliższy monopolowy :crazytwi3:

    • +1 3
  14. "Friendship is like a song. Its disparate melodies and chorus can be the most enchanting things to ever light the air. But even the most spectacular song means nothing without its bridge."

    W oczekiwaniu na kolejny rozdział tłumaczenia przeczytałem kilka kolejnych w oryginale. Bez zbytniego spoilerowania... rozdział VII (patrz przytoczony wyżej fragment) jest miażdżący. Chętnie podzielę się szerszą opinią, kiedy już ukaże się przekład. Dolarze, jak postępują prace?

  15. Jeśli szukasz słuchawek za ok. 150-200 zł, to osobiście polecam coś AKG K512 MK II. Jakość dźwięku bardzo dobra, całkiem nieźle tłumią otoczenie, dość porządne wykonanie. Używałem do słuchania muzyki z kompa i empetrójki, przez kilka zim służyły zamiast czapki, przez ponad trzy lata używałem jako słuchawek do nagłaśniania zespołu muzycznego w czasie występów - w każdej z tych sytuacji sprawdzały się świetnie. Jak na słuchawki za taką cenę są fenomenalne.

     

    Istotne, jeśli nosisz okulary - o ile Senki HD 202 gniotły mnie jak diabli i musiałem co jakiś czas je zdejmować, bo mi się oprawki z okularów wrzynały, tak AKG mają mniejszą "siłę ścisku" i są bardziej komfortowe.

  16. Serdecznie dziękuję za komentarze :)

     


    Ogólnie FF ma mocno klimat zapożyczeń z komiksów o superbohaterach czy pewnych sztandarowych wynalazków fandomu. To mi mniej podoba.

    A mnie tym właśnie urzekł - mnogością zapożyczeń, nawiązań i aluzji. Tym bardziej, że część tych rzeczy jest zapożyczona tylko po to, aby chwilę potem zostać wykorzystaną odwrotnie, niż się tego zwykle spodziewać można.

     


    Rozwój shipów i same alternatywne Mane 6 mi się nie spodobały. Wydały się płytkie, jakby na żywca wyciągnięte z jakiegoś slashera, a co gorsza, z taką psychiką nie mogłyby... a przynajmniej ja tego nie widzę... funkcjonować w jakiejś drużynie.

    Bo nie mogą. Silvertongue w którymś momencie nawet sam mówi, że one działają razem tylko i wyłącznie dlatego, że im tak kazał. Lecz absolutnie nie zgodzę się z tezą, że te postacie są płytkie. Popatrz choćby na Havoc, która z wojowniczki rozwalającej wszystko na swojej drodze staje się nagle spoiwem łączącym resztę "sióstr", Insipid, która mimo bycia idiotką wciąż potrafi się ogarnąć w najgorszych chwilach czy Curacao, która nawet gdy chce pomóc siostrom musi to zrobić poprzez manipulację, bo inaczej po prostu nie potrafi. Że nie wspomnę o samych sposobach gadania całej szóstki, które się od siebie diametralnie różnią. Widziałem parę fików z motywem "anty-powierniczek", ale Elementy Chaosu miażdżą wszelkie inne tego typu postacie.

     


    No i Silver Tongue jest tak stereotypowym szwarccharakterem, że trochę przykro. Ostatnia rzecz to ten płatny morderca, również jakby wyjęty z komiksu o Batmanie.

    Co do zabójcy się zgodzę, ale spójrz choćby na listę dokonań Silvertongue'a - wymordował cała rasę, zrównoważył świat dzięki Całunom, oszukał dwie najpotężniejsze znane mu istoty i jeszcze dorobił się przy tym córek :P On nie dąży do zniszczenia świata (bo tak mi się kojarzy typowy czarny charakter), ale chce nadać mu całkowity i absolutny porządek. Co w pewnym sensie jest równie przerażającą perspektywą.

     


    strasznie zdenerwował mnie fakt pominięcia opisu 3 prób

    Nie tylko ciebie :P Niestety, nigdy się dowiemy, co się stało w trakcie trzeciej...

     


    2 francuskie wstawki trochę utrudniają zrozumienie dłuższych wypowiedzi

    Przy dłuższych wypowiedziach to niestety nieuniknione, choć zawsze staram się wplatać te francuskie wyrazy, które z wymowy lub wyglądu są podobne do polskich bądź angielskich odpowiedników, albo których znaczenie jest oczywiste.

  17. - aTOM... aTOM...
    - Tak, roboto?
    - Weź się za mnie.
    - Nie mogę. Wiedźma mnie potrzebuje.


    To brzmiało dużo lepiej w mojej głowie... Ekhem, w każdym razie, pozwolisz, że po tym żenującym wstępie przejdę do właściwej części komentarza.

     

    Rozdział stworzony z zachowaniem wszelkich zasad dobrego wstępu do finału - mamy zagęszczoną intrygę, powoli wychodzi na jaw, kto jest naprawdę tym dobrym, a kto złym, no i ostatnie zdanie, które rozwala wszystko do góry nogami. Cahan wskazała parę błędów (słusznie), ale kto by się nimi przejmował, giną one w ogólnej zajefajności opowiadania niczym niedoświadczony wojak na polu bitwy (co nie znaczy, że nie byłoby dobrze ich poprawić ;)).

     

    Reszta w spoilerze:

    Ach, być może wyjdzie na to, że jestem okrutny, ale naprawdę liczyłem na to, że Ghoul Pie zginie. A teraz albo będzie cierpieć, aż sama się w jakiś sposób zabije, albo wręcz przeciwnie - zatraci się w zabawie, aby zapomnieć o tym. I szczerze, to obie te możliwości wydają mi się równie przerażające. W każdym razie, Pinkie to jedna z tych postaci, które wyszły ci rewelacyjnie, w scenie rozstania naprawdę czuć jej ból.

     

    Mój mały pająk, mój mały pająk, aaa... Spyline, ach, czemuż cię tak mało było w tym rozdziale? Ale coś czuję, że szykuje się epicki pojedynek z pewną wiedźmą z nieistniejącej już szkoły, oj tak... I chyba będę rozdarty w tym, komu kibicować :crazy:

    A'propos nieistniejącej szkoły - motywacja Erynii do pomagania Aloe w końcu ujawniona, w dodatku jest satysfakcjonująca i wiarygodna, a nie tylko "rób, co każę, a dostaniesz dużo golda i xp". To mi się podoba.

     

    No i naprawdę, cholera jasna, naprawdę liczyłem, że wiedźmy zaczną się tłuc, że będzie walka taka, że pitok odlatuje. Ech, widać nie można mieć wszystkiego.

    • +1 1
  18. Muszę z przykrością przyznać, że miałem problemy, aby znów wsiąknąć w tekst - najpewniej wpływ na to miała ta spora przerwa. Albo to, że pierwsza część, czyli biedny, zdenerwowany młodzik jakoś mnie nie wciągnęła - jakby nie było, widzieliśmy/czytaliśmy już takie sceny nie raz. Opowiadanie znowu "poczułem" dopiero gdzieś w chwili, w której Swallow znalazła się na ulicy (Celestio, jak to brzmi). Sama Swallow jako postać bardzo mi się podoba, zbudowana na zasadzie kontrastów (pobożna i miła, ale potrafi przywalić, jak trza - RPG-owy kapłan jak nic ;)), do tego śluby milczenia, czyli prosty i sprawdzony sposób na dodanie postaci tajemniczości.

     

    Opisy jak zwykle, czyli poziom Himalaje.

    Najbardziej podobała mi się wstawka z pomnikiem Nightmare Moon. Niby można się było spodziewać, ale i tak wykonanie było mistrzowskie.

     

    Życzę weny, coby kolejne rozdziały leciały równie ładne (no i może nieco szybciej ;))

    • +1 1
  19. O tak, tego mi było trzeba, starannie dobranej dawki randomowej Octavii. Skłamię, jeśli powiem, że tekst mnie zaskoczył jeśli chodzi o wykorzystanie (i udane przerobienie) fabuły oryginalnej Świątecznej Opowieści, ale i tak wesoło sobie pohukiwałem co chwila w czasie lektury.

     

    Nie wspominając już o tym, że twoja Octavia doskonale reprezentuje to, co ja mam zawsze ochotę zrobić przez święta - czyli słodko sobie pospać i wykopać przez okno każdego, kto zbliży się na mniej niż 15 metrów. Niech żyje introwersja.

×
×
  • Utwórz nowe...