Właśnie skończyłem oglądać i przyznaję, że odcinek zdecydowanie lepszy od poprzedniego. Nareszcie widać, że Big Mac też ma pewne więzi ze swoją najmłodszą siostrą. Fajne też było, że choć wszyscy wiedzieli, że to facet, to jednak on dalej starał się grać swoją rolę, choć było to aż do bólu przewidywalne, że w końcu prawda wyjdzie na jaw. Najlepsze sceny to ta w której AB wychwala swoją rodzinę i końcowa scena.