Skocz do zawartości

Juventino

Brony
  • Zawartość

    106
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Juventino

  1. Oj tak, to był dobry odcinek. Choć przyznaję, w moich oczach (hehe) całe show skradł rogaty cyklop - wygląda fenomenalnie! Kuzyn Grogara? Naprawdę świetny stwór, szkoda że już go nie zobaczymy (chyba że jest ich więcej). Dowiedzieliśmy się czegoś na temat gryfów, a zawsze cieszy, gdy twórcy wyraźniej nakreślają historię uniwersum. Gilda? Nigdy jej nie lubiłem, ale przemiana wypadła dobrze i wiarygodnie. Obrazki z dzieciństwa - urocze, nie da się ukryć. Do tego dużo zabawnych momentów, zwłaszcza w wykonaniu Pinkie. Była nieprzewidywalna jak zawsze, ale tym razem można ją również nazwać głosem rozsądku. Wypadła bardzo korzystnie. 8,5/10 lekką ręką. Chyba drugi najlepszy odcinek sezonu (po poprzednim). Ewentualnie trzeci, jeśli liczyć premierowy dwuczęściowiec. Dobra robota!
  2. Juventino

    Zebry w Equestrii - jak wiele?

    Jest jeszcze jedno pytane - dlaczego do odcinka "Bridle Gossip" Mane 6 (z wyjątkiem Twilight) w ogóle nie wiedziały o istnieniu zebr? Chociaż to można wytłumaczyć zwykłą fabularną niekonsekwencją - historia Discorda też jakimś cudem nie była kucykom dokładnie znana, mimo że przez tysiąc lat jego posąg stał w canterlockim ogrodzie... To, oraz fakt, że żaden przedstawiciel zebr nie pojawił się na igrzyskach może prowokować teorie spiskowe o zimnej wojnie między zebrami a kucami. Albo zwyczajnie rodacy Zecory nie lubią opuszczać swojej krainy
  3. Juventino

    Zebry w Equestrii - jak wiele?

    Ja też bym obstawiał, że Equestria jest państwem, właśnie ze względu na istnienie wspomnianych wcześniej Maretonii i Arabii. Poza tym "Equestria Games", będące odpowiednikiem igrzysk olimpijskich rozgrywane są pomiędzy poszczególnymi miastami. Tu można zadać pytanie o obecność gryfów, ale może w Equestrii jest jakieś miasto zamieszkałe w dużej części przez "mniejszość gryfią" Zebr w tym odcinku nie uświadczyliśmy (jasne, mogły być gdzieś poza kadrem), podobnie jak w żadnym innym (pomijając rzecz jasna Zecorę). Stąd wniosek, że prawdopodobnie żyją sobie w oddzielnym kraju; a jak on wygląda i dlaczego nie został wspomniany w serialu ani razu? Możemy tylko gdybać. Ten wątek daje twórcom duuuże pole do popisu w piątym sezonie. Liczę, że dowiemy się czegoś więcej. Jakoś całe plemię zebr mieszkające w Everfree Forest mnie nie przekonuje... W "Princess Twilight Sparkle" Zecora ucieka z lasu, twierdząc, że stał się zbyt dziki nawet dla niej. Pozostałe zebry dały sobie radę? Ok, ewentualnie mogły uciec, tyle że nie do Ponyville, ale nadal tego nie kupuję. Jeśli zatem odrzucić przytoczone wcześniej książki, pozostają nam domysły. Serial obejrzałem kilkukrotnie i na pewno nie przeoczyłbym wzmianki o ojczyźnie Zecory oraz jej rodakach
  4. Też uważam, że Gravity Falls może równać się z MLP, aktualnie to moje dwa ulubione seriale animowane (ex aequo). Drugi sezon powoli dochodzi do półmetka i sądzę, że jest jeszcze lepszy od pierwszego. Odcinki można podzielić na dwie kategorie: te popychające akcję do przodu (tzn. zmierzające do odkrycia tożsamości autora dzienników) i tzw. "one-shoty". Czyli trochę jak w czwartym sezonie MLP. Ostatni odcinek ("Blendin's Game") zaliczał się do tej drugiej grupy, ale moim zdaniem był bardzo dobry. Idealne proporcje zabawnych gagów, wartkiej akcji i wzruszających momentów. Powrót starych postaci i wgląd w przeszłość niektórych bohaterów to też zawsze interesujący dodatek. Serial trzyma poziom; jedyny minus - długie przerwy między kolejnymi odcinkami. Choć ma to też dobre strony, przynajmniej finał nie nadejdzie zbyt wcześnie.
  5. Hmm, Cheese Sandwich jest świetną postacią, Maud też polubiłem, ale swój głos oddam na Tireka. Mam słabość do czarnych charakterów, stąd moja decyzja.
  6. Niby wszystko prawda, ale z drugiej strony... Wszystkie dwuczęściowe odcinki kończyłyby się podobnie: wkracza armia i pokonuje Nightmare Moon/Discorda/Chrysalis/Sombrę/Tireka. A gdyby wojsko nie było w stanie tego skutecznie zrobić, pojawiłyby się głosy, że "po co taka armia, skoro i tak jest bezsilna w starciu z wrogiem". Podobny zarzut jest wobec bezczynności Celestii, no ale właśnie - wtedy każdy odcinek kończyłby się identycznie, przylatuje księżniczka i ratuje dzień. A tak mamy większe zróżnicowanie: owszem, prawie zawsze pierwsze skrzypce gra Mane 6, jednak nie zawsze na zasadzie jednego schematu, wszak ani Chrysalis, ani Sombra, ani Tirek (no, tu pośrednio tak) nie zostali pokonani Elementami Harmonii. Więc: dla logiki istnienie wyspecjalizowanej armii byłoby dobre, dla fabuły niekoniecznie.
  7. No i pierwsze odcinki drugiego sezonu za nami. Muszę przyznać, że serial trzyma poziom - początkowo oglądałem go głównie ze względu na humor i fajnych bohaterów; teraz zżera mnie ciekawość, co tak naprawdę stoi za wszystkimi tajemniczymi wydarzeniami w Gravity Falls, Widać, że twórcy od samego początku mieli pomysł i stworzyli intrygę przemyślaną w najdrobniejszych detalach. Przynajmniej tak to wygląda obecnie, może z czasem pojawią się jakieś fabularne dziury, jednak wątpię. W sieci szaleją przecieki dotyczące tożsamości autora dzienników - ale nawet jeśli okażą się prawdziwe, wciąż pozostaje wiele zagadek, dzięki którym serial trzyma w napięciu. [spoilerY:] Cieszę się, że w najnowszym odcinku powrócił Bill Cipher. Świetny czarny charakter, osobowością i posiadanymi mocami przypominający nieco Discorda. Chyba nawet bardziej bezwzględny i nieobliczalny (choć to może być wynik jego wyglądu). Za to mniej zabawny, bez wątpienia To najbardziej intrygująca postać "Gravity Falls", dobrze, że znów się pojawił i będzie pojawiał się nadal. Mam do niego dziwną słabość
  8. Juventino

    Czego oczekujecie w sezonie V?

    No to tak w skrócie: 1. Bardzo lubię czarne charaktery w MLP, więc chciałbym, żeby było ich jak najwięcej. Liczę na powrót Chrysalis (Sombra też nie byłby zły, ale mniej prawdopodobny) oraz pojawienie się nowych antagonistów (odkurzenie Grogara i może ktoś zupełnie nowy). No i Scorpan, choć on już zły raczej nie jest. 2. Starswirl Brodaty - byłem pewien, że zobaczymy go w finale IV sezonu, jednak twórcy wciąż każą nam czekać na ten moment. Tzn. w sumie go zobaczyliśmy, ale wiadomo o co chodzi. Niech powróci z przeszłości (albo Twilight i spółka przeniosą się w przeszłość), coś w tym stylu. 3. Może jakieś nowe zebry? Odcinek poświęcony rodakom Zecory. 4. Jak nie lubię shippingów, tak relacja Discorda z Celestią zawsze wydawała mi się interesująca... Nie mówię, żeby ich oficjalnie ze sobą zeswatać, ale jakieś drobne przesłanki (coś w rodzaju bukietu i mrugnięcia z ostatniego odcinka) przyjąłbym z zadowoleniem. 5. Chyba najważniejsze: żeby ta cała akcja z nowym zamkiem nie zmieniła przesadnie "profilu" Mane 6. Jeśli teraz wszystkie staną się wielkimi szychami, to serial może stracić swój klimat. Jasne, może to też być zmiana na lepsze, zależy jak twórcy by to rozegrali... Mimo wszystko, wolałbym zachować status quo. Zapewne zapomniałem o kilku rzeczach, jednak najważniejsze punkty chyba zawarłem. No i pomijam oczywistości typu "dużo świetnych piosenek", bo na to akurat mamy gwarancję.
  9. Po odkryciu MLP: FiM (co miało miejsce ponad 2,5 roku temu) długo szukałem współczesnego serialu animowanego, który przypadłby mi do gustu równie mocno. "Adventure Time"? Próbowałem, ale w ogóle się nie wkręciłem. "Regular Show"? Już lepiej, choć bez rewelacji. Aż wreszcie wpadłem na "Gravity Falls" i wreszcie mam co oglądać. Jeśli ktoś nie zna - polecam. W telegraficznym skrócie: głównymi bohaterami są Dipper i jego siostra Mabel, którzy spędzają wakacje u wuja na odludziu. Rzeczony wuj prowadzi "muzeum osobliwości", a rodzeństwo odkrywa, że w mieścinie dzieje się mnóstwo dziwnych rzeczy o podłożu paranormalnym (np. pojawiają się zombie, gnomy, podróżnicy w czasie, itp., itd.). Więcej nie mówię, żeby nie spoilerować, zresztą sam jestem jeszcze w trakcie oglądania pierwszego (i jak dotąd jedynego) sezonu. Drugi ma się rozpocząć w sierpniu. Największe zalety? Wszyscy główni bohaterowie są wyraziści i dają się lubić; pada mnóstwo zabawnych tekstów. Dodatkowo, poszczególne odcinki (choć pozornie luźno ze sobą powiązane) prawdopodobnie prowadzą do rozwiązania jakiejś bardziej złożonej zagadki (pewności jeszcze nie mam, ale są ku temu pewne przesłanki). Co ciekawe - polski dubbing bardzo przypadł mi do gustu. Chyba nawet bardziej niż oryginalny (co w przypadku MLP jest nie do pomyślenia, rodzimą wersję oglądam tylko w kategoriach ciekawostki). Zapewne serial nie każdemu przypadnie do gustu, ale warto spróbować. Na mojej prywatnej liście zajmuje drugą pozycję, zaraz za kucami.
  10. Juventino

    Sezon IV Ogólne wrażenia

    Sezon czwarty oceniam bardzo wysoko, chyba na równi z drugim. Przy czym zaznaczę, że miałem moment zwątpienia. Owszem, "Princess Twilight Sparkle" było dobre, ale potem nastąpiła seria odcinków przeciętnych, czego zwieńczeniem okazał się odcinek szósty "Power Ponies" (moim zdaniem jeden z najsłabszych w całym serialu). Po nim trochę straciłem zapał, zacząłem nawet podejrzewać, że MLP się wypaliło, gdy WTEM! Obejrzałem "Bats!" i nadzieja znów wstąpiła w moje serce. Jak się okazało - słusznie. Odcinki 7-14 (czyli do "Filly Vanilli" włącznie) były (wszystkie!) co najmniej dobre. Potem na przemian - lepsze i gorsze, ale ze wskazaniem na te pierwsze. No i finał, który jest prawdopodobnie najlepszą rzeczą, jaką dali nam twórcy. Fani nie powinni czuć się zawiedzeni. Dostaliśmy: garść retrospekcji; wzmiankę o niepełnosprawności Scootaloo; Flutterbata; więcej Bulka Bicepsa; piosenkę Discorda; odcinek musicalowy; występ Weird Ala; powrót Flutterguya; śpiewającego Big Maca; Maud Pie; powrót Flima i Flama; rapującą Pinkie; śpiewającą Lunę, no i cały finał (ze szczególnym uwzględnieniem odświeżenia Tireka i epickiej sceny walki). Po tak dobrym sezonie widzę tylko jeden minus: czy może powstać coś równie świetnego? Jestem ciekawy, jak wypadnie sezon piąty. Mam pewne obawy, ale miałem je już wielokrotnie i okazywały się bezpodstawne
  11. Zdaję sobie sprawę, że G1, a G4 to dwie różne sprawy i nie należy ich łączyć, ale widać wyraźne nawiązania. Jak zostało wcześniej wspomniane - w pierwszej generacji Tirek i Scorpan byli wspólnikami (przy czym Scorpan robił za niewolnika), a obecnie są braćmi. Kwestię Spika pomijam, bo zostało wyraźnie pokazane, że Twilight "wykluła" go z jajka podczas egzaminu Tak czy siak, interesuje mnie pochodzenie obu postaci, podobnie zresztą jak historia Sombry. Niedopowiedzenia są fajne, bo prowokują do rozważań (bądź fanficów), ale zawsze miło byłoby dowiedzieć się czegoś więcej w kolejnych odcinkach. Pojawienie się Scorpana w finale sezonu IV byłoby swego rodzaju "deus ex machina", więc dobrze, że z tego zrezygnowano, ale w kolejnym sezonie miło byłoby zobaczyć go "podrasowanego" przez twórców obecnej generacji Tirek wypadł (moim zdaniem) znakomicie, czemu nie zrobić tego z innymi starymi czarnymi charakterami? Choć (na ile kojarzę pierwszą generację) tylko Scorpan i Grogar pasowaliby do obecnego uniwersum. A z trochę innej beczki - relacja Discord/Tirek przypomina trochę relacje złego centaura ze Scorpanem właśnie. I gdyby prawdziwą okazała się teoria, że Discord jest Starswirlem, to... mózg jeszcze bardziej rozjebany
  12. Dobra, nie znalazłem tematu o Tireku (Tirku?), więc zadam swoje pytanie tutaj. Jaka (waszym zdaniem) jest "podstawowa forma" złego centaura? Zaraz po interwencji Mane 6 zmienił się z powrotem w niewielkiego, wychudzonego stwora. Zakładam, że samodzielnie nie dysponuje magią (ewentualnie w stopniu bardzo podstawowym), skoro musi ją kraść od kucyków. Czyli faktycznie w stanie "naturalnym" jest niepozornym, przygarbionym konio-małpo-człowiekiem, a nie wypasionym centaurem z elementami minotaura/diabła? Inna sprawa - kim jest Scorpan? Niby brak Tireka, ale wygląda jak przedstawiciel kompletnie innego gatunku. I po trzecie - skąd właściwie pochodzą? Wiem, z "odległej krainy", tylko niewiele mi to mówi. W książce wygląda na jakieś ponure pustkowie, co robi tam aktualnie Scorpan, czym się zajmuje? Wiem, dla większości to pewnie dzielenie włosa na czworo i doszukiwanie się głębszego sensu w kreskówce dla dzieci, ale strasznie mnie to nurtuje. Te niedomówienia są zresztą fajne, pobudzają wyobraźnię. Jeśli nie wytłumaczą wszystkiego w kolejnym sezonie, nie będę rozpaczał, choć chętnie dowiedziałbym się czegoś więcej, bo czarne charaktery w MLP zazwyczaj pojawiają się "znikąd" i są bardzo tajemnicze. Macie jakieś swoje hipotezy? Jeśli temat o Tireku jednak istnieje, to proszę o przeniesienie
  13. Najlepszy był finał, czyli "Twilights Kingdom" - a zalet znalazłem tak wiele, że chyba nie warto wymieniać. Szczególny plus za nowy-stary czarny charakter (Tirek wypadł bardzo dobrze, był naprawdę zły i potężny, nie bawił się w półśrodki jak niektórzy jego poprzednicy), sporą rolę (i prawdziwą przemianę) Discorda, epicką walkę i ogólny klimat. Jeszcze nigdy nie widziałem odcinka MLP, w którym robiłbym "wow" tak często. W kategorii "jednoczęściowców" wygrywa "Pinkie's Pride". Co tu dużo mówić: masa dobrych (lub świetnych) piosenek, "emocjonalny rollercoaster", sympatyczna postać Cheese Sandwicha, udział Weird Ala i mnóstwo zabawnych momentów. Być może najlepszy "zwykły" odcinek w całym serialu. Wysoko stawiam również: "Bats!", "Pinkie Apple Pie", "Simple Ways", "Filly Vanilli" i "Maud Pie". To moja osobista czołówka. Najsłabszy? Zdecydowanie "Power Ponies". Może dlatego, że nie jestem wielkim fanem komiksowych superbohaterów... A może dlatego, że całość była przekombinowana, naciągana, mało zabawna i nudna. Nudy w odcinku o superbohaterach - to chyba najgorsza możliwa recenzja? Słabo wypadły też "Twilight Time" i "Trade Ya" - nie były złe, ale mnie trochę wynudziły. Generalnie czwarty sezon oceniam na duży plus, i stawiam na równi z sezonem drugim.
  14. Nie wiem czy to dobre wytłumaczenie, ale: Discord trochę czasu spędził z kucykami i przez to stał się... trochę naiwny. One traktowały go dobrze, nawet jeśli miewał swoje wybryki, więc sądził, że Tirek też zachował choć odrobinę uczciwości. Discord po prostu stał "w rozkroku" między byciem złym tyranem, a postacią pozytywną. Wydarzenia z odcinka finałowego powinny go nauczyć, jaka postawa jest bardziej wartościowa - czego dowodem klucz, który pośrednio podarował Twilight. Brzmi nieco naciąganie, ale komponuje się dość dobrze z wizerunkiem Discorda jako nie do końca zreformowanego. Ja to kupuję. Za to zauważyłem inną nieścisłość (która jednak nie rzutuje na ogólny odbiór odcinka). Zostało wspomniane, że Scorpen zawarł znajomość z MŁODYM jednorożcem, Starswirlem. Spoko, tyle że w odcinku "Hearts Warming Eve" Twilight (a w zasadzie postać grana przez Twilight) mówi o Starswirlu jako o swoim mentorze. A wydarzenia opisane w tym odcinku dzieją się jeszcze przed pojawieniem się Celestii i Luny. Opcja numer 1: Twilight wspomina o Starswirlu tylko dlatego, że jest on w pewnym sensie jej mentorem (ale to nie pasuje do panny Sparkle, które dużą wagę przywiązuje do szczegółów historycznych). Opcja numer 2: Wydarzenia z "Hearts Warming Eve" rozgrywają się krótko przed panowaniem sióstr, a pierwsze pokonanie Tireka ma miejsce tuż PO tym fakcie. Opcja numer 3: Starswirl żył bardzo, bardzo długo, co jest możliwe, biorąc pod uwagę jego zdolności magiczne. Tak czy siak, nie czepiam się. Odcinek był świetny. Po obejrzeniu biłem brawo, a to coś znaczy
  15. Wow, wow, wow. Właśnie skończyłem seans, więc nie będę się rozpisywał zbyt szczegółowo, ale... Dziś rano mówiłem sobie: "jeśli finał utrzyma poziom poprzednich dwóch dwuczęściowców, będę usatysfakcjonowany". I tylko na to liczyłem! Na solidną rzecz. Dostałem coś, co NAPRAWDĘ może równać się z "Canterlot Wedding". Serio, tego się nie spodziewałem. Powrót Tireka - jaram się jak pochodnia. Szkoda, że nie pokazali Scorpena (tak wiecie, "w akcji"), ale od czego jest piąty sezon... Interakcja Tireka z Discordem - super. Zdrada Ducha Chaosu trochę mnie zabolała, choć wyszło dobrze i teraz chyba naprawdę zrozumiał potęgę przyjaźni. Do tego epicka scena walki, wzmianka o ucieczce Cerbera z Tartaru, wizerunek Starswirla (sądziłem, że pojawi się "na żywo", ale jak już mówiłem - coś trzeba zostawić na przyszłość ), relacje Discorda z Fluttershy... Scenka, gdy Discord daje kwiaty Celestii - może pod fandom, ale to jedyny shipping, którego zawsze byłem zwolennikiem, a zatem: yay! (tak, wiem, to tylko bukiet ). Piosenki dobre, choć nie z gatunku "wrzucę na playlistę i będę słuchał regularnie". Fajnie, że zaśpiewały wszystkie księżniczki. Odcinek nie był może zbyt zabawny, jednak nie oczekuję humoru od dwuczęściowców. W wielkim finale zawsze wyczekuję nowego, interesującego czarnego charakteru (i dostałem), pokazu epickości (dostałem), trochę wzruszeń (dostałem). Minusy? Trochę samo zakończenie, ten tęczowy zamek... No nie wiem. Zależy, jak to rozegrają w kolejnym sezonie. Ale skoro z Twilicorna wybrnęli (moim zdaniem) obronną ręką, to i teraz jestem dobrej myśli. 10/10? No chyba
  16. Juventino

    Odcinek 20 Leap of Faith

    Spodziewałem się czegoś więcej, szczerze mówiąc. Nie twierdzę, że odcinek był słaby, ale mógł być lepszy. Wiem, że zarzut korzystania z klisz jest nietrafiony (bo tak można skrytykować 90% seriali animowanych), jednak MLP zazwyczaj te ograne motywy przedstawiało w świeżej, atrakcyjnej formie. Tutaj trochę mi tego zabrakło. Ale spokojnie, i tak dobrze się bawiłem Cieszy powrót Flima i Flama - to ciekawi bohaterowie, mam do nich pewien sentyment (choć nie pochwalam ich strategii; zwłaszcza w tym odcinku). Piosenka niezła, ale na pewno słabsza od "Super Squizzy...". I to by było na tyle, ogółem średnio, odcinek z gatunku: "do zapomnienia". Nie zaskoczył (jak np. "Bats"), szczególnie nie rozbawił (jak np. "Maud Pie"), nie wzruszył (jak momentami "Pinkie Pride"), ale też nie powodował bólu zębów (jak "Power Ponies").
  17. Może poprzedni odcinek bardziej mnie rozbawił, ale ten chyba został jeszcze lepiej napisany. Nie "rozłaził się w szwach", brak rozwiązań wziętych "z tyłka", żadna postać nie została popsuta na potrzeby fabuły. Ja generalnie mam dużą tolerancję do drobnych błędów czy nieścisłości w MLP, ale doceniam też bardzo dobrą robotę No bo tak: - problem życiowy, myślę, że sporo osób ma na koncie epizod zazdrości wobec rodzeństwa/bliskiej osoby - Rarity pokazana bardzo pozytywnie, może to trochę uciszy jej antyfanów - Luna nie została wepchnięta na siłę, więc nie powinno być zarzutów "dali jej rolę pod fandom" - Sweetie Belle... no ok, zrobiła świństwo, ale zrzućmy to na karb rozgoryczenia i wieku... poza tym szybko zrozumiała i naprawiła swój błąd Jedyne do czego można się przyczepić to brak szczególnie zabawnych momentów, ale takie "obyczajowe" odcinki też są potrzebne i też je lubię. Najlepsza część to oczywiście sen. Zwłaszcza nawiązanie do konfliktu Luny z Celestią i ponura wizja przyszłości Rarity. Powrót Sapphire Shores uznaję za dodatkowy plus; widzieliśmy ją w tle stosunkowo niedawno, ale nie dostała żadnej kwestii od pierwszego sezonu. Solidna ósemka się należy, choć oczywiście moja ocena może się zmienić po kolejnym obejrzeniu (jak już to raczej na plus, zazwyczaj z czasem podwyższam pierwotną notę ). Serial wraca do formy - po trzech średnich odcinkach (15, 16, 17) dostajemy już drugi bardzo dobry. Przynajmniej w moim odczuciu.
  18. Juventino

    Odcinek 18: Maud Pie

    Maud przypominała mi trochę bohaterkę powieści gotyckich, a trochę Darię ze starego serialu MTV Odnoszę też wrażenie, że może mieć coś w rodzaju Aspergera. Ciekawa postać, bez wątpienia. Jej zachowanie naprawdę zabawne (zabawa "w kamuflaż", wiersz), choć momentami trochę przegięte (rozgniatanie jabłek). Ogólnie odcinek całkiem ok, może tylko zwrot akcji nastąpił za bardzo "z tyłka". Ten tor Pinkie... No ok, był pokręcony jak ona sama; po prostu nieco naciągany. Ale to jedyny zarzut. Polubiłem Maud, kilka razy szczerze się zaśmiałem, a zakończenie uważam za wzruszające. Oooosiem... no, chyba osiem.
  19. Juventino

    Odcinek 15: Twilight Time

    Cóż, odcinek niezły, ale jeden ze słabszych w tym sezonie. Właściwie nie narzekałem od czasów "Power Ponies", więc dobra passa i tak trwała bardzo długo. Za największy plus uznaję normalne zachowanie Twilight, kilka zabawnych gagów (np. miny Scootaloo podczas pozowania do zdjęć), jednak ogółem troszkę nudno. Lubię "zwyczajne" odcinki, bez wybuchów i pościgów (dwa poprzednie były super); mimo wszystko ten mnie nie porwał. Odniosłem wrażenie, że w swojej klasie tylko CMC mają mózgi (no, jeszcze Diamond Tiara i Silver Spoon), reszta to kompletni kretyni. Cheerilee - mniej koncertów, więcej kartkówek.
  20. Juventino

    Odcinek 14: Filli Vanilli

    Dopiero nadrobiłem zaległości, obejrzałem odcinek i... jestem bardzo zadowolony Zaczynamy od krótkiej, ale uroczej piosenki Fluttershy, która robi tutaj trochę za disnejowską księżniczkę. Warto zwrócić uwagę na jackalopa, czyli rogatego królika znanego z materiałów kryptozoologicznych. Spodobała mi się reakcja pozostałych bohaterek na obawy przyjaciółki - były wyrozumiałe, nie naciskały. Potem dostajemy śpiewającego (!) Big Maca i świetną, CHOLERNIE wpadającą w ucho piosenkę. Po drodze wiele zabawnych scenek (jak konkurs wabienia indyków), wreszcie dochodzimy do wielkiego powrotu Flutterguya. Bardzo miła niespodzianka. I znów mamy urocze (śpiewająca FS) i zabawne (mdlejąca Chirelee) momenty. Fragment "wyjęty z wyobraźni" Fluttershy... mocno creepy, co oczywiście zaliczam jako plus Applejack, która przejrzała wszystkich na wylot - bezcenna. I bardzo dobra, wiarygodna lekcja (małymi krokami do przodu). Minus? Trochę przyczepiłbym się do zachowania Pinkie... Owszem, jej teksty były zabawne, ale przeginała. Z drugiej strony rozumiem - ktoś musiał podobne kwestie wypowiedzieć, żeby uwypuklić obawy Fluttershy. Spośród Mane 6 PP pasuje do tej roli faktycznie najlepiej... Ewentualnie Spike, ale on już ma wystarczająco dużo anty-fanów (co mnie osobiście wciąż dziwi), więc może i dobrze się stało. Ocena... 8,5/10. Albo i 9.
  21. Juventino

    Odcinek 13: Simple Ways

    Zboczenie zawodowe każde mi doszukiwać się w zachowaniu Trenderhoofa przejawów młodopolskiej chłopomanii Ale nie wiem, czy twórcom znane jest to pojęcie. Nowa postać o dziwo mnie nie irytowała; może trochę hipster, trochę Werter, ale dziwne zachowania składam na karb zauroczenia. Ludzie robią wtedy jeszcze głupsze rzeczy.
  22. Fluttershy to moja ulubiona postać, więc lubię prawie wszystkie odcinki, w których odgrywa jedną z głównych ról. Wyjątkiem jest chyba tylko "Bird in the hoof" - nudny, mimo kilku dobrych momentów. Pozostałe są co najmniej dobre. Wiem, że wielu nie przepada za "Putting your hoof down", a dla mnie to ścisła czołówka całego serialu. Poprzez ten kontrast w zachowaniu "starej" i "nowej" Fluttershy jeszcze bardziej doceniam jej "zwykły" charakter. Poza tym dobrze pokazuje co się dzieje, kiedy nieśmiała osoba (lub kucyk ) przez dłuższy czas tłumi w sobie negatywne emocje. W ogóle odcinek był trochę wzruszający: było mi żal zarówno FS, jak i Rarity i Pinkie, którym się od niej dostało. "Hurricane Fluttershy" też miał momenty ściskające za serce. Częściowo dowiadujemy się skąd jej nieśmiałość i niechęć do latania. "Dragonshy" i "Stare Master" z pierwszego sezonu - ok, dopiero poznajemy główne bohaterki, a nasz pegaz zaskakuje stanowczością w sytuacjach kryzysowych. W ogóle mam wrażenie, że Fluttershy jest najbardziej nieprzewidywalna spośród Mane 6, bo kto by się spodziewał, że: doprowadzi smoka do płaczu, okiełzna bazyliszka (czy tam kuroliszka ), zostanie gwiazdą mody, zrobi demolkę na gali, zacznie wydzierać się na niewinne kuce, zaprzyjaźni się z Discordem, zmieni się w Hulka, a następnie w nietoperza? Uff... Cicha woda brzegi rwie, wbrew pozorom to postać z bardzo dużym potencjałem. Sprawdza się zarówno w rolach komediowych, jak i bardziej smutnych, wzruszających.
  23. Juventino

    Odcinek 13: Simple Ways

    Dobry odcinek, choć podejrzewałem, że opinie będą podzielone. Było naprawdę zabawnie, zwłaszcza "wiejski" akcent Rarity rozłożył mnie na łopatki. Spike - friendzone mocno, jak ja to znam Ale fakt, całą sytuację znosił trochę zbyt spokojnie. Podobał mi się też morał. Akcja może nie galopowała na łeb na szyję, emocji wielkich nie było, ale oglądało się przyjemnie. Trochę w stylu pierwszego sezonu. 8/10 będzie sprawiedliwą oceną. Rzadko mamy okazję zobaczyć w MLP wątki miłosne, sam nie jestem ich wielkim fanem, ale zmontowali to całkiem zgrabnie. Dodam jeszcze, że poczynając od "Bats!" żaden odcinek mnie nie rozczarował. Sezon IV zapowiadał się średniawo, a powoli wyrasta na (kto wie) może nawet najlepszy.
  24. Juventino

    Odcinek 12: Pinkie Pride

    Późna godzina, więc będzie krótko. Odcinek bardzo dobry. Myślę, że nie można zbytnio czepiać się zachowań poszczególnych postaci w odcinku musicalowym. Konwencja nie pozwala na głębsze przedstawienie motywacji, akcja pokazana jest skrótowo, np. poprzez muzyczne montaże. Na pewno wiele musiało się wydarzyć "poza kamerą". Piosenki świetne (może poza ostatnią). Nie wiem czy będę ich słuchał regularnie, ale do fabuły pasowały idealnie. Cheese okazał się bardzo sympatyczną postacią. Dobrze, że nie zrobili z niego wrednego typa w stylu Suri Polomare czy choćby Spitfire & Fleetfoot. Polubiłem gościa, mógłby się pojawić w przyszłości chociaż jeden raz. Nie mam większych zarzutów, poza tym, co zostało już wspomniane - dziwne wstawki z gumowym kurczakiem i aligatorem. Nie zdały egzaminu, proszę tego więcej nie robić. Ale to oczywiście tyci-tyci minus, nie mający wpływu na ostateczną ocenę, którą jest... solidne 8/10. Może po kolejnym obejrzeniu (nie wątpię, że będzie ich co najmniej kilka) pójdzie w górę, bo teraz obejrzałem w kiepskiej jakości, a na dodatek jestem po małej dawce %. Ale poniżej ósemki nie zejdzie, to pewne. Brawo, sezon czwarty naprawdę daje radę.
  25. Juventino

    Odcinek 10 : Rainbow Falls

    Szpulka tęczowych nici, którą dostała Rarity. Przynajmniej tak sądzę
×
×
  • Utwórz nowe...