Skocz do zawartości

Juventino

Brony
  • Zawartość

    106
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Posty napisane przez Juventino

  1. Teoria z Sombrem jako postacią przewijającą się przez cały sezon? Chciałbym, żeby była prawdziwa. I ma to sens, rzeczywiście ciężko uwierzyć, że wrzucili wielkiego złego gościa, tylko po to, by parę razy zaśmiał się złowieszczo. Plus, nie wytłumaczono motywów jego działania (chyba, że przeoczyłem). Wreszcie: zdaje się (czytałem takie doniesienia, nie wiem czy w 100% prawdziwe), że twórcy opisywali przed sezonem Sombra jako najbardziej złego, niecnego, mrocznego bohatera, przebijającego Nightmare Moon, Discorda i Chrysalis razem wziętych. Jeszcze tego nie pokazał... Im dłużej myślę o tym odcinku, tym bardziej mi się podoba :) Zarówno sam odcinek, jak i 'Sombrero'. Na początku wydawał mi się beznadziejny wizualnie (jak wielu zauważyło - przeładowany dodatkami OC), ale w serialu wyszedł dużo lepiej, niż na spoilerowym obrazku, który zobaczyłem kilka tygodni temu.

  2. Hmm, odcinek dobry, choć słabszy od poprzednich dwuczęściowców (z Discordem i Chrysalis). Trzeba przyznać, podobał mi się ogólny klimat - najpierw śnieżyca, potem sporo mhroku, no i zamek Sombra (Sombry? nadal nie wiem) w wersji 'mhrocznej'. Celestia i Twilight posługujące się czarną magią - osom! Ciekawy motyw z drzwiami, zrobiłem klasyczne 'awww', kiedy Twilight przekonywała Spike'a, że go nie opuści. Miło też, że smok dostał własny witraż i odegrał ważną rolę w pokonaniu "wielkiego złego"... No właśnie... Czarny charakter mnie najbardziej zawiódł, liczyłem przynajmniej na jakiś ciekawy monolog w jego wykonaniu, a tu takie coś. Chociaż wizualnie ok, wyglądał wystarczająco 'źle', zwłaszcza jako czarna chmura. Rzeczywiście, interesujący sceptycyzm Luny, myślę, że ten wątek będzie kontynuowany. Po pierwszym obejrzeniu daję ocenę 8/10, czyli bardzo dobrą. Kilku kwestii nie wyłapałem, więc czekam jeszcze na wersję z polskimi napisami. Ogólnie - jest zacnie, a że nie przebiło odcinka ślubnego? To akurat było do przewidzenia, nie wymagajmy cudów :) Aa, piosenki też godne. Zwłaszcza końcowa.

  3. No, panie i panowie, (prawie) dotrwaliśmy, na przekór tym, którzy twierdzili, że fani wykruszą się w przerwie między sezonami :) Ze spoilerów widziałem tylko ten pierwszy, najkrótszy, więc do końca nie wiem, czego się spodziewać. Słyszałem opinie, że odcinek będzie przewidywalny... Ok, a który taki nie był? Najlepsze w MLP jest to, że nawet pozornie ograne motywy serwuje w smacznej i zaskakującej oprawie. Więc jasne, Sombra/Somber/whatever zostanie pokonany, być może w dość banalny sposób, ale jestem pewien, że po drodze dostaniemy dużo dobrej akcji, okraszonej świetnym humorem i różnymi smaczkami. Nie wiem jak wy, ale ja właśnie dlatego oglądam ten serial, niekoniecznie po to, żeby być zaskakiwany fabułą samą w sobie. Choć nie powiem, 'Canterlot Wedding' potoczyło się nie do końca tak, jak przewidywałem. No ale to odcinek klasy światowej, nie wymagam aż tak wiele.

  4. Trudno powiedzieć, ale moim numerem 1 z pierwszego sezonu jest Fluttershy i jej 'yay'. :)

    Poza tym: piosenka 'Winter Wrap Up'; rozmowa w pociągu ('I'd like to be a tree'), 'whiningi' Rarity z odcinka o Diamentowych Psach; samotne przyjęcie Pinkie Pie... To tak na szybko, pewnie znalazłoby się więcej świetnych momentów.
  5. W większości standard - Big Bang Theory, Californication, Supernatural, Futurama. A poza tym - brytyjskie seriale komediowe: 1. IT Crowd - rzadko śmieję się na głos, gdy oglądam coś sam, a tutaj wybucham śmiechem co chwilę. Wielka szkoda, że przestali kręcić po zaledwie czterech 6-odcinkowych sezonach. 2. Peep Show - dużo mocnego, momentami brutalnego humoru. Bardzo zacna, choć chyba niezbyt popularna pozycja. Polecam. Co prawda brak w internecie wersji z polskimi napisami, ale skoro nawet ja (z przeciętną znajomością angielskiego) większość kwestii wyłapałem, to nie jest źle. 3. Czarna Żmija - zwłaszcza sezon 2 (renesans) i 4 (wojna światowa). Ten serial zmienił moje postrzeganie R. Atkinsona, bo 'Jasia Fasoli' szczerze nie znoszę. Szkoda, że ludzie kojarzą go głównie z rolą przygłupa. Poza rankingiem 'Latający cyrk Monty Pythona', nikomu chyba przedstawiać nie trzeba.

  6. Zatrzymałem się na piątej części - nie, żeby mi się nie podobało, po prostu tak wyszło. Do pierwszych dwóch części podchodziłem nieufnie - uwielbiałem czytać, ale nadmierne 'rozreklamowanie' książek jakoś mnie zniechęcało. W końcu się przemogłem i mnie wciągnęło. Tomy 3 i 4 łyknąłem już z wielką chęcią. Podobnie tom piąty, ale ten mnie rozczarował - 'emo' Harry był lekko irytujący... Ostatnich dwóch części jeszcze nie czytałem, chociaż zamierzam (mimo, że nie uniknąłem spoilerów...). Najpierw musiałbym jednak odświeżyć sobie poprzednie odsłony, bo zdążyłem zapomnieć wiele szczegółów. Krótko mówiąc: nie jestem jakimś wielkim fanem, ale to, co kiedyś przeczytałem spodobało mi się. To naprawdę dobra seria, przynajmniej dla osób w wieku 14-16 lat (wtedy poznałem HP). Nie wiem, czy teraz by mnie tak zainteresowało. Pewnie nie.

  7. Ja nigdy nie zwracałem uwagi na parametry, wybierałem miasta ze względu na wygląd zamku i jednostek. :sweetie2: Najbardziej lubiłem Cytadelę... Bagna, gady, ogólna atmosfera. Właśnie sobie uświadomiłem, że te latające ważki (w mocno kulejącej wersji polskiej 'oślizgi') mają w sobie coś z Changelingów. Poza tym - Nekropolia. Świetny klimat, możliwość wskrzeszania szkieletów i najlepszy motyw muzyczny. Do tego dodałbym Inferno, bo zawsze podobały mi się piekielne stwory, zwłaszcza rogate demony i czarty z batogami. To moje TOP 3, chociaż Twierdza też jest spoko, do Fortecy i Lochów nic nie mam. Bastion, nie wiedzieć czemu, przywodził mi na myśl serial czasów dzieciństwa - 'Opowieści z Narnii'. Te nakręcone bodajże w latach 80-tych i puszczane w polskiej TV na początku lat 90-tych. Podsumowując: lubię wszystkie miasta poza Zamkiem. Po co grać ludźmi, to przecież nudne... Ludzi mam na co dzień. Wolę poprowadzić armię jaszczurów albo diabłów. :gummy1:

  8. Do tej pory byłem cierpliwy, ale odkąd podali dokładną datę, kolejne dni zaczęły mi się nieco dłużyć... Ok, podobno oczekiwanie daje połowę przyjemności - powiedzmy. Ogólnie większość przecieków na temat trzeciego sezonu brzmi bardzo zachęcająco. Poza powrotem Trixie, nie rozumiem jej popularności wśród fanów. Jeszcze tylko Gildy brakuje do kompletu. Za to: nowy czarny charakter, kryształowe kucyki, powrót Discorda, odcinek o Lunie - na plus.

  9. Najlepsze - Dragonshy (za Fluttershy), Stare Master (za Fluttershy i ogólny klimat), Party of One (schizująca Pinkie - więcej dodawać chyba nie muszę), Winter Wrap Up (za piosenkę i nie tylko), Ticket Master (bo to pierwszy odcinek, w którym poznajemy charaktery postaci w 'warunkach naturalnych'). Najsłabszy? Hmm, chyba odcinek z Gildą (strasznie antypatyczna postać) i Swarm of the Century (po prostu nudnawy).

  10. Taak, jeden z najlepszych odcinków pierwszego sezonu. Pierwszy raz bardzo (!) spodobała mi się piosenka wpleciona w serial animowany. A potem już poszło... :) 'Winter Wrap Up' kojarzy mi się z samym początkiem mojego zafascynowania MLP. Oglądałem odcinki chronologicznie i ten chyba zdecydował o uwielbieniu dla nowych kucyków.

  11. Bez dwóch zdań - finał drugiego sezonu jest najlepszą rzeczą, jaką zaserwowali nam twórcy MLP do tej pory. Było w nim... absolutnie wszystko. Masa odniesień do starych odcinków, dużo zupełnie nowych gagów, humor, akcja, nieprzewidywalność, świetne piosenki, najlepszy czarny charakter w historii... A miałem naprawdę złe przeczucia, kiedy przeczytałem przecieki o weselu i (o zgrozo) bracie Twilight. Wybrnęli jednak zgrabnie, nie przedobrzyli - Shining Armor okazał się spoko gościem. Zasłużone 20/10.

  12. Niezły odcinek, ale nie rewelacyjny. Owszem, przemyślany, dopracowany, dość zabawny. Jednak nie zachwycił. Na plus liczne odwołania do filmów i literatury kryminalnej. Czytałem "Morderstwo w Orient Expresie", więc mniej więcej przeczuwałem zakończenie; chociaż początkowo myślałem, że winne będą wszystkie kucyki (poza Pinkie - potem z kręgu podejrzanych odpadła Twilight). Gdybym miał oceniać, to hmm... dałbym 7.5/10.

  13. Ten odcinek należy też do mojej czołówki. Czytałem sporo opinii, że przesadzony, że przeładowany memami podanymi zbytnio 'na tacy', że to jedno wielkie puszczenie oka do fandomu... Cóż, dla mnie to zaleta. Chociaż fakt, gdyby każdy odcinek był taki, doszłoby do pewnego wypalenia. THE. WORST. POSSIBLE. THING, -> jeden z moich ulubionych tekstów w ogóle :)

  14. Dla mnie oba sezony prezentują bardzo podobny poziom. I oba uwielbiam. Do serii pierwszej mam ogromny sentyment, bo... od niej wszystko się zaczyna. ;) W prawie każdym odcinku pojawia się Mane 6; pierwszoplanową postacią pozostaje Twilight (co mi osobiście nie przeszkadza); czuć klimat starych kreskówek, na których się wychowałem. Sezon drugi to dużo odwołań do fandomu; sylwetki bohaterów są coraz wyraźniej nakreślone; odcinki bardziej zaskakujące, przemyślane i zabawne. Gdybym musiał zdecydować, to nieco wyżej oceniłbym sezon drugi - zawierał więcej odcinków, do których dziś chętnie wracam.

×
×
  • Utwórz nowe...