K
Atom jak zwykle przybył na turniej spóźniony. Wszyscy już na niego czekali. Włożył do uszu swoje ukochane białe słuchawki, odpalił ulubiony numer i cierpliwie udał się na linię startu.
Niestety przez słuchawki u uszach przegapił wystrzał oznaczający start wyścigu. Dopiero po kilku sekundach odkrył co zaszło. Co sił w skrzydełkach wyrwał do przodu zostawiając za sobą srebrną, błyszczącą aurę. Widzowie mogli w tedy poczuć na swojej twarzy przyjemny dotyk cząsteczek uderzających w ich pyszczki.
Atom z ogromną prędkością dotarł do pierwszej przeszkody. Był nią slalom między płomieniami. Jego przeciwnik musiał ostro zwolnić. Atom miał czas na obliczenie wszystkiego. Gdy skończył ruszył z werwą w kierunku pierwszego płomienia. Nadrobił tym sposobem 2/3 straty.
Jednak w dalszych etapach wyścigu jego plan się nie sprawdzał. Cały czas był za Twilight Moon. Poczuł dziwne osłabienie. Moon zaczęła się oddalać coraz bardziej aż Atom stracił ją z oczu. Zatrzymał się i pomyślał "Teraz albo nigdy".
W ciągu kilku nanosekund wykonał Sonic Atomboom (odpowiednik sztuczki Rainbow Dash). Siła eksplozji wypaliła las, który znajdował się poniżej. Przyśpieszał przez następne sekundy a promieniowanie sięgało 100.000 radów. Kiedy zbliżał się do Twilight Moon leciał z prędkością 280.000 km/s. Przemknął obok niej. Zaczął stopniowo wyhamowywać. Przekroczył linię mety. Atom nawet nie wiedział co się wydarzyło, był zbyt oszołomiony. Wiedział, że wygrał bitwę ale nie wygrał wojny...jeszcze...
Ok Sosna. Poprawiłem~Brainiac