Skocz do zawartości

D'jall

Brony
  • Zawartość

    19
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez D'jall

  1. D'jall

    Kłamca

    Po poszperaniu nieco w materiałach źródłowych (czyt. sprawdzeniu w Google) znalazłem kilka wzmianek o tym komiksie, kilka przykładowych kadrów i takich tam. Kreska wygląda względnie profesjonalnie, więc kto wie, może całokształt, łącznie z fabułą, jest całkiem przyzwoity. WE sumie i tak pewnie tego nie kupię, ale jak mi kiedyś by wpadł w ręce w jakiś inny (oczywiście legalny!) sposób, to chętnie przeczytam.
  2. D'jall

    Daj swoje foto :P

    Zdjęcia na kucyku w centrum handlowym, z kolorowym kubkiem w dłoni powinny być umieszczone w słowniku, jako grafika obrazująca określenie "epicki". I nie chodzi mi tutaj o formę literacką. Do tego ten dzieciak w tle ostatniego zdjęcia... Aż widzę nad jego głową chmurką z napisem "WTF?". Poza tym, broda forever!
  3. D'jall

    Nasze ulubione anime

    Jak na nerda przystało oglądam anime już od dłuższego czasu. Ostatnio co prawda mam zastój, jakoś nie odczuwam potrzeby oglądania takiej twórczości. Swojego czasu jednak, obejrzałem sporo serii i chcąc nie chcąc, niektóre uznałem za lepsze i zaliczyć je można właśnie do "ulubionych". Tak więc oto ich krótka lista, kolejność (prócz pierwszej pozycji) jest bez znaczenia. 1. Full Metal Alchemist: Brotherhood Aż ciężko mi wyjaśnić dlaczego tak bardzo lubię to anime. Bynajmniej nie dlatego, że nie wie jakie ma zalety. Ma ich tyle, że nie wiem od czego zacząć! Wymienię kilka z nich, ale zapewne część pominę. Tak więc, fabuła! Przede wszystkim. Skomplikowana, wielowątkowa, wciągająca, intrygująca... w anime tego typu to dość rzadko spotykane. Naprawdę świetnie zaplanowany i zrealizowany ciąg zdarzeń. Po drugie, postacie! To jeszcze bardziej niespotykane. A anime tego typu bowiem, postacie najczęściej są głębokie i złożone jak ogórek. Tutaj zaś mamy do czynienia z całą gamą ciekawych i realistycznych postaci. Idziemy dalej, muzyka! Po prostu jest cudowna. Stałą się nieodłącznym elementem mojej playlisty. 2. Spice & Wolf Seria jest raczej nietypowa. Ze względu na tematykę. Opowiada bowiem o podróżnym kupcu i jego towarzyszce. Spora część poświęcona jest transakcjom, które on wykonuje, sprawom ekonomicznym i tym podobnym aspektom. Mogłoby się wydawać nudne, ale to absolutnie nie umniejsza jakości tego anime. Najciekawsze są bowiem dialogi pomiędzy bohaterami. Nie akcja, której jest tam w sumie niewiele. I, tak jak poprzednio, muzyka! Jest taka... uspokajająca. 3. Code Geass I znów - muzyka. Świetna i odpowiednia do tematyki anime. Do tego dochodzą w miarę ciekawe postacie, fabuła. W zasadzie to niewiele, ale to anime ma "to coś". 4. School Rumble Jedyna szkolna komedia, która naprawdę mi się podobała i potrafiła mnie rozbawić. Świetne postacie, zabawne, niewymuszone i często absurdalne gagi to to, co zapewniło temu anime sukces, przynajmniej według mnie. 5. No i pozostałe "popularne" anime, jak choćby Hellsing, czy Death Note, których nikomu przedstawiać nie trzeba. W zasadzie mój post możecie także uznać za listę anime godnych polecenia.
  4. Też coś napiszę, a co! Tak więc moje imię brzmi Legi... znaczy się Daniel. Według Wikipedii jest to imię hebrajskie, znaczy zaś ono tyle co "Moim sędzią jest Bóg". Posiada także drugie znaczenie, który brzmi "Sędzia Boży". Trochę zbyt skierowane w kierunku chrześcijaństwa, według mnie, ale to nie koniec. Moje drugie imię to Tadeusz. I ponownie, posiłkując się Wikipedią, wyczytałem, iż jest ono pochodzenia aramejskiego (coś moich rodziców wzięło na biblijne imiona) i oznacza "odważny", "śmiały". "Śmiały Sędzia Boży"? Może nie do końca, bowiem znaczenie nazwiska, jest według mnie najciekawsze. Nie podam go, oczywiście, ale mogę napisać, iż pochodzi ono od staropolskiego słowa oznaczającego... Diabła. Tak więc nie do końca taki "Boży" ze mnie "Sędzia"
  5. Droga Twilight. Na początek chciałbym poinformować, iż jesteś moją faworytką spośród znanych mi jednorożców i kucyków w ogóle. Szanuję cię za twoją wiedzę, inteligencję i czarujący urok osobisty. Tak trzymać, że tak powiem. A teraz, abyś nie poczuła się zbytnio połechtana komplementami, czas na serię pytań. Mam nadzieję, że odpowiesz na nie. 1. Za ile byłabyś skłonna sprzedać Spike'a? Przydałby mi się niewol... to jest pomocnik. Oczywiście żartuję. Wybacz, nie mogłem się powstrzymać. No to na poważnie... 2. Słyszałaś może kiedyś o czymś takim jak Woodstock? To taki festiwal, daleko, daleko od Equestrii. Pinkie pewnie byłaby nim zachwycona, ale co ty o nim sądzisz? Wybrałabyś się na niego, gdybyś miała okazję? Napiłabyś się piw... znaczy cydru z brodatym nerdem w mojej osobie i porozmawiała o fizyce kwantowej? 3. Zastanawia mnie pewna, dość głupia przyznam, kwestia. Chodzi o cute marki. Po pierwsze, jakie to uczucie, gdy dany kucyk otrzymuje takowy? Czuć coś, czy po prostu znaczek się pojawia? I druga kwestia... Jak to możliwe, że dany znaczek przybiera tak... dopracowaną formę? Skoro tworzy je magia, siła raczej bezosobowa, nie powinny one raczej być niekształtnymi plamami? A może raczej dany kucyk podświadomie wpływa na kształt znaczka? Od uczonej, jaką jesteś, oczekuję szczegółowej odpowiedzi 4. Jako fan Gwiezdnych Wojen, muszę zapytać. Co byś zrobiła, gdyby okazało się, że Discord jest twoim ojcem? 5. A teraz pytanie ze znajomości ziemskiej literatury. Jaki jest sens życia, wszechświata i całej reszty? 6. Jeszcze zastanawia mnie pewna kwestia. Twój asystent, Spike, jest smokiem. Małym smoczątkiem. Na razie. A co zrobisz gdy dorośnie? I stanie się... nieco większy? Rozumiem, że decyzja będzie należeć do niego, lecz jak sądzisz, co zrobi? Zostanie z tobą (oczywiście tylko w przenośni, bo biblioteka w Ponyville raczej go nie pomieści), czy wyruszy w świat, aby zdobyć skarb i spać z jaskini? No dobrze, tyle na razie wystarczy. Chociaż cisną mi się na klawiaturę kolejne pytania, ale pozostawię je na kolejną porcję. Pozdrawiam, D'jall.
  6. D'jall

    Kłamca

    Z serią Kłamcy spotkałem się jakieś dwa lata temu. Albo nieco wcześniej. Albo później. No, nieważne. W każdym razie widząc opis pierwszego tomu, a w szczególności słowa klucze - "nordycki", "bóg", "Loki", nie mogłem odpuścić tego tytułu. A to z tego powodu, iż lubię mitologię północnych ludów, a w szczególności postać Lokiego w niej występującą. Same książki uznałbym za... przeciętnie dobre. Nie są one wielkimi dziełami, ot po prostu lekka literatura do poczytania przed snem. Przygody Lokiego pokazano całkiem ciekawie i same w sobie były ciekawe. Postać głównego bohatera jest w miarę interesująca, bohaterowie poboczni również nie najgorsi. Jakiś czas temu przeczytałem już ostatni tom. Jego zakończenie nie każdemu może przypaść do gustu, ja zaś mam co do niego mieszane odczucia. No, ale nie piszę o nim nic więcej, przeczytajcie Słyszałem także o tym, że ma powstać, lub już powstał, komiks w oparciu o tę serię. Wie ktoś coś o tym?
  7. D'jall

    Władca pierścieni.

    Ja moją przygodę w Śródziemiu zacząłem niestety od filmu. Młody i głupi byłem. Powinienem wziąć się najpierw za książki. Przyznam jednak, że wtedy byłem nieco zbyt młody na taką książkę. Nie jest ona bowiem tak łatwa dla młodego czytelnika jak choćby Potter. Z filmu wyniosłem w sumie niewiele, ot ciekawa historyjka i ładne widoki. Ale wtedy dostałem "Hobbita". Idealne rozpoczęcie przygody w Śródziemiu, szczególnie dla młodszego czytelnika. Tak więc przeczytałem go i, nie zaskoczę was, wciągnąłem się. Chciałem więcej. Pierwszy tom "Władcy" wypożyczyłem w bibliotece. Wypożyczyłem, przeczytałem i oddałem. Poszedł szybko, chociaż były momentu "zastoju". Pamiętam jak dziś, że nie mogłem przebrnąć przez naradę u Elronda. Później nastąpiła przerwa... W bibliotece nie mogłem dorwać kolejnych tomów, co mnie irytowało. Jednak miałem szczęście. Będąc z matką w sklepie, w dziale księgarskim znalazłem całą trylogię, ładnie zapakowaną razem, lśniącą błyszczącymi napisami i kuszącą malowidłem na okładkach. Nie miałem zbytn ich problemów, aby namówić matkę na ich zakup. Wiadomo, rodzic zawsze cieszy się, gdy jego dzieciak czyta zamiast przesiadywać przez telewizorem. Tak więc moja przygoda w Śródziemiu ruszyła dalej... albo raczej zaczęła się od nowa, gdyż zacząłem ponownie od pierwszego tomu... W sumie wszystkie przeczytałem tak z siedem, czy osiem razy. I nie żałuję. Co do adaptacji filmowych... Po przeczytaniu Hobbita, trylogii i Silmarilliona wziąłem się za filmy. Władca podobał mi się. Co prawda kilka wątków została usuniętych, albo potraktowanych po macoszemu, ale za bardzo mi to nie przeszkadzało. Szczególnie, że nie przepadam za motywem z Bombadilem w pierwszym tomie, a w filmie go nie było. Zaś co do Hobbita... mam mieszane uczucie. Nie mogę wybaczyć twórcom tego co zrobili z Radagasta. Jakby nie patrzeć potężny Istari zmieniony w leśnego dziada. Z gniazdem dla ptaków na głowie i "czymś białym" na włosach, co mam nadzieję nie jest tym, o czym myślę. Wiem, że on był w stylu "druida", ale można to pokazać bez uwłaczania godności tejże postaci. I ten powóz z królikami... Zgroza. Drugi motyw, który mi się nie podobał, to ten randomowy, blady ork - wróg Thorina. No kurde, brudny ork głównym "złym" filmu? Naprawdę? W dodatku on jest w sumie niezbyt potrzebny. I jeszcze coś... chciałem zobaczyć Smauga w pełnej krasie, aby skonfrontować go z wyobrażeniami. Zamiast tego zobaczyłem jego oko. Cóż, nieco się zawiodłem. No, ale nic, czekamy na drugą część.
  8. D'jall

    Harry Potter, ot co!

    "Harry Potter i Kamień Filozoficzny" - to była w zasadzie pierwsza książka, którą z własnej i nieprzymuszonej woli przeczytałem w całości. A było to dawno temu, w odległych czasach podstawówki. Dostałem ją pod choinkę, co okazało się świetnym pomysłem ze strony rodziców, siostry, czy kto tam na to wpadł. Chociaż, co ciekawe, nie był to do końca ich pomysł. W tym okresie bowiem byłą promocja pewnego napoju, któremu nie zrobię reklamy, polegająca na utartym schemacie "Zbierz x nakrętek, wyślij, dostaniesz y". Nagrodą miała być właśnie ta książka. Gdy tylko wziąłem książkę w swoje chciwe łapska, no cóż, ucieszyłem się. I zacząłem czytać. Pamiętam jak dziś, żę pierwszy rozdział wciągnął się tak tylko średnio. Lecz później było tylko lepiej. Dosłownie nie mogłem się od niej oderwać, co wcześniej mi się nie zdarzyło. Książka byłą idealnie napisana akurat dla dzieciaków w wieku, w którym wtedy byłem. I to od niej zaczęła się moja, jakby nie patrzeć, pasja związana z literaturą. Dziś nie potrafię powiedzieć ile właściwie przeczytałem książek. No, ale odchodzę od tematu... Pierwszy tom skończył się szybko, zdecydowanie zbyt szybko. Tak więc marudziłem rodzicom o drugi. Dostałem go na urodziny i powtórzyła się sytuacja z pierwszym. Później jeszcze doszedł trzeci, otrzymany bodajże na Dzień Dziecka. Schemat się powtózył, podobnie jak z czwartym, piątym i resztą. Co prawda od tomu piątego włącznie trzeba było czekać na premierę, co było udręką, ale tylko podsycało ciekawość "co dalej". I tak skończyło się na przebrnięciu przez wszystkie tomy. Nie potrafię powiedzieć, ile razy czytałem konkretne z nich, gdyż zazwyczaj robiłem sobie "krótkie sesje czytelnicze" i czytałem po prostu losowo wybrany rozdział. Jakby to zsumować, to pewnie każdy większość tomów miałaby na koncie tak powyżej pięciu czytań. W międzyczasie oczywiście oglądałem filmy. Pamiętam jak dziś dzień kiedy wybrałem się z klasą do kina na pierwszą część. Jakiż ja byłem podekscytowany! Ale po filmie byłem lekko zawiedziony. Wiadomo - film zawsze będzie gorszy od pierwowzoru literackiego. Sama seria Pottera jest niewątpliwie jednym z większych fenomenów literackich naszych czasów. W chwili, gdy każdemu wydawało się, że dzieci i młodzież już praktycznie nie czytają, zajmując się w wolnych chwilach oglądaniem telewizji, albo graniem na komputerze pojawiła się seria, która to zmieniła. Odsetek czytelnictwa w tej grupie wiekowej wzrósł dzięki tym książkom. Oczywiście wyszło to na dobre. Książki były idealnie wpasowane do docelowej grupy wiekowej. Czytelnik mógł się identyfikować z bohaterami, bo był praktycznie w tym samym wieku. Dużym plusem jest do tego widocznie dojrzewanie bohaterów w kolejnych tomach, niemalże dojrzewają oni wraz z czytelnikiem. Sam klimat kolejnych tomów również z każdym kolejnym robił się poważniejszy i mroczniejszy, co jest według mnie plusem. Pierwszy tom był zdecydowanie dla dzieci, takich jakim byłem, gdy go czytałem. Ostatni zaś już był poważną książką, z fabułą osadzoną w mrocznym i okrutnym świecie. Podsumowując, seria Harrego Pottera wywarła spory wpływ na moje czytelnictwo, więc mam do niej sentyment. Wszystkie tomu stoją w równym rzędzie na mojej półce i czekają na kolejne pokolenie, które się za nie zajmie. Ja już zbyt dobrze je znam, aby ponownie je czytać.
  9. W tej chwili test nie działa z jakiś przyczyn, ale znalazłem i zrobiłem już go nieco wcześniej i taki mi oto wynik wyszedł. --- --- W sumie to nie dziwi mnie on. No, może ten wpływ Rarity jest nieco zaskakujący, bo to nieco niedorzeczne, ale cóż...
×
×
  • Utwórz nowe...