Halo, to ja po raz kolejny. Post będzie krótki i treściwy, bo sytuacją z 17 lat życia zajęłaby za dużo. No więc moi rodzice- oboje- są alkoholikami. Jak wcześniej mi to nie przeszkadzało tak teraz po prostu zaczynam ich za to nienawidzić. Walą dziennie około 4-5 piw, przez co wieczorem są podchmieleni i z tego powodu, a raczej przez to tworzy się awantura. W sumie nawet teraz gdy to piszę jest kłótnia- poszło o to, że mama kupiła mięso z promocji. Wiem, prozaiczne. Drugie: aktualnie przeżywam dość ważne rozterki dotyczące mojej osoby: seksualności, osobowości, własnej tożsamości itd. Mam problem o którym z nikim nie mogę porozmawiać, bo ani siostra, ani rodzice, ani przyjaciele (których nie mam m.in. ze względu na sytuację domową) Po prostu jestem osamotniony i wypowiadam się w tym temacie bo szukam kogoś, kto by mnie jakoś pocieszył. Trzecie: moja siostra aktualnie płacze, bo nie może się uczyć, przez co nie idzie jutro do szkoły. Szkoda mi jej i naprawdę chciałbym ją pocieszyć, ale sam mam problemy. Czwarte: szkoła. Przebywając w gronie znajomych przywdziewam maskę- osoby szczęśliwej, optymistycznej, zawsze uśmiechniętej, generalnie nastawionej pozytywnie do życia. Do nauczycieli odnoszę się z szacunkiem, przez co mam możliwość dość swobodnego wypowiadania się. Nie chcę aby rodzice chodzili do szkoły na jakiekolwiek zebrania, tutaj wymawiam się tym że zapomniałem im przekazać. Piąte: ostatnio było wesele chrześnicy mojej mamy. Można się spytać co w tym złego? Spróbujcie, będąc 17-latkiem nie bawić się na weselu, nie tańczyć, z nikim nie rozmawiać tylko schować się gdzieś, żeby zasnąć aby później odprowadzić swoich własnych rodziców bezpiecznie do domu. Super.... Na razie tyle, może później coś napiszę.