Ciemnordzawy ogier z pełną stanowczością dopił kufel cydru, cholera jedna wie, który z kolei, solennie obiecując samemu sobie, że to już ostatni. I rzeczywiście, wstał z miejsca, utrzymując postawę pionową. Napój nie był mocny, kuc nieraz eksperymentował ze znacznie bardziej "procentowymi" trunkami w swoim życiu. Teraz jednak nie miał ani czasu, ani możliwości. Wiedział, że powinien być w stanie dowodzić swoimi współtowarzyszami. W zrezygnowaniu z następnej kolejki bardzo pomógł pewien obraz. Mianowicie przez chwilę zdało mu się, że jest bacznie obserwowany przez Shadow, której wszak nie ufał i nie lubił być do niej plecami. Oczywiście okazało się, że jest to tylko takie głupie wrażenie, lecz Grim nieznacznie odsunął naczynie, dziękując ajentowi za świetny napitek.
Znalazł czas i dla swojej przybranej córki. Chciał dać jej odrobinę motywacji, mimo iż sam miał jej niewiele, niepewny wyniku bitwy. Chciał, aby zrozumiała, że cokolwiek by się nie stało tam, na górze, on postara się zapewnić jej bezpieczeństwo. Nieobyty, nie wiedział tylko, jak to wszystko przekazać, więc podniósł jej głowę, wejrzał głęboko w brązowe oczy, a potem odszedł spokojnym, pewnym krokiem. Mógł być chamem, czy jak oni go tam wszyscy między sobą nazywali, jednak teraz wiedział dobrze, co ma robić.
Posłuszny sobie tylko znanym zasadom Grim Cognizance rzucił się w wir przygotowań, by pomagać rebeliantom we wszystkim, w czym akurat pomocy potrzebowali. Gdzieś podał komuś broń, gdzieś przytachał i ułożył butle. Wewnętrzny nakaz wyraźnie mówił: coś robić, pracować.