Skocz do zawartości

KreeoLe

Brony
  • Zawartość

    678
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    2

Posty napisane przez KreeoLe

  1. 2. Ten sam odcinek - dwie spadające gwiazdy; na początku i na samym końcu. Twórcy chyba potwierdzili, że miały one symbolizować nieżyjących rodziców AJ

    Twórcy po prostu potwierdzili, że miały one symbolizować rodziców AJ. Twórcy może już snują jakieś plany, ale na pewno nie będzie to przedstawienie dzieciom śmierci rodziców jednej z głównych bohaterek.

     

    Kiedy list się kończy, kamera przesuwa się na Farmę Sweet Apple i dwie spadające z nieba gwiazdy. Gwiazdy te, według jednej ze scenarzystek Sabriny Alberghetti, symbolizują rodziców Applejack. Lauren Faust wspominała kiedyś, że miejsce pobytu rodziców AJ raczej nie zostanie wspomniane w serialu i na pewno nie zostanie podane, że zmarli, ponieważ mogłoby to być zbyt smutne dla małych dzieci oglądających MLP.

    Teoretycznie możemy sobie snuć przypuszczenia, choć myślę, że jeśli już w ogóle powiedzą o rodzicach Applejack, to wspomną tylko powód, dlaczego ich nie ma. Zapewne będzie to coś w stylu wyjazdu, pff, nie wiem. Więzienie jest dobrym rozwiązaniem, tylko nie wiem, czy to też nie jest "zbyt smutne dla małych dzieci oglądających MLP" :P Albo po prostu zaginęli i zostali zapomniani przez własne dzieci i rodzinę.

  2. Żyją - zaginęli, wyjechali, czy coś takiego. Na pewno nie są martwi, pozwolę zacytować sobie fragment kucykowej Wiki: "Lauren Faust wspominała kiedyś, że miejsce pobytu rodziców AJ raczej nie zostanie wspomniane w serialu i na pewno nie zostanie podane, że zmarli, ponieważ mogłoby to być zbyt smutne dla małych dzieci oglądających MLP".

  3. Pierwsza moja myśl w połowie odcinka "Czy bizony naprawdę nie mogą przenieść się gdzieś indziej?". To wielkie pustkowie, one jednak wybrały swoje "tradycyjne" miejsce. Oczywiście, jestem za kucykami. W tym roku nie mogli pobiec, bo kuce posadziły drzewa. Drzewa rosną tak szybko? Z tego co zauważyłam, tamte były ogromnymi jabłoniami, naprawdę miały tylko rok? Teren wszędzie jest ten sam, czy więc słynne gonitwy nie mogły odbyć się kilometr dalej? Dobrze, muszę przyznać, że rozwiązanie końcowe, czyli wyrąb części drzew, zrobienie z jabłek szarlotek, podzielenie się z nią bizonami i słynne gonitwy nie były złym pomysłem. Choć oczywiście dużą oszczędnością byłoby przesunięcie gonitw bizonów i zostawienie jabłonek w spokoju.

  4. Chyba zgłoszę ten post do dziesiątki najwybitniejszych świata, o ile coś takiego znajdę. Nie, serio, dzięki. Mogłam jednak dodać to ostrzeżenie do tematu i informację o tym, że autorka tego posta zwana KreeoLe nie potrafi rysować. Zapamiętam, żeby rysować Minecraft bardziej kwadratowy, żeby nie rozmazywać "rzekomego" cieniowania i już nigdy więcej nie zbliżać się do kartki i długopisu. A że jest on do pisania to zdaję sobie z tego sprawę, tylko po prostu... najłatwiej mi się długopisuje. Pastele to dla mnie język chiński (albo polski, patrząc z innej perspektywy), a kredki zeżarła siostra. A ołówek dostanę pod choinkę, albo i nie.

    Nu, niemniej dzięki.

     

    Boże, nie potrafię rysować kwadratowego Minecraft'a na kartce w kratkę, miej mnie w opiece...

  5. Nowy temat z moją twórczością (czyt; badziewnymi rysunkami na kartce w kratkę). Mam skaner, więc zaczynamy jeszcze raz! Yay!

     

    Sarenek w dwóch wersjach.

    gpbm.png

    zdsa.png

    Scena z Minecraft'a x3 (tak, tak, ręce Steve'a są okropne, zdaję sobie z tego sprawę)

    nttc.png

    481k.png

    4znq.png

     

    Po lewej rysunek mojej 4,5 letniej siostry (choreee :rainderp:), po prawej mój, jak wy to... Muminek, o. :ming:

    dzqa.png

    Co jakiś czas będę dodawać więcej.

  6. Tapety, hm. Nie są brzydkie, ale nie są idealnie. Według mnie, jeśli zaczynasz, to radzisz sobie świetnie. Polecam pobranie Gimpa, lub zakup Photoshopa. Najgorzej wyglądają te czarne piksele wokół wektorów postaci. Na niektórych tapetach czcionki kompletnie nie pasują, na innych jest jednak odwrotnie. W większości tło i "efekty specjalne" są świetne. Ja na razie nie zamawiam, dziękuję. Ale radzisz sobie naprawdę dobrze.

  7. Zadrżałam. Wzięłam wdech i wydech. Widziałam, mogłabym nawet przysiąc, coś się tam poruszyło. Lekko zmarszczyłam nosek. Dokładnie wbiłam wzrok w liście krzewu. Porozumiewanie się myślami nie było tak łatwe wtedy, gdy jestem zmęczona.

    Po chwili roślina zaszeleściła liśćmi, a te z kolei rozchyliły się na dwie strony, odsłaniając osobę, która tam leżała.

    - Uh - mruknęłam cicho dostrzegając tam Swifta, kuca, w którym się zakochałam, po czym dodałam głośniej: - Ekhem.

    Miałam nieodpartą chęć z nim porozmawiać, tak po prostu, i dowiedzieć się, czemu mnie śledził - tak podejrzewałam. Trochę jednak przykro było mi przerywać jego sen. Wyglądał... pięknie, gdy spał.

  8. Zamknęłam oczy z zamiarem zasnięcia. Lecz przeszkodził mi cichy głos drzewa - dębu, na którym leżałam.

    "Ktoś... jest... tam..." usłyszałam szept, a potem gałęzie lekko przechyliły się w stronę krzaków.

    - Dziękuję, że mi o tym powiedziałeś - szepnęłam i uśmiechnęłam się do pnia, co z perspektywy innych musiało wyglądać niemniej dziwnie.

    Lekko zaniepokojona zleciałam na ziemię. Nic nie widziałam. Podeszłam w stronę krzaków. Niezbyt wiedziałam co robić, albo i może byłam zbyt przerażona, by ruszyć się z miejsca.

  9. Nie odpowiedziałam ogierowi na pytanie o moje zainteresowania, ponieważ przerwał nam głos Applejack. Już? Wszyscy tak szybko się zmęczyli? W takim tempie do Kryształowego Sadu dotrzemy za kilka lat.

    Gdy dotarliśmy na polanę, ucieszyłam się. Obóz w jabłkowym sadzie, przy samym, ukochanym lesie Everfree! Prawie podskoczyłam z radości. Straciłam jednak z oczu Blue Swift'a, co poważnie mnie zasmuciło.

    Zadrżałam, widząc, ile jest tu osób. Szybko wycofałam się dalej. Do lasu. Do mojego ukochanego domu. Szłam kilka minut przed siebie, wgłąb. Nikt raczej za mną nie szedł, nie zauważył, że zniknęłam. Nie bałam się, choć było ciemno, no i byłam w lesie Everfree. "Ciekawe, czemu tyle osób boi się tego lasu?" pomyślałam. Po niedługim czasie znalazłam się na czymś w stylu małej polany. Mogłam być około połowy kilometra od obozu. Znałam trasę. Będę musiała wrócić wcześnie rano, żeby nie przegapić momentu, w którym ruszymy w dalszą drogę.

    Cisza. Tego było mi trzeba. Rozciągnęłam skrzydła i wbiłam się do góry, lądując na dużym, rozłożystym dębie. Siadłam na gałęzi, zdjęłam juki i lekko pogłaskałam kopytkiem pień.

    - Witaj - szepnęłam cicho, po czym ziewnęłam. - Chciałabym spędzić tu noc, mam nadzieję, że nie będę ci przeszkadzać...

    Wygodniej ułożyłam się na gałęzi. Byłam śpiąca - i psychicznie wykończona całym dniem. Ciągle myślałam o Swifcie. Ziewnęłam.

  10. Podróżników zaczynało dopadać zmęczenie, a ich powieki już same się zamykały. Applejack wraz z Big Macintoshem często zatrzymywali się, by poczekać na spóźnialskich, którzy robili wlasne postoje.

    Wysoko w powietrzu można dostrzec było unoszące się sylwetki pegazów zajmujących się pogodą w Ponyville. Przenosili oni chmury głównie nad farmę Apple, ale też nad okolice. Kukurydza i inne plony potrzebowały wody, by odpowiednio mogły wzrosnąć.

    W pewnym momencie Farmerka zatrzymała grupę i poczekała aż oczy wszystkich kucyków skierują się na nią.

    - Pegazy specjalnie na moje polecenie sprowadziły nad Farmę Sweet Apple chmury burzowe. Miejmy nadzieję, że jesteśmy na tyle daleko, że nie będziemy rozbijać obozu w deszczu. Kawałek dalej jest las Everfree - kopytkiem wskazała na ścieżkę prowadzącą dalej, gdzie zapewne zaczynał się las Everfree - Dlatego właśnie za chwilę rozbijemy obóz. Nie chciałabym, abyśmy wchodzili tam po zmroku. Pójdziemy kawałek wgłąb sadu. Znajdziemy tam kawałek pustej przestrzeni i będziemy mogli odpocząć i przenocować. - Zakończyła i od razu odwróciła się, zbaczając ze ścieżki. Grupa ruszyła za nią, a chwilę później znaleźli się na niewielkiej polanie otoczonej jabłoniami. Księżyc rzucał białą poświatę na twarze kucyków oświetlając każdego z nich.

    - Tutaj rozbijcie swoje namioty, czy cokolwiek innego co ze sobą zabraliście. - Powiedział krótko Big Macintosh, sam stawiając namiot obok swojej siostry. Z nieba zaczynały padać pojedyncze krople deszczu, większość osób miała jednak nadzieję, że nie rozpada się na dobre. Teraz więc podróżnicy teraz mieli trochę wolnego czasu dla siebie. Choć wielu zdrowy rozsądek podpowiadał, by porządnie wyspać się przed jutrem.

×
×
  • Utwórz nowe...