Skocz do zawartości

KreeoLe

Brony
  • Zawartość

    678
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    2

Posty napisane przez KreeoLe

  1. Apple Bloom.

    Nie było już przypadkiem takiego pytania?

     

    No może i było, a raczej zapewne było, lecz wiadomo, że kiedyś coś się zdubluje... Ale masz i tak dobrą pamięć Pani Regent :rwink: ~BiP

  2. kameleon317

     

    Przepraszam, nie miałam dostępu do internetu. Cóż... trudne zadanie mi dałeś. Dużo kolorów?

     

    avatarpx.png

     

    To wywoła odpowiednio duży oczopląs? + jeszcze kilka wersji:

     

    avatarur.pngavatarhwf.png

     

    Jeśli coś poprawić - pisz.

     

    Zamówienie Iluzji Pie zostało wycofane na jej polecenie.

    • +1 1
  3. Przez około miesiąc po prostu... zapomniałam o niej. Wiem, jestem beznadziejnyn hostem, bezczelnie zostawiłam tulpę. Dziś mam zamiar znów odwiedzić ją i przeprosić. Trochę się boję... co mam jej powiedzieć? Czy w ogóle mi wybaczy? ._.

    No i... takie pytanie. Nie za bardzo wiem, jak zachowuje się tulpa w Wonderlandzie. Boję się ciut, że nią kieruję. Czy poruszy się sama? Czy ma stać, robić coś? Trudna sprawa... pomóżcie .-.

  4. Heeeeejkaa....

    Witajcie, kochani! ...Applejack?

    Sssoo?

    Co tak chrychasz?

    Gaaardło boli. Angina to piekło.

    Znam to uczucie... zaraz! Jest piękna wiosna... tfu, lato. Jak zachorowałaś?

    Eeuum...

    No, słucham.

    Chyba nie musisz wszystkiego wiedzieeć...

    Muuuufff!

    No trochę przesadziłam... z... tymi... lodami...

    LODY?!

    Yee-uup...

    Dlaczego mi nic nie powiedziałaś?! Przecież wiesz, że lubię lody!

    Ups.

    Ehh... mniejsza z tym. Masz karę. Tak to jest, jak się z nikim nie dzielisz.

    Hghgrghgrr...

    Mhm. Aa, no tak. Wszystkie gatunki Johnie Walker'a dostaje...

    Wizio!

    Yay...?

    Teraz trzeba przydzielić następny trunek... tylko jaki?

    J-ja mam pomysł...

    Hm... pomyślmy, jaki może być następny alkohol...

    Ja wiem.

    Ciekawe, czy ktoś to wie...

    JA WIEM! Auć...

    Trzeba tak było od razu!

    Więc... ekh, kaszlu, kaszlu...

    z7579724O.jpg

    Mezcal?

    Yee-uup, cukiereczku. To taka meksykańska narodowa wódka. Jej słynną odmianą jest tequila.

    Aaahm...

    A więcej to nasze jabłuszka poszukają sobie w... iteratecie... internacie...

    Internecie.

    W internecie, bo to te najnowsze technologie...

    Masz głos jak babcia Smith. Wskakuj do łóżka i leż.

    Gorąco jest!

    Trzeba się było podzielić...

    Eh... na razie misiaczki!

    Do zobaczonka!

    Osoby ze swoimi alkoholami:

    1. Wino - Kirara

    2. Whiskey - El Martinez

    3. Piwo - Legion990

    4. Cydr - Braeburn

    5. Rum - Xyz

    6. Wódka - Avanidius

    7. Gin - Applejuice

    8. Koniak - FreeFraQ

    9. Sake - Vanadiss

    10. Szampan - Tarreth

    11. Koktajl - Sliver

    12. Tequila - El Martinez

    13. Sherry - EmoTacoZ

    14. Bimber - Ziomisz

    15. Calvados - Applejuce

    16. Piccolo - Kuoth

    17. Frugo - Flutteryay

    18. Komandos - Warmen

    19. Absynt - Skysplit

    20. Spirytus - DantePD

    21. Applejack - Applejuice

    22. Kociołek Panoramixa - JasnyGwintCoToZaŻul?! = Wszyscy!

    23. Miód pitny - Avanidius

    24. Porter/Stout - Porter

    25. Kozel - K0ziol

    26. Herbatka - Adisso/Elizabetta

    27. Martini - El Martinez

    28. Śliwowica - Sliver

    29. Grog - Matjas

    30. Dog In The Fog - Cuddly Doggy

    31. Somersby - aziz

    32. BE POWER! - Kuba Dmode Coke

    33. Jack Daniels - Kuoth

    34. Grzane Wino - wiej007

    35. Woda - Sowa

    36. Pina Colada - Trum

    37. Amaretto - Replin

    38. Brandy - Magenta

    39. Rakija - Bobule

    40. Kahlúa - Moonlight

    41. Malibu - Pesgenu, Tarreth

    42. Sambuca - Syrenka Arjen

    43. Vermouth - Magenta

    44. Triple Sec - Hippis

    45. Creme de Menthe - solaris

    46. Bols x4 - Applejuice/Skysplit/Keola/Flutteryay

    47. Tolon Tolon (what?!) - Cartoon Tiger

    48. Pijane miśki - Niklas

    49. Shipwrecked 1907 Heidsieck & Co. Monopole Champagne - Emronn

    50. B&G Shiraz Rose - Stachul

    51. Kawa z prądem - Matalos

    52. Menatol - Black Hayate

    53. Piwo o smaku pizzy - DiscorsBass

    54. Wino z wężem - Ihnes

    55. Kumys - Trum

    56. Johnnie Walker - Wizio

    57. Mezcal - ???

  5. Hejoszka, misiaczki!

    Hejka!

    Wiemy już komu przydzielimy ten kapelutek!

    Nom, wiemy!

    Dobra... uwaga... ekhem...

    Dum, dum, dum...

    Ten... oto... piękny... kapelutek... otrzymuje...

    Dum, dum, dum, dum...

    Daring Do oraz Silver Shield!

    Yee-uup! Dobrze dobrane!

    Ale pokażmy w końcu ten... no... następny kapelusik!

    Już, już. Ooo... patrz!

     

    avatarzd.png

    Zacny.

    Mhm. A więc... komu nasze kochane cukiereczki go przydzielą?

    Kucyk i użytkownik!

    Wybierajcie, a my idziemy na obiadek!

    Mmmmniam! Narka!

    Do zobaczenia, cukiereczki!

  6. Tak jak już wcześniej mówiłam, ja z Moon również mamy własne postacie. Tak dla przypomnienia. ^^ Podam więc tu, żeby nikt nie musiał szukać.

    Imię: Softly Fluff

    Wiek: 21 lat

    Rasa: Pegaz

    Płeć: Klacz

    Wygląd: Miętowo-pistacjowa, falowana grzywa sięgająca do samej ziemi. Softly Fluff, klacz średniego wzrostu, ma sierść w kolorze siarki. Jej wyraz twarzy zawsze jest bardzo spokojny i opanowany, wyrażający czułość. Jej zwinne i zgrabne ruchy zadziwią każdego. Ma tęczowe i duże, hipnotyzujące oczy. W długie włosy wetknięte mnóstwo kwiatów, które mimo, iż mogłoby zdawać się inaczej, układały się w różne wzory. Jej Cutie Mark przedstawia małą, zieloną roślinkę kiełkującą w żyznej ziemi. Oznacza on jej umiejętność rozmowy z naturą, oraz dbanie i miłość do roślin.

    Historia: Softly Fluff urodziła się w szpitalu w Cloudsdale. Rodzice już po jej narodzinach idealnie dopasowali imię dla klaczki. Jej sierść i ciało było - i nadal jest - delikatniejsze, lżejsze od innych kucyków. Również jej grzywa była nienaturalnie długa i puszysta. Jej ojciec - Snow Raven - pracował przy produkcji płatków śniegu. Już na początku szło mu świetnie, dlatego też szybko zdobył znaczek przedstawiający śnieżynkę. Jej matka natomiast - Carmel Cream - była kremowym jednorożcem. Dostała unikatowy i wyjątkowy - choć dziwny - talent. Zajmowała się karmelowymi słodkościami, produkcją ich. Miała własną, wielką cukiernię.
    Oboje wiedli spokojne życie w Ponyville. Rodzice poświęcali małej Softly bardzo dużo czasu. Na wskutek wypadku w fabryce który został spowodowany wizytą klaczy z niecodziennymi, motylimi skrzydłami - Rarity - większość gotowych już i wyrzeźbionych płatków śniegu została zniszczona. To sprawiło, że większość pracowników musiało zostawać po godzinach, czasem nawet na noc w pracy. Snow coraz częściej zaniedbywał swój zawód, poświęcając czas na wychowanie Softly i spędzanie go ze swoją rodziną. Po kilku jego nieobecnościach został wylany z pracy.
    Ich fundusze były ograniczone. Matka Softly Fluff nie zarabiała tak dużo, by móc pozwolić rodzinie na jakieś wielkie luksusy.
    .....Softly została posłana do szkoły w Ponyville. Ten okres czasu przysporzył jej wiele nieprzyjemności. Plotka o nowej, biednej uczennicy szybko się rozeszła. Tym oczywiście - a raczej głównie - zainteresowały się dwie wredne klacze - Diamond Tiara oraz Silver Spoon. Przez nie Softly szybko zasłynęła jako biednota, ta słabsza i odrzucana przez innych. Niestety po części wpłynęło to na jej charakter.
    Fluff zawsze lubiła zajmować i hodować rośliny. Jej pokój zasiany był zielenią różnych roślin i piękną wonią kolorowych kwiatów. Często też mówiła do nich, rozmawiała z nimi. Wypełniała tym swój wolny czas. Według niej były one istotą w pełni rozumną i mądrą, że one również rozumieją mowę kucyków i potrzebują towarzystwa. Była bardzo cicha i spokojna, nie sprawiała większych problemów w domu. Nie miała jednak przyjaciół. Klacz stała się przez to jeszcze bardziej cicha i samotna. Bała się innych kucyków, jakby były kimś niespotykanym i obcym.
    .....W końcu nadszedł jednak dzień w którym zdobyła swój Uroczy Znaczek. Wydarzyło się to po szkole, gdy 9 - letnia Softly wracała do domu. Zawsze chodziła okrężną drogą, przez co trafiała do dużego, pięknego parku. Uwielbiała go, tyle na zieleni, natury... zawsze czuła, jakby była jej częścią. Właśnie tamtego dnia - jak zawsze przechodząc przez park - zobaczyła dwóch starszych o rok od niej ogierów. Robili coś, co dla niej było niczym morderstwo, niczym najgorsza z najgorszych rzeczy jaką dotąd widziała. Deptali i bezczelnie rwali kwiaty, łamali gałęzie drzew. W jej sercu coś drgnęło, czuła że musi coś zrobić. Przepełniła ją szaleńcza wściekłość. Pobiegła do nich i zaczęła drzeć się na całe gardło, że mają przestać. Kuce ze strachem uciekły - co wyglądało niezwykle komicznie - nigdy nie widząc tak zdenerwowanego kucyka. Softly ze łzami w oczach uklękła przy zniszczonych kwiatach i drzewach które wyglądały żałośnie. Zapłakana zaczęła przepraszać i mówić, że postara się im pomóc. To co się dało uratowała, sądząc na nowo, podlewając i dbając. W tym momencie usłyszała dziwny głosik, mnóstwo dziękujących jej głosów. Poczuła przyjemne mrowienie na boku. Wtedy właśnie pojawił się jej znaczek - kiełkująca roślinka w kawałku ziemi. Od tego momentu potrafiła porozumiewać się z roślinami. Była to dla niej niewyobrażalnie wielka radość.
    .....Ten incydent wcale jednak nie pomógł. Każdy w szkole odwrócił się od niej. Jedynymi przyjaciółmi Softly były rośliny i natura. Pod koniec szkoły poznała też Fluttershy. Zostały najlepszymi przyjaciółkami, równie podobne z charakteru - ciche, spokojne. Od innych kucyków nadal jednak trzymała się z daleka, bojąc się ich towarzystwa i woląc przebywać ze swoimi najlepszymi przyjaciółmi którzy byli dla niej jak bracia i siostry - z roślinami.
    .....W wieku 17 lat Softly została posłana na praktyki u zielarki z lasu Everfree - zebry Zecory. Ojczymowi udało się też odzyskać pracę, co ucieszyło Softly. Wydawało się być dla niej najlepszym miejscem. I rzeczywiście. Poczuła się tutaj jak w raju. Tyle roślin i zieleni... mieszkała razem z Zecorą, jej nauczycielką. Pilnie uczyła się o naturze, spokoju i harmonii, o Equestrii i kucykach. Nadal jednak jej lęk do innych nie malał. Lubiła być tylko w towarzystwie jej ukochanych roślin.
    Rzadziej widywała się z rodzicami, w lesie czuła się jednak lepiej, była już na zawsze częścią natury.
    .....Pewnego dnia usłyszała o wyprawie do Kryształowego Ogrodu po Diamentowe Jabłko. Możliwość i szansa odkrycia tak wspaniałej i unikalnej rośliny mogła się nie powtórzyć. Również Zecora jej to doradzała. Nie tylko z powodu Jabłka, ale też przezwyciężenia swego strachu przed innymi i samotności. To najbardziej martwiło Softly. Jednak klacz postanowiła już. Że w końcu wyruszy i pójdzie razem z nimi chociażby po to, żeby w końcu się zmienić.

    Charakter: Softly boi się innych kucyków, to chyba najważniejsze, a raczej najgorsze. Dlatego też mieszka w lesie Everfree. Spokojna i opanowana, uwielbia ciszę i samotność. Potrafi zrozumieć mowę roślin, dla których jest jak matka. Zajmuje się i dba o roślinność w lesie która tego potrzebuje. Nic nie jest dla niej ważniejsze niż natura. Softly nie ma przyjaciół, nawet znajomych, z małymi wyjątkami. Jedynymi kucykami które zna są jej rodzice, zebra Zecora, również zamieszkała w lesie Everfree, oraz jej bliska przyjaciółka - Fluttershy. Na widok kogokolwiek innego panikuje i próbuje się ukryć, ucieka i chowa się. Nie wyściubia nosa za jej środowisko. Żyje z darów którymi hojnie obdarowują ją rośliny. Różne owoce, zioła czy chociażby kwiaty. Sama jednak nigdy nie byłaby w stanie złamać specjalnie nawet gałązki drzewa.
    Mimo tego jest bardzo mądra, pobiera nauki od Zecory której jest uczennicą. Zna się na medycynie i zielarstwie, no i oczywiście jest chodzącą encyklopedią o roślinach Equestrii, o których wie wszystko. W jednej chwili potrafi się jednak stanowczo zmienić jeśli chodzi o naturę. Gdy widzi kogokolwiek kto specjalnie rani i niszczy nawet małego kwiatka, czy paproć, wpada w szał. Nie łatwo ją wtedy uspokoić. Jest czuła, jednak też łatwowierna. Nigdy nie odmawia pomocy... roślinom. Nikt jednak nie powinien się dziwić gdy Softly wybierze dobro i życie drzewa, zamiast kucyka.

    Umiejętności: Oczywistą rzeczą jest chyba, że potrafi porozumiewać się z roślinami, dokładnie tak jak Fluttershy ze zwierzętami. Zawsze czuje się częścią natury. Świetnie zna się... nie... ona jest chodzącą encyklopedią o roślinach - dosłownie. Jest spokojna i opanowana we własnym środowisku i potrafi zachować zimną krew - wpada jednak w szaleńczy szał gdy widzi umyślne niszczenie jej "braci i sióstr" - roślin. Potrafi nieźle latać, moc skrzydeł osiąga około 8.0 skrzydłobić - choć nie jest to zawrotną szybkością. Nie lata bez potrzeby, woli jednak stąpać twardo po ziemi.

    Wyposażenie: Softly zabiera ze sobą sporą apteczkę, oraz duży zapas prowiantu. Oprócz tego lina, namiot, lampa naftowa i scyzoryk. Wszystko to ma umieszczone w sporych rozmiarów jukach. Na szyi nosi naszyjnik przedstawiający płatek śniegu. Dostała go na urodziny od ojczyma.

    Rodzina:

    Snow Raven - wysoki, szczupły pegaz o miłym, przyjaznym spojrzeniu. Błękitny ogier o mlecznej, krótkiej grzywie i czarnych oczach. Jego Uroczym Znaczkiem jest śnieżynka - wiąże się to z umiejętnością produkcji śniegu. Pracuje w fabryce pogody, a dokładniej przy produkcji śnieżnych płatków. Jest opiekuńczym i czułym ogierem - mnóstwo czasu poświęca swojej rodzinie. Przez to też stracił pracę, którą - na szczęście - udało mu się potem odzyskać.

    Carmel Cream - niska klacz o wyraźnych rysach twarzy i beżowych oczach. Kremowa jednorożka o karmelowej, prostej i krótkiej grzywie. Jej Znaczkiem jest karmelowy cukierek - talentem wytwarzanie karmelowych słodkości. Posiada własną cukiernię. Również tak jak Snow Raven, jej mąż, poświęca wiele czasu na opiekę nad córką. Posłanie jej na praktyki do Zecory było ich wspólną decyzją - zrobili to nie tylko po to, by mogła się dalej uczyć. Widzieli też jej zamiłowanie do roślin, znaczek, to, że nie jest lubiana wśród innych i jest bardzo cicha i zamknięta w sobie.

  7. To może ja coś w końcu powiem.

    Siper ma rację, tak samo Kitsun, Littlebart i kilka innych osób.

    Wiem... za bardzo dramatyzuję. Co do tego zwrotu "zniszczone życie" to... ta, przesadziłam, o życiu nie wiem nic. Jeśli wy mówicie, że macie chociażby 18 lat i nie nie wiecie o życiu to... racja, co mogę wiedzieć o nim ja? No właśnie nic.

    Jak zauważyłam, wszystko krąży wokół fragmentu "zniszczyłam sobie życie". Tu bardziej jednak chodziło mi o zniszczeniu życia w kontekście przyjaźni, rozwalenia jej. Rzeczywiście mogłam trochę obmyśleć ten zwrot. Ta, napisałam tak, że każdy zrozumiał to w inny sposób. Co się dziwić - brzmi to tak, jak opisujecie.

    Ale wszystko się już układa i będzie jak dawniej, może nawet lepiej.

    Co do odejścia - tak, zrobiłam aferę z tego, noale cóż... nie, nie odejdę. Na ten temat krótko, bo cóż by więcej?

    To na razie chyba tyle. Może potem napiszę więcej, na razie nie mam możliwości.

    No i... dzięki, nawet - chyba nawet głównie - Siperowi za szczerość. I wszystkim innym, że w ogóle chciało się wam tu pisać... ^ ^

    Dzięki!

    applejack_without_her_hat_by_haloreplica

    • +1 3
  8. "Podszywały" się pod swoje siostry, po renowacji wyglądu Sweetie wyglądała tak jak Rarity, Apple Bloom jak Applejack. Pomagały w "czarze" zmiany wieku. Nie pamiętam co ze Scoot, ale chyba nic nie robiła.

  9. Witajcie.

    Wiele osób mnie zna. Lecz teraz opowiem o... sobie. Znów, tak. O tym, co zrobiłam. Czego dawna KreeoLe nigdy by sobie nie wybaczyła.

    A jednak zrobiłam właśnie coś takiego.

    Kim ja w ogóle jestem? Ostatnio, ledwo kilka dni temu mogłam śmiało odpowiedzieć. Regentką Applejack. Zwykłą dziewczyną. Z pewnym najlepszymi przyjaciółmi. Ale nie dziś. Nie tu. Jestem kimś innym, właśnie sobie to uświadomiłam. Tak... teraz to wiem.

    Jestem kretynką która coś zniszczyła.... Zniszczyłam to, co było dla mnie ważniejsze niż bycie członkiem ekipy na MLPPolska. I to wszystko przeze mnie. Przez idiotkę, która rozwaliła na kawałki jedną z najważniejszych części swojego życia.

    Jak odłamki lustra, których nie można pozbierać i złożyć z powrotem w całość.

    Straciłam najlepszego przyjaciela. Znienawidziłam go tylko za to, że nie akceptowałam jego charakteru. Że nie jest tak, jak ja chcę. Że nic nie idzie po mojej myśli.

    A reszta? Opisywałam im, jak bardzo go nienawidzę, że nie chcę go więcej widzieć, że czas który z nim spędziłam jest stracony.

    Nie wiem, co sobie o mnie pomyśleli. Być może to samo co ja o sobie samej. Nie wiem, czy mnie za to znienawidzili... nie wiem, czy mnie zrozumieli...

    Do tej pory boję się do nich odezwać. Boję się usłyszeć co o mnie myślą, co powiedzą.

    Nadal nie wierzę, jak mogłam się tak zachować.

    Czuję się źle. Po prostu źle.

    Zachowałam się jak - za przeproszeniem - szm*ta. Czego było to przyczyną? Czemu akurat w danej chwili nie myślałam logicznie? Czemu po prostu nie zamknęłam swojej gęby w odpowiednim momencie. Wściekłość? Impuls? Czy po prostu mój charakter który wcale nie jest lepszy od charakterów tych których wyzywałam?

    Nie wiem.

    Od tamtego czasu stałam się opryskliwa i wredna. A przynajmniej tak to wygląda z mojej perspektywy.

    Od tamtego czasu... ta, minął ledwie, dzień dwa. Ale już nawet teraz uświadomiłam sobie co zrobiłam. Głupie, prawda? Ktoś powie "Po co się wysilasz, ledwie minął dzień, dwa, a ty już się załamujesz! Nie warto!" Bałam się, że was stracę.

    A uświadomiły mi to słowa Hippisa.

    "Nie będziemy się odzywać, to może docenisz to, co straciłaś"

    Zniechęciłam do siebie chyba wszystkich których znałam. Tak, udało mi się to zrobić w jeden dzień. Nie wiem czy tak jest naprawdę. Jednak... po czymś takim większość z nich może mi nie wybaczyć...

    Na myśl o powrocie robi mi się niedobrze. Mam ochotę krzyknąć: "Posłuchajcie mnie, do diabła! Mam gdzieś wasze wielkie plany!" Chcę, żeby ktoś, ktokolwiek, przyznał, że to, czego ode mnie oczekują, jest wielkie, olbrzymie, gigantyczne.

    I nie chodzi wcale o to, że tu jest nam tak wspaniale. Nie jest.

    "Okazało się, że naszego świata już nie ma.

    Że nie ma już żadnych zasad.

    A jutro musimy stworzyć własne."

    "I dlatego, chociaż to niebezpieczne, a nasz plan nie jest idealny, spróbujemy ich odbić, nawet jeśli nie mamy pojęcia, co przyniesie jutro.

    A ja? Chyba się zakochałam. Nie wiem, czy to najlepszy czas na takie rzeczy."

    "(…)Nie jestem już tą samą dziewczyną(…) Nikt z nas już nie jest taki sam.

    Boimy się, ale jesteśmy silni i nie tak łatwo nas złamać. Nie chcemy być martwymi bohaterami. Wydaje mi się, że w obliczu niebezpieczeństwa będziemy musieli robić rzeczy naprawdę straszne. Ale nie wiem, jak dalego możemy się posunąć, żeby ocalić najbliższych. I czy będę w stanie kochać kogoś, kto nie zawahał się zabić?

    Choć nadciąga chłód, jutro może być bardzo gorąco."

    "A uczucia, które próbowaliśmy zagłuszyć, wracają, coraz silniejsze. I okazuje się, że udawanie twardych i racjonalnych nie ma sensu. Bo gdy dopuścisz do głosu emocje, nieważne staje się to, po czyjej stronie kto stoi.

    Ważne, co do niego czujesz."

    Są to fragmenty z różnych części książki pt. "Jutro", autorstwa John'a Marsden'a. Kocham tą książkę. A te fragmenty prawie że idealnie opisują moją sytuację i odczucia.

    Przepraszam was za to. Wszystkich, których zraniłam. Który widzieli moje żałosne zachowanie. Przepraszam. Boję się do was napisać osobiście... przeprosić... nawet teraz.Wszystko co o was pisałam... przepraszam... najbardziej trójkę moich przyjaciół, o ile nie dawnych.

    Wizia.

    Moonlight.

    Hippisa.

    I również Yargola, Pinkamenę i MewTwo.

    Głównie Wizia. To od niego się zaczęło. To jego najbardziej nienawidziłam i wyzywałam. Lubiłam cię najbardziej ze wszystkich... ha! Co ja gadam... kochałam. Tak, dokładnie.

    Pokochałam przez charakter.

    Straciłam przez charakter.

    A raczej moje chore urojenia i to, że miałam dość twego charakteru.

    Niesłusznie.

    Teraz pewnie spytacie czego oczekuję. Nawet nie chcę wybaczenia, ani pocieszania. Chcę po prostu, żebyście to zrozumieli. Zrozumieli co czułam i co czuję.

    Nie wiem, czy nie odejść z forum... za chwilę posypie się ściana postów typu "Nie, nie odchodź! Nie warto, rozumiem cię!". Ale nie, nie wiecie co przeszłam. Temat założyłam głównie dla niewielkiej grupki osób.

    I nie chodzi TYLKO o tą sytuację, ale też zrezygnowanie. Dział upada i to widać. Nie mam sił, nie mam pomysłów jak go rozruszać. Tylko ta sesja może nas podciągnąć.

    Trudna sytuacja w domu... czuję się przygnieciona tym wszystkim...

    Pies ze wścieklizną, sąsiad psychopata który mówi, że nas pozabija...

    Tu man dylemat. Muszę wypuścić psa aby mieć zapewnioną ochronę przed psycholem, lecz boję się samego psa...

    Tak, to właśnie ja.

    Kretynka która zniszczyła swoje życie w jeden dzień.

    "Takie życie."

    ~Wizio

    "Ha! Życie to nie bajka, dziewczyno! Tu nie ma taryfy ulgowej. Czyli tzw. "radź se sama".

    ~Bartek

    "Często jest tak, że osoby które spotkamy przypadkowo okazują się być najważniejszą częścią naszego życia."

    ~Wiedza Bezużyteczna

    "Gdy twe życie to cierpienie jedno znam wytłumaczenie: świat to tylko przedstawienie w któym cię obsadził los."

    ~Gypsy Bard Song

    "Przyjaciele...

    Zawsze o nich walcz. Bo szczery i prawdziwy przyjaciel to najlepsze, co może cię spotkać, Asiu.

    Walcz i nigdy się nie poddawaj!"

    ~Konstancja

    • +1 4
  10. Przez chwilę dawałam się przytulać. Potem wyślizgnęłam się z jego objęć i uśmiechnęłam. Kopytkiem zmierzchwiłam mu grzywę i wstałam.

    - Czyli zabieram się z wami - odparłam. - Czas więc przestać się lenić i wyjść im pomóc - uśmiechnęłam się. W sumie musiałam mieć chyba jakiś bagaż, torbę, czy coś innego. Ale tym zajmę się później.

    Kopytkiem doprowadzając do ładu grzywę, wyszłam z namiotu, delikatnie mrużąc oczy i rozglądając się.

  11. - Nie, nie o to chodzi... - westchnęłam ciężko. - Ja... po prostu chyba nie jestem na to gotowa... - Pokręciłam głową, również zasmucona. Wtedy zobaczyłam co robi z nożem. Rozejrzałam się. Obok mnie leżały tylko bandaże, a raczej resztki. Bez słowa wzięłam kilka i przyłożyłam do rany. Nie wpływało z niej dużo krwi.

    - Przestań, proszę... nie teraz, po prostu to nie był odpowiedni moment... - Wyszeptałam ponuro.

  12. Tak, być może... wolałabym jednak odzyskać swoje wspomnienia. Cóż... gdy pocałował mnie w usta, przyjemna fala ciepła zalała moje ciało. Było to cudowne uczucie.

    Gdy jednak przeniósł mnie na swój brzuch, niespokojnie zadrżałam. Widziałam do czego to zmierza. Ale czy byłam gotowa.zrobić to z nim? A w ogóle... sama nie wiedziałam, co do niego czułam. Miałam mieszane uczucia. Z jednej strony chciałam mu tylko pomóc, z drugiej jednak kochałam go... sama nie byłam pewna, czy będę w stanie to zrobić. O ile do tego dojdzie.

    Na razie jednak dawałam się przytulać. Miałam niespokojny i już nie taki promienny wyraz twarzy.

  13. - Taa... - wyszeptałam już ponuro. - Brakuje mi moich wszystkich wspomnień... głupio się czuję. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś je odzyskam... - Znów się uśmiechnęłam. Przez moje ciało znów przeszedł dreszcz podniecenia, tym razem trochę mocniejszy, trudniej więc było go ukryć. Zresztą widziałam to samo u niego. Zamruczałam cicho, nawet nie zdając z tego sobie sprawy, robiąc to jakby odruchowo.

  14. Skinęłam głową i po raz drugi posłusznie dałam wciągnąć się do namiotu (szałasu?). Znów lekko się zarumieniłam. Każdy z jego wcześniejszych pocałunków na moim policzku, czy czole, przyprawiał mnie o lekkie dreszcze. "Atmosfera" sprzed akcji z samobójczynią powoli powracała. Położyłam się obok niego, delikatnie uśmiechając się. Kopytkiem odgarnęłam czerwoną grzywkę która opadła na moje oczy i spuściłam wzrok, jeszcze bardziej się rumieniąc.

  15. Stałam jak skamieniała - ciągle kopytem objęta przez pegaza - i patrzyłam to na klacz - samobójczynię, to na Insane'a. Powoli zaczynało do mnie docierać co się tu dzieje. Ona... kiedyś musiała z nim być, lub odnaleźli się po latach. Huh, fakt, chcę mu pomóc i to bardzo. Jednak... nie wiem sama, czy go kocham. Bardzo go lubiłam, ale... no wkręcił mnie. Podawał za mojego chłopaka. Na razie milczałam, niepewnie rozglądając się, jakby w poszukiwaniu ratunku.

  16. Słysząc wycie jakiegoś zwierza bez słowa wybiegłam z szałasu. Cholera...

    Klacz ze skalpelem przy gardle. Jak miło. Zmierzyłam ją wzrokiem. Samobójczyni, suuper. Podeszłam bliżej, trzymając jednak dystans. Nie wiadomo jak mogłaby zareagować. Nie mówiłam nic, tylko patrzyłam na kuce gromadzące się wokół.

    - Dlaczego? - powiedziałam po chwili. Mój głos był spokojny i pełen opanowania.

    - Powód. Dlaczego to robisz?

    Nie zareagowałam też jakoś specjalnie na Jun która chciała odebrać jej ostrze. Westchnęłam ciężko i przewróciłam oczami.

  17. Zaśmiałam się.

    - Nie, Insane - kopytkiem otarłam jedną z łez na jego policzku. - Nie odejdę. Nie odejdę nawet wtedy, gdy tobie nie pomogę. Sama nie wiem czy to co do ciebie czuję można nazwać... miłością. Na razie po prostu chcę ci pomóc - pokręciłam lekko głową. - Zanim Jun mi to powiedziała było tylko kłamstwo. Nikt nie powiedział, że teraz też nie może być dobrze.

  18. - Nie płacz... - powiedziałam cicho. - Jeszcze nie wiem jak ci pomóc. Ale nie zostawię cię. Spróbuję... uda mi się tobie pomóc... - wyszeptałam, przytulając go mocniej. W końcu odlepiłam się od niego nie zauważając nawet mokrej - od jego łez - sierści. Położyłam delikatnie kopytko na jego policzku.

    - Wszystko będzie dobrze - uśmiechnęłam się. - Nie opuszczę cię dopóki nie zdołam ci pomóc. Dobrze?

  19. Nie zareagowałam na przytulenie mnie. Nadal patrzyłam na niego chłodnym, choć pełnym niepewności wzrokiem. Dość długo zastanawiałam się intensywnie.

    - Nie boję się ciebie - odparłam pewnie. - Boję się o innych. O to, co możesz im zrobić. Jednak... - zamknęłam oczy, wdech, wydech. - …spróbuję ci pomóc. Jeśli w mojej obecności, przy mnie nie szalejesz, może tylko ja będę w stanie cię powstrzymać.

    Uśmiechnęłam się delikatnie, trochę jakby współczujaco. Odwzajemniłam uścisk, przytulając go mocniej. Może naprawdę uda mi się mu pomóc... nawet gdyby kosztowało mnie to życiem, spróbuję mu pomóc.

  20. Znieruchomiałam. Zadrżalam znów, przetwarzając w głowie wszystko co usłyszałam. Wpatrywałam się w niego pustym wzrokiem. Czyli jednak...

    - Czemu? - spytałam nagle. - Czemu jestem dla ciebie ukochaną klaczą? Czy ty nie kochałeś innej? - Zapytałam ze stoickim spokojem. Jeśli im wierzyć nie jestem już gryfem. I żyję. Nie wiedziałam, czy mam się czekać z dala od kuca z morderczymi napadami, czy wierzyć, że potrafi być inny?

    Widziałam jak zachowywał się w stosunku do mnie. On naprawdę mnie kochał...? Nawet jeśli nic by mi nie zrobił to... co z innymi? Nadal będzie zabijał? Może... może uda mi się mu jakoś pomóc i to opanować.

  21. Zacisnęłam zęby i potrząsnęłam głową.

    - Nie. Wyjdź - wydukałam. - Wyjdź stąd. Nie wierzę ci. Coś takiego nie mogło się zdarzyć.

    Mocniej już wypchnęłam ją. To... to nie może być prawda. Widziałam jak na mnie patrzył, jak przytulał i uśmiechał się... nie robiłby tego bez powodu. Nie miał powodu, by kłamać. I szczerze w to wierzyłam.

    Gdy tylko klacz znalazła się poza szałasem odwróciłam się i z zeszklonymi od łez oczami usiadłam metr od Insane'a.

    - Cz-czy... - spytałam go cicho. - Czy ona mówiła p-prawdę...?

×
×
  • Utwórz nowe...