Lightning Energy
-
Zawartość
801 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
1
Posty napisane przez Lightning Energy
-
-
Na ogół nie czytam opowiadań mlp anthro. Ale w twoim wykonaniu to jest jak poezja, która do mnie przemawia. Muzyka, którą rozumiem. Miło było by, gdybyś wrócił do tego opowiadania, jest interesujące.
- 1
-
Głosuję na przydzielenie tagu epic za: niezwykle ciekawą treść, wciągające wątki, odpowiednią długość rozdziałów, dużą ilość humoru i ogółem za całą spójność i niezwykle intrygującą fabułę.
- 3
-
Nawet do połowy posta nie doszedłem, bo za długi i jestem zbyt dyslektyczny by go czytać. Jak dla mnie za dużo w nim jadu. Fanfic mi się podoba, błędy ortograficzne są znośne, a fabuła nieraz przezabawna. Rozdział o tym, jak to nasi piraci próbowali nawiać z zamku był tak śmieszny, że musiałem powstrzymywać się od śmiechu (czytałem w nocy a mieszkam u dziadków razem z mamą) Pisz dalej mistrzu i oświecaj nam drogę ku wielkiemu rozbawieniu.
- 1
-
Zraniłeś mnie. Śmierć Loli jeszcze mogłem Ci wybaczyć, ale TO?! Następnym razem dopisz do fanfica tag "Sad", żebym wiedział, aby tego nie czytać.
-
-
A my nadal czekamy na nowy rozdział, miał być w październiku i nie ma.
-
Z początku nie byłem przekonany do tego fanfika, ale teraz czekam z niecierpliwością na kolejne rozdziały.
- 1
-
Zapomniałeś udostępnić 4 rozdział
-
Feliks Moon wyszedł ze swojego mieszkania i poszedł do pracy. Miał na sobie niebieskie spodnie i czerwoną bluzę, na którą nałożył swoją ulubioną kurtkę. Doszedł do "Literackiej Komnaty", czyli biblioteki, którą prowadził. Otworzył drzwi, wszedł do środka, powiesił kurtkę na zapleczu i zasiadł za biurkiem. Wyjął termos z gorącą kawą i książkę, którą zaczął czytać. Miał nadzieję, że będzie miał dzisiaj klientów, bo ostatnio było ich dosyć mało. Popijał gorący napój i wciągnął się w literaturę, nie zważając na nic.
-
Imię i nazwisko: Flash Moon, obecnie Feliks Moon
Wiek:29 lat
Płeć: Męska
Rodzaj: Jednorożec zmieniony w człowieka
Wygląd: Włosy farbowane po lewej na czarno, po prawej na biało, wysoki, umięśniony, zielone oczy, zawsze ubiera się asymetrycznie (czerwony-niebieski, czarny-biały), nosi okulary, enigmatyczny uśmiech
Zawód: Właściciel biblioteki
Cechy charakteru: spokojny, przyjazny, pomocny, lubiący swoje towarzystwo
Krótka historia: Urodził się w Manehattan, gdzie pracował w bibliotece. Gdy Equestria nadeszła na Ziemię, zaczął poznawać ludzkie zwyczaje i opisywać je w swoje książce, którą następnie wydał. Po zabiciu księżniczki i zamianie w człowieka przystosował się do nowej sytuacji i założył swoją własną bibliotekę. Starał się od tamtej pory nie wychylać i wieść spokojne życia. Czasami tęskni za Equestrią.
Zdolności: Szybko się uczy, łatwo zauważa różnice, ma czuły słuch
Słabe strony: Nie rozumie jeszcze niektórych ludzkich zwrotów i gestów , ma problemy z nawiązywaniem kontaktów
Preferowana grupa: Wolność i równość
Postać: Główna
- 1
-
Długo jeszcze trzeba czekać na powrót strony? Już parę miesięcy trzeba czekać.
-
Przyznam szczerze, że pierwsza wersja fanficu była lepsza. W tej wersji Equestria jest raczej przedstawiona w "mroczniejszy" sposób. Alkoholizm, playboy'e itp. To raczej niepodobne to utopijnej krainy kolorowych kucyków. Ale nie mówię, że jest złe. Pisz dalej.
-
Troy dosiadł się do dziewczyny. Wciągnął lekko powietrze do nosa i uśmiechnął się.
-Nie marnujesz, i tak nie miałem nic lepszego do roboty. A z tobą można chyba sobie pogadać, elfko.
(wracam jutro)
-
-Po prostu chciałem poćwiczyć. Nie potrafię rozporządzać swoją energią.
Troy wypił trochę swojego napoju z manierki.
-
Troy zatrzymał się przed nieznajomą dziewczyną i przywitał się odwzajemniając uśmiech:
-Cześć, jestem Troy.
-
Troy wyszedł z domu i poszedł chwilę pobiegać. Nie mógł rozładować nadmiaru energii w inny sposób, więc chociaż postanowił trochę poćwiczyć. Co jakiś czas wyciągał manierkę i popijał sobie kool-aid.
-
(nie no, nie ma mnie kilka godzin, a tu 3 strony do nadrobienia)
Troy wyskoczył pędem ze szkoły i popędził przed siebie. Dzisiaj było dość nudno, ale jutro napewno się poprawi. Miał nadzieję, że tak będzie, lubił dobrą zabawę, a po ostatniej pełni był jeszcze trochę podjarany.
-
Troy wstał z łóżka i pędem puścił się na dół domu. Zjadł śniadanie, zabrał swoją manierkę z kool-aidem i pognał do szkoły. W kilka minut znalazł się na miejscu. Wziął duży łyk z manierki i odetchnął z lubością, opierając się o budynek szkoły.
-
Imię i nazwisko: Troy Wolfgang
Rasa: Wilkołak
Wiek: 17
Charakter: Wyluzowany, czasem nadpobudliwy, przyjazny dla każdego kto okaże mu przyjaźń, uzależniony od kool-aidu
Wygląd: 195 cm wzrostu, czarne włosy, zielone oczy, umięsniony
-
Hej nie zastanawialiście się kiedyś, co by było, gdybyście umarli podczas tak zwanego snu świadomego? W normalnym pewnie byście się obudzili, a w świadomym? Gdyby wasza świadomość została całkiem umieszczona we śnie? Jak myślicie? Umarlibyście? Obudzili się? A może zapadli w śpiączkę?
-
Gwardzista wyciągnął nagle jakiś medalion, którego wcześniej nie widziałam. Nie rozumiałam tego, nigdy niczego nie ukradłam. Ktoś mnie wrobił. Jednak tego gwardzisty raczej nie da się przekonać. Jedyne, co mi pozostało, to liczyć na to, że uda mi się wygrać proces. Nie chciałam trafić do więzienia ze niewinność. Musiałam jakoś powiadomić Luciego, że mam tarapaty. Gdy mnie w końcu odprowadzono na miejsce, zapytałam, czy mogą go sprowadzić tu, żebym mogła z nim porozmawiać.
-
(to mam tylko nadzieję, że proces będzie dla mnie korzystny i mnie uniewinnią)
Jakiś strażnik powiedział, że jestem oskarżona o kradzież. Ale przecież to niemożliwe. Nigdy w życiu nic nie ukradłam. Jednak nie powinnam się mu stawiać, bo naprawdę wpakuję się w jeszcze większe kłopoty. Mama i siostra patrzyły na mnie przestraszone, dobrze wiedziały, że na pewno nic złego nie zrobiłam. Zaczęłam iść ze strażnikiem modląc się, żeby to wszystko to była tylko jedna, wielka pomyłka i że mnie uniewinnią.
-
(Eliza, no wiesz co? osądzać Amy o kradzież?)
Wyszłam ostrożnie na korytarz i czekałam na rodzinę. Gdy tylko mama i siostra mnie zobaczyły, od razu podbiegły i mnie przytuliły. Mama od razu się popłakała i mówiła do mnie:
-Amy, tak się o ciebie martwiłam. Myślałam, że cię nie zobaczę więcej.
-Spokojnie mamo. Nic mi nie będzie, już wszystko dobrze- odpowiadałam.
Poszłyśmy do recepcji żeby mnie wypisać do szpitala. Po załatwieniu formalności zaprowadziłam ich do domu.
-
Siedziałam w swoim łóżku i odpoczywałam. Trochę się nudziłam tak nic nie robiąc. Jedyne co teraz mogłam, to nucić sobie swoje piosenki. Przynajmniej to jakoś mnie podtrzymywało na duchu. Myślałam o swojej rodzinie. Pewnie naprawdę się przestraszyli telefonem ze szpitala. Tata będzie na pewno próbował je uspokoić i podtrzymywać na duchu, tak jak zawsze. Był troskliwy, ale nie aż tak okropnie bardzo jak matka. Zawsze umiał mnie pocieszyć, gdy byłam smutna, w czym trochę przypominał go Luci.
Rytuał [Violence] [Human] [Post-TCB] [Oneshot]
w Opowiadania wszystkich bronies
Napisano
Piosenka ściągnięta żywcem z odcinka Doctor Who. Cacy. Ta piosenka jest jedną z moich ulubionych