Lightning Energy
-
Zawartość
801 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
1
Posty napisane przez Lightning Energy
-
-
-Miło mi było poznać- powiedziałem odwzajemniając uśmiech. Dobrze, że są tutaj "prawdziwi" ludzie.
-
Wykonałem polecenie kobiety. Ukazało się jej lekko osmalone gardło. Nie wydawało mi się, że mnie okłamuję, ja dobrze wykrywam kłamstwo.
-
Wziąłem cukierka i zjadłem go z przyjemnością. Brakowało mi jakiegoś dobrego smaku. Jedyne, co dawali nam do jedzenia to ta biała paćka.
-Już prawie zapomniałem, jak wygląda świat na powierzchni. Gdybym mógł, oddałbym życie, by się choć raz znów tam znaleźć.
-
-Czy się ich boję? Ja już nawet nie czuję bólu- odpowiedziałem nadal spokojnie. Usiadłem na krześle.
-
-Ja już od dawna zostałem wyrzuty z negatywnych emocji- odparłem spokojnie laborantce. Po chwili dotarliśmy do jej gabinetu.
-
-Oczywiście, że to był komplement- powiedziałem, wychodząc z klatki. Porozciągałem trochę ścierpnięte mięśnie.
-
-Nie widzę powodów, by z tobą nie pójść. W twoich oczach widzę coś, czego nie ma w innych laborantach- powiedziałem spokojnie do laborantki.
-
Dziś miałem mieć rutynowe badania? No cóż, przynajmniej się porozciągam trochę. Siedzenie w klatce było męczące. Zjadłem trochę tej brei bez smaku i popiłem wodą. Do mojej klatki przyszłą laborantka, którą widziałem.
-Witam- powiedziałem z lekkim uśmiechem.
-
Patrzyłem ze swojej klatki na wszystko. Ta kobieta naukowiec widać należała do nielicznych naukowców, którzy nie są wyprani z uczuć.
-Gwiazdy są bardzo podobne do siebie, ale różnią się jednak-powiedziałem cicho do samego siebie i zjadłem trochę tego białego paskudztwa.
-
Usiadłem w swojej klitce i odpoczywałem. Operacja nie bolała mnie wcale. Zacząłem tworzyć ogniste świetliki, które latały po pomieszczeniu. Wiedziałem, że na pewno kiedyś się uwolnię z tego miejsca. Nawet jeśli po tym zginę, to i tak przynajmniej ostatni raz spojrzę na słońce.
-
Zostałem przykuty do stołu do operacji. Nie podobało mi się, że są aż tak nieufni, mimo, iż nie sprawiam problemów. Jak zwykle bez znieczulenia, ale nie szkodzi. Ja już od dawna nie czuję bólu.
-
(Eliza, mam czekać na następny post co do mojej postaci?)
-
Spojrzałem na laboranta z kamienną miną i powiedziałem:
-To nie będzie konieczne. Jak dotąd nie sprawiam problemów, więc równie dobrze może pan wywalić tą strzykawkę.
Powoli wstałem i podszedłem spokojnie do laboranta nie wykonując gwałtownych ruchów.
-
Wstałem z łóżka w mojej izolatce i ochlapałem twarz wodą, by się rozbudzić. Zacząłem bawić się swoją mocą, tworząc małe kule ognia. Chciałbym wrócić z powrotem na powierzchnie. Już od tak dawna go nie widziałem ani też słońca.
-
Nazwa: Flame
Numer: 09
Wiek: 19
Płeć: Mężczyzna
Rodzaj: Fire
Pochodzenie: Urodził się i wychował w Anglii. Będąc w wieku 14 lat, został złapany przez jakich facetów w ciężarówce. Lata spędzone w laboratorium zmieniły go. Charakter mu się zmienił drastycznie. Sekcje uodporniły go na ból. Starał się nie wyróżniać niczym szczególnym wśród mutantów. Cierpliwie znosił wszystkie badania.
Wygląd: Wyblakłe włosy, czerwone oczy (przed mutacją niebieskie), wzrost 1.95m, umięśniony, na plecach i rękach widnieją poparzenia
Charakter: Jest typem "odpowiadacza", na dobro reaguje dobrem, na zło złem, jak na razie nie ma z nim żadnych problemów
-
Medic wyjął z płaszcza długi kawał mocnego bandaża i spuścił go do dziury, aby klacze mogły po nim wejść. Był wystarczająco mocny, aby się po nim wspiąć. Przywiązał go do dużego pudła. Obok stał kawał starej szyby, w którym było wyraźnie widać, jak jego odbicie sadystycznie się uśmiecha. Powiedziało do niego:
-Czy jeśli to JA znajdę tą całą Maneiac czy jak jej tam było, to czy będę mógł się z nią trochę zabawić?
-Zapomnij, Flame, obiecywałem sobie, że nigdy nikogo nie zabiję, nie ważne czy z mojego, czy twojego kopyta.
-Nawet troszeczkę?
-Nie, Flame!
-Ale...
-NIE!!!- tutaj już Medic uniósł głos na odbicie.
-
(dokończymy jutro, bo idę spać)
-
(to weźcie rozkręćcie to, idźcie po flagę, walczcie)
-
(ehm, chyba nie znacie do końca zasad zabawy w ukradnij flagę, obowiązuje zakaz poważnego okaleczania się, nie ma zabijania siebie nawzajem, tego ożywionego trupa mogę zaakceptować jednak)
-
Zabrzmiał dźwięk rogu i zabawa w ukradnij flagę się rozpoczęła.
-
(zaczynamy za niecałą godzinę, bo muszę coś załatwić, do tego czasu obmyślcie jakiś plan)
-
(kogoś brakuje jeszcze, czy wszyscy są i zaczynamy?)
-
Pobiegłem do lasu prosto do strumienia i wszedłem do niego. Był wystarczająco duży, żebym mógł w nim walczyć. Miałem w tym staniu w wodzie swój plan.
-
Nagle zabrzmiał dźwięk ogłaszający zebranie na głównym placu. Wszyscy herosi się tam szybko zebrali. Przed nich wyszedł Chejron i ogłosił:
-Uwaga, zaczynamy zabawę w ukradnij flagę. W tym tygodniu dowódcami są domek Ares, a przeciwko nim domek Ateny. Wybierzcie swoje drużyny, a teraz ogłoszę zasady dla tych, którzy są nowi i nie znają zasad. Granicą jest strumyk pośrodku lasu. Obowiązuje zakaz trwałego i poważnego okaleczania się. Dozwolone są podstępy i magiczne przedmioty. Zwycięża drużyna, która jako pierwsza doniesie flagę przeciwnika do swojej flagi. To tyle, ubierzcie zbroje, weźcie broń i jazda do lasu na swoje pozycje.
Wybrałem sobie drużynę Ateny, tak jak zawsze, bo Ares był zbyt brutalny jak dla mnie.
[Zapisy/Gra] Laboratorium (Human)
w Archiwum
Napisano
Obudziłem się ze snu i rozejrzałem się. W mojej misce była woda o jakimś podejrzanym kolorze. Wolałem jej nie pić, nie chciałem ryzykować, że dodali tam jakiś środków odurzających czy innego świństwa.