-
Zawartość
1820 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Omega
-
Przekartkowałaś ją jeszcze kilka razy podczas przeżuwania, bezskutecznie. Nie było w niej nic pomocnego. Kiedy przeżułaś już chleb ugniotłaś go z pajęczyną i przyłożyłaś do rany Scotta wklepując ją w ranę. Wilczek cicho zaskomlał ale pozostał na miejscu. Gdy skończyłaś nie pozostawało ci nic innego jak zaufać losowi i pobiec szybko po doktora.
-
Kolonia Górnicza, największe więzienie w całym znanym świecie, jak i największy skarbiec. To tutaj znajdują się największe złoża magicznej rudy na całym świecie. Od czasów wojny z orkami stałą się jedynym ratunkiem dla ludu Myrtany. Dzięki jej złożom paladyni mogą odeprzeć armie wrogów ku chwale Innosa. Tak to wygląda z zewnątrz podczas gdy prawda jest zupełnie inna. Kolonia karna to miejsce egzystowania największej ilości bandytów, morderców i gwałcicieli w historii. Jest to miejsce w którym tylko ludzie silni i bezwzględni mają szansę na przeżycie. To tam właśnie zmierzasz. *** Po miesiącach w celi wreszcie możesz rozprostować kości. Nie żeby to ci odpowiadało, przecież idziesz na swoją egzekucję. Strażnicy prowadzą ciebie i kilku innych więźniów na osławiony "Plac Wymiany" gdzie zostaną wam przedstawione zarzuty i gdzie zostaniecie skazani. Nagłe szarpnięcie strażnika informuje cię że masz się zatrzymać. Główny sędzia staje przed wami mierząc was wzrokiem.
-
- Jak mam się dobrze czuć - zapytał przez zęby - najpierw mnie przyjmujesz potem wyrzucasz a potem znów przyjmujesz. Nie rozumiem cię ale teraz na pewno nie będę mógł wrócić do domu przez pewien czas. Więc nie nie czuję się dobrze. To powiedziawszy odwrócił się w stronę ściany. Nie mogłaś go winić za takie zachowanie, przecież faktycznie zachowałaś się dość nieuprzejmie. Później z pewnością ochłonie, teraz najważniejszy był Scott. W książce niestety nie znalazłaś nic co odkażałoby rany więc musiałaś odwołać się do starych sposobów. Podobno kiedyś kucyki z przeżutego chleba i pajęczyny uzyskiwały środek odkażający. Choć było to głupie była to twoja jedyna szansa.
-
Biłaś się z myślami nie wiedząc co począć. Stan Scotta i Alana mógł się w każdej chwili pogorszyć a ty nie miałaś pojęcia co zrobić. Nagle przypomniałaś sobie o książce którą miałaś domku, opowiadała ona o leczniczych właściwościach górskich roślin. Może dzięki niej zyskasz dla Scotta trochę czasu potrzebnego byś mogła sprowadzić doktora z miasteczka?
-
- Oczywiście - powiedziała i oddaliła się. Wróciłeś do swojej matki by powiadomić ją o załatwionych formalnościach. Była bardzo zadowolona. Gdy już powiadomiłeś matkę postanowiłeś się przygotować do własnego występu.
-
To teraz ja się ujawnię Zdjęcie zarąbane z facebooka bo nie mam dobrego aparatu Ja to ten przystojniak z przypinką po lewej. Teraz nie widać ale jest z Fluttershy.
-
Alan trochę ważył przez co nie mogłaś szybko iść, a przecież tak ci się śpieszyło! W ciągu kilku minut, które zdawały się być wiecznością doczłapałaś się do domu, położyłaś Alana na łóżku i zamknęłaś za sobą drzwi. Ruszyłaś z powrotem do miejsca gdzie ostatnio widziałaś Scotta i zaczęłaś go szukać. Przez blisko pół godziny nie mogłaś go znaleźć i miałaś już poważne wątpliwości czy kiedykolwiek znowu zobaczysz swojego przyjaciela. Już miałaś się poddać gdy z krzaków obok usłyszałaś ciche skomlenie. To był Scott, poharatany i brudny z długą raną biegnącą przez grzbiet. Żył ale bardzo cierpiał.
-
(oj tak mi się skojarzyło ) - hmm tak rozumiem - powiedziała burmistrz podczas przeglądania papierów - wszystko wygląda w porządku, możecie występować. Poszliście razem do ratusza gdzie Pani Burmistrz podstemplowała papiery i oddała ci je. Wszystkie formalności zostały załatwione, możecie już występować.
-
dachowiec Mario czy Minecraft?
-
mam chodzisz do kościoła?
-
Wiem o czym mówisz, ja też pomagam każdemu komu tylko mogę, ale to nie znaczy, że "żywisz" się żalem/litością ludzi. Ty po prostu nie umiesz przejść obojętnie koło ludzkiej krzywdy co jest bardzo szlachetne. Pamiętaj jednak, że nie zdołasz pomóc wszystkim. Niektórym nie da się pomóc a niektórzy nie poproszą cię o pomoc. Czasami nadmierna pomoc może się obrócić przeciwko tobie i będziesz już miał tego dosyć. Wiem coś o tym, napisałem to w moim wcześniejszym poście. Twierdzisz, że umiesz się tylko żalić, więc wyżal się. Możesz to robić tutaj (do tego powstał ten temat) albo znaleźć kogoś u kogo będziesz się spowiadać ze swoich problemów (ja tak zrobiłem). Tylko musi to być naprawdę zaufana osoba.
-
nieskończone możliwości
-
wojna domowa Pepsi czy cola?
-
Dzięki Ja mam jeszcze rok do prawka to może wtedy coś się zmieni. Póki co jednak pora naprawdę się wyżalić: Mam już dość bycia podporą dla wszystkich wokoło. Zawsze to ja wspieram innych w potrzebie a kiedy ja mam doła nikogo przy mnie nie ma
-
Ja natomiast mam za daleko na większość meetów. To straszne... A tak na serio to naprawdę szkoda, że większość meetów mnie omija :(
-
nie umiesz dotknąć językiem nosa?
-
- To ja dobry człowieku - powiedziała kremowa klacz - Twilight może później uda nam się dokończyć rozmowę? - Dobrze pani burmistrz - powiedziała Twilight i odeszła w swoją stronę. - A więc co cię sprowadza chłopcze?
-
Nie ja nie mogę tak pisać. Przykro mi ale to jest za bardzo zagmatwane i nie wiem już co się dzieje :( Robię sobie przerwę (być może bezterminową)
-
Ostrożnie aby nic nie stało się Alanowi zajrzałaś do dziury ale nic tam nie było. Nigdzie nie mogłaś wypatrzeć Scotta a stan Alana mógł się pogorszyć. Stanęłaś przed dylematem - ruszyć na poszukiwania Scotta i zostawić tu Alana na jakiś czas czy zając się rannym powierzając los Scotta w jego własne łapy?
-
- dobra tylko pamiętaj idziemy po cichu - powiedziała. Ona w przeciwieństwie do ciebie aż kipiała werwą. Wydawało się, że to dla niej zabawa a nie poważna misja, ale ona już taka była. Ruszyłyście przez miasto i dotarłyście aż do ratusza. Sam budynek nie był zamykany, ale zawsze był w nim przynajmniej jeden ochroniarz. Musicie być ostrożne inaczej was złapią i kto wie co się stanie.