Skocz do zawartości

Jonathan Cloud

Brony
  • Zawartość

    185
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Posty napisane przez Jonathan Cloud

  1. Witam serdecznie :D

     

    Tak więc oto jest temat, w którym chciałbym się podzielić moim FanFiction.

    Jak możecie zauważyć jest ono jeszcze w bardzo wczesnym stadium rozwoju(tak jak i mój zmysł literacki), tak więc proszę o konkretną krytykę(mam nadzieję, że obędzie się bez hejtów :3).

     

    Tak więc oto przed wami:

     

    The Pony Scrolls: SKYRIM

     

    Prolog

     

     

     

     

     

    Pozdrawiam i życzę miłej lektury ^^.

    ~ Johnny

    • +1 1
  2. Myślę, że to pudełko może dać MLP ciągłą fabułę. Takowa nigdy nie była atrybutem serialu, ale tym razem może to być ukłon w stronę fandomu, którego członkowie bardziej rozumieją fabułę serialu niż małe dzieci.

  3. Kula energii coraz bardziej przyspieszała. Po chwili poczułeś jak fragment tunelu zapada się pod twoimi stopami. Spadłeś na twardą podłogę. Znajdowałeś się w dziwnym, kwadratowym pomieszczeniu. Wokół ciebie latały dziwne przedmioty. Wszystkie wydawały się być dziwne wyblaknięte. Nagle wszystkie zatrzymały się w miejscu i opadły na ziemię. Lampa wisząca u góry pokoju zapaliła się oświetlając zardzewiałe, stalowe drzwi.

  4. Spojrzałem współczująco na dziewczynkę.

    - Jeżeli chcesz się stąd wydostać, to przestań płakać - znałem już takie przypadki. Żaden nie kończył dobrze. Histeria nie jest żadnym wyjściem. Podszedłem do dziewczynki, po czym przyklęknąłem i spojrzałem jej w oczy. - Ja też chcę wrócić do domu. Więc... Pomożesz mi? Chodź ze mną. Razem się stąd wydostaniemy - uśmiechnąłem się, po czym sięgnąłem do torby i wyciągnąłem z niej lizaka. - Może to Cię zachęci.

    Skąd ja go wziąłem?!

  5. - Wiesz co? Po ty kilku razach, kiedy tu byłem nauczyłem się jednej rzeczy. Nigdy nie daj się zbliżyć Cieniowi silniejszemu niż Preter na więcej niż 100m - nagle poczułem na swoich plecach małe, mięciutkie zwierzątko. Ktoś mnie obserwował. A tym razem to nie był ktoś, a coś. W dziurze w ścianie, przez którą przed chwilą wyglądałem, zobaczyłem wielkie, przekrwione oko. Odskoczyłem w cień, pociągając za sobą Charlotte. Po kilku minutach stania poza polem widoczności potwora, postanowiłem wyjrzeć. W dziurze nie było już niczego. Nawet dźwięk dzwonków ucichł. Azrak...rozpłynął się w powietrzu? Czy to była...iluzja? Nie... To niemożliwe... Rubik nie miał wystarczającej mocy, by odtworzyć aurę monstrum dużo potężniejszego od niego samego.

    - Cokolwiek się stanie... Trzymaj się z tyłu.

  6. Jacob... Te twoje odpowiedzi są takie treściwe xD

    ---------------------------------

    - Chcę Cię tylko ostrzec. To, co przeżyliśmy do teraz było teraz rozgrzewką. Teraz zacznie się prawdziwe piekło - poprawiłem okulary i nasunąłem kaptur na głowę. Zacząłem się powoli przesuwać w kierunku skrzyżowania korytarzy, gdy nagle usłyszałem dźwięk podobny do dzwonków. Zamarłem. Odruchowo zasłoniłem usta Charlotte dłonią i szybko wyłączyłem latarkę w telefonie.

               Co on tu robi?! Powinien być o wiele dalej. Niemożliwe... On nigdy nie zmieniał ich ustawienia. Coś tu jest nie tak. Ona nie ma szans, by uciec o własnych siłach. Dogoni nas i zabije.

               Co teraz powinienem zrobić? Muszę coś wymyślić. W skupieniu się przybliżający się dźwięk dzwoneczków. Nie dawało mi to myśleć. Mogłem zrobić tylko jedno. Obróciłem się, błyskawicznie podniosłem dziewczynę i rzuciłem się do ucieczki. Stawiałem stopy najciszej jak potrafiłem, mając nadzieję, że mnie nie usłyszy. Gdy zobaczyłem pierwsze lepsze drzwi, bez wahania wpadłem do pomieszczenia, którego strzegły. Przysunąłem stół do drzwi, a sam zajrzałem przez dziurę w ścianie. Moje serce stanęło. Puls ucichł, a bicie narządu nie było wyczuwalne w klatce piersiowej. To co tam stało... To nie był Magik. To był legendarne monstrum Uniwersum Pułapek, Azrak. Ponoć widział go tylko jeden z ludzi, którzy tu byli...mój dziadek. Ale... Ten potwór powinien być dopiero w Sektorze 45. A i tam prawdopodobieństwo pojawienia się go wynosiło mniej niż 3%. Więc co on robi w Sektorze 1.?

    - Mam złą wiadomość. Zmiana planów.

    ----------------------------------------------------------

    Kula energii coraz bardziej się do Ciebie przysuwała, dźwięki w tunelu robiły się coraz bardziej piszczące, a w twojej głowie odbijały się echem dziwne dźwięki. Jedno było pewne. Musisz uciekać.

    --------------------

    Jacob, napisz jakąś bardziej rozwiniętą wypowiedź. Nie wiem... opis przeżyć wewnętrznych czy coś takiego. Dzięki temu będę mógł napisać coś bardziej odpowiedniego do sytuacji, w której się znajdujesz.

  7. - Oczywiście, że tak. Myślałaś, że taka mroczna kraina może egzystować bez potworów w niej żyjących? Absurd - powiedziałem chłodno. - Trzeba ruszać. Musimy się spieszyć - powiedziałem z nutą rozkazu w głosie. Przesuwaliśmy się wzdłuż ściany. Po pewnym czasie spostrzegliśmy dość spore, jasne drzwi. Podeszliśmy doń, aby wejść do środka. Wewnątrz... czekały nas pewne niespodzianki.

    - Broń... Leki... Prowiant. Skoro jesteśmy w tym pomieszczeniu, to oznacza, że jesteśmy blisko - spojrzałem współczująco na dziewczynkę. - Od teraz to już nie będzie zabawa, mała. Bierz co jest ci potrzebne, odpocznij chwilę i ruszamy. Pokój jest odcięty od świata zewnętrznego. Prawdopodobnie ostatnie miejsce, w którym będziemy bezpieczni - powiedziałem miło, po czym sam zacząłem zbierać zapasy. Nagle poczułem pewne pieczenie na prawym przedramieniu. Szybko złapałem się za rękę, czekając aż ból ustąpi. Nie mogłem zdradzić żadnych oznak cierpienia. Nie mogła tego zauważyć... Gdy pieczenie ustało, włożyłem do torby amunicję, kilka noży i wodę. Na środku, na stole leżał plan szpitala. Podszedłem do niego, by zorientować się w naszym położeniu. Gdy ujrzałem owy kawałek papieru, trochę się zawiodłem. Owszem był na nim plan, ale nie był on normalny. W niektórych korytarzach narysowano jakieś symbole, a na brzegach kartki widniały tajemniczne liczby: 66, 67, 14, 23^23, 01, 167. Nic mi one nie mówiły, ale dla bezpieczeństwa postanowiłem je zapisać. Sam plan zwinąłem i włożyłem do torby. Stawała się ona coraz cięższa. A taki ciężar może mnie tylko spowalniać. Na razie jednak było dobrze.

    - Gotowa?

  8. Nie chciałem tego tłumaczyć. Myślałem, że nie będę musiał...ale... Pomiędzy ścianami sa wyrwy międzywymiarowe. Jako, że przy trzech osobach Sektor 1. jest dosyć niestabilny, nie można ich usunąc. A świat wykorzystuje to na twoją niekorzyść. Każde miejsce w wyrwie jest połączone z miejscem w innej. Tyle...

    ----------------------------------------------------

    Gdy strzeliłeś w ścianę, jeden z napisów, w który trafiłeś, zaczął świecić. Na metalowej ściance wokół niego zaczął się pojawiać dziwny kryształ. Za plecami poczułeś dziwne gorąco. Obróciwszy się, zobaczyłeś dziwną kulę energii, która skwarczała coraz bardziej. Nagle kula zaczęła sunąć do przodu, coraz bardziej przyspieszając. Obok ciebie pojawił się kolejny napis: "You gotta run!"

    ----------------------------------------------------

    Szliśmy przyparci do ściany, wszędzie było ciemno. Postanowiłem włączyć latarkę w telefonie. Od razu lepiej... Skierowałem się w głąb korytarza.

    - Nie martw się... Cienie reagują na wibracje. Dopóki nie zbliżą się na tyle blisko, by poczuć ciepło światła, nic się nam nie stanie.

  9. Na oko od sklepu dzieliło nas 1,5km. W tym tempie dobiegniemy tam za 25 min. A biorąc pod uwagę to, że moga nas zaatakować potwory, czas tylko się wydłuży.

    - Jacob - podbiegłem do chłopaka, by lepiej słyszał mój szept. - Pobiegnę przodem i sprawdzę teren. Mogą pojawić się wrogowie, a wątpię żeby ci ludzie zdążyli się dostosować, gdy niespodziewanie nas zaatakują - powiedziałem cicho. Nie oczekując na odpowiedź mężczyzny, wyjąłem pistolet z kabury i wystrzeliłem do przodu.

  10. - Widocznie wpadł w wyrwę międzywymiarową. Nie ma szans na wyciągnięcie go. Szukać też nie mamy czasu. Trzeba liczyć na to, że wpadniemy na siebie po drodze. O ile wcześniej nie zginie - powiedziałem do dziewczynki. - Ruszajmy - rzuciłem szybko. Skierowaliśmy się w kierunku drzwi. Powoli je otworzyłem, sprawdzając czy na zewnątrz nikogo nie ma. Ani niczego. Machnąłem ręką, by Charlotte szła za mną. Pobiegłem w mrok.

  11. Lodowa macka powoli zmierzała w kierunku nogi Jacoba. Coraz bardziej przyspieszając, zaczęła się wić jak wąż, by zaraz potem obwiązać twoją łydkę. Nagle poczułeś jak upadasz uderzając się w podbródek. Straciłeś przytomność. Zaraz potem... zniknąłeś w ścianie. Kilka minut później obudziłeś się w kanale wentylacyjnym. Wszystko było by normalne gdyby nie to, że na ścianach napisane były dziwne zdania. Z tych wszystkich bazgrołów udało Ci się odczytac m.in. "Love them all", "Follow the rules" czy "You could kill him".

    --------------------------------------

     

    - Ech.. Niech będzie. Lepsze to niż Nostradamus - wstałem, przeciągnąłem się i obróciłem w kierunku drzwi. - Czas ruszać. Nie mamy chwili do stracenia. Swoją drogą... Jest coś, o czym wam nie powiedziałem. Drzwi... Drzwi do następnego z pięter zamkną się za pół godziny. Co tym razem zrobisz Jacob? Wyskoczysz ze swoim pistoletem? A może zablokujesz drzwi cukrem? - zapytałem śmiejąc się. Nie usłyszawszy odpowiedzi, obróciłem się na pięcie, ale Jacoba nie było. - Jacob...? Jacob? Gdzie jesteś?

  12. - Ja tu robię za przewodnika, a nie za niańkę - spojrzałem podenerwowany na dziewczynę. - Nah... Wybacz. Po prostu jestem już tym wszystkicm podirytowany - wyjąłem broń z kabury, podrzuciłem ją, a następnie złapałem. Skierowałem lufę przed siebie i strzeliłem. Kajdany pękły.

    - A teraz... Jedz lizaka - podałem jej cukierka.

  13. Zabiję gnoja. Jeżeli nie zginie w tym Sektorze, to go po prostu zabiję.

     

    Nagle usłyszałem dziwne krzyki. O dziwo... Dobiegające zza ściany. Podbiegłem do tej znajdującej się naprzeciw mnie, po czym zacząłem ją dotykać w różnych miejscach. Po chwili...zrezygnowałem. Odwróciłem się... I podniosłem oparty o szafkę 30-kilogramowy młot. Wziąłem zamach i przyrżnąłem w ścianę mało samemu się nie przewracając. Przeszedłem przez dziurę i spojrzałem na dziewczynę.

    - Nah..Nie drzyj się już! Głowa mnie boli.

  14. Uderzyłem się w głowę.

    - No bo masz mi ją dać. Obmyślanie planu nie kłóci się z tym, żebyś dał mi pistolet.

    ---------------------------------

    Obudziłaś się w zimnym, oświetlonym czerwonym światłem pomieszczeniu. Na środku stał stół, a na nim położony był lizak. Twoja nieposkromiona rządza słodyczy pociągnęła cię w jego stronę. Gdy tylko wyciągnęłaś rękę, aby go chwycić, ręcę pochwyciły stalowe kajdany przymontowane do stołu, nie pozwalając ci dosięgnąć przekąski.

×
×
  • Utwórz nowe...