Tak, dwie BARDZO WAŻNE RZECZY kolidowały ze sobą. Oczywiście RD mogła zwyczajnie powiedzieć Fluttershy, co się stało i jak bardzo jej zależy na treningu z wonderboolts, jednak tą opcje wolała by odrzucić. Już tak wiele razy szarpała zaufanie i spokój F, że kolejna już taka sytuacja (dodajmy jeszcze, że w dość krótkim odstępie czasowym) mogła poważnie zaszkodzić ich przyjaźni. Owszem, F w żaden sposób nie pokazywała po sobie smutku, ale mogła poczuć się zlewana przez Rainbow. To było bardzo realne.
Ale z drugiej strony, niesamowita ekipa kaskaderów, stali bywalcy królewskiego dworu, oraz najznamienitsze z pegazów na całym świecie, postanowili zaprosić ją na swoje osobiste zajęcia. Będzie mogła latać razem z nimi, wykonywać te same skomplikowane akrobacje i będzie...
-Chwila moment! W zaproszeniu niema mowy o uczestnictwie! A co jeśli jedyną rzeczą na którą się załapię będzie oglądanie... No tak, ale oni są tacy super... Coooo, nie!-otrząsnęła się, splaszczakowała, tak mocno, jak tylko mogła wiedząc, że robi to sama sobie.
-Jestem urodzoną mistrzynią, stworzoną by być podziwianą. Nie podziwiać!-samo oglądanie ich treningów nie było nawet trudne. R wiele już razy przyglądała się z jednej z chmur ich cotygodniowemu zaawansowanemu treningowi, trochę się nawet z tego nauczyła, nie robiło już na niej wrażenia oglądanie. Przyjaźń jest ważniejsza!
-Złożyłam Fluttershy obietnicę i dotrzymam jej! Trening będzie musiał zaczekać. Tyle, że to się już zapewne nie powtórzy.
Trening będzie musiał zaczekać... Trening będzie musiał zaczekać... Trening będzie musiał zaczekać... Trening będzie musiał zaczekać!!! -No oczywiście! Wiem co mam robić!-mówiąc to wylatywała już z domu.
Poczta była już zamknięta-zawsze zamykali ją zdecydowanie za wcześnie-ale teraz nie był to dla niej problem. Zahaczyła po drodze o cukiernię i z małą paczuszką okrążyła budynek poczty. Tylne drzwi były otwarte na oścież, ostatni pracownik gasił już światło. Rainbow znała tego pracownika aż za dobrze. Podchodząc rozpakowała niesione opakowanie.
-Cześć Derpy! Pomożesz mi?
Zezowate spojrzenie które wykrzywiło oblicze szarej klaczki i najszerszy banan na twarzy jakiego Dashi widziała przez całe swoje życie były dość klarowną odpowiedzią. Po dwóch minutach tęczowy pegaz już pisał list. Derpy dyndając kopytkami w błogim spokoju siedziała na stole obok kartki na której pisała R, delektowała się z zamkniętymi oczami muffinkami przyniesionymi przez koleżankę. W tym momencie nic innego jej nie interesowało, a już na pewno nie błahy szczegół, że zostaje po godzinach. A zresztą pomagała w potrzebie, lubiła pomagać.
W liście RD ujęła, że nie jest w stanie dotrzeć na tego tygodniowy trening. Skoro Spitfire z dobrej nieprzymuszonej woli właśnie ją chciał zaprosić na trening to powinien również zrozumieć, że klacz zwyczajnie nie jest w stanie się pojawić. Napisała również, że z wielką chęcią uda się na ich trening za tydzień, oczywiście jeśli ekipa niema nic przeciwko. Gdy skończyła pisać i zaadresowała kopertę jak należy przekazała ją Derpy prosząc o dostarczenie. Błogi stan spowodowany przysmakiem sprawiał, iż pegaz nie był w stanie odmówić. Wzięła więc kopertę, zgasiła światło, zamknęła drzwi za Dashi i odleciała kończąc trzecią muffinkę.
Rainbow udała się do domu, mogła odpocząć. Jednak w drodze przypomniało się jej coś jeszcze. Przecież taka sytuacja była świetnym podkładem do napisania listu do księżniczki Celestii. Wpadła więc jeszcze na moment do Twilight i krótko opisała o czym się tego dnia nauczyła. Była bardzo zadowolona, że mogła dowieść swej przyjaźni, a przy tym nie przegapić interesujących ją zajęć.
KONIEC
I dziękuję Rainbow za wybranie mojego pomysłu ze stosem beczek.
Służę pomocą i tym razem...
Na przyszłość radzę używać po prostu opcji edytuj, jak chce się na nieść poprawki na swój post~ Cuddly doggy
Przepraszam, zastosuję się, poprawiłem~
Dolritto