-Dzięki, jestem sieżant Zagrozny. Doceniem waszą pomoc, ale chyba nie sądzicie, że wyjawię wam tajemnice mojej frakcji.-powiedział, i zastanowił się chwilę-Słuchajcie, nie jestem jak niektórzy z Powinności, tak naprawdę nic do was nie mam. Po prostu naprawdę nienawidzę mutantów, i bandytów też, tak naprawdę jedyna różnica między nimi to, że jedni strzelają, a drudzy gryzą... Więc, rozumiecie, jestem sam pośrodku Czerwonego Lasu, towarzysze się na mnie wypieli, i nie mam najmniejszych szans, żeby wydostać się stąd w jednym kawałku. Chyba,że pójdę z wami. Jaka różnica, zniszczyć czy kontrolować Zonę, chodzi tylko o to, żeby ją unieszkodliwić. Innymi słowy, wszystkim nam zależy na dobru ludzkości, a kto ma rację, i tak pewnie nigdy się nie dowiemy. Poza tym, wciąż wszyscy jesteśmy stalkerami, prawda?-