Skocz do zawartości

Green Writer

Brony
  • Zawartość

    12
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Green Writer

  1. Green Writer

    [Zabawa] Moja góra!

    "Mniej dramatyzmu? MNIEJ DRAMATYZMU?! To ja dostałem Snickersem w oko!" pomyślałem zbulwersowany. Wyciągnąłem sobie snikersa z oka, po czym skierowałem się na szczyt Góry. Po drodze znalazłem mojego starego tomahawk'a. "Ona nie ma pojęcia o tym co tu się działo" pomyślałem uśmiechając się w duchu do siebie. Właśnie odebrałaś leżaczek. Usiadłaś sobie spokojnie na Górze delektując się tym jak sprytnie się mnie pozbyłaś. Nagle przed tobą wyrosła postać z uśmiechem ze smile.jpg i zakrwawionym tomahawkiem w ręce. To byłem ja. Przerażona uciekłaś z MOJEJ GÓRY
  2. Green Writer

    [Zabawa] Moja góra!

    "Cholerne morsy... foka- zrozumiem, słoń też ujdzie. ALE MORSEM?! Minimum kultury, ludzie..."- pomyślałem zdejmując worek z głowy Zobaczyłem jak ktoś spycha BrilliantCandy z góry. Po chwili BrilliantCandy zaczęła się wspinać z powrotem na (dawniej) MOJĄ GÓRĘ, a gdy dotarła na szczyt orzeł zabrał osobę wcześniej siedzącą na Górze. Zacząłem iść w stronę Góry. Z nudów zacząłem bawić się paczką kart, która do tego czasu znajdowała się w mojej kieszeni. Otworzyłem ją i zobaczyłem, że w środku zamiast kard znajduje się granat dymny. Z bananem na twarzy zobaczyłem, że jestem już blisko Góry. Zobaczyłaś, że jakiś mały przedmiot upada koło Ciebie na szczycie Góry. Po chwili zaczął wydobywać się z niego dym. Po około 10 sekundach prawie nic już nie byłaś w stanie zobaczyć przez wszech otaczającą sztucznie wytworzoną mgłę. Poczułaś, że ktoś przykłada ci do twarzy czerwoną mokrą szmatę. "Czy to chloroform?!" zdążyłaś pomyśleć po czym odpłynęłaś w objęcia Morfeusza. Owinąłem ci czerwoną "flagę" wokół twarzy, tak, żeby była pierwszą rzeczą jaką zobaczysz po przebudzeniu. "Ach... chloroform to taki wspaniały wynalazek" pomyślałem, po czym skopałem twoje bezwładne ciało z MOJEJ GÓRY
  3. Green Writer

    [Zabawa] Moja góra!

    Zobaczyłem, że na Górze stoi Piekielne Ciastko, ale nic nie wspomina o nowym właścicielu MOJEJ GÓRY. Gdy skończyłem wspinaczkę zapytałem -To twoja góra? - jeszcze nie wiem, właśnie to rozkminiam- odpowiedziałeś. - To wiesz co? Zdejmę ten ciężar z Twoich barków i przejmę Górę.- zaproponowałem. - Wielkie dzięki!- zdążyłeś tylko krzyknąć, bo zepchnąłem cię z MOJEJ GÓRY
  4. Green Writer

    [Zabawa] Moja góra!

    "Spodniami?! DLACZEGO?!"- krzyknąłem po tym jak odymałem przytomność po okrutnym potraktowaniu mnie spodniami. Zacząłem wspinać się, żeby opieprzyć sprawcę (a raczej sprawczynię) mojego nieszczęścia. Mniej więcej w połowie zobaczyłem dumnie powiewającą na wietrze czerwoną flagę. "O nie... To znowu on...gdzie jest SQBL kiedy go potrzeba?!" rozmyślałem kiedy wspinałem się na górę. Nagle zobaczyłem leżącą na ziemi paczę z kartami. Podniosłem ją i zacząłem się wspinać wyżej. Kiedy dotarłem na szczyt pomachałem Ci ją przed twarzą. -To SQBL'a- mówię- są tam zapisane wszystkie jego sztuczki, więc jeżeli to dostaniesz to nigdy nie uda mu się przejąć MOJEJ... to znaczy twojej Góry- Gdy zakończyłem mówić, a ty już chciałeś mi wyjąć pudełko z rąk zamachnąłem się i udałem, że zrzucam to pudełko w MOJEJ GÓRY. Pobiegłeś za nim jednocześnie się staczając z MOJEJ GÓRY, ponieważ potknąłeś się o kamyk. "Ciekawe jak szybko zauważy, że nawet nie rzuciłem tej paczki" rozmyślałem, po czym zastanawiając się nad zawartością schowałem ją do kieszeni. "Prawie bym zapomniał" pomyślałem stukając się w czoło, po czym zdarłem z masztu czerwoną szmatę i chowając do kieszeni. -Nie wiadomo kiedy się przyda przy obronie MOJEJ GÓRY- powiedziałem najbardziej akcentując dwa ostatnie słowa.
  5. Green Writer

    [Zabawa] Moja góra!

    Trzymając w jednej ręce złotą łopatę, a w drugiej defibrylator wspinam się na do nie dawna MOJĄ GÓRĘ. "Kurczę... kury to mój kryptonit...skąd Ona o tym wiedziała... Są takie dziwne... jedzą kamienie, a jednocześnie są zdrowe i żyją dalej.."- myślałem coraz bardziej zmęczony wspinaczką na Górę. "jednak leżenie od lutego na leżaczku i objadanie się dowożonym fast food'em było słabym pomysłem..." W końcu dotarłem na szczyt. Stałaś tam właśnie odbierając dostarczany każdemu właścicielowi góry leżaczek. Przyczaiłem się w krzakach czekając na odjazd kuriera. Po jakiś 10 minutach kurier wstrzyknął sobie działkę heroiny i kompletnie odjechał do krainy nieświadomości. TO BYŁA MOJA CHWILA! Wyskoczyłem z krzaków i uderzyłem go defibrylatorem. Upadł. (Głownie dlatego, że przed zażyciem heroiny pił w godzinach pracy i był i tak nie stabilny, ale zasługę wyłączenia go z gry przyznaję sobie). Teraz zająłem się Tobą. Gdy odwróciłem się w Twoją stronę obaczyłem, że masz więcej kur. "Nie będzie łatwo" - pomyślałem. - ŁAP- krzyknąłem i rzuciłem Ci łopatę - Czy... Czy to prawdziwe złoto?- zapytałaś - Tak! Możesz iść do miasta i wymienić je na pieniądze i wrócić tu, ja popilnuję Góry- powiedziałem po czym skierowałem cię w kierunku przeciwnym to położenia miasta. Pobiegłaś tam radośnie (twoje kury za tobą) a kiedy już zniknęłaś za linią horyzontu krzyknąłem: TO MOJA GÓRA!
  6. Green Writer

    I-Doser

    Może death? Unofficial, więc poniekąd nie można mu ufać... Podobno połączenie Alpha, Masochist, HOG, GOH i czegoś tam jeszcze. Jak odsłuchasz to napisz odczucia....
  7. Green Writer

    I-Doser

    Ok, kupiłem te słuchawki o, których pisałem. I na pewno są lepsze od moich poprzednich. Dotychczas próbowałem w nich tylko Happyquick i Nitrous... Jak kogoś to interesuje to tu napiszę moje przeżycia: - Happyquick- Myślę, że zadziałał. Może nie jakoś bardzo silnie, ale w pewnym momencie na twarz wkradł mi się uśmiech, poczułem chęć śmiania się i ogólną poprawę nastroju. Bardzo przyjemne uczucie. Polecam. - Nitrous- Co do tego mam bardzo mieszane uczucia... Przy jakiejś 7 (z 10) minut poczułem, że zaczynają mi drętwieć nogi, kilkukrotnie zaczynały lekko drgać mi mięśnie (głównie ud, ale też trochę łydek) przy czym chwilowo odzyskiwałem czucie w nich, ale potem z powrotem wracały do poprzedniego stanu "uśpienia". Bardzo ciekawe doświadczenie, może nie było tak, jak u ludzi opisujących, że się zwijali ze śmiechu, ale część też pisała o tym co ja miałem. W sumie też polecam. Tak więc, stwierdzam, że program działa na 100% (wcześniej niby też wierzyłem, ale jednak jest tak, że puki się nie doświadczy to ciężko uwierzyć.). Co do słuchawek to też polecam. Nie drogie a dobre, lekkie i co może być bardzo przydatne- składane. Niedługo planuję sprawdzić Aweaker i Livin' Legend (oba unofficial'e) i Lucid dream. Jak przesłucham je wszystkie to napiszę o tym jeden post.
  8. Green Writer

    I-Doser

    Ej, Mitnick jesteś znawcą... Myślisz, że te słuchawki się nadadzą? Wiem, że to nie jest 8hz-30000hz, ale te słuchawki przynajmniej są tańsze.
  9. Green Writer

    I-Doser

    Mitnick, czyli nie specjalnie mam się spodziewać efektów przy słuchaniu z laptopa? Co do słuchawek to mam steel series syberia v2, więc bardziej do grania. Ale mimo, że nie przeżyłem jakiś wielkich "tripów" jak niektórzy, (opisujący, że wydawało im się, że nie mają nogi) To wszystkim polecam, mnie np. nitrous wprowadza w przyjemny nastrój rozluźnienia i wyciszenia, ale bardzo możliwe, że za zwyczaj nie mam czasu leżeć nie robiąc nic oprócz wsłuchiwania się z dźwięki.
  10. Green Writer

    I-Doser

    Temat niestety znowu umarł, a sprawa jest ciekawa. Na mnie niestety to nie działa, w niektórych przypadkach bardzo słabo. O ile nitrous nie wywarł na mnie żadnego efektu, to GOH (nie jestem pewien, możliwe, że jakaś skrócona wersja czy coś...) wywołał u mnie uczucie niepokoju (jak przy czytaniu creepypast czy coś), ale muszę podkreślić, że nie leżałem wtedy z zamkniętymi oczami ani specjalnie nie koncentrowałem się na dźwiękach. Żeby nie było, że zacząłem od razu od najmocniejszego co mogłem to słuchałem też quickhappy, ale bez efektów.
  11. Green Writer

    [Zabawa] Moja góra!

    Znudzony czekaniem na kogoś do walki postanowiłeś kupić leżak i na nim odpoczywać, lecz ja tylko na to czekałem. Kiedy myślałeś, że jesteś bezpieczny poczułeś, że coś przyczepia się do twojego leżaka, jednak zanim zdążyłeś zobaczyć co to skopałem cię razem z twoim leżaczkiem (i tym czymś przyczepionym do niego) z MOJEJ GÓRY. Kiedy leżałeś już na ziemi obolały, a obok ciebie twój leżak przypomniałeś sobie o tym dziwnym czymś przyczepionym do leżaka. Odwróciłeś się i... "o nie.. czy to sticky bom.." nie zdążyłeś dokończyć myśleć bo granat wybuchł i odrzucił ciebie i resztki twojego leżaka daleko od MOJEJ GÓRY
  12. Green Writer

    [Zabawa] Moja góra!

    Po długiej, aczkolwiek niezbyt wyczerpującej walce z okrutnym stworzeniem jakim jest kot powróciłem. Spojrzałem w kierunku góry i usiadłem zaskoczony tym co tam zobaczyłem. Cała góra wyglądała jak pobojowisko: ślady malucha, pozrywane flagi, spalone drzewo. Ogólnie nic co należało by do rzeczy, których chcielibyście doświadczyć na sobie. "Tyle czasu im dałem, a oni nadal nie umieją się porozumieć czyja to góra" pomyślałem kierując się w stronę miasta, gdzie mieszka mój znajomy. Cechą szczególną mojego kolegi było to, że był świetny w podrabianiu dokumentów. Tak więc poprosiłem go o podrobienie aktu własności Góry. Wyposażywszy się w takowy dokument udałem się na Górę. Spotkałem tam SQBLa więc machając mu podrobionym dokumentem przed twarzą powiedziałem: - To moja góra! Niniejszym cię eksmituję! - Pokaż mnie to!- krzyknął nerwowo wyrywając mi świstek papieru Chwile go uważnie oglądał po czym orzekł: - To nie jest oryginalny dok...- nie zdążył dokończyć, ponieważ jak już jakiś czas temu zauważyłem kiedy w czasie wypowiedzi wbije się człowiekowi tomahawk'a w rękę to przestaje mówić. Nie dając mu czasu na reakcje wyciągnąłem mój toporek z jego ręki i kopniakiem w klatkę piersiową zrzuciłem z MOJEJ GÓRY.
  13. Green Writer

    [Zabawa] Moja góra!

    Przeciwnik mnie nie docenił. Po tym jak zepchnął mnie z góry byłem nieprzytomny przez 14 godzin. Spojrzałem na górę i zobaczyłem tam takie pobojowisko, jakby właściciel góry zmienił się z 7 razy. Rozejrzałem się. Kawałek dalej zobaczyłem mojego tomahawk'a, którego najwyraźniej upuściłem spadając. Podniosłem go i kilkoma długimi susami dostałem się na szczyt góry. Tam zobaczyłem Lisice-chan. Podszedłem do niej i jednym celnym uderzeniem tępą stroną toporka pozbawiłem przytomności. "Zaniosę to ciało do kostnicy, jak się obudzi w trumnie albo w lodówce to się zdziwi" pomyślałem, po czym udałem się w stronę znajomej mi kostnicy ciągnąc ciało za nogi. Gdy dotarłem na miejsce spotkałem tam zdziwionego pracownika: - Dzień dobry... W czym mogę pomóc?- zapytał - Chciałem oddać to ciało. - A stwierdzenie zgonu pan ma? Poza tym ja przyjmuję tylko ze szpitali.- odpowiedział poirytowany - Nic się nie da zrobić?- Zapytałem ze smutkiem, gdyż mój plan najwyraźniej spalił na panewce. - No dobra, to będzie 1000 zł. "Zabije tego typa. Po prostu zabiję." powiedziała (a raczej pomyślała) moja druga osobowość, która najwyraźniej wskutek mojego upadku z góry oprzytomniała. Przejęła kontrolę nad ciałem, wyciągnęła tomahawk'a zza paska i rzuciła nim w głowę pracownika kostnicy. Toporek utknął w głowie "przeciwnika", a on upadł na ziemię. Wyciągnąłem moją broń ze zwłok i ciągnąc oba trupy (właściwie jednego trupa i jedną nieprzytomną osobę) za nogi (jedną ręką jedną nogę jednego trupa) udałem się w stronę korytarza. Nie mając czasu na dalsze szukanie zostawiłem oba ciała na środku korytarza. Po tym wróciłem na MOJĄ GÓRĘ.
  14. Green Writer

    [Zabawa] Moja góra!

    Wyciągam zza paska mojego tomahawk'a i wbijam go w brzuch sępa, on zaczyna obniżać lot, aż ląduje całkiem. Wtedy ukracam jego męki, uderzając (ostrą stroną oczywiście) go w kark. Ostrze niestety nie odcięło go całkowicie, więc musiałem poprawić. Głowa odleciała, a ciało bezwładnie upadło na ziemię roztaczając wokół siebie sporą plamę krwi. Udałem się w stronę góry. Tam na szczycie zobaczyłem "jego"- mojego wroga, oprawce. Wiedząc już dobrze, że nawet nie warto próbować dorzucić i trafić na tą górę, zacząłem się niepostrzeżenie wspinać. Po dłuższej chwili dotarłem na miejsce. Już miałem skoczyć i wbić toporek mu plecy, ale odwrócił się w moją stronę. - A więc jednak wróciłeś?- Zapytał - Tak, przyszedłem by odebrać swoją górę.- Powiedziałem Nagle mój przeciwnik wyciągnął shotgun'a - I co teraz? Nadal chcesz walczyć tym toporkiem? - Tak... ty najwyraźniej nie umiesz walczyć honorowo, bronią białą... Nie czekając na odpowiedź rzuciłem się na niego i uderzyłem moją bronią w klatkę piersiową, łamiąc prawdopodobnie kilka żeber. Najwyraźniej jedno z nich musiało przebić płuco (a może żołądek?), bo mój wróg zaczął się krztusić i dławić krwią. Podniosłem jego shotgun'a i wycelowałem mu w czaszkę. Strzał. Cała paczka śrutu wylądowała w jego czaszkę rozbijając ją na dziesiątki kawałeczków. Prawie zmielony mózg wypłynął na zewnątrz razem z krwią i płynem mózgowo rdzeniowym. Całość (a w każdym razie to co mogłem) skopałem z MOJEJ GÓRY!
  15. Green Writer

    [Zabawa] Moja góra!

    Udałem się szybkim krokiem do alchemika Krzysia. On zniwelował działanie klątwy do absolutnego minimum, czyli do ciągłego usypiania mojej drugiej osobowości. Tak przygotowany udałem się w stronę GÓRY, która wkrótce będzie MOJA. Obszedłem ją kilkukrotnie, aż znalazłem mojego tomahawka. Po tym zacząłem się wspinać na górę, gdzie usłyszałem jak ktoś opowiada historię. Zaczajony w krzakach zacząłem ją zapisywać. "Może się kiedyś przydać" pomyślałem. Kiedy koło mnie przeturlało się nieprzytomne ciało wyskoczyłem z moim tomahawk'iem w jednej ręce wprost na ciebie. Zobaczyłem jak wyciągasz szablę. Sparowałaś mój atak. Ciąłem w prawo, a potem w lewo. Jedyne co udało mi się zdziałać to małe draśnięcie na ramieniu, z którego ciekła właśnie stróżka krwi. Za to ty atakowałaś szablą, niby na ślepo jednocześnie zasypując mnie taką falą ciosów, że ledwo udawało mi się je parować. Ostatnią rzeczą jaką zobaczyłem było ostrze lecące w moją stronę. Po chwili poczułem ogromny ból w klatce piersiowej. Nie wiem czy to z bólu, czy z doznanych obrażeń zemdlałem. Obudziłem przy zboczu góry. "Chyba nie zauważyła, że żyje" pomyślałem intuicyjnie sięgając do mojego paska, gdzie zazwyczaj przytwierdzona była moja ulubiona broń. "O nie... nie ma go". Przerażony udałem się cichaczem na górę, gdzie z za krzaka(tego samego co ostatnio) zobaczyłem nowego właściciela góry. Za krzakiem leżał mój notes z zapisanym przenudnym opowiadaniem. Zabrałem go i udałem się do miasta. Tam opublikowałem to opowiadanie i zgarnąłem masę nagród pokroju "Najnudniejsze opowiadanie roku" czy "Najnudniejsze opowiadanie stulecia". Co najdziwniejsze za te nagrody tez były piniądze. Wypłaciłem z bankomatu 1000 zł i udałem się w stronę góry. Tam zastałem Hole Hooves,która akurat, najwyraźniej z nudy uderzała moim (a dla niej zdobycznym) Tomahawk'iem o ziemię. - Witam chciałbym nabyć tą górę, tu jest 1000 zł- powiedziałem głosem typowego telemarketera - Za nędzne 1000 zł to mogę ci najwyżej sprzedać ten gówniany toporek...- Powiedziała bez emocji w głosię. - Dobra- powiedziałem dając jej banknoty i odbierając jej mój toporek W tym momencie jaźń psychopaty przejęła nade mną kontrolę i zaczęła szaleńczo atakować toporem. Najpierw topór trafił w rękę, jedynie ją raniąc, ponieważ był to atak słaby i wyprowadzony na szybko. Lecz zanim zdążyłem zareagować poszły następne, raniąc coraz głębszymi i bardziej śmiertelnymi ranami moją przeciwniczkę. Po chwili przede mną leżała leżała już tylko bardzo słabo rysująca się postać, wokół której rysowała się coraz większa plama krwi. Zebrałem te zwłoki, które już bardziej przypominały mięso z parówek (co za świetne porównanie) niż człowieka, i wrzuciłem do Tatraru. Dlaczego do Tartaru zapytacie... Otóż z bardzo prostego powodu. W Tartarze martwi się z czasem regenerują, a przecież ja nie chcę zostać bez przeciwników. Wróciłem na MOJĄ GÓRĘ, która na szczęście była pusta. Wziąłem do ręki mojego ociekającego krwią tomahawk'a i zakrzyknąłem ile tchu: - TA GÓRA JEST MOJA! KTOŚ JESZCZE CHCE SIĘ O NIĄ ZE MNĄ ZMIERZYĆ?!
  16. Green Writer

    [Zabawa] Moja góra!

    Rzucam w ciebie otwartym słoikiem z popiołem, zdziwiona zauważasz, że w słoiku popiół zaczyna się kręcić i opuszczać naczynie, które wypełniał. Po chwili z popiołu formuje się postać feniksa, który w błysku światła osiąga swoją właściwą formę. On łapię cię szponami, i wzbija się do lotu. Ja myśląc, że GÓRA JEST MOJA zaczynam wchodzić na górę. Gdy ty razem z moim feniksem jesteście już poza obrębem góry zauważam, że feniks znowu rozpada się w popiół. "Cholerne feniksy z bazaru, a mówili kup w internecie, ale nie. Jak zawsze byłem mądrzejszy." Gdy spojrzałem na w dół zobaczyłem ciebie idącą w stronę MOJEJ GÓRY. "Masz babo karpatkę" pomyślałem. Placek, nieuku - Odezwała się druga osobowość, która jak zwykle obudziła się w najlepszym momencie. Ignorując ją sięgnąłem po mojego tomahawk'a planując rzucić nim w ciebie; lecz, gdy odwróciłem się zobaczyłem cię z miną pełną nienawiści. Popchnąłeś mnie zrzucając mnie z MOJEJ GÓRY. "Nie... tak być nie może" pomyślałem, pozwalając mojej drugiej osobowości kierować moim ciałem przez chwilę, bo tak się składa, że w rzucaniu moim ulubionym toporkiem nie byłem najlepszy. Mogłem obserwować z pierwszej osoby jak mój "zbyt bliski znajomy" idealnie celuje biorąc pod uwagę wiatr, siłę którą operuję i wiele innych czynników, które są znane tylko doświadczonym wojownikom. Rzucił. "Nosz <wstaw wybrane przekleństwo w wybranym języku>... Nie trafił" pomyśłem widząc jak mój toporek leci tuż koło twojej głowy. Siłą przejąłem z powrotem moje ciało. Wyciągnąłem swoją ostateczną broń. Małą procę, do której miałem tylko jeden pocisk. Wybuchowy. Naciągnąłem ją używając przy tym całej mojej siły, wycelowałem i wystrzeliłem. Mimo tego, że proca była naciągnięta najmocniej jak mogłem pocisk uderzył cię tylko w piszczel, eksplodując i łamiąc go tworząc otwarte złamanie, które jednak nie krwawiło, ponieważ ogień wyzwolony przy wybuchu od razu skrzepnął krew. Przewróciłaś się i (po raz kolejny) syknęłaś z bólu. "Teraz jest moja szansa" pomyślałem i zacząłem się wspinać na górę. Po drodze znalazłem kuszę którą zostawili tu pewnie chińscy wojownicy jednego z poprzednich właścicieli góry (odsyłam do poprzednich stron). Kawałek dalej znalazłem szkielet jakiegoś zwierzęcia, które między żebrami miało bełt. "Świetnie" pomyślałęm i tak uzbrojony piąłem się coraz wyżej. Gdy już dotarłem na górę zobaczyłem ciebie leżącą na szczycie MOJEJ GÓRY. Naciągnąłem kuszę i wycelowałem ci w serce. Wystrzeliłem. Usłyszałem krótki świst. Po chwili widziałem przed sobą ciebie wijącą się w przedśmiertnych konwulsjach. Skopałem cię z MOJEJ GÓRY, dobijając jednocześnie. -Ehh... co za czasy...- Powiedziałem, ale byłem dumny z tego, że GÓRA JEST MOJA!
  17. Green Writer

    [Zabawa] Moja góra!

    Wszedłem z powrotem na Górę. Fluttershy w moim imieniu poprosiła cię o oddanie mi Góry. Nie możesz oprzeć jej słodkości (jak przetłumaczyć cuetness?) i Góra jest teraz moja.
  18. Green Writer

    [Zabawa] Moja góra!

    Masz rację. To dzięki przyjaźni z Twilight, która zrzuciła cię z Góry magicznie trzymanym pniem TA GÓRA JEST MOJA!
  19. Green Writer

    [Zabawa] Moja góra!

    nadeptujesz na klocek lego leżący na Górze. Wijąc się błagasz bym cię dobił. Spełniam twoje życzenie, a Góra jest MOJA
  20. FF fajny, polecam wszystkim. Ostatnio czytałem sporo creppypast i stawiłem na Polybius'a. Szukałem wersji kucykowej i w końcu znalazłem. Wspaniały fic. Jest klimat. 10/10
  21. FF jeden z moich ulubionych. Czekam na kolejne części (bo po tym co widziałem wyżej wnioskuje, że jakieś będą). Polecam wszystkim, którzy lubią random'owy humor.
  22. Pomysł fajny- sam planowałem takie coś napisać. Aż tu nagle- Już jest. Moim zdaniem trochę za słaby. Ale to tylko moje zdanie. Było trochę błędów językowych. Ale w sumie mógłbyś napisać jeszcze jeden fic (nie koniecznie gore/grimdark). Tylko musiałbyś się postarać trochę nad poprawnością pisowni. Ale tak to w sumie ok. Summa summarum ocena końcowa to 4.5/10
  23. Czytałem już jakiś czas temu. Fic całkiem fajny. Moim zdaniem wręcz bardzo dobry. Polecam
  24. Green Writer

    [Zabawa] Moja góra!

    Dostałem od Discord'a chmurkę z waty cukrowej i pokierowałem ją w stronę Góry. Ty zafascynowany czekoladowymi opadami pobiegłeś za nią (ponieważ poleciała dalej niż powinna) Ale mimo, że byłeś już 40 km od Góry mogłeś usłyszeć mój okrzyk zwycięstwa "GÓRA JEST MOJA!"
  25. Zgłaszam się na ochotnika! Dopisz mnie.
×
×
  • Utwórz nowe...