Skocz do zawartości

MisterGonzo

Brony
  • Zawartość

    106
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Posty napisane przez MisterGonzo

  1. Only God Forgives (Tylko Bóg Wybacza)

     

    Muszę przyznać, że czekałem na ten film odkąd tylko o nim usłyszałem. "Duet Windig Refn-Gosling (Drive) znowu razem? Trzeba to zobaczyć!" - myślałem. 
    Oczekiwania były bardzo duże, a film okazał się... no, niestety.

     

    Pierwsze 45 minut to prawdziwy, psychiczny wstrząs w stylu filmów Davida Lyncha. Sam sposób ukazania akcji przywodzi na myśl "Zagubioną Autostradę". Dramatyczny wstęp do filmu, psychodeliczne przedstawienie postaci i zaglądanie wgłąb psychiki głównego bohatera. Jednym słowem: Mistrzostwo.

    Warstwie audiowizualnej nie mam nic do zarzucenia. Muzyka Cliffa Martineza idealnie wpasowuje się w klimat filmu, a zdjęcia Larry'ego Smitha przedstawiają świat filmu tak, jak powinien on wyglądać.

     

    "Zaraz, zaraz, przecież na początku stwierdziłeś, że film zawiódł twoje oczekiwania. To, co opisujesz wygląda jak najlepszy film ostatnich 20 lat"

     

    Zgadza się. Tak właśnie wygląda pierwsza połowa filmu - genialny popis sztuki filmowej. Niestety, wszystko zaczyna sypać się w drugiej połowie.

    Konkretnie, to od sceny strzelaniny. Kto widział, ten wie.

    Od ok. 50 minuty film zaczął sprawiać wrażenie zupełnie nieprzemyślanego. O ile na początku "Only God Forgives" był znakomitym, dramatycznym thrillerem, to później cała magia znikła. Mamy strzelaniny, bijatyki, i powtarzalne sceny egzekucji, które nic nie wnoszą. Wszystko to jest bardzo chaotyczne i zupełnie niepoukładane. Trwa to tak do samego końca (który stara się trochę przywrócić nastrój pierwszej połowy, ale nie za bardzo to wychodzi), tragicznego bardziej, niż cała druga połowa.

    Czuję, że zawodu i niesmaku po wyjściu z kina nie przebije żadna tegoroczna premiera.


  2. Czy miłość może usprawiedliwiać kłamstwo?


    Nie wiem czemu, ale mam dziwne skojarzenia z "Kamizelką" Prusa (wiem, szkolny, i dla niektórych bardzo nudny przykład).

    Nie, moim zdaniem nic nie usprawiedliwia kłamstwa, nawet tego w dobrej wierze. Kłamstwo jest równoznaczne z nieuczciwością, a gdy kochamy jakąś osobę, to chyba logiczne, że powinniśmy mieć do niej zaufanie i być wobec niej jak najbardziej uczciwym.

  3. Dr. Strangelove or: How I Learned to Stop Worrying and Love the Bomb (Dr Strangelove, czyli jak przestałem się martwić i pokochałem bombę)

    Nie, to nie jest film z gatunku "jest sobota wieczór, nie mam czego oglądać, a to właśnie leci w telewizji". Zwolennicy komedii w stylu Charlegio Chaplina również nie mają w nim czego szukać.
    W filmie sceny komediowe pojawiają się bardzo rzadko, i mają na celu przedstawienie absurdów konfliktów amerykańsko-radzieckich.

    Już sama idea broni, która ma wyniszczyć całe życie na Ziemi, oraz były nazistowski naukowiec gloryfikujący masową zagładę i proponujący przeniesienie życia pod powierzchnie są wyjątkowo absurdalne.

     

    Gra aktorska jest znakomita. Peter Sellers w swojej potrójnej roli jest świetny, bardzo dobrze odegrane są również role Generała Rippera i Majora Konga. 

     

    Zdjęcia w filmie są wspaniałe. Reżyser - Stanley Kubrick nie rozstawał się z aparatem od wczesnej młodości. Zdobyte w fotografii doświadczenie sprawiło, że ujęcia w jego filmach są idealne, co można dostrzec również w "Dr Strangelove". Kamera podczas scen lotu amerykańskich bombowców pracuje dynamicznie, z kolei w słynnym War Room jest ona statyczna i rzadko zmienia ujęcia.

    Polecam każdemu, kto szuka czegoś ambitniejszego, bo to prawdopodobnie najlepsza filmowa satyra na okres zimnej wojny i wyścigi zbrojeń.

  4. Książka? Przeczytałem wszystkie części. Osobiście najbardziej przypadł mi do gustu "Zakon Feniksa", zdecydowanie najbardziej mroczna i rozwinięta fabularnie część.
    W kwestii filmu, niestety, ale odrzucił mnie po "Więźniu Azkabanu". Nie mogłem patrzeć na aktorów odgrywających główne role i na skopany scenariusz :(

  5. Mimo bardzo wielu pozytywnych opini o tym miniserialu, nie miałem jeszcze okazji obejrzeć BoB.

    Przyznam, że utwór naprawdę robi wrażenie. 8,5/10.

     

    Pozostanę w klimatach kina wojennego:



    Francis Ford Coppola jest geniuszem, przyzna to chyba każdy, kto kiedykolwiek oglądał "Czas Apokalipsy". Użycie muzyki Wagnera było strzałem w dziesiątkę - powstała jedna z najlepszych scen w histori kina (wiem, że z moimi skłonnościami do przesady może to zabrzmieć podejrzania, ale to prawda).
  6. Szczerze mówiąc, zacząłem ją doceniać dopiero w drugim odcinku (lojalność, bardzo ważna cecha). Na początku wydawała mi się bardzo irytująca, myślałem "o, to ten kucyk, który będzie mnie męczył". Ale jak już mówiłem, z odcinka na odcinek podobała mi się coraz bardziej, a od "Sonic Rainboom" jest moją drugą ulubioną postacią z Mane 6.

×
×
  • Utwórz nowe...