Skocz do zawartości

MisterGonzo

Brony
  • Zawartość

    106
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez MisterGonzo

  1. Hey! Mr. Tambourine Man, play a song for me.

  2. Prawie upadł, mocno naruszone tylne kończyny bolały, ale udało mu się utrzymać. Wyprowadził kolejną serię krótkich ciosów. Tors, przód, głowa, prawe nogi i... dzwony. Koniec walki. Rzucił swoją broń na piasek i usiadł. Rozejrzał się po arenie. Kamienne posągi znowu stały wyprostowane, ich rogi nie świeciły się, miecze miały uniesione w górze. Wszędzie było pełno krwi, płaszcz przeciwnika ciągle łopotał na wietrze, zwisał na figurze jednorożca. Zbroja Delafontaine'a leżała porozrzucana w losowych miejscach. Słońce powoli chowało się za horyzontem. Pozostało im już tylko czekać na Mistrza Turnieju.
  3. Kolejny atak - kolejne rany. Dwa cięcia w żebra, krew spływała w dużych ilościach. Uderzenie w tors sprawiło, że ciemne plamy zamigotały mu przed oczami. Wola walki Delafontaine'a zdecydowanie osłabła, ale utrzymywała go przy siłach wizja rychłego końca walki. Podbiegł do przeciwnika i zadał cios w głowę, następnie poruszając się dalej uderzył w prawy bok i tylne kończyny. Wycofał się, zamachnął się starając wytrącić broń Arashelowi i zaatakował szyję. Odsunął się, czekał na odpowiedź. Nie zostało już dużo czasu.
  4. Płaszcz przeciwnika opadł mu na głowę. Był zdezorientowany, szarpał się. Nie widział nic, poczuł ból w lewej stronie torsu. Wreszcie udało mu się zrzucić z siebie uciążliwy materiał. Arashel stał za nim, przez lewy bok biegła długa rana cięta. Spojrzał na niebo, sądząc po pozycji słońca minęły jakieś dwie godziny walki. Za chwilę zapewne usłyszą dźwięk dzwonów, a lud podejmie decyzje, który z nich przeżyje i weźmie udział w następnym pojedynku. Delafontaine miał jeszcze trochę czasu, żeby zwiększyć swoje szanse. Zaatakował przeciwnika, błyskawicznie znalazł się za jego plecami, uderzył w tylne kończyny, poszedł dalej biorąc zamach na tors, schylił się i zadał cios w brzuch. Odsunął się. Pozostała jeszcze tylko jedna rzecz. Ciemna poświata zajaśniała na płaszczu, który uniósł się i zawisnął na mieczu jednej z kamiennych figur.
  5. N: Trochę się zmienił Jak to się wymawia, "Dżair"? A: Wygląda jak Keanu Reeves w "Constantine" i "Adwokacie Diabła", ale głowy sobie uciąć nie dam. S: Lubię ogórki kiszone, ale do skiszonego teamu nie dołączę. U: Inteligentny użytkownik, lubi ogórki, mieszka w Bytomiu i nie poznaje Alfreda Hitchcocka w moim avatarze xD
  6. A coś więcej? Limit słów, użytych znaków, stron?
  7. Powróciło uczucie otępienia. Nogi uginały się, wzrok rozmywał. Przeciwnik turlał się. Delafontaine instynktownie odsunął się, kręciło mu się w głowie. Miecz nie sięgnął torsu, ale ciął boczne kończyny. Z trudem uchronił się przed kolejnym upadkiem. Podszedł do Arashela, z każdym krokiem zostawiał krwawe ślady. Dwoiło mu się w oczach, ale zaatakował. Podwójny zamach na głowę i na tors. Nie wiedział, czy trafił. Zaczął spychać oponenta w stronę ścian areny.
  8. N: Bez zmian. Ciągle kaczor A: Świetnie się prezentuje, najlepiej z dotychczasowych. S: Koniec gry. Trudno mi się o tym wypowiedzieć... Czarny humor? U: Avatare Cadance, przyjazny użytkownik.
  9. Kolejny atak przeciwnika. Żebro pękło z trzaskiem, Delafontaine upadł na ziemię. Złamanie, na szczęście nie otwarte. Na torsie lekka rana kłuta zadana sztyletem, nie była niebezpieczna. Przeturlał się zostawiając za sobą krwawy ślad, ból w prawych częściach ciała był nie do zniesienia. Podniósł swoją broń i wstał. Ciosy Arashela były coraz groźniejsze, nie miał już na sobie zbroi. Uderzył. Zamach na lewy bok oponenta, ponowienie próby na lewą kończynę, prawy bok, górna część torsu i głowa. Ślamazarna seria ataków na krótki czas dała mu przewagę. Osłabł, ale adrenalina pozwalała mu walczyć dalej.
  10. Nie miał na sobie zbroi - zarówno ta z kończyn, jak i z torsu została zniszczona. Pozostał mu tylko hełm. Gdy zobaczył zbliżające się w jego kierunku miecze odskoczył. Poczuł ból w tylnych nogach, ale zignorował go. Przeciwnik chybił, udał mu się unik. Wyprowadził prosty cios na lewą, przednią kończynę Arashela. Miał nadzieję, że uda mu się go osłabić, ich szanse wyrównałyby się.
  11. Napisz jeszcze, że Władca Pierścieni był przeładowany sztucznym patosem. Napisanie, że muzyka Zimmera to nic specjalnego... Boże ty widzisz i nie grzmisz. Liczyłeś na pierdzący soundtrack rodem z Battlefielda? Bo sam nie wiem na co. Pasował idealnie. Rozumiem, że opinia jest jak De..., każdy ma swoją, ale to co przeczytałem zdziwiło mnie. I to bardzo. Nie twierdzę, żebyś wynosił film pod niebiosa, ale 6/10? "Lekka" przesada. Jak dla mnie Gladiator to świetny film, w którym bohater Wystawienie Gladiatorowi 6/10 to dla mnie po prostu głupota. A ten tekst o muzyce Zimmera zwalił mnie z nóg. No, ale to Twoja opinia. A tu jeden z utworów ukazujący jak "zły" jest OST. Na YT można znaleźć wszystkie utwory. http://www.youtube.com/watch?v=oHHPRMiyIKk Ocenianie muzyki Zimmera to akurat ciężki przypadek, bo to wszystko u niego już było... Jego twórczość od "Króla Lwa" (tutaj soundtrack był świetny, jak chce to potrafi) to praktycznie ciągle to samo z jednym/dwoma wyróżniającymi się utworami na film. Tutaj było to słynne "Now We Are Free" i "Honor Him". OST nie jest zły, nigdzie tego nie powiedziałem, po prostu nie ma w nim nic wspaniałego i sprawiającego, że jest lepszy niż inne. Joaquin Phoenix - wyraźnie nie podołał swojej roli. Widać to zwłaszcza w scenach, w których występuje z Crowe'm. Aktorka grająca jego siostrę wypada niewiele lepiej. Dobry, choć krótki występ miał też Richard Harris. Przewidywalność - owszem, jest to najczęściej stosowany argument. Ja go nie nadużywam, ale czasami po prostu nie da się nazwać tego inaczej. "Gladiator" to po prostu bajka. Mamy nieskazitelnego, umęczonego głównego bohatera oraz jego złego i bezwzględnego przeciwnika. Od początku wiemy, jak to się skończy.
  12. MisterGonzo

    Equestria Girls

    http://www.opensubtitles.org/pl/subtitles/5056286/my-little-pony-equestria-girls-pl Napisy stworzone przez Mystherię. Powinny pasować do większości dostępnych wersji filmu.
  13. MisterGonzo

    Quiz CMC

    Mhm. Po nieudanej próbie naprawy stołu Fluttershy.
  14. "Za mało akcji"? To właśnie jej nadmiar psuje większość filmów wojennych. Nie o akcję w tym gatunku chodzi. Utwór przyjemny w słuchaniu, świetny instrumentalnie. Trochę monotonny, ale krótki, więc nie jest to tak bardzo odczuwalne. 7+/10, nie wiem, jak się komponuje, bo miniserialu nie widziałem. Genialny film Chaplina z genialną muzyką, ale to wciąż nie poziom "The Great Dictator".
  15. Pancerz pękł i upadł na piach z charakterystycznym metalicznym trzaskiem. Delafontaine w porę odsunął się unikając groźnego ciosu na tors, jednak nie udało mu się uciec przed drugim ostrzem. Krew rozprysnęła się trafiając go w twarz. Od kolana do kopyta ciągnęła się długa rana cięta. Posoka spływała na ziemię tworząc bordowe, zaschnięte plamy. Rycerz zatoczył się i niemal przewrócił, gdy został trafiony. Tylne kończyny były mocno naruszone. Pozdzierana skóra, krew i brudny piach obklejający rany - ból był nie do zniesienia. Wodził morgensternem przed twarzą przeciwnika, starał się zwiększyć odległość między nimi. Bliskie spotkanie było niebezpieczne. Uderzył, gdy Arashel się tego nie spodziewał - wziął zamach, ale zamiast kolejnej próby odgonienia swojego wroga podniósł broń wyżej i uderzył w górną część torsu.
  16. N: Kaczor z nadzwyczajną umiejętnością zdejmowania sobie dzioba xD A: Pinkamena, i to nie w wersji psychopatycznej. Świetny avatar. S: Skojarzenie z Kubrickowskim "Lśnieniem" i "Laleczką Chucky". U: Według tytułu "Kinomaniak", dobrze wiedzieć, że na forum są przynajmniej dwie poza mną osoby zainteresowane kinem
  17. MisterGonzo

    Heeej!

    Witam na forum. Miłej zabawy i takie tam. Nigdy nie umiałem się witać Gdzie Twój powitalny gif ?
  18. To chyba bardziej było "mieć coś w poważaniu", a nie "podchodzić do czegoś na poważnie". Tak mi się przynajmniej wydaje.
  19. N: Znany na forum A: Bardzo bjutiful. S: Jeszcze bardziej bjutiful. U: Nie znam za dobrze, więc mało mogę powiedzieć.
  20. -Rozwijająca się taśma filmowa 35mm. -Skrzyżowane pałeczki perkusyjne. -Szpada, floret i szabla,
  21. Jeden z najbardziej hejconych przez snobów filmów tej dekady, a mi się bardzo podobał. "Wszystko to już było" - i co z tego? Czego w kinie jeszcze nie było? Znakomity utwór, jeśli się nie mylę, to ten ze sceny kończącej film? Naprawdę piękne pianino, soundtrack godny takiego wspaniałego dzieła. 9/10, niżej nie wypada ocenić. https://www.youtube.com/watch?v=bPUrFHeFUaU Mój ulubiony film i jeden z ulubionych OST.
  22. "The Raven" z idiotycznym tłumaczeniem "Kruk. Zagadka Zbrodni". Może się to wydawać dziwne, ale polskie tłumaczenie jest w tym wątpliwej jakości "dziele" najlepsze... Najgorzej zagrany film 2012 roku, i nie ma w tym żadnej przesady. John Cusack w wymagającej roli Edgara Allana Poe? Jego interpretacja "Kruka" sprawiła, że zaliczyłem facepalma Sama fabuła też prezentuje się blado. Poe w wersji awanturniczej wraz z przyjacielem detektywem rozwiązuje zagadkę morderstw (kto jest mordercą można się domyśleć już w połowie, ale co tam), które są inspirowane jego twórczością. XIX wiek? Gdzie tu klimat XIX wieku? Nawet nowy "Sherlock Holmes" lepiej oddawał swoją epokę. Reżyser chyba miał problemy ze wzrokiem (uśmiech w stronę Woody'ego Allena) w czasie zdjęć. Scena balu w stylu "Maski Śmierci Szkarłatnej" wypadła całkiem nieźle, nie zmienia to jednak faktu, że była bezczelną kopią "Oczu Szeroko Zamkniętych" Kubricka. Więcej szkoda gadać. Nawet muzyka nie pasuje. Jakby ktoś się zastanawiał, czy go nie obejrzeć - stanowczo odradzam. Chyba, że lubicie amerykańskie pseudodetektywistyczne odmóżdżacze i nie przeszkadza wam karykaturalnie odegrany Edgar Allan Poe.
  23. Kusza chyba nie będzie dobrym pomysłem. Przeciwnik bez tarczy będzie miał zerowe szanse na obronę (chyba, że będzie bawił się w Jedi, co jest idiotyczne i nienaturalne).
  24. Rozejrzał się po arenie. Znowu powróciło dziwne wrażenie. Wracał z daleka, nie widział tego miejsca przez długi czas, mimo iż ciągle tutaj był. Do takich zaburzeń świadomości doprowadzało diabelne ziele, o którym dowiedział się w klasztorze. Zazwyczaj podczas każdej ceremonii wysuszona roślina paliła się w specjalnie przystosowanym kadzidle na środku sali wytwarzając charakterystyczny dym. Delafontaine nigdy tych rytuałów nie rozumiał, ale nie był głupi - wiedział, jakie skutki ma wdychanie tego dymu. Przeciwnik po wyprowadzeniu serii ciosów znalazł się blisko niego, ciągle poruszał się i zwodził. Rycerz obejrzał swoje rany. Na głowie miał mocno potłuczony hełm, na pysku czuł pulsujący ból. Zbroja na kończynach była zniszczona, z licznych rozcięć płynęła krew. Pancerz na torsie ledwo się trzymał, mimo tego ciągle zapewniał słabą obronę - rozpadnie się przy następnym ataku. Rzucił się na Arashela. Seria uderzeń w tors, przewrót, zamach na przednią kończynę, obrona torsu i wieńczący zamach na głowę. Znowu mógł walczyć, ale czy da radę do końca?
  25. N: Z "SH" zamiast "SZ" lepiej wygląda. A: Prosty, ale wyróżnia się. Łatwo rozpoznać użytkownika w tonie spamu i offtopu. S: Trudno mi to skomentować. Eee... W porządku. U: Mój przeciwnik w "Walkach Rycerzy", które ostatnio zaniedbałem przez sprawy osobiste i zakończenie "Pojedynku Magicznego". Dobry gust muzyczny, miły użytkownik.
×
×
  • Utwórz nowe...