Arena zatrzęsła się w posadach, dwoje wojowników rozejrzało się dookoła, po chwili rozległ się zimny głos.
- Imperatorzy...
W jednej chwili dało się słyszeć dudniące kroki, na arenę wkroczyło dwóch wojowników przebranych w ciężkie zbroje, mieli stalowe miecze połyskujące w blasku słońca. Ciężkim krokiem zbliżali się w stronę Magdy, brzęczeli zbrojami, złowieszczo celując w nią ostrzami. Jeden z nich złapał ją za ramię i odciągnął głowę do tyłu, drugi wzniósł miecz w górę, nastała martwa cisza, Zappter wyglądał jakby chciał się wtrącić, jednak został obalony na ziemię zaledwie parę sekund wcześniej. Niemy krzyk Magdy został przerwany przez niespodziewanego gościa.
- NIEEEEEEEEEEE... wstrzymać egzekucję... - czarny kruk wleciał na arenę z wrzaskiem.
Spojrzał potępiająco na Zapptera, przez chwilę walczył ze sobą w myślach.
"Jak można oszczędzić swojego przeciwnika?"
- Odprowadźcie ją do wyjścia...
Dwaj zabójcy zaczęli ciągnąć ją za ręce w stronę wyjścia, kruk spojrzał na Zapptera i prychnął z pogardą.
- To było bardzo szlachetne posunięcie, jednak wątpię aby Twój następny przeciwnik miał tego typu odruchy...
Czarny ptak odleciał w stronę następnej areny, zostawiając Zapptera samego.