-
Zawartość
6029 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
3
Wszystko napisane przez Szeregowa WW
-
Astra przestraszyła się lekko. Odwróciła się do Alicji - A to niby czemu? - zapytała. - Martwiłam się trochę, ale wiedziałam, że sobie dasz radę. Uśmiechnęła się do niej.
-
- Alicja... - mruknęła. - Miałam iść jej szukać... Astra wstała i powiedziała: - Idę ją znaleźć, a przy okazji pójdę do domu po kuszę. - zbliżyła się do wyjścia i spojrzała na Dastana. - Tym razem obiecuję na siebie uważać... Popatrzyła na nich i wyszła.
-
Astra westchnęła. - Więc... - mruknęła. - Macie już jakiś nowy plan? Bo jak mówiłam zaraz przybędą następni...
-
Astra usiadła pod ścianą. Wolała zostać tutaj, nie chciała być znowu złapała przez orków. A zwłaszcza, że zaraz pewnie przybędą następni Kolejny raz wzięła łyk napoju i wyjrzała na zewnątrz. Było późne popołudnie. - Muszę doszukać się nowych strzał. - mruknęła do siebie.
-
- Uratowałam życie siostrze Billiego. - powiedziała. - Nic wielkiego...
-
Astra popatrzyła na Dastana i zaśmiała się. - Nie wiem jak z nim, ale ja narzekać nie mogę. - odparła z trudem powstrzymując się od śmiechu. - Właściwie to nic takiego. Dałam się porwać przez orków, ale Dastan mnie uratował. - puściła do niego oko. - I no ten... Później... Ja... Nie ważne...
-
Weszli do kuźni. Astra natychmiast zobaczyła Jaxa. Popatrzyła na niego, potem na to co zrobił i przewróciła oczami. - Miałeś niezły ubaw co? -powiedziała.
-
- Mówisz jakby to było coś złego. - zaśmiała się. - W naszej wiosce nikomu to nie przeszkadza. Większość ludzi tak robi. Nawet ja wszędzie chodzę z łukiem.
-
- Czemu? Nie wyglądasz groźnie... Ani nic z tych rzeczy. - powiedziała patrząc na niego. Przyjrzała mu się uważnie. - No może trochę... - zaśmiała się.
-
- To lek na bóle tego typu jak ten mój. - powiedziała. - Niektórzy ludzie w tym mieście biorą mnie za czarownicę. - zaśmiała się trochę szyderczo. - To przez te całe wywary i "magiczne rozwiązania". Uśmiechnęła się chytrze.
-
- Owszem, jest. - odparła. - Ale sama mi mówiła, że nigdy nie walczyła na wojnie. A, tam... Poradzi sobie... Zaśmiała się i wzięła łyk napoju w buteleczce.
-
- Ta... Ale założę się, że jutro będzie ich więcej. Przybędą. Astra spuściła głowę. - Mam tylko nadzieję, że Alicji nic się nie stało. - zastanawiała się na głos. - Nie mam już siły, żeby bawić się znów dzisiaj w magiczne antidota... To męczy mimo iż nie wygląda. Westchnęła.
-
"No tak..." - pomyślała. - "Kolejny z wyczulonym słuchem. Jak ja." - zaśmiała się. - No to... W drogę... - powiedziała i uśmiechnęła się, tym razem nie było to wymuszone, ale prawdziwe.
-
Astra wstała. - Co jest... - mruknęła bardzo cicho do siebie. "Szlak..." - pomyślała. - Wcale się nie spodziewam. Przecież idę z tobą. - powiedziała głośno i podbiegła do podróżnika.
-
Astra patrzyła tylko za nim, jak wychodził. Odczekała chwilę. Szybko pogrzebała w torbie i wyjęła jakąś buteleczkę. Napiła się z niej, wzięła ją ze sobą, wstała, wzięła łuk oraz strzały i wyszła. - Po tym powinno mi przejść. - szepnęła do siebie i ostrożnie ruszyła w kierunku wioski. Astra szła dobrych kilkanaście metrów za Dastanem. Nagle obrócił się za siebie i wtedy szybko schowała się za krzakiem. "Ha!" - pomyślała. - "Ciekawe czy chociaż się domyśla, że idę za nim." - zaśmiała się w myślach.
-
- Daj spokój... - mruknęła. - Już mi nawet przeszło... Skłamała. Nagle poczuła piekący ból. Złapała się za bok mocniej.
-
Astra weszła do środka. Dastan, Billie i jego siostra byli już na miejscu. Schowała w torbie część rzecznik które przyniosła. Bolało ją. I to bardzo... Chwyciła się za bok... Ale chciała być twarda i z wymuszonym uśmiechem powiedziała: - Pójdę sprawdzić co z Alicją i czy ktoś nie potrzebuje pomocy. I jakby coś to szukajcie mnie gdzieś w mieście. - mruknęła.
-
[oj no... nie miałam pomysłu, a ostatnio z nudów to obejrzałam po raz kolejny .-.] Astra wzięła parę rzeczy z domu, zioła, kilka buteleczek z lekami i mapę. Ruszyła w kierunku jaskini.
-
- Dobrze... Jak chcesz... - odparła. - Ja i tak miałam iść do domu po zioła... Tak na wszelki wypadek... Ruszyła w tamtą stronę.
-
- Dobra... Ja wracam do jaskini, może wezmę ją ze sobą. - odparła wskazując na dziewczynę. - Jest w ciężkim szoku... Ledwo uszła z życiem. - dodała cicho. - I no... Jak coś to dajcie znać. Pomogła jej wstać i razem wyszły na zewnątrz.
-
- Nie musisz... - uśmiechnęła się i z trudem wstając. - To prezent. Wzięła doniczkę z kwiatem, który wszystko przetrwał. - A z wami w porządku? - zapytała.
-
Astra otworzyła oczy. Leżała na ziemi. Ból był jeszcze większy niż przedtem, ale nie mogła teraz narzekać. Postanowiła załatwić to potem. Podniosła się do siadu i spojrzała na dziewczynę obok. Rana zniknęła, zostało tylko rozdarte ubranie. - Zaraz... - powiedziała i dotknęła ją w ramię, a ona natychmiast się obudziła i podniosła.
-
We wrześniu ma się pojawić nowy sezon ^^
-
- Później Billie... Nie teraz... Nie ma czasu... - mruknęła. Astra następnie chwyciła łodygę kwiatu a drugą rękę położyła w miejscu gdzie dziewczyna była zraniona. - Nie bój się o nią. Nic jej nie będzie. - powiedziała do Billiego. Astra wzięła głęboki oddech, zamknęła oczy i zaśpiewała: "Kwiatu światło zbudź, pokaż mocy dar. Odwróć czasu bieg i wróć mi dawny skarb. Wylecz każdą z ran, podmień losu plan... Co stracone znajdź... i wróć mi dawny skarb... Mój dawny skarb..." Podczas jej śpiewu kwiat zaczął świecić jasnym, złotym światłem. Pod koniec z rany dziewczyny leżącej obok zaczęło bić jeszcze jaśniejsze. W końcu wstążka złotego światła wybiła się z kwiatu i połączyła go z jej raną. Ich ręce zaczęły świecić. W którymś momencie z miejsca zranienia wyleciało światło tworzące nad nimi duży kwiat taki sam jak ten złoty. Nagle coś huknęło i rozbłysło światło tak jasne i o takiej sile, że wszyscy padli na ziemię.