Skocz do zawartości

Draco Brae

Brony
  • Zawartość

    2929
  • Rejestracja

Wszystko napisane przez Draco Brae

  1. Dark wzruszyła kopytami wciąż siedząc na łóżku. - Suprise, czy nie... Ten koszmar był prawdziwy. To jest zwyczajnie inny świat... Zmieniony... Sama jeszcze nie wiem ile się tu zmieniło. Zważ na to jak zachowują się Ci którzy nie wiedzą nic o zmianie... Ich zachowanie uległo zmianie, huh...
  2. Dark tylko się roześmiała. Odłożyła odtwarzacz muzyki i słuchawki. - Masz trzynaście lat... Ci na górze lubią Moon. A ja powiedziałam tylko o co chodzi. Masz odpowiedź. Swoją drogą, to ciało znacznie bardziej mi się podoba - odparła Dark.
  3. Podobnie do Dark, miałaś już "ciekawsze" ciało. Jednak diablica biła Cię na głowę w atrakcyjności. Mogłaś się sobie dokładnie przyjrzeć. Fryzura się zmieniła, była dłuższa. Wyglądałaś doroślej. - Mówiłam uważaj na życzenia, bo mogą się spełnić? - spytała uwodzicielskim głosem Dark. Odwróciłaś się i widziałaś jak dumnie prezentuje się na ciemnym łóżku. Skubana wyciągnęła tylko jedną słuchawkę...
  4. W pokoju były dwa łóżka. Na jednym z nich dumnie prezentowała się Dark. Zrobiła się z niej niezła klacz. Leżała i słuchała muzyki olewając wszystko na około. W ogóle Twój pokój był inny, mniej dziecinny...
  5. Frost roześmiał się głośno i poklepał Cię po głowie. - Tak siostrzeńca... Hated Love ma cztery lata, a Ty trzynaście - odparł rozbawiony. - Powiedz mi, brałaś coś przed snem? - spytał rozbawiony. - Bo dziwnie się zachowujesz...
  6. Frost przymrużył oczy i uśmiechnął się. - To był tylko sen, choć nie da się ukryć... Kiedyś miałaś osiem lat - odparł żartobliwie... Dobrze, że wstałaś. Pójdziesz z Dark odebrać siostrzeńca ze żłobka...
  7. Leżałaś obok Frost na kanapie. Byłaś jakby większa, a Frost jakby starszy. Mieszkanie niewiele się zmieniło, choć coś było nie tak. Odruchowo spojrzałaś na bok, miałaś Cutiemark. Trzy małe płomyczki. Frost patrzył na Ciebie zdziwiony. - Co się stało Lightie? - spytał lekko ochrypłym głosem.
  8. Chciałaś zasnąć jednak sen nie chciał nadejść. Leżałaś i słuchałaś. Słyszałaś wiele par kopyt i szeptów. Nie otwierałaś oczu. Po chwili ktoś stanął nad Tobą i przeczytał kartkę, czułaś to. Usłyszałaś pogardliwe westchniecie, to była Flame. - Teraz już za późno - powiedziała pod nosem i słyszałaś jak wychodzi. Zostałaś sama w sali. W tej samotności sen dopiero nadszedł. Śniłaś. W śnie widziałaś swoją rodzinę i Moon, i Dark, a nawet Morning. Byłaś tam szczęśliwa. Po chwili jednak wszystko się oddalało. Zaczęłaś biec, by dogonić to co uciekało. Nie mogłaś dogonić szczęścia. Ostatecznie ogarnęła Cię pustka... Obudziłaś się. Byłaś zlana potem. Obok Ciebie siedział Frost i czytał książkę... Nie miałaś już pasów...
  9. Flame stanęła jak wryta. Patrzyła na matkę. Oczy Fire zaczęły się szklić. - Lightie... - zaczęła Flame. - Zamknij się... Nie umiesz przegrywać... Umiesz tylko sprawiać ból... Nie zastanawiasz się w ogóle nad konsekwencjami swoich czy... Słowa Flame przerwał upadek Fire. Zemdlała, jednocześnie będąc we łzach. Flame darowała sobie dalszą wypowiedź, wybiegła po pomoc...
  10. Siostra spojrzała na Ciebie. - Znów narobiłaś bałaganu i znów ujdzie Ci to na sucho - odparła. - Nie jestem obrażona, tylko Cię nienawidzę. Wywyższasz się ze wszystkim, zawsze jesteś rozpieszczana. Ale to już nie ma znaczenia. Podjęłam decyzję wyprowadzam się z Ponyville. Po tych słowach skierowała się do wyjścia i akurat weszła Fire. Wasza matka liczyła, że zobaczy uśmiechnięte twarze. Flame zachowała się jak pokerowy gracz i wykonała sztuczny uśmiech. Widziałaś to...
  11. Ruth pokręciła łbem. - Obie źle do tego wszystkiego podchodzicie - odparła. - Lighting, posłuchaj. Pomóc zawsze można, ale nie zawsze wypada, a tym bardziej niektóre tematy są tabu, więc ich poruszanie jest zwyczajnie nie na miejscu - odrzekła. - Ty Flame zaś, zbyt żywiołowo reagujesz na mieszanie się do cudzych spraw. Zwłaszcza, że siostra chciała być pomocna... Jest to dla was lekcja moje drogie. Teraz zostawię was same, moja rola się już skończyła. Po tych słowach Ruth wyszła. Zostałaś sama z Flame. Zapanowała cisza...
  12. Flame podeszła do okna i zaczęła przez nie wyglądać. Fire była zdruzgotana, nie wiedziała co ma zrobić z zaistniałą sytuacją. W samą porę przyszła Ruth... Wyprosiła Fire i popatrzyła na was. Na dwie siostry... - Noo, dobra dziewczyny - zaczęła. - Dla Ciebie Lighting mam test do rozwiązania, a z Flame mam do pogadania. Twoja siostra nie zareagowała. Natomiast Ruth podeszła do Ciebie i odpięła jeden pas, uwalniając zdrowe kopyto. Postawiła jakiś stoliczek na łóżko i oparła o niego kartę testową. Podała Ci ołówek. - Nie próbuj żadnych sztuczek - dodała z uśmiechem. - A tym bardziej nie podsłuchuj. Spojrzałaś na test. Widziałaś tam same durne pytania. Na przykład dotyczące chorych zwierzątek i temu podobnych. Wróciłaś wzrokiem do Ruth. Stała już przy Flame i o czymś rozmawiały... Wolałaś nie ryzykować gniewu Ruth. Pod osłoną tej luzackiej klaczy, mógł kryć się istny kraken. Wzięłaś się posłusznie za test. Gdy go rozwiązałaś, Flame i Ruth już skończyły. Czekały na Ciebie. Oddałaś test i wreszcie mogłaś się podrapać po głowie. Zobaczyłaś w swoim prawym kopycie wenflon. W końcu jakoś leki musieli Ci podawać... - No dobra, pogadałam sobie z Flame, teraz zobaczę test - powiedziała Ruth i szybko rzuciła okiem na Twoje odpowiedzi. - Yhym - powtórzyła to przytaknięcie parę razy. - No dobra, Flame, powiedz Lighting, co Cię ostatnio w niej denerwowało... - Jej wścibskość - zaczęła ze skruchą. - Yhym, a Ty Lighting powiedz nam, skąd u Ciebie ta niepohamowana żądza wtykania noska do nie swoich spraw? W końcu jak sama powiedziałaś, masz więcej lat niż wyglądasz - dodała z uśmiechem.
  13. Fire się uśmiechnęła i zaczęła Cię głaskać. - Bo to facet. My ich nie zrozumiemy, a oni nas. Choć - zaczęła się zastanawiać. - stawiam, że wkurzony jest o te pasy i o te całą sytuacje. Może nawet obwinia się za to co się stało. Dalszą rozmowę przerwało przyjście Flame. - Cześć - rzuciła krótko. Fire tylko zmierzyła Twoją siostrę wzrokiem, jakby próbowała zmusić ją do powiedzenia czegoś "więcej".
  14. Pielęgniarka na te słowa po prostu wyparowała. Fire usiadła obok Ciebie i ucałowała Cię z czółko. - Jak się dziś miewasz - spytała. - Bo wiesz... dziś przychodzi Cię odwiedzić Twoja siostra...
  15. A to spoko! _________________________________ Uśmiechnąłem się. Podobał mi się ten obrót spraw. Powoli i ostrożnie zdjąłem z pleców najpierw długi miecz, potem odłożyłem dwa krótkie, następnie zdjąłem okrycie, wreszcie ściągnąłem z siebie kolczugę. Więcej nie miałem. Eksponowałem teraz swój tors, który wyglądał mizernie przy olbrzymie. - Tak, chcę być wojownikiem - odparłem z szacunkiem do olbrzyma. - Uważam jednak, że styl walki jest ważniejszy niż siła. Sprawdziłem wagę drewnianego miecza. ~ Będzie mi utrudniał walkę, jest nieco dłuższy niż moje "mieczyki". Jest też lżejszy ~ opisałem sobie w myślach sytuację. Wziąłem głęboki oddech i przyjąłem pozycję do uderzenia. Starałem się ignorować prześmiewczą gwarę naokoło. Wykonałem wreszcie skok z uderzeniem prosto w tors ciemnoskórego wojownika, licząc, że będzie zadowalający...
  16. Dave się tylko odwrócił i z papierosem w pysku westchnął. - Wkurzasz mnie dziś Ren - odparł. - Nie ma jak tam sobie chcę. Robię to po to byś się cholera otrząsnął. Jeśli nie znasz celu, żaden port nie okaże się właściwy. O to mi głównie chodzi - odrzekł i pociągnął dym z papierosa. - Posłuchaj... - wypuścił i kontynuował. - Jeśli sprawia Ci radość granie, to będziesz starał się utrzymać na szczycie jak najdłużej. A to co robisz wcale Ci tego nie ułatwi. Łatwo rezygnujesz ze wszystkiego. Zmieniłeś się. I pomyśleć, że to przez jakąś tam klacz... Na chwilę obecną padło już za dużo słów. Idź się trochę rozerwij, bo czeka nas próba. No, chyba, że rezygnujesz z koncertu to wtedy idź z tym do Marka. Ja teraz wychodzę... Dave powoli Cię minął i kierował się do drzwi...
  17. Leżałaś tak krótką chwilę nudząc się. Zaraz po niej (po krótkiej chwili, lol) przyszła jakaś pielęgniarka. Przywitała się z Tobą ciepło i spytała czy czegoś Ci nie poczytać. Zgodziłaś się tylko dla zabicia czasu. Pielęgniarka wyciągnęła jakąś książkę i zaczęła czytać. "Tom łowca przygód". Tytuł książki wydawał się śmieszny, ale sama treść była ciekawa. Nawet nie zauważyłaś kiedy przyszła Twoja mama. - Cześć skarbie - przywitała Cię od progu z uśmiechem. Mimo uśmiechu, na jej twarzy wciąż jawił się smutek. - Mam nadzieję, że nie jest Ci przykro, że dopiero teraz przychodzę...
  18. Ruth popatrzyła na Ciebie i parsknęła śmiechem. - Dobre... Przepraszam, powstrzymać się nie mogłam... - odetchnęła. - I o to całe to zamieszanie? - spytała Ruth i nie zastanawiała się nad odpowiedzią. Nawet na nią nie czekała. - Słuchaj, stawiam na to, że musiało Ci się częściej być trochę... ciekawską, skoro siostra tak zareagowała. Teraz jeszcze czeka Cię rozmowa pod moim okiem z siostrzyczką i wypuścimy Cię ze szpitala - dodała z uśmiechem. Ruh powoli wstała z łóżka. Zabrała tackę śniadaniową i kubek po kawie. - "Nie mam tyle lat na ile wyglądam"... dobre... - powiedziała cicho i odwróciła się sprawdzając czy słyszałaś jej gapiostwo... - Jak byś czegoś potrzebowała nie bój się krzyczeć. Mamusia zaraz przyjdzie w odwiedziny.
  19. Opcja B nie pasuje do AJ. Opcja A pasuje, ale RD to jednak jej przyjaciółka... Czy skrzywdziła by przyjaciółkę? IMO uważam, że będzie coś w stylu "RD zbudź się proszę... zbudź... się... Co ja robię w Apleloosie?!" Czyli Opcja C.
  20. - Huh? Nie zgadzasz się z tym? Masz prawo, pragnę jednak zauważyć - zrobił sobie przerwę na bucha. - Że teraz nawet o swoje nie walczysz. Bo po co. To boli i męczy. Hmph... Dave dalej stał pod oknem z papierosem i patrzył za czymś odległym. Wiedziałeś, że on był sam, radził sobie w życiu bez partnerki...
  21. Ruth zmierzyła Cię wzrokiem. - Dobra... wiem, że nie mówisz mi wszystkiego. Tylko nie wiem czy nie chcesz, czy dlatego, że się boisz - odparła. - Mi można powiedzieć wszystko. Jestem jak tarcza Zusa, Gida. Obronię przed wszystkim i zachowam to też w tajemnicy. Ale musisz pomóc rozwiązać problem, który stworzyłaś razem z siostrą...
  22. Dave wciąż patrzył w świat za oknem. Nie miał zamiaru utrzymać z Tobą kontaktu wzrokowego. - Skoro to miałby być koncert dwóch zespołów, poprosilibyśmy Trapnest - odparł sucho. - Ewentualnie pogadalibyśmy z Markiem. Po chwili Twój przyjaciel wyciągnął fajki i zapalił jednego. Gryzący dym tytoniu rozszedł się po pokoju...
  23. - Jedzenie szpitalne wyśmienite nie jest, ale sycące - odpowiedziała Ruth. - Dobra skoro śniadanko masz za sobą, teraz czas na kilka pytań... Czym zdenerwowałaś siostrę, że tak na Ciebie naskoczyła... Bo chyba musiała mieć jakiś powód.
  24. Ruth odstawiła kawę i odesłała siostrę. - Dobra, od czego zaczynamy... Owsianka, hyc! - wzięła miskę do kopyta, a w drugie kopyto wsadziła łyżkę. - Bon apetit - dodała i podstawiła Ci pod nos łyżkę już z owsianką. - Nie ma grymaszenia, a na samolocik nie licz.
  25. Ruth wywróciła oczami. - Jak to jak, normalnie - odparła. - Ja Cię nakarmię, albo pielęgniarka. Innego wyjścia nie masz - dodała z uśmiechem. Na tę chwilę weszła oddziałowa ze śniadaniem. Przyniosła miskę owsianki, dwa tosty i jabłko. - To jak będzię Lighting?
×
×
  • Utwórz nowe...