To w ogóle na wykłady macie konieczność chodzić? Czy tylko wykładowca sobie tak umyślał żeby mieć frekwencję na wykładach, co by kierownik katedry myślał że jego wykłady są ciekawe? Mnie najbardziej właśnie wkurzali młodzi ambitni, często jeszcze nie doktorzy, którzy musieli się pokazać przed profesorem. Mieliśmy my takiego jednego doktoranta który prowadził mistrzowsko usypiające wykłady. Oczywiście lista musiała być bo jak to niechodzić na jego wspaniałe wykłady, w które tak wiele siły włożył (zupełnie nieprzydatna wiedza, nie odróżniająca się od naukowego bełkotu).
Co innego ćwiczenia lub laboratoria, tam student powinien sam pracować, ale często z powodu braku wcześniejszych wykładów bardziej przypominają właśnie wykłady.
Rozumiem twój żal że studia w Polsce są na takim niskim poziomie, to jest przykre. Mógłbym tu jeszcze wiele do rzucić, a najgorsze jest to że nikomu nie opłaca się poprawiać jakości kształcenia, a i nawet prywatne uczelnie często staczają się w dół, taka bieda w Polsce.