Skocz do zawartości

Mephisto The Undying

Brony
  • Zawartość

    10766
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    5

Posty napisane przez Mephisto The Undying

  1. Moon

     

    - Stoi - rzucił Star. Ale szybko przestałeś mieć okazję zwracać uwagę na to co robił, miałeś własne problemy. 

    Dwóch z pijaków skupiło się na tobie. Jeden z nich wcześniej sprzedał ci bułę na ryj. Tym razem to ty byłeś pierwszym który uderzył, wbijając mu kopytko w twarz odrzuciłeś go na jakiś metr, tak, że znowu wylądował na swoim krześle. Jego kompana to nie zadowoliło, bo zaraz potem spróbował uderzyć cię obiema nogami na raz, co dałeś radę zablokować. Był co prawda trochę silniejszy od ciebie, więc musiałeś zrobić krok w tył. Drugi cios był mniej spodziewany i trafił się w żebra. Wypuściłeś trochę powietrza z płuc, ale żyłeś. Koleś któremu przywaliłeś wstał. Dalej dawali radę walczyć.

     

    Jäger

     

    - Zabójcze zgadzam się, delikatne, czasami - stwierdziła. - Potrafi być groźniejsze niż cokolwiek na lądzie - dodała.

    - Czyli w sumie trafiłeś - zaśmiała się i odebrała ci butelkę, żeby samemu wziąć kilka łyków. 

  2. Moon

     

    - Chuj ci w rzyć frajerze! - usłyszałeś od innego z podpitych typków i zaraz potem zobaczyłeś kufel którym ktoś spróbował cię uderzyć. Tym razem jednak byłeś na to gotowy i udało ci się uniknąć ataku. Jednak w miarę szybko dostrzegłeś, że wraz ze Starem byliście otoczeni. 

    Najwidoczniej nie martwili się łamaniem prawa, bo zaraz kolejny uderzył ale tym razem Stara który też sobie poradził. 

    - To co, kto załatwi więcej wygrywa? - zaproponował Star. 

     

    Jäger

     

    - Ja zawsze chętnie - stwierdziła chwytając falkę z objęć twojej magii i samemu zaciągając się dymem. Zaraz potem usiadła obok i oddała ci fajkę i wzięła kolejny łyk. 

    - Ahh... morze jest cudowne - stwierdziła po chwili przeciągając się i ruszając skrzydłami. Tak aby po chwili objąć cię jednym. Zostałeś małą łyżeczką. 

  3. Percival na razie wskazał na grzechotkę leżącą obok jego nogi dalej szukając ruchu w piasku. 

    - Możesz ją wziąć. Jeśli jedyne co robi to przyciąga pustkę, nie sprzedam jej za zbyt okazałą cenę - stwierdził handlarz po czym schylił się, podniósł grzechotkę i wręczył ją przewodnikowi. 

  4. Moon


    Hollow zaśmiał się głupkowato a potem kiwnął głową potwierdzając, że możecie ruszać. Oboje wstaliście i podeszliście do grupki. 

    Gdy się odezwałeś, jeden z ogierów spojrzał na ciebie. Definitywnie był pijany. Przestali się też chwilowo kłócić i... ból pojawił się nagle w twoim pyszczku a ty zrobiłeś parę kroków w tył, nie spodziewając się nagłego ciosu. 

    - O ty kurwa! - usłyszałeś tylko głos Stara po którym usłyszałeś tępe "jeb". Zaraz potem inne słowa no i zobaczyłeś teraz, że Star komuś przywalił. Grupka pięciu pijanych ogierów wydawała się zdenerwowana i gotowa by z wami walczyć.

     

    Jäger (taki trochę Dżentelmen Metalu)
     

    Gdy omiotłeś bok gryfki ogonem, poczułeś lekkie smagnięcie na swoim zadzie, pochodzące z jej ogona który definitywnie był bardziej jak bicz niż twój. Chociaż czułeś, że nie miała zamiarów cię odepchnąć. Było to raczej kokieteryjne zachowanie. 

    Gdy podałeś jej butelkę chwyciła go w szpon.

    - No to co, jedzie ksiądz na karuzeli... - powiedziała i wzięła spory łyk, dwa, trzy. Potem odsunęła butelkę od dzioba i podała ją tobie. Czekając na odpowiedź i na to, żebyś też się napił.

  5. Percival ostatecznie wyjął księgę z torby, otwierając ją, potem odłożył delikatnie grzechotkę, tak aby jej nie poruszyć i zaczął obserwować otoczenie w poszukiwaniu innych ruchów piasku. 

    - Czy Pustka, i to co z niej wychodzi, posługuje się wzrokiem? Czy może innymi zmysłami? Albo czy ma jakieś inne sposoby by nas zobaczyć poza grzechotką? - zapytał zaglądając do księgi w poszukiwaniu jakiegoś przydatnego zaklęcia. 

  6. Percival wsłuchiwał się w szum wiatru, spoglądając też na piasek. 

    - Badam - oznajmił. - Ta grzechotka nie jest raczej zwykłą zabawką. To może i tylko zbieg okoliczności, ale każdy ruch płytki powoduje, że wiatr przesypuje piasek. Więc, jeśli to nie zbieg okoliczności, jest to artefakt, do tego może być nawet sporo warty - wyjaśnił przestając ruszać zabawką. - Jeśli jednak się mylę, jest to albo najbardziej specyficzny zbieg okoliczności jaki widziałem, albo coś przesypuje ten piasek w reakcji na dźwięk grzechotki - dodał. 

  7. Percival spojrzał w dal. Z jakiegoś powodu poczuł, że powinien się przygotować, otworzył lekko torbę aby przygotować jedną z ksiąg, jednak nie tą, z zapiskami podróżnika a tą z zaklęciami. Na razie jednak po nią nie sięgnął, jedynie otworzył torbę i położył ją tak, aby mógł w każdej chwili chwycić księgę i powrócił wzrokiem do grzechotki żeby zacząć ją obracać  tak aby, aby przyjrzeć się płytce jak najdokładniej, w świetle ogniska. 
    Może to tylko przeczucie, ale miał wrażenie, że upadek płytki i wiatr były jakoś ze sobą powiązane. 

  8. Pomimo braku idealnych warunków, Percival nie ważył się narzekać, było ku temu kilka powodów, pierwszym było to, że nie chciał wyjść na przeciętnego bogatego turysty z Demacii, drugim to, że miał pełną świadomość konieczności wytrzymania takich rzeczy dla zarobku i ta myśl pchała go dalej. Reszta powodów nie była zbyt istotna. 

    Zaśmiał się nieco na żart handlarza. 

    - Ale muszę przyznać, on sam wygląda groźnie - stwierdził.

    Na razie też, z racji, że jeszcze nie zasnął postanowił poobserwować trochę grzechotkę. 

  9. Percival rozważył słowa przewoźnika. Nie myślał raczej nad przedłużeniem wspomnień o kimś, po prostu uznał, że sama zabawka była ciekawą (i darmową) suwenirą. A i napiwek uważał, za niepotrzebny z racji, że naszyjnik pewnie był warty nieco więcej niż po prostu kwestia przewozu. 

    Jednak, bardziej zadowoliło, że dowiedział się czegoś o pustce. 

    Teraz jednak, skupił się na przeciągnięciu i pozwoleniu pośladkom odpocząć. Przy okazji obserwując gwiazdy. Trzeba przyznać, że nawet gdyby nie cała ta podróż dla zdobycia towarów, to mógłby tu przypłynąć tu dla samego widoku. No dobra, może by tego nie zrobił, bo podróż kosztuje i musi mu się zwrócić, najlepiej wielokrotnie, ale na pewno polecił by komuś przypłynięcie tu. 

    - Miejsce niespodziankę? - zapytał zdziwiony, biorąc kęs wieprzowiny. - Brzmi tajemniczo - oznajmił z lekkim entuzjazmem wyczuwalnym w głosie. 

  10. - No w to nie wątpię, ale miałem nadzieje, że będziesz wiedział o kogo chodzi cnie. Może miałeś jakieś inne momenty gdy ją tak widziałeś - stwierdził. - Strasznie mnie to ciekawi, bo wiesz, Celestia nie jest za bardzo typowa. Trzeba było być naprawdę kimś, żeby żywy bóg za tobą tęsknił - wzruszył ramionami i zerknął na grupę przy innym stole. 

    - W sumie nawet spoko, będzie zabawnie - stwierdził. Zauważyłeś też, że głosy stały się jeszcze głośniejsze, przeradzając się w krzyki, jeden z kucy też wstał. 

  11. - Mówiąc "ona" masz na myśli Królową Roju Xer'sai? - zapytał Percival zerkając raz jeszcze na macki. Miał nadzieje, że uda mu się uniknąć spotkania z tą istotą. W końcu zarówno jego bezpieczeństwo jak i bezpieczeństwo przewoźnika było mu na rękę. Na razie jednak skupił się na zabawce. - Cóż, jest definitywnie inna niż Demaciańskie - stwierdził obracając ją w rękach. - Ale, może przyda mi się suwenir - wzruszył ramionami i schował ją do torby. W zasadzie nie była mu potrzebna, ale przecież może od czasu do czasu zatrzymać coś nieprzydatnego, prawda? 

  12. Respektując ostrzeżenia de Martinequa, Percival stworzył sobie mentalną notkę aby pamiętać o Pustce i kogoś o nią wypytać. Może nawet swojego przewodnika. 

    - Cóż, odebrałem edukację, ale nie jestem badaczem per se. Bardziej kimś zainteresowanym w zbieraniu unikalnych obiektów - wyjaśnił. 

    Gdy zaś dotarli do dziwną skałę, Demacianin porównał to co znalazł z notkami. Ale po kiwnięciu głową do handlarza, zbliżył się i zaczął obserwować rzeczy, głównie zastygłe macki, uważał je za definitywnie najciekawsze. Oprócz jednego z obiektów, mianowicie dziwnej grzechotki, którą podniósł. Po, wolał nie dotykać macek, ale obejrzał je raz jeszcze i wrócił do woźnicy z zamiarem zapytania o dziwne formacje na skale, macki i grzechotkę. 

  13. Percival już trochę wcześniej zakupił rzeczy potrzebne mu na tą wyprawę, ale mimo to, ostatnie pół godziny spędził upewniając się, że ma wszystko czego potrzebuje. Bo był przesadnie uważną osobą. Nie przeszkadzało mu też poczekanie chwilę dłużej. Chociaż wolał mieć to za sobą w miarę szybko. 

     

    Siedząc na grzbiecie jaszczura, Percival od czasu do czasu zerkał do swojego poradnika podróży po Shurimie, głównie w poszukiwaniu czegoś, co odkrywca znalazł już wcześniej. Przedstawił się też Deindarowi. Poza tym, podziwiał krajobrazy. Chociaż na pytanie zerknął na przewoźnika. 

    Przez krótką chwilę zastanowił się nad odpowiedzią. 

    - Cóż, głównie to przygód i skarbów. Nie jest to może najbardziej unikalny z powodów, ale trudno - wzruszył ramionami. 

  14. Percival powstrzymał chęć poprawienia handlarza, więc tylko westchnął w duchu i przewrócił oczami. 
    Pozwolił też, chociaż dalej trzymając za łańcuszek, sprawdzić naszyjnik swojemu przewoźnikowi, uważnie też obserwując jego ruchy i działania, głównie po to, żeby upewnić się, że handlarz nie spróbuje go okraść. 

    Bardzo zadowoliło go to, że zgodził się na wymianie za naszyjnik, bo Percival preferował akurat posiadanie przy sobie adekwatnej sumy gotówki, na wypadek mniejszych potrzeb, a taka opłata naszyjnikiem była definitywnie wygodniejsza, bo pozwalała mu zatrzymać gotówkę. 

    Gdy mężczyzna wyciągnął rękę, Demacianin kiwnął głową i uścisnął ją.

    - Drogi panie, dobiliśmy targu. A teraz, kiedy możemy wyruszać? - zapytał od razu. 

  15. - Al-eksluzif, hm? - Demacianin podniósł brew obserwując zachowanie kupca. - A więc akceptujecie też klejnoty, to się może nawet dobrze składa... - stwierdził a zaraz potem sięgnął do swojego plecaka aby wyjąć z niego jeden ze złotych amuletów - albowiem mam tutaj, taki oto amulet, szczere złoto, do tego z kamieniem szlachetnym - oznajmił z szerokim uśmiechem a potem zrobił krok w kierunku przewoźnika. - Jak widać jest to robota Shurimiańska, ale nie można zaprzeczyć, że jest wartościowy, piękne zdobienia, definitywnie warty tyle aby pokryć koszty przewozu, a nawet więcej - zbliżył go nawet trochę w kierunku przewoźnika. - Aczkolwiek! - odsunął medalion. - Istnieje pewne powiedzenie aby nie płacić przewoźnikowi nim nie przewiezie cię na drugą stronę. W naszym układzie drugiej strony nie ma, ale jednak. Ten oto medalion, będzie zapłatą - Percival raz jeszcze uśmiechnął się. 

  16. Moon
     

    - Nie wiem czy to na pewno sumienie, może po części ale... zawsze wygląda jakby kogoś szukała. W sensie, nie wątpię w to, że ma jakieś szkielety w szafie, ale to jest jeden z nielicznych jaki widziałem na własne oczy. Może ty coś takiego kojarzysz jeszcze? - zapytał po chwili Star biorąc kilka kolejnych łyków piwa. 

    Za ten czas, zauważyłeś też, że przy jednym ze stołów dyskusja zaczęła robić się coraz głośniejsza.

    Jäger

     

    Cóż, nie widzę powodu by zostawać tu dłużej niż na zjedzenie posiłku. Dlatego jestem za napitkiem i spacerem po plaży - stwierdziła.

    Z racji, że była to już podjęta wcześniej decyzja, zapłaciłeś i wkrótce też wyszliście z restauracji, po znalezieniu jakiegoś otwartego sklepu zakupiliście butelkę czegoś mocniejszego (to jest wódki). Było też już ciemno, ale udaliście się w kierunku morza, jednak zamiast do portu, na plażę na którą zostałeś zaprowadzony przez gryfkę. Tym razem woda już się ruszała, więc nie była to dziwaczna scena. Byliście tu też obecnie sami. 

  17. Moon

     

    Po twoich słowach, Star dokończył całe swoje piwo duszkiem. 

    - Będziesz musiał sporo wydać jeśli zamierzasz stawiać - stwierdził. Wysłuchał twoich słów i zajrzał na dno swojego kufla. - A propos Celestii i dziwnych min. Nie wydaje ci się trochę dziwnych parę rzeczy które robi? W sensie, są tak jakby... nie wiem... jakby coś ukrywała ogólnie - powiedział. - Czasami zanim się jeszcze poznaliśmy. Widywałem ją często zaglądającą do biblioteki, wzdychającą melancholijnie i wychodzącą. Nie kojarzę żeby był tam ktokolwiek poza bibliotekarzem, więc to trochę dziwaczne, cnie? - zapytał.

     

    Jäger

     

    Oboje wypiliście toast. 

    Po chwili też posiłek został przyniesiony. W zasadzie to całkiem szybko.
    Gryfka definitywnie była zadowolona ze swojej ryby, i nie wychowana w etykiecie którą ty poznałeś. W końcu była marynarzem a nie szlachcianką. Gdy zaś zadałeś swoje pytanie podniosła brew.

    - Pojednanie pomimo urazów, co? - zapytała i zastanowiła się chwilę. - Cóż, nie wierzę w żywienie urazy przez długi czas, no i sądzę, że lepiej nie mieć wrogów, zwłaszcza w rodzinie. Chociaż nie każdego da się lubić, to nie trzeba koniecznie z tą osobą walczyć - powiedziała. 

  18. Moon

     

    - Cóż, nie widziałem jej za bardzo z bliska, także wyglądu ci nie ocenię za bardzo - stwierdził biorąc kilka większych łyków swojego piwa. - Ale słyszałem o niej trochę głównie to co mówisz. Ale w sumie czego się spodziewasz, skoro jest... świeżą księżniczką to nic dziwnego, że nie lubi być tak nazywana - wyjaśnił. - Poza tym, nawet Celestia niezbyt lubi tytuł "Jaśnie Oświecona". Chyba tylko Luna go akceptuje ale wiesz, ona siedziała zdecydowanie zbyt długo na księżycu - dodał biorąc kolejne kilka łyków. 

  19. Percival nie zmienił swojego wyrazu twarzy, bo w końcu wiedział, że była to część gry stosowanej w całym tym handlarskim świecie. Co prawda starał się przy okazji dostrzec w słowach przewodnika jakieś wskazówki które pokazały by, czy jego słowa są prawdziwe. Co prawda wiedział o dodatkowych niebezpieczeństwach miejsca w które miał zamiar się udać, ale nie oznaczało to, niemożliwości koloryzacji. 

    - Och, oczywiście, rozumiem to wszystko. Nie można przecież pozwolić by tak niezwykły okaz głodował - tu wskazał na jaszczura. - Więc niech mi pan powie, jaka była by cena za taką wyprawę? - zapytał nonszalancko, teraz jeszcze bardziej wytężając wzrok na poszukiwanie jakiś podkoloryzowań ze strony nomada. 

  20. Domyślając się, że wyprawa aż do Złotego Dysku będzie wymagała o wiele większego przygotowania i kapitału, Percival na razie wolał zostać przy mniejszych celach. 
    To jest, zarobienie więcej i przygotowanie się na dalszą podróż. 
    Temu też z grzecznym uśmiechem wysłuchał sprzedawcy. 

    - Ah, tak, wycieczka Orientalna to dobre określenie. Najlepiej taka po rzadko odwiedzanych ruinach - No a skoro pański wierzchowiec nie obawia się Xer'sai, to może nawet coś w kierunku zachodu? Jeśli jest tam coś rzadziej odwiedzanego oczywiście - powiedział uprzejmie. 

  21. Moon

     

    - A czemu miałbym ci ściemniać? - zapytał - Przecież ostatnio nie ściemniałem, samemu poszedłeś - stwierdził również zamawiając piwo. Gdy zapytałeś o wpadkę, oczy Stara lekko się zwęziły, i zerknął na ciebie zniesmaczony.

    - Nie za bardzo mam ochotę o tym wspominać - rzucił i wzdrygnął się. - Nie wspominam tego najlepiej. 

     

    Jäger

     

    - Liczę na to - powiedział frywolnie. 

    Była też widocznie zadowolona z pocałunku, nawet jeśli był tylko przelotny. 

    - Liczę na więcej, trochę później - stwierdziła.

    Gdy podniosłeś swój kieliszek z winem, gryfka też to zrobiła. 

    - Gwarantuję ci też, że będzie niezapomniany - oznajmiła cwaniacko. 

  22. Pomimo odczuwania lekkiej irytacji tym, że tutejsi handlarze sprzedawali śmieci, Percival powstrzymał się od łamania zasad uczciwej rywalizacji. Przynajmniej na razie, a zresztą, z jego obecnego asortymentu raczej mało kto miałby dość pieniędzy aby coś zakupić, więc i tak nie miało to sensu. 

     

    Dlatego wolał zatrzymać się na po prostu zakupieniu dodatkowego prowiantu, szukając czegoś łatwego w transporcie, który co prawda problemem nie był, ale i taniego. Z racji, że nie potrzebował za bardzo wody pitnej, mógł skupić się na jedzeniu. Nie spodziewał się podróży dłuższej niż tydzień, ale mimo to, kupił jedzenie na w sumie dziesięć dni. Z racji, że wolał być bezpieczny w razie obsunięć, albo spędzenia dłuższego czasu na poszukiwaniach.

     

    No i wreszcie, przewodnicy. Z trzech wyborów które przykuły jego uwagę, jeden zwrócił ją nawet bardziej. Nomad w bieli, nie przez sam strój a przez stworzenie jakie mu towarzyszyło. Poprawił nawet okulary, żeby upewnić się, że wzrok go nie myli. 
    Trochę wybiło go to rytmu. Zmusiło do zastanowienia, ale ostatecznie uznał, że nie ma sensu tak stać i podszedł do nomada. 

    - Ciekawy... wierzchowiec, jeśli się nie mylę. Nie sądziłem, że zobaczę coś takiego tutaj - zaczął rozmowę spoglądając na nomada. 

  23. Znając już swój kolejny cel, i przypadkiem docierając na rynek zamiast na targowisko, pewnie przez własne pogrążenie w myślach (a może jakieś siły wyższe), Percival uznał, że skoro cel już obrał, uznał, że pora przygotować się na podróż. Mimo bycia raczej fanem posiadania pieniędzy, wiedział dlaczego jednak warto być gotowym do podróży. Dlatego, jeśli było to możliwe, przysiadł na chwilę przy fontannie i zaczął przeglądać mapę, zaznaczając na niej miejsca piórem, które powinien mieć, w końcu jakoś musi prowadzić księgi rachunkowe. 
     

    Po zaznaczeniu i przyjrzeniu się mapie, zrobił szybką kalkulację aby określić czego będzie potrzebował, a czego akurat nie, oprócz oczywiście prowiantu. Po wykonaniu tejże kalkulacji i ponownym schowaniu mapy, upewnił się, że ma wszystko przy sobie i poszedł w kierunku targowiska, tym razem upewniając się, że na pewno trafi akurat na nie. Tam też, zakupi dodatkowe przedmioty potrzebne na wyprawę i popyta o najemnych przewodników. 

  24. Strach przeciętnego mieszkańca Nashramae nie był podzielany przez Percivala, dla niego "niebezpieczeństwo" było dziwnym przejęzyczeniem od "potencjalny zarobek". 
    Co prawda nie dosłownie, bo wciąż wiedział, że niebezpieczeństwo wymaga uprzedniego przygotowania się, ale oznaczało też, o wiele większe potencjalne zarobki, bo jednak najpotężniejsze artefakty nie leżą w rowach przy często odwiedzanych drogach...

     

    No dobra, może jeden leżał, ale to wcale nie jest zasada, poza tym, pieniądze na które się zapracuje są najlepsze. 

    Pieniądze na które się nie zapracuje są równie dobre.

    Ale na razie, trudno było o pieniądze. Nie przez to, że jego obecne towary były niskiej wartości, wręcz przeciwnie. Problemem był brak odpowiedniej klienteli. A tutaj nie znalazł nikogo kto byłby odpowiedni. Co jednak w żadnym wypadku nie pogorszyło samopoczucia Percivala. Wiedział, że po prostu będzie musiał poszukać nieco intensywniej. Ale na razie, zatrzymał się pod jedną ze ścian, opierając się o nią i zaglądając do swojego niezawodnego przewodnika. Po raz kolejny poszukując najlepszych informacji, najlepiej o miejscach które zostały określone jako "niebezpieczne rejony". Po znalezieniu informacji, dziarsko ruszył na rynek, aby zobaczyć co dzisiaj jest sprzedawane. No i może uzupełnić prowiant. W zależności od tego jakie miejsce wydawało mu się najlepsze (to jest takie, które jest stosunkowo blisko, ale i jest uznawane za niebezpieczne przez ludzi), poszukałby też przewodnika. 
     

  25. Moon

     

    - Nareszcie się do tego przyznałeś - zaśmiał się. - Jeszcze jakoś cię przekonam, żebyś przeszedł się tam ze mną. Nie zryją ci tam tak mózgu, bo raczej podmieńców tam nie będzie - stwierdził. 

    Po chwili oboje weszliście do baru, gdzie prawie natychmiast uderzył was gęsty dym papierosowy i zapach taniego piwa. Typowy pub w sumie. 

     

     

    Jäger

     

    - To na pewno skończy się bólem głowy - zaśmiała się gryfka. 

    - Ale przynajmniej będzie  co wspominać na morzu - oznajmiła nachylając się przez stół. Zbliżając dziób do twojej twarzy. - A ty będziesz miał co wspominać gdziekolwiek po tej nocy nie pójdziesz - stwierdziła. Praktycznie dotykając dziobem twojego pyszczka. 

×
×
  • Utwórz nowe...