Yava nadal nie rozumiała, ale w milczeniu wskazała na jego rany, a potem pomogła mu usiąść, tak, aby opierał sie o drzewo Yava nadal nie rozumiała, ale w milczeniu wskazała na jego rany, a potem pomogła mu usiąść, tak, aby opierał sie o drzewo
Yava była tak zajęta, że nie zobaczyła, że Stark otworzył oczy. Na jego pytanie gwałtownie podskoczyła i popatrzała pytająco. Nie zrozumiała co mówił, ale wiedziała, że nie jest zbyt zadowolony
Java spojrzała na nieprzytomnego. Zobaczyła plamę krwi powiekszającą się na jego ubraniu
- Tak. Ciężka sprawa- mruknęła do siebie i oddaliła się trochę. Chwilę później przyniosła liście jakiejś dziwnej rośliny. Splunęła w ręce po czym zaczęła je rozcierać. Gdy uzyskała to co chciała, zawinęła miazgę w liść i położyła na ranach
Yava już miała odpowiedzieć gdy na horyzoncie zobaczyła znajomego konia
- Spójrz! To koń jednego z kolonizatorów- Dziewczyna szybko pomyślała i nagle sobie coś uświadomiła- Coś się stało! Koń nie wrócił bez jeźdźca, a Coyote wyjeżdżał na tym koniu!- krzyknęła i nie czekając na pozwolenie pobiegła do konia. Gdy udało jej się do uspokoić wsiadła na niego i szepnęła
- Prowadź do swojego pana
Alice patrzyła z utęsnieniem na pusty kubek po kawie w Starbucksie
- Agrhhhh. Czemu kawa się tak szybko kończy- westchnęła zdenerwowana i zaczęła wywalać w nieładzie rzeczy na łóżko
Yava obudziła się na trawie. Pamiętała tylko, że ten kolonizator coś do niej powiedział
- Na pewno straciłam przytomność- mruczała pod nosem- Za dużo wrażeń
Yava zobaczyła odchodzącego człowieka. Nagle wstają pod pretekstem złego poczucia. Gdy go dogoniła zagadała po po angielsku
- Cześć- po czym uśmiechnęła się uroczo
Yava patrzyła na tą walkę z wypiekami na twarzy
- Tak! Udało ci się- krzyknęła z radości i podbiegła do Nadie- Tak się cieszę- powiedziała i popatrzyła z obrzydzeniem na Natosu