Skocz do zawartości

Nicz

Brony
  • Zawartość

    123
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    1

Posty napisane przez Nicz

  1. Myślałby kto, że będziesz miał Dolarze, po Oskarach (czy raczej w trakcie, huehue), dość gradobicia fików...

     

    O losie, człowiek chce się poświęcić nauce, a tu z takim czymś wyjeżdża... Trzy konkursy, ktoś tu ma za dużo wolnego czasu.

    Jeśli partycypanci tego konkretnego, pod którym piszę, zepną się i wyszmarzą teksty na co najmniej połowę tematów, zrobią się z tego Oskary w wersji mini.

  2. Tak samo jak Licia Troisi

    To uczucie, gdy chcesz wymienić autorkę jako twórcę dobrego "żeńskiego" fantasy, a ona zostaje zmasakrowana...

    Cóż, co do McCaffrey się zgodzę, nieliczne książki, które przeczytałem przypomniały bardziej powieści obyczajowe tylko przypadkiem umiejscowione w konwencji fantasy. To jest klasyka fantastyki, serio?

     

    Trudi nie jest taka zła, a przynajmniej jej pierwsza trylogia nie była. Co prawda trochę było w niej "hajskulowych" motywów kojarzących mi się z powieściami dla nastolatek, to jednak uważam to ogółem za dobre fantasy.

  3. Zwiedzanie pozwala poznać nowych ludzi, nowe miejsca nowe historie etc. Nie za bardzo jednak potrafię spojrzeć na to jako analogię do pisania. Owszem, i jedno i drugie można potraktować jako hobby, ba, nawet jako pasję, ale podczas zwiedzania raczej nie ważny jest proces samodoskonalenia się, lecz zbierania nowych doznań.

    Proponuję, byś rozwinął swą myśl, bo ja nic sensownego z tego wątku nie wykoncypuje.

     

    Co do wcześniejszego akapitu... A skąd wie, że się samodoskonali? Czuje to? A może ma tylko takie mylne wrażenie? Nadal z góry zakładasz, że każdy odgórnie jest świadomy swojej poprawy umiejętności i wcale nie potrzebuje to tego opinii z zewnątrz. A co jeśli nagminnie popełnia ten sam błąd, z którego nie zdaje sobie sprawy? Wtedy przydaje się krytyka. Przeświadczenia mają do siebie że bywają mylne.

     

    Dla mnie pisanie fanfikcji od profesjonalnego pisarstwa różni się właśnie tą interakcją z czytelnikami już w czasie pisania.  Bez tego, to jeśli nie aspirujesz, by zostać profesjonalnym autorem, cała ta zabawa traci większość sensu. Przynajmniej ja tak to widzę.

    • +1 1
  4. Mordeczu, zapomniałeś dodać jojczenia na jojczenie.

     

    Poza tym absolutnie zgadzam postami dwóch forumowiczów powyżej. Nie ma samodoskonalenia się bez poznania swoich mocnych i słabych cech okiem kogoś innego, przynajmniej jeśli chodzi o pisanie. Mylisz się, jeśli sądzisz, że większość autorów odbiera komentarze jako tylko i wyłącznie wyznacznik popularności. Owszem, tak mogą podchodzić do tego ludzie przeglądający bazę fanfików, ale zapewniam cię, że dla samego autora skomentowanego dzieła, jeżeli wypowiedź będzie rzeczowa, z pewnością pomoże mu na ścieżce ku oświeceniu, a w najgorszym wypadku przynajmniej zmotywuje do dalszej pracy.

     

    Zastanawia mnie też skąd ta idea "załamywania się"? Jakoś jeszcze ani razu nie uświadczyłem melodramatyzmu w postaci, "nikt nie komentuje więc przestaję pisać, żegnaj okrutny świecie". Z "naszego" punktu widzenia nie załamujemy się, a tylko "jojczymy", bo najwyraźniej taka jest nasza polska mentalność. Nic z tego złego nie wynika, więc nie rozumiem, czemu to piętnować.

     

    Miło, że jesteś pewien, nawet bez komentarzy, że ktoś będzie czytał twoje dzieła. Zważ jednak na to, iż większość w szczególności te początkujące płotki, takiej pewności nie mają, a jedynym, co może ich o tym przekonać są właśnie komentarze, których potrzebę starasz się tak bardzo zanegować. To normalna ludzka mentalność, po co wkładać czas i energię w coś, co nie przynosi żadnych widzialnych rezultatów?

  5. To ci dopiero.

     

    Szkoda, że raczej nie zagłębię się ten rodzaj, gdyż wszystkie połączenia kucyków z ludźmi odrzucają mnie na kilometr. Coś w tym koncepcie gdzie miesza się gadające, słodko kolorowe karłowate koniki z szarą, ludzką rzeczywistością, tworzy dla mnie prywatną "dolinę niesamowitości".

     

    No i kto z nas nie chciałby choćby na chwilę zostać tęczowym taboretem w krainie fantazji

    Może i jestem dziwny, ale nigdy takie coś do głowy mi nie przyszło. Wolę się udawać do krainy fantazji jako człowiek. Cóż, gusta i guściki.

    • +1 3
  6. To ja może zmienię temat, na bardziej lekki, jeśli można.

     

    Jak od dawien dawna "lurkuję", tak dość często natrafiam na cosie skrótowo nazywane TCB, tudzież The Conversion Bureau. Najczęściej występuje to właśnie na scenie fanfikowej.

    Czy ktoś wtajemniczony może mi wyjaśnić o co z tym gatunkiem/wyrażeniem chodzi i dlaczego jest on taki popularny?

  7. Ano sesja, sesja...

    Zaraz, ja i tak już jestem po, cholera, zła wymówka. W sumie to trochę smuci mnie to, że oszukuję się, iż to tylko chwilowa niemoc, jak będę miał więcej wolnego czasu, to na pewno coś tam ruszę... a potem ten wolny czas przychodzi i okazuje się, że jednak człowiekowi jeszcze bardziej się nie chce, że to jednak wcale nie była kwestia braku czasu. Tylko ja jestem takim śmierdzącym leniem niemotywowalnym, czy to częsta przypadłość?

     

    Fandom widać, jak człowiek, też zdarza mu się, choć nie wypalić się, to nieco przygasnąć. Spójrzmy na to z innej strony, nowe fanfiki mają więcej czasu, by zachęcić czytelnika z pierwszej strony, nim na dobre znikną w mrocznych otchłaniach stron pozostałych.

     

    zaczął umierać jak cała reszta

    rip in progress fandom

    memento mori

  8. W żargonie gamingowym istnieją takie pojęcia jak skill floor i skill ceiling. Wybacznie moją ignorancję, ale nie kojarzę polskich odpowiedników.

    O co chodzi z tym zwrotami?

    Skill flor - wymagany poziom umiejętności, by sprawnie posługiwać się jakąś umiejętnością postacią, czy co tam jest w grze. Niski - postać łatwa dla przeciętnego zjadacza do opanowania w stopniu zadowalającym. Wysoki - postać trudna/skomplikowana dla początkujących, może wymagać praktyki.

    Skill ceiling - elastyczność/złożoność postaci, jej hipotetyczne możliwości. Wysoki - postać cechuje się wysoką złożonością, jednak jej opanowanie daje niesamowite efekty. Niski - postać jest łatwa w ujarzmieniu, jednak nie posiada żadnych specjalnych, zaskakujących "asów w rękawie".

     

    Randomy widzę jako teksty z niskim skill floorem oraz wysokim skill ceilingiem. Każdy chłopek roztropek może takowego napisać i nawet może mu wyjść coś co się da przeczytać i przy tym pośmiać. Z drugiej strony nie jest wcale łatwo napisać naprawdę dobry i olśniewający tekst tego typu, tu potrzeba już kunsztu, a nie zwykłych heheszek.

     

    W zasadzie to mam też drugą tezę, iż random to po prosotu specjalny tag, który lepiej przyciąga czytelników niż zwykłe nudne comedy, aczkolwiek...

  9. Jakaż szkoda, iż opowiadanie wybitnie zżynające motyw Kac Vegas swego czasu już popełniłem i nawet opublikowałem - "Alergia to straszna rzecz" (notabene też na swego rodzaju konkurs literacki). Weny wincyj już ni mo, pozostaje mi tylko życzyć szczęscia i powodzenia wszystkim partycypantom. Niech wygra najlepiej wpasowywujacy się w gust komisji.

     

    @Dwa posty, jeden post wyżej

    Grunt to pozytywne nastawienie, panowie. Nie smęcić, tylko pisać.

    • +1 1
  10. Ja bym sugerował informowanie o ogłoszeniu wyników dawkować jak dawkowane są informacje o Half-Life 3 xD

    Oby nie. Skończy się tak, że wyniki zostaną przechwycone przez Illuminatów i spalone o 4:20 przez Gabena i jego parową maszynę.

     

    A tak na poważniej, to naprawdę, gratuluję jury odwagi zobligowania się do takiego tytanicznego przedsięwzięcia. Ja bym zapewne wymiękł po jednym oneshocie.

     

    Ciekawi mnie pewna rzecz. Otóż, szanowna komisja broni się faktem, iż musi jeszcze prowadzić życie prywatne, co jest zresztą całkiem słuszne. Czytając jednak tego typu wypowiedzi zastanawia mnie, jak to naprawdę było. Wiedzieliście, na co się piszecie? Zdawaliście sobie sprawę, iż skazujecie siebie na prawie rok non-stopicznego przegryzania się przez tonę lepszych i gorszych tekstów, bez względu na to czy ów tekst podoba się czy nie? :squee:

  11. Ja bym powiedział, że należałoby te zapychacze spleść z główną fabułą... chociaż odrobinę. Może naprzykład opis śniadania jest znaczący, bo po tym śniadaniu postać ma jakieś ważne spotkanie? Może w opowiadaniu występuje przelotnie postać, która jest członkiem jakiejś ciekawej frakcji? Niby opis posiłku, czy jakiegoś tam stowarzyszenia możnaby wywalić bez skrupułów, jednakże, jak wspomniał wyżej Dolar, buduje to świat przedstawiony i pomaga wczuć się w bohatera opowiadania.

     

    Oczywiście czytelnik to niewdzięczna istota i i tak może stwierdzić że dany fragment nic nie wnosi do opowiadania. Bywa.

    Z mojej strony to zawsze mnie ciekawiło kiedy ci wszyscy herosi, złoczyńcy oraz inne takie załatwiają swe potrzeby fizjologiczne. Co jeśli takowego przyciśnie akurat potrzeba podczas ostatecznej potyczki? Może to i głupie, ale ktoś tam dał link do artykułu, w którym głoszono opinię, iż nie należy wstydzić się opisywania sytuacji najbardziej trywialnych i codziennych. Czyż nigdy nikomu nie zachciało się na stronę w najmniej odpowiednim momencie?

     

    Bah, ależem odjechał od tematu...

     

    @Edit

    W sumie to chciabym też odnieść bezpośrednio do posta Ylthin co to braku pomysłu "spyknięcia" postaci.

    Sam mam tam samo, ciągły, lęk, iż zgorszony do granic możliwości czytelnik wypnie oskarżycielsko palec ku swemu monitorowi, krzycząc przy tym wniebogłosy: "Ale to jest bez sensu! Co to ma być? To przecież jakieś... deusy ex machiny, rzal !!!!11!1". Z doświadczenia (skromengo oczywiście) jednak wiem, iż czytelnik skłonny jest przymknąć oko na pomniejsze dziury, jeśli całosć będzie wystarczająco spójna, a i to czasami nie jest wymagane. W myśl techniki lampshade (ah tvtropes, czemu nikt cię nie przetłumaczył na polski), często jeśli tylko odpowiednio się owe dziury wyeksponuje, zamiast próbować je nieudolnie zamaskować, problem może sam zniknąć.

  12. Ten temat, jak już wspomniał któryś z przedmówców zapowiada się o wiele bardziej obiecująco w porównaniu z tym kacowym (szczególnie, że limit słów jest bardziej realny). Ja rozumiem, żaden szanujący się juror nie chce być zasypany epopeją w dziesięciu tomach, ale ja jakoś nie potrafię skonsolidować idei do marnych 1,5 tysiaka słów. Toż to nawet na dobry wstęp nie starczy...

     

    Gdybym tylko miał jakiś pomysł, a nie miał tony zalegających spraw...

  13. @Dolar

    Całkiem długa wypowiedź, muszę przyznać, myślę że przekona (a jeśli nie to zasieje ziarno wahania) do obiektywności waszych działań. Ja jednak, jakkolwiek nie nacechowane były me wypowiedzi, nigdy nie uważałem, że "kółko wzajemnej adoracji" faktycznie tylko i wyłącznie siebie adoruje. Byłbym ślepym głupcem gdybym głosił takie opinie.

     

    Jedynym problemem, który mogę wypomnieć i wypominam (nie hejcić plox) to fakt, iż owi rozmówcy o wiele częściej sięgają do dzieł innych współdyskutantów. Nie chodzi nawet o to, że czynią wazeliniarstwo, bo często robią coś wręcz przeciwnego. Zwyczajnie, mogliby np. przeczytać w tym czasie kilka zupełnie nie znanych nikomu ff, których autorzy nieczęsto sami zapominają, iż coś takie w ogóle stworzyli, no bo odzew był niemalże zerowy.

     

    I żeby nie było, nie jest tak, że ktokolwiek ma prawo decydować o tym, co ja/ty/ktoś ma czytać tylko dlatego, że jest udzielającym się użytkownikiem forum. Zdaję sobie z tego sprawę, ale powiem szczerze, czasami czuję nieco zgryzoty, gdy widzę iż jakiś pan X wystawia dwumetrowy komentarz panu Y (nie ma znaczenia czy pochlebny czy nie) podczas gdy ten sam pan Y ma już u siebie komentarze od A, B, C, którzy notabene tez są aktywnymi komentatorami, tak samo jak pan Y. To dla mnie jest circle jerking, nawet, jeśli sobie nikt nie "jerkuje" mówiąc kolokwialnie wzorem pana Sikorskiego.

     

    Oczywiście, można mówić, iż pan Y sobie na to zasłużył i będzie to jak najbardziej prawdą, jednak nie każdy ma czas i cierpliwość by regularnie czytać prace innych (na tyle, by wyrobić sobie jakąś renomę).

    Poza tym, każdy ma prawo lubić co chce i czytać i komentować swojego ulubionego autora (sam sobie wystawiam kontrargumenty, no ładnie) jednak linia pomiędzy takim kolesiarstwem ja tobie ty mi jest bardzo cienka i czasami trudna do odnalezienia.

     

    Na koniec jeszcze odnośnie Oskarów - są przedsięwzięciem tytanicznym i naprawdę zasługującym na uznanie. Nic tylko gratulować, tym, co są w komisji. W życiu bym ich nie posądził o kółkowanie, szczególnie, że - o ile dobrze pamiętam - jurorzy nie mogli zgłaszać swoich propozycji (a może mogli, pardon, ale to i tak niewiele zmienia).

     

    @Ylthin

    Bywa jednak tak, iż autor wkłada swą duszę, czy co tam jeszcze ma w dzieło. Przywiązuje się do niego, jest ono dla niego niemal jak dziecko.

    Jak zareagujesz gdy ktoś "jeździ" po twoim dziecku? No możesz się troche wkurzyć i, sądzę, jest to zrozumiałe. Konia z rzędem dla kogoś kto ma do siebie dystans i przyjmuje krytykę na klatę. Nie jest jedna zbrodnią, lecz rzeczą ludzką odczuwanie drobnej urazy, bo ktoś, podczas gdy ty włożyłeś tyle pracy i serca w swoje dzieło, krytykuje je (w twoim mniemaniu) niesłusznie. Ważne jest, by złość nie zagłuszyła głosu rozsądku i dała motywację do dalszej pracy. Takie moje kilka centów.

    • +1 2
  14. A w tym kółku to tak dokładnie według ciebie kto jest, Nicz? :3

    Sprytne pytanie.

    Równie dobrze możemy zadać je każdej osobie, która napisała swój post po poście Irwina (włączając w to niego samego).

     

    Z racji jednak, że zadano je mnie, odpowiem tak: uważam, że jeszcze dotychczas nie wypowiedziała się tutaj osoba, którą bym uznał za będącą spoza. Oczywiście swoje obserwacje opieram głównie na mym dość krótkim pobycie na forum i odrobinie lurkowania (tj przegladania tematów bez udzielania się w nich).

  15. Lepiej późno, niż wcale. Nie musisz tak przepraszać, bo jeszcze ktoś pomyśli że ci płacę za czytanie... Poza tym jak zwykle dziękuję za obszerny komentarz.

     

    Taki tam śmieszny błąd. Arachidowych.

    Morpheus2.jpg

    A co, gdybym powiedziałbym ci że to wcale nie jest błąd...

     

    Ogółem, to póki co w pisaniu fanfika nastąpił poważny zastój, który prawdopodobnie będzie trwał do świąt (a przynajmniej do rozpoczęcia przerwy świątecznej), gdyż studia i inne szmegesy. Za moją niekompetencję w organizacji czasu przepraszam.

  16. Kółko atencyjnej dyskusji - wspaniały eufemizm, nie powiem.

    Jak dla mnie to bardziej ciekawy byłbym odpowiedzi osoby spoza rzeczonego kółka. Czy uważa WAS za kółko wzajemnej atencji adoracji czy jak tam to sobie jeszcze nazwiecie.

    Dla mnie oczywisty jest fakt, iż ktoś "z wnętrza" nie będzie dostrzegał (albo nie będzie chciał dostrzegać) negatywnych stron sytuacji, może mu brakować obiektywizmu.

  17. @Omega

    Skoro temat prereadingu... Jako dzierżyciel owej zaszczytnej funkcji zastanawiam się, czy Ray of Hope jeszcze żyje, czy może zwolni się miejsce w mym jakże niezwykle zapełnionym terminarzu. Nie żebym się skarżył, nieróbstwo mi bardzo na rękę, ale tak z ciekawości...

     

    I żeby nie było offtopu

    Ja jako wyżej wspomniany nikomu nieznany random z internetu bez znajomości (smutna, lecz prawdziwa prawda) zdobyłem prereaderów dzięki tematowi oddanemu do tego celu na tym forum. (Niech no mi mówią, że ten temat to klapa, prześwięcę rózgą!). Sam też stałem się prereaderem za sprawą owego tematu. Polecam zajrzeć tam każdemu debiutantowi, który pragnie wgryźć się do forumowego kółka wzajemnej fanfikacji.

     

    Pomysł ze wzajemnym czytaniem brzmi całkiem niewinnie i przyjemnie. Co do zarzutów Irwina - circle jerking jest i będzie więc nic to nie zmieni. A jeśli ktoś by czytał po łebkach, można bardzo łatwo obopólną współpracę zerwać i pasożyt nie dostanie łatwego czytacza za darmochę. Powtórzę się, idea piękna i (choć to nie ma znaczenia) jestem na tak.

  18. Pytanie, które, najwyraźniej nasunęło się tylko mi - dlaczego tylko konkursy? Dlaczego po prostu nie opublikować swoich wypocin na forum? Po pierwsze, unikniesz stresu rywalizacji, w przypadku konkursu przecież każdy pisze by wygrać, gdy sam publikujesz swe dzieło, nie boisz, się (względnie) że jakiś inny współzawodnik przyćmi swym blaskiem twe dzieło (i jak to bywa z gra cieni, uwypukli wady).

    Zresztą, jestem pewien, iż kilka słów w rodzaju: jest to moja debiutancka praca i brakuje mi szlifu, potrzebuję wskazówek itp. na pewno załagodzi najtwardsze nawet serca rezydujących tu recenzentów.

    Minusem jest to, iż jako początkujący pisarczyk nie masz gwarancji, jak w przypadku konkursów, iż ktoś na pewno przeczyta twe dzieło (vide komisja konkursu). Z drugiej strony, jest duża szansa, iż przeczytają to inni, często o wiele bardziej przychylnie i pomocni (bez urazy) dla nowostukaczy.

     

    Na twoim miejscu spróbowałbym najpierw opublikować to, co uważasz za najlepsze z twojej twórczości, a dopiero potem brał się za konkursy. Wiem sam, niby ocena 2/10 nie jest zła i powinna motywować do działania, z drugiej strony, co zaszkodzi zdobyć trochę szlifu i, kto wie, zgarnąć 5/10 albo nawet 9/10? Morale z pewnością wzrośnie i doda energii do tworzenia.

    • +1 2
×
×
  • Utwórz nowe...