-Dziwne tu mają jedzenie.- powiedział Zygfryd patrząc na grzyby z lekkim obrzydzeniem, po chwili usłyszał pytanie Aendila i odpowiedział.
-Dawno dawno temu, a dokładniej z trzy lata temu lub więcej, trenowałem strzelanie z łuku, lecz tego dnia "pożyczyłem" kuszę od mojego ojca, byłego żołnierza. Jak zwykle, zawiesiłem cel na półce skalnej, wycelowałem i strzeliłem. Sam odrzut sprawił, że wylądowałem na ziemi z bólem w okolicach obojczyku, ale najważniejsze było czerwone jajo, które zauważyłem po obsunięciu się kilku skał, oczywiście to obsunięcie spowodował strzał z kuszy. Gdy podszedłem do jaja dostrzegłem jakie jest wielkie i od razu pomyślałem, że to jajo smoka. Obok leżał mój bełt, lecz ja się nim nie przejąłem, za to wziąłem jajo i pobiegłem czym prędzej do domu. Potem Ruby się wykluł i dorósł.- Zygfryd uśmiechnął się- Ale strach do kuszy w nim został aż do teraz. A jak to wyglądało u Ciebie, mój przyjacielu?