Skocz do zawartości

xdeh

Brony
  • Zawartość

    122
  • Rejestracja

  • Ostatnio

O xdeh

  • Urodziny 09/06/1995

Kontakt

  • Skype
    xdeh77
  • Gadu-Gadu
    2117927

Informacje profilowe

  • Płeć
    Ogier

Ostatnio na profilu byli

Blok z ostatnio odwiedzającymi jest wyłączony i nie jest wyświetlany innym użytkownikom.

xdeh's Achievements

Słodki kucyk

Słodki kucyk (3/17)

9

Reputacja

  1. E... nadal nie ogarniam życia. Nic a nic... Ale wierzę. ;-;
  2. No jest problem. Faktycznie mam tyle zajęć że nie dałbym rady nawet gdybym nie był leniwy, a nadal jestem. Nie mogę teraz ruszyć z miejsca. Wyjdę z szoku i za parę tygodni dam znać czy dalej tak jest.
  3. No tak, minął miesiąc i miałem się odezwać... ale znowu zapomniałem hasła do forum i mi się nie chciało. Dziękuję kolegom wyżej i w ogóle... Nie widać tego po moich działaniach, ale to niesamowicie poruszające, że nawet po takim czasie i mojej bezużyteczności ktoś jeszcze mnie wspiera. Niestety nie mam dobrych wieści, znowu. Na razie sobie przypominam o co chodziło w tym opowiadaniu i co miało być dalej (no, gdzieś to mam zapisane) a nowego rozdziału jak dotąd jest... jakieś dwie strony. Ale chyba tym razem nie będę ich kasować... a tak było już nieraz. Teraz mi się życie skomplikuje bardziej gwałtownie i w większym stopniu niż kiedykolwiek, to jest tak zwana dorosłość i realne obowiązki, ale może to mi pomoże? Doświadczenia pokazują, że im mniej mam czasu, tym więcej go znajduję na robienie tych wszystkich porzuconych rzeczy. Add: Nie, wakacje są raczej nudne, choć teoretycznie zdarzyło się trochę ważnych rzeczy. Ważnych, ale dla mnie nieciekawych. Ogółem nic nie jest "dobrze" ale nie ma dużych zmian na minus ostatnio. Dziękuję.
  4. Chyba. Śmieszna sprawa - ja nadal żyję. Ale hasło do forum to już musiałem zresetować bo to zbyt stare dzieje. A jestem tu dlatego, że przez twoje komentarze dostałem powiadomienie na maila. Człowieku, jesteś... szalony. Naprawdę. Kolejna "śmieszna sprawa" jest taka, że kontynuacja... kiedyś będzie, ale no... Nawet jeśli depresji nigdy nie wyleczę, to spróbuję zrobić. Przez to wszystko już mi zbrzydła własna praca, wydaje się jeszcze gorsza niż kiedyś. Także tego... skoro jesteś tak pamiętliwy, że znów tu zajrzałeś po dwóch latach, to jest... dość... miłe. Szalone, ale jednak. Jak tu zajrzysz za jakiś miesiąc to bardzo możliwe, że do tego czasu napiszę kawałek. Nie wierzę że to piszę, ale tak. I tak to komuś obiecałem, więc tak zrobię.
  5. Wena nie wróciła, nadal chcę skończyć. Skończę. PS. To ostateczna wersja wiadomości, a przedtem skasowałem tyle zdań że starczyłoby na stronę fika. Pisanie tutaj czegoś jest jak piekło. Z bólem serca. Jest mi TAK WSTYD, że nie mam już jak przepraszać ani obiecywać poprawy, a jest za co - nie dotrzymałem terminów. Złamałem słowo, nieraz. Wiem że mam lub miałem czytelników zasługujących na kontynuację. Nie wejdę już do tego tematu dopóki nie będę mieć linka do nowego rozdziału. PS2. Nie to że was nie lubię. Po prostu nie dam rady "spojrzeć w oczy" następnemu postowi, jeżeli chociaż trochę nie naprawię swoich błędów. EDIT: No wiem, rok mija... za trzy dni...
  6. No będzie, będzie... Ale chyba znacie mnie na tyle żeby wiedzieć, że najpóźniejsza data publikacji rozdziału jest w najlepszym wypadku mniej więcej tym momentem, w którym zacznę pisać pierwszą stronę? A tak nieco bardziej poważnie too no nie jest to nic nowego ale znowu się zaskoczyłem i głupio wyszło bo mam jeszcze mniej czasu niż przed maturą... No trudno. Życie. Damy radę.
  7. To pytanie było przed "A na serio". Może i nie mam hordy czytelników ale i tak trudno byłoby ze wszystkimi się napić, wiesz... Także dzięki za propozycję i w ogóle, ale matura nie jest tego warta. Jestem ze Szczecina. Robimy chyba offtopic, więc muszę napisać coś o FF. Ponieważ teoretycznie mam dużo czasu, dam sobie powiedzmy dwa tygodnie na zrobienie dziewiątki, ale wiecie jak jest. Plus minus tydzień. Pościgów i wybuchów raczej nie będzie, bo to taki okres w fabule.
  8. Ależ mam strażników... Zdążyłem już skończyć swoje egzaminy. Jak poszło to nie wiem, jak sam zauważyłeś, dowiemy się w czerwcu. Według mnie w porządku, ale polski jest nieprzewidywalny. Ponieważ wczoraj udało mi się dokończyć czwarty sezon a dziś w końcu się wyspałem to... w zasadzie zamierzałem zabrać się za rozdział, dla inspiracji spróbuję pewnie przeczytać kawałek czyjegoś opowiadania, to mi zawsze pomagało. Dzięki za cierpliwość i troskę. Masz niezłe wyczucie czasu. Swoją drogą - dziwność czwartego sezonu, a zwłaszcza zakończenia, pokazuje mi, że w fanfiku nie przesadziłem aż tak jak Hasbro w oficjalnej wersji wydarzeń. Teraz mam sobie mniej do zarzucenia w kwestii naginania uniwersum, nawet dużo teorii mi się potwierdziło! Nie wiem jak mi pójdzie kontynuowanie fabuły po tej przerwie, muszę sobie przynajmniej ostatni rozdział przeczytać. Wielka sztuka to nie jest, ale najwyraźniej niektórzy lubią to czytać, a ja (mimo że sprawia mi to wielką trudność) lubię to pisać i troszkę za tym tęskniłem. No nic, życzcie mi lekkiego pióra.
  9. Dzięki. Co do fika, to nadal nie wiem, kiedy wznowię prace. Najważniejsze to uporać się z językiem polskim do matury. Co zaś samej matury się tyczy, podstawowa fizyka jest dla mnie za trudna, więc wybieram rozszerzenie.
  10. Krótkie, na które każdy może sobie pozwolić oraz naprawdę fajne opowiadanie, choć skończyło się aż nazbyt gwałtownie, niemal boleśnie. Czytanie historii Deathmastera było nader interesujące, podobnie jak gadania jego towarzysza... nie mam niestety odpowiedniego słowa w naszym kochanym języku, więc powiem: "That was amusing." Niemniej mam mieszane uczucia co do ogólnego... morału?... Pewnie nie chciałeś obrażać konkretnych autorów, ale co tak właściwie chcesz przekazać tym fanfikem? Jest to jedynie wyśmianie, które doskonale rozumiem i które jest wszechobecne, czy też może już pogarda i potępianie? Nie wolno lubić fikcji z "oklepanymi" motywami? Dzieł jest tyle, że nie sposób tego uniknąć, osobiście brak oryginalności w ogóle mi nie przeszkadza przy czytaniu czegokolwiek. To samo jest przecież w filmie i grach komputerowych, nawet i w książkach, choć dają większe pole do popisu... Do tego stopnia, że czasami twory, które mnie się po prostu absolutnie nie podobają, są wychwalane jedynie za to, że jeszcze takich nie było... A przyjemności z oglądania/grania/czytania nie mam żadnej, bo są po prostu przekombinowane... Oryginalność jest dla mnie dodatkowym atutem, a nie celem samym w sobie. Nie chcę zaczynać tematu, który pewnie był omówiony już dwieście razy, jedynie pytam psorasa o zamierzony wydźwięk tego konkretnego tekstu.
  11. Nie czytam wiele fanfikcji, a już na pewno nie teraz. Przeklinam zatem to, co skłoniło mnie do przeczytania TEGO. Przeklinam i wielbię zarazem, cokolwiek to było. Drugi najbardziej druzgocący dla mnie tekst, jaki widziałem. Nie mam pojęcia, dlaczego, ale pękło mi serce na słowie "Leaffall" które z jakegoś powodu usłyszałem w swojej głowie jako cichy, urywany jęk żałości. Do końca doczytałem już bez serca i dałbym głowę, że mógłbym płakać, gdybym się nie powstrzymał. Miałem napisać coś więcej, ale i tak już brzmię dziwnie. End of briefing.
  12. Aktualizacja o Rozdział 8 Późno bo późno, święta, choroba blablabla i tak dalej. Niniejszym dodaję tag Slice of Life, choć nie wiem, czy dobrze robię, ale... tak to będzie jakoś wyglądało. Może jeszcze nie teraz, ale od następnego rozdziału, który będzie Nikt Nie Wie Kiedy, bo muszę zająć się maturą, czyli czytaniem, a nie pisaniem. Kiepsko.
  13. HM. Tak, cóż. Sequel jest w porządku... jako taki, ale niezbyt jako sequel. Może po prostu słabo pamiętam Hiperbolę, ale mam wrażenie, że bohaterki nie są sobą. Nawet sposób mówienia mojej ulubienicy zaszedł po prostu za daleko w swej wytworności. O prowodyrce spisku nawet nie wspomnę, przeraża mnie. Dziwne to. Dziwne wszystko. Niemniej czekam na więcej.
  14. Może to kwestia tego, że z powodu tytułu, tagu Sad i wymienionego imienia aligatora byłem oswojony z opisem dalszych zdarzeń już od pierwszych kilku słów... Może to kwestia tego, że po prostu drażni mnie sposób formułowania myśli przez Pinkie i - nie, najwyraźniej ten tekst niekoniecznie trafia do wszystkich bez względu na opinię o tym kucyku... Tak czy inaczej ani mnie to grzeje, ani ziębi... a wydaje mi się, że tekst zrozumiałem. Co do tego waszego całego wyparcia - literatura ma swoje prawa i wyolbrzymienie nie jest niczym nagannym, ale chyba jestem osobiście zwolennikiem naturalizmu i nie potrafię sobie wyobrazić takiej sytuacji. Są jakieś granice i zderzyłem się z nimi dotkliwie podczas czytania. Ewentualnie już zbyt wiele razy postawiono mi przed oczyma tę różową klaczkę popadającą w taki czy inny rodzaj obłędu i po prostu mi się przejadło. Co nie znaczy, że tekst jest zły. Pinkie jest, jaka jest i to, że za nią nie przepadam nie zmienia faktu, że została oddana dosyć... wiarygodnie mimo wszystko, a tekst sam w sobie porusza pewien problem, z którym w pewnym stopniu większość ludzi się nieraz spotka.
×
×
  • Utwórz nowe...