- Nie, no coś ty. Aż taki głupi to nie jestem. - zaśmiał się - Wiesz... - wstał i zaczął podchodzić do Jonathana. - Ja jestem typem człowieka.. Lekko szalonego. Więc wiesz. Czasami lubię patrzeć na cierpienie innych, a czasami swoje. - Spojrzał w oczy Jonathana. - Na moje nieszczęście, mój bagaż się zgubił, więc nie mogę mieć przy sobie aktualnie broni. No ale cóż... Zawsze można coś wykombinować - Zrobił szyderczy uśmiech. - No ale cóż, jak na razie, możecie się sobą cieszyć. - powiedział, po czym wrócił na swoje miejsce.