Zrobiłem stylowe wejście... unosząc pistolet mą magią, strzeliłem kilka razy niszcząc zamek. Powoli uchylam drzwi od wejścia i zaglądam do środka. Z uśmiechem na twarzy wchodzę do pomieszczenia i przyglądam się fiolkom. Taa... Trochę tego było, od żrących po wybuchowe. No cóż, dobrze, że mam jakiś sprzęt. Kładąc torbę na podłodze wyciągam fajerwerki i wkładam do przypadkowych fiolek. Przyglądając się szafie na końcu pomieszczenia, podchodzę do niej i zaglądam do niej.
- Noo.. A więc jednak mają ten palnik - powiedziałem do siebie, biorąc palnik. - Dobra.. To co by tu... Aaa.. Tak! - wyciągnąłem z torby kilka ładunków C4, oraz przymocowałem je do ścian. Jak narazie wyglądało to całkiem przyzwoicie, tylko jeszcze trzeba... przenieść parę fiolek tutaj, trochę tam i trochę siam. Dobra, wszystko wygląda jak... Emm... Sterta fiolek? No cóż, dla każdego jest wybór. Drzwi... Hmm.. Można by je jakoś udekorować... może jakoś... a co mi tam, dam obok nich ładunek C4. Kładąc ładunek rozejrzałem się jeszcze wokoło i zauważyłem, że wogóle nawet nie sprawdziłem co się znajduje w szafkach. Wyrywając drzwiczki z zawiasów za pomocą młotka (a co nie można?) rozejrzałem się za czymś ciekawym. No cóż, może poza kilkoma paczkami zapałek, nic nie było ciekawego, no może jeszcze prócz kilku łatwopalnych i wybuchowych substancji. Ułożyłem wszystko w ładny stosik, który wygląda jak... ognisko. Szukając dodatkowych substancji łatwopalnych i wybuchowych wyrywałem drzwiczki z zawiasów. Rzucając jedną z spróchniałych już trochę drzwi omal nie trafiłem w "chemiczne ognisko" pozbawiając mój cenny czas na układanie. Widząc jak te drzwi lecą, omal nie niszcząc mojego dzieła sztuki, odetchnąłem, gdy upadł na ziemię.
- Cholera. - powiedziałem, rozglądając się dalej po zakamarkach szafek. Nic więcej ciekawego nie było, więc nastawiłem detonator na 5 minut. Wziąłem moją torbę i wychodząc, wykopałem drzwi z zawiasów, które te uderzyły z dużą siłą o ścianę. Przyśpieszyłem kroku, widząc osoby idące tym samym korytarzem. Wiedziałem, że za dużo czasu nie mam. Gdy byłem kilkadziesiąt kroków od budynku, spojrzałem na zegarek zauważając, że została minuta do detonacji. Oddalając się jeszcze kawałek usiadłem i delektowałem się chwilą. Nagle, słychać pikanie, szybkie spojrzenie na zegarek - 10 sekund do detonacji. Nie mogłem się doczekać tej chwili, sekundy zaczęły się dłużyć i nagle, BUM! Widząc ogromną eksplozje, podszedłem do budynku i zauważając tylko zgliszcza pomieszczenia. Szczerze mówiąc, ta eksplozja była nawet trochę większa niż mi się wydawało. Zadowolony z pięknego widoku odszedłem w kierunku, gdzie zamierzałem ujrzeć swój następny cel.