Skocz do zawartości

Pelerynek

Brony
  • Zawartość

    48
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Pelerynek

  1. Pelerynek

    FE: W zapomniane [Gra]

    Mighty Warden nie słuchał Weed zadającej pytanie. Jego uwagę zwrócił opatulony kuc, który w końcu zaczął ściągać nadmiar ciuchów. "Musiało mu się zrobić niewygodnie skoro... O cholipka!" Mocarny kuc cofnął się gwałtownie, gdy tylko zobaczył ghulowatą skórę Prisma i przewrócił fotel stojący za nim. Wyciągnął przed siebie kopyto w obronnej postawie. - Mamy tu zgnilca?! Czemu nikt mi nie powiedział?!
  2. Chyba to wyzwanie cię przerosło Riddle
  3. Sesja już umarła? Rozumiem... Zastanawiacie się jak tu napisać mega wypaśny komentarz co robią wasze postacie i jak to odbija się na otoczeniu wokół, prawda? Prawda?
  4. Pelerynek

    FE: W zapomniane [Gra]

    "Ja? Maskotką?" Mighty Warden zarumienił się lekko, nie wiedząc co odpowiedzieć. Skinął tylko pyskiem na powitanie dwójki kucyków i po chwili ruszył z resztą za pracodawczynią, oczywiście przepuszczając panie w drzwiach. Zastanowił się też trochę nad nowymi towarzyszami. Ogier wyglądał tak , jakby było mu zimno chyba. Cały opatulony. Może chciał się osłonić przed radami w powietrzu? Marny trud. Musiałby cały czas chodzić w skafandrze środowiskowym. Natomiast klacz... No rogatek. Nawet urocza się wydawała... I na pewno czystsza. Skoro była lekarzem to musiała bardziej dbać o higienę, niż inni. Kuc skupił się potem na wypowiedzi Arcane Shift. Zastanowił się, jak kupiec tak głupi, by nie zatrudniać ochrony może mieć tyle pieniędzy by zapłacić im za odzyskanie towaru. Może nie było warto nad tym się zastanawiać? Ostatecznie Warden był teraz tylko prostym najemnikiem. Nie był tu od myślenia. - Wydaje mi się, że tytoń i jedzenie możemy spisać na straty. Te łachudry na pewno już wszystko zeżarły i wypaliły. Gdy ten kupczyk uciekał, to odważył się chociaż odwrócić na chwilę i policzyć ilu tych bandziorów było?
  5. Doszło do jakiegoś zakulisowego dogadania się z Oksymoron? Jej post pojawił się na sesji, a przecież wypisała się. Czy to samo ma się tyczyć Mephisto?
  6. Pelerynek

    FE: W zapomniane [Gra]

    Niedługo później dało się słyszeć ciężkie kroki zbliżającego się Mighty Wardena. - Dobra, jestem. Kuc z głośnym tupnięciem usiadł na deskach obok, sprawiając, że cała konstrukcja zaskrzypiała. Na jego pysku zagościło zakłopotanie, a uszy opadły. - Umm... Przepraszam. Z tego co zrozumiałem, mamy coś do roboty? To świetnie.
  7. Pelerynek

    FE: W zapomniane [Gra]

    Mighty Warden zwiesił na sekundę łeb i westchnął cicho. - Znów to samo. Po tych słowach szybko uniósł pysk do góry. Jego spojrzenie było pełne zacięcia. - Dora to ja idę popytać wśród tubylców. Może któryś z nich cierpi na nadmiar pieniędzy i brak chęci do wykonywania roboty samemu.
  8. Dobra. Rozumiem, że mimo to sesja toczy się dalej, tak? Trochę szkoda postaci, pomysłu i mechaniki by tak się zmarnowały, co MG?
  9. Pelerynek

    FE: W zapomniane [Gra]

    - Eee... No witam - Kuc przywitał się z organizatorką, patrząc na bijące się gryfy - Mighty Warden jestem. W pierwszej chwili ogier pomyślał, że należałoby interweniować i rozdzielić walczące ptaki, nim przerodzi się to w coś bardziej zajadłego, lecz gdy zrozumiał, że to dawno niewidzące się rodzeństwo w końcu się spotkało to wrócił uwagą do rozmówczyni. - Ooo... A klacz tu to Green Weed - Wskazał na towarzyszkę - Chcielibyśmy dołączyć do tej grupy do zadań niespecjalnych. Chciałbym tylko wiedzieć jak duża część zysków będzie odprowadzana na fundusz, oraz gdzie gromadzone pieniądze będą trzymane. Masz jeszcze jakieś pytania Weed? Ewentualna opieka medyczna mogłaby być pokrywana z funduszu, lecz tego typu robota stwarzała jeszcze innego typu wydatki. Fajnie było by mieć je z czego pokryć, pomyślał sobie kuc.
  10. No to koniec dywagacji o mowie zależnej i niezależnej, katolowaniu itd. Pokaże dobry przykład i zadam kolejne pytanie odnośnie perków. To będzie tak, że wybieram sobie jakiś i pytam MG, czy mogę go mieć (Oczywiście w miarę spełniając wymagania)? Nie ukrywam, że chciałbym w przyszłości wziąć dla postaci coś w rodzaju "child at heart" z F3 i "Die hard" z FT.
  11. Mam kolejne pytanie dotyczące "mechaniki" sesji. Perki będziemy zdobywać co trzy poziomy, jak w grze, czy na modłę książkową co poziom?
  12. 1. Inicjatywa dzieli kolejność pisania tylko na poziomie My/Wrogowie, czy rozbija ją na indywidualne postacie? 2. Hipotetyczna sytuacja- Wielki bandzior mierzy do moich towarzyszy z siodła bojowego. Czy jeżeli zaangażowałbym się w walkę z nim, to miałby utrudnione strzelanie do nich? 3. Czy wszelkiego rodzaju podkowy (Rękawice) i kopyta wspomagane (Rękawice wspomagane) będą podpadać pod broń białą, czy walkę bez broni? Zawsze miałem z tym problem w samym falloucie. Zastanawiam się jak będzie tutaj.
  13. Witam, Zobaczyłem temat. Przeczytałem. Spodobało mi się podejście ludzi postujących tu. Chciałbym dołączyć, mając nadzieję, że ta sesja "pożyje" dłużej, niż poprzednia w której brałem udział. Moja postać: Imię: Mighty Warden Wygląd: Dobrze zbudowany (Jak na postmegamagiczne warunki oczywiście) kuc ziemski, o sierści w kolorze zgniłej zieleni. Ma krótko przyciętą czarną grzywę i żółte oczy, którymi lustruje otoczenie. Nosi ciemne skórzane ciuchy z odrapanym i powgniatanym kirysem, z pordzewiałego metalu (Jeżeli miałoby to się kłócić z ewentualnymi zasadami ekwipunku, to mogę go wywalić) i pałatkę. Jego znak to tarcza z wyrysowaną sylwetką kuca stojącego na dwóch nogach i napinającego muskuły Rasa: Ziemski kuc Talent: Bronienie innych i dostawanie za to po pysku. S.P.E.C.I.A.L. STR: 7 PER: 7 END: 8 CHA: 5 INT: 5 AGI: 8 LUC: 5 Specjalizacje: - Bez broni - Otwieranie zamków - Survival Zdolności: - Stonewall (F2) - Survivalist (F2) Historia: Mighty Warden urodził się w jednej z rozlicznych enklaw (Nie. Nie mam tu na myśli "tej" enklawy) Manehatanu. Skuta betonem i nieurodzajna ziemia, nie nadawała się zbytnio do upraw, więc podobnie jak większość współziomków, Warden zajmował się zbieractwem gratów, które można było wymienić z Tenpony Tower. Tego typu zajęcie wymagało od niego, by nauczył się radzić sobie ograniczonymi zapasami jak i barierami w postaci zamków, czemu podołał dostatecznie dobrze, by dożyć dorosłości. Swój znaczek zdobył gdy wlał miejscowym wyrostkom, czepiającym się słabszego od siebie. Niestety ci sami wyrostkowie przyszli potem po niego w większej liczbie. Wyniku tego starcia nie muszę chyba wyjaśniać. Dalsze życie Wardena było pasmem dni spędzanych na przeczesywaniu coraz to dalszych ruin, przerywanym wspomnianymi bójkami. Czasem wygrywali oni, czasami prawie wygrywał on, jednak z czasem zaczął być coraz lepszy w laniu po pyskach i stwierdził, że nie chce, by jego życie dalej tak wyglądało. Zaczął więc tułać się po świecie, czasami wynajmując swoje kopyta za nędzne grosze i jedzenie. W końcu los przywiał go do Cervidas. Warden miał nadzieję, że tu ułoży sobie życie, korzystając z czego innego niż siła.
  14. To ja tylko powtarzam wcześniejszą deklarację. Magic Warden skacze, chcąc dosięgnąć pleców mantykory, nim ta wybije się w powietrze. Złapie ją za skrzydła, by uniemożliwić jej lot. Może dzięki temu wystawi je na cios sztyletu Girgo? Oczywiście będzie starał się także nie oberwać rzuconym kamieniem.
  15. Potężny ryk sprawił, że Warden złapał się za bolące uszy. - Na siostry! Co to jest? Widząc przeszywające spojrzenie mantykory, kuc cofnął się zlękniony, lecz gdy ta rzuciła się ku Garretowi, szybko się zebrał w sobie. Ktoś inny był zagrożony. - Już mówiłem paskudo. Weź się za równych sobie! Skoczył do przodu, chcąc wylądować mantykorze na plecach i złapać ją za skrzydła. (Za naruszenie porządku kajam się i pokornie proszę o wybaczenie)
  16. Kolejny rozdział gotowy (Tu wstaw aplauz). Dodatkowo zmieniłem nazwy rozdziałów z numerycznych na bardziej "klimatyczne" i wcześniejszy rozdział 5 został wchłonięty, przez czwarty (Długość obu była śmiesznie krótka) Miłego czytania i jak zwykle prośba o pisanie co o tym myślicie. Dobre, złe, nieważne. Byle konstruktywnie.
  17. Spojrzeć kontrolnie na profil i zobaczyć, że omyłkowo dałeś sobie 47 lat... Czadowo :/ 

    1. FrozenTear7

      FrozenTear7

      Starość nie radość :eww:

  18. Huk i wystrzał spowodowały, że Mighty Warden instynktownie zamknął oczy. Nie wiedział w pierwszej chwili co się stało, lecz poczuł jak łapa Mantykory przestała go naciskać. Gdy z powrotem otworzył oczy, zobaczył, jak potwór stawał dęba, łapiąc się za pysk zdrową łapą. Wykorzystując moment przetoczył się do tyłu, by odsunąć się od przeciwnika i stanął na równe kopyta. "Co to było? Czary?" Szybko rozejrzał się wokół i dostrzegł dym unoszący się z egzotycznej broni, trzymanej przez Girgo. ''Na Lunę. Cokolwiek to jest, dobrze, że miał to przy sobie" Kuc spojrzał jeszcze szybko, gdzie znajdowała się klacz, której rzucił się na ratunek. Dostrzegł ją, gmerającą przy jakimś zielsku. Krwawiła, lecz chyba niezbyt poważnie, na szczęście... - Dobra! Pora to zakończyć! Krzyknął, zwracając się w kierunku Mantykory.
  19. Mantykora zamachnęła się łapą, chcąc dosięgnąć Mighty Wardena pazurami. Ten przywarł do ziemi, unikając ciosu, a potem wyskoczył do przodu, stając oko w oko z bestią. "Zniweluj przewagę zasięgu. Atakuj stawy. Spowolnij, okalecz" Kuc zamachnął się potężnym sierpowym w łokieć potwora. Gdy cios dosięgnął celu, dało się usłyszeć chrupnięcie dobywające się z łapy. Bestia jęknęła i uniosła się na tylnich łapach z pomocą skrzydeł, przyciskając zranioną kończynę do korpusu. Zamachnęła się drugą łapą, chcąc odgonić napastnika. Mighty Warden odskoczył w bok,a potem naprzód. Niczym taran uderzył głową w odsłonięty brzuch. Mantykora zgięła się w pół. - Haha! Tylko na tyle cię stać poczwaro?! Krzyczał odbiegający kuc, gdy nagle poczuł szarpnięcie, które zatrzymało go w miejscu. Obejrzał się. Mantykora złapała zębami jego ogon. - O nie... Potwór zaczął machać nim i uderzać o ziemię jak szmacianą lalką. Mighty Warden machał bezwładnie kończynami, próbując się uwolnić. Kolejne uderzenia pozbawiały go tchu. W powietrze leciały jego rzeczy z rozerwanych sakiew i fragmenty zbroi. - Puszczaj mnie! Przy kolejnym uderzeniu o grunt, kuc poczuł kopytami wystający korzeń, rosnącego obok drzewa. Natychmiast się go złapał. Mantykora zaczęła ciągnąć z powrotem. - Powiedziałem puszczaj! Krzyknął, kopiąc ją w nos. Ta odsunęła się potrząsając pyskiem i rzuciła się naprzód. Przygniotła kuca zdrową łapą i sięgnęła zębami naprzód, chcąc rozerwać mu gardło Mighty Warden złapał jej otwarty pysk w kopyta, chcąc ją powstrzymać. - Tylko tyle potrafisz!
  20. Mighty Wardenowi udzieliła się czujność pozostałych członków drużyny. Rozglądał się, raz za razem mrużąc oczy w kierunku co ciemniejszych plam w listowiu, lecz jak tylko to robił, to zachaczał o rozliczne gałęzie i pnącza. Z początku tylko uśmiechał się niewinnie i wyplątywał, co zabierał mu chwilę, lecz wraz z przedłużającym się marszem i pogłębiającym zmęczeniem powoli przestawał się patyczkować. Z lekkim grymasem na ustach szedł przed siebie, łamiąc gałęzie i wyrywając chwasty, nic sobie z nich nie robiąc. Gdy w końcu dotarł na polanę, wydał pełne ulgi westchnienie. Usiadł pod drzewem, opierając się plecami o pień. Przez chwilę walczył z snem, lecz w końcu opuścił pysk i odpłynął, tak samo jak reszta. Ryk bestii, wpadającej na polanę postawił go w jednej chwilI na nogi. Nim jednak zdołał cokolwiek zrobić, potwór rzucił się na Crystal i ją zranił. "Zostaw ją!" Ryknął przepełnionym furią głosem i pognał naprzód, szarżując bezpośrednio na potwora. Wyskoczył do góry i uderzył ją w pysk z kopyta. Potwór spojrzał na niego dziko. "Zmierz się z równym sobie poczwaro!" Odpowiedział, stając naprzeciw niej Nie było to najrozsądniejsze zachowanie. Nawet on był mały w porównaniu do tej mocarnej bestii, nie wspominając o widocznych pazurach i kolcu na ogonie, ale musiał to zrobić. Wiedział, że tylko on miał jakiekolwiek szanse przetrwać z tym czymś w zwarciu dostatecznie długo, by reszta drużyny wymyśliła sposób na pokonanie tego czegoś... lub mogła uciec.
  21.  

    Pielęgniarka odskoczyła od łóżka.

    - Doktorze! Doktorze!

    Wybiegła z pomieszczenia, zostawiając kuca samego.

    Przez jego pysk przeszedł grymas. Zacisnął kilkukrotnie powieki, by w końcu je otworzyć. Pod nimi skrywały się, przekrwione oczy, wodzące zamglonym wzrokiem po pomieszczeniu. Mrugnął kilka razy, póki jego wzrok nie odzyskał ostrości.

    "Gdzie... Szpital?"

    Podparł się łokciem, próbując usiąść. Mięśnie zmuszone do wysiłku, po długim zastoju zadrżały. Czoło zrosił mu pot.

    "Jak długo leżałem?"

     

    Inspiracja kontratakuje! W takim tempie do świąt powinienem uwinąć się z kolejnym rozdziałem. Yeah!!!

  22. Widząc, że reszta drużyny raczej nie ma mu za złe niepotrzebnej przerwy na pytanie o zdolności bojowe (Lub nie domyśliwszy się tego), Magic Warden ruszył za towarzyszami, nucąc pod nosem wesoło. Wyglądało na to, że jest w świetnym humorze, lecz kiedy tylko jego oczy spoglądały na ciemne drzewa, to można było dostrzec w nich rosnące obawy.
  23. Ziemski kuc podrapał się w tył głowy, nieco zakłopotany. - Dobra... Dobra... Przepraszam. Rzeczywiście, mogę być trochę przewrażliwiony na tym punkcie. Wiecie... Nawyk wyciągnięty z zawodu. Znowu uśmiechnął się od ucha do ucha i schował torbę z zakupami do sakiew na plecach. - Czym ja się w ogóle martwię? W końcu księżniczka Luna nie wysłałaby jakiś wymoczków do niebezpiecznego lasu. Pewnie dojdzie jeszcze do tego, że to wy będziecie ratować mnie. Zaśmiał się jowialnie na znak, że dobry humor mu wrócił.
  24. - Ja... Ja... Uch... Po deklaracji Crystal, Mighty Wardenowi opadła szczęka. Patrzył na nią skonfudowanym wzrokiem, zastanawiając się, co powiedzieć. W końcu opuścił pysk, zrezygnowany. Uszy oklapły mu smutno i dało się usłyszeć jak wzdycha. Gdy w końcu uniósł pysk z powrotem do góry, na jego pysku znów widniał uśmiech, lecz jego oczy zaprzeczały wesołemu nastrojowi. - Chciałbym byś miała rację rogatku. Niestety wiem z doświadczenia, że nie zawsze można uniknąć przemocy, choćbyśmy nie wiem jak chcieli. Dlatego proszę cię. Gdy już spotkamy tam coś niebezpiecznego, stań za mną. Powiedziałem w bibliotece, że was obronię. To nie były puste przechwałki.
  25. Mighty Warden parł naprzód, idąc na czele grupy. Nucił sobie pod nosem wesoło, kiwając głową na boki. W pysku trzymał torebkę z rzeczami zakupionym na targu, kiwającą się w rytm jego ruchów. Zmieniło się to, gdy tylko spojrzał na las Everfree. Stanął natychmiast i odłożył pakunek na ziemię. Jego uśmiech zastąpiły zaciśnięte usta. - Dobra... Nie będzie już lepszej okazji by spytać - Powiedział, zwracając się w kierunku drużyny. Z jego spojrzenia zniknęła wcześniej widziana wesołość i ciepło. Patrzył teraz chłodno, rozglądając się czujnie na boki - Czy którekolwiek z was, kiedykolwiek walczyło, lub chociaż przeszło szkolenie, jak walczyć? Od razu mówię, że nie chodzi mi o przepychanki między źrebiętami, czy pisklętami.
×
×
  • Utwórz nowe...