-
Zawartość
282 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Posty napisane przez Cirth
-
-
– Możliwe – odpowiedział, wciąż gapiąc się w podłogę. – Albo Kean celowo nam powiedział, że dyrektora nie będzie w szkole, albo po prostu dali się złapać a ten ich pociągnął za język. Nawet zakładając, że ta pierwsza opcja jest prawdziwa, to dlaczego Kean wymienił wszystkich oprócz mnie? A poza tym, może się uspokój?
-
– O, cześć – odpowiedział, widząc Zacka wchodzącego do pokoju. – Właśnie, tak się składa, że... – westchnął, zastanawiając się przez chwilę. – Jakimś cudem dyro był wczoraj w szkole. Chwilę po tym, jak wyszedłeś, natknąłem się na niego rozmawiającego z Keanem i Isseiem. – Wlepił wzrok pełny poczucia winy w podłogę. – Wie o wszystkich, prócz mnie.
-
- Może i tak... - zamyślił się. - Ale kiedy jest się świadomym, że nic nie można zrobić, by pomóc mistrzowi, który, dajmy na to, jest właśnie poważnie raniony przez stwora z łańcuchem zamiast ręki. Nie możesz zrobić zupełnie nic. I wtedy już nie ma się z czego cieszyć... No, ale przecież po to chodzimy do szkoły. Żeby drużyny takich sytuacji nauczyli się unikać. - Spróbował się uśmiechnąć, żeby trochę rozluźnić atmosferę.
-
Almur parsknął śmiechem. - Tiaa... nie da się ukryć. A tak w ogóle to nie wydaje ci się to trochę niesprawiedliwe? - zapytał z braku pomysłu na inny temat. - W sensie, to przecież mistrz odwala całą robotę. Musi atakować, bronić się i w ogóle. Musi walczyć i to on ponosi największe obrażenia. Ryzykuje życiem, jakby nie patrzeć. - spojrzał na Therę. - A broń? Tylko przemiany i wyczucie na nie dobrego momentu. To wszystko.
-
- Raczej wszystko z nimi w porządku. Zack to kawał chłopa, mało kto wymachuje kosą tak jak on - powiedział. - I mało kto wymachuje mieczem tak jak ty - dodał po chwili, uśmiechając się.
-
Almur usiadł obok Thery. – Zgadza się, brakowało mi tego – powiedział z lekkim uśmiechem i spojrzał na zegar. 11:09. – Jedenasta, szybko się uwinęliśmy.
-
- W porządku, doskonale cię rozumiem - odpowiedział, stając w drzwiach pokoju. Nastąpiła chwila dziwnej ciszy, którą Almur w końcu przerwał. - Nieźle tego stwora urządziłaś. Trochę ryzykownie, choć efektywnie. Ciekawe co z pozostałymi.
-
- Mało powiedziane - zaśmiał się, szukając tabletek w apteczce. Gdy wreszcie je znalazł, podał Therze. Poszedł szybko do kuchni i wrócił po chwili ze szklanką wody w ręku - Wody?
-
Widząc uśmiech na twarzy Thery Almur uspokoił się i trochę odetchnął. - Okej. - Podał agrafki i plaster dziewczynie - Coś jeszcze?
-
- Już ją mam - powiedział, kładąc i otwierając apteczkę na blacie obok umywalki. - Woda utleniona, jałowa gaza, bandaż - wymieniał, wyciągając przedmioty z pudełka. - Czegoś jeszcze potrzebujesz?
-
- Jasne, chodź - powiedział, po czym oboje poszli w stronę mieszkania. Almur co jakiś czas zerkał na Therę. Dla pewności.
Odkluczył szybko drzwi i weszli do środka. - Powinnaś przemyć rękę i ewentualnie zmienić opatrunek - zasugerował.
-
- Jest... em... - zastanawiał się nad doborem słów, zabierając się za tamowanie. - W sumie nie tak źle. Rana nie jest powierzchowna. Krwotok z jednego punktu. Ułatwione zadanie - powiedział, związując kilka husteczek w prowizoryczny bandaż i obwiązując nim ranę. - Gotowe. Powinno wystarczyć. - Dam ci jeszcze jedną na policzek. - Przyłożył husteczkę do niewielkiego rozcięcia na policzku. - Trzymaj, powinno zaraz ustąpić. Pospieszmy się. - Podał towarzyszce rękę, by ułatwić wstanie z ławki.
-
Almur szybko podszedł do czerwonej kuli unoszącej się w powietrzu i po krótkiej chwili wchłonął ją. Przeszedł go lekki dreszcz. "Jeden."
- Okej, mój błąd, że nie noszę przy sobie apteczki. Chyba będę musiał zacząć - powiedział, wyciągając z plecaka husteczki higieniczne. - Jakoś trzeba zatamować krwawienie. Myślę, że się nada. Pozwolisz, że się tym zajmę?
-
Almur przybrał swoją ludzką postać i klęknął przy Therze. - Mocno cię boli? Dasz radę dojść do mieszkania? - zapytał, próbując dojrzeć zranioną rękę.
-
Almur zareagował natychmiast, skacząc na Therę i zmieniając się w broń w locie. Wylądował idealnie w dłoni towarzyszki.
"Tęskniłem za tym" pomyślał sobie. Był gotowy do walki.
-
- No, chyba, że tak - powiedział, ruszając za Therą i rozglądając się. - Uwiniemy się z tym raz dwa, jeśli dobrze pójdzie.
-
- Iść... dokąd? Przecież to jest dokładnie to miejsce, o którym mowa była w misji - powiedział, wyrzucając ogryzek do kosza. - Możemy co najwyżej poszukać naszej larwy w okolicy.
-
Witaj na forum!
Ulubiony autor - na chwilę obecną niejaki Dmitry GlukhowskyPlus ode mnie. Też go uwielbiam.
Czytałaś może inne książki z uniwersum Metro? Jeśli tak, która jest Twoją ulubioną?
Widzę, że interesujesz się astronomią. Którymś działem szczególnie?
-
Witaj /)
Ulubiona postać?
Ulubiony odcinek?
-
I jeszcze jeden. Przepraszam też za ponad tygodniowy poślizg. Mam nadzieję, że teraz rozdziały będą ukazywać się regularniej.
-
- Pewnie tak - powiedział. - Chyba wszystko ze wszystkimi w porządku - dodał nie od razu. - Przynajmniej kiedy ostatnio ich widziałem. - Zmarszczył brwi, przypominając sobie wczorajszą akcję i kumpli świecących za niego oczami. Nie dawało mu to spokoju. - Bądźmy dobrej myśli - powiedział z nieco wymuszonyn uśmiechem.
Wyjął z torby na plecach jabłko i zabrał się za jego konsumpcję, wlepiając wzrok w pobliski las.
Wysłano przez Tapatalk.
-
((Ok.))
Almur opuścił mieszkanie za towarzyszką. "Jasny gwint, przecież my dzisiaj mamy tę misję! Idiota, jak mogłem o tym zapomnieć?!" Darł się na siebie w myślach. Nie to, że nie był przygotowany, ale zwyczajnie przy swoim wielkim "planowaniu" nie uwzględnił, że nie będzie go dziś w szkole. "Cały misterny plan w..."
- Dobra, to chyba tu - powiedział, gdy dotarli na miejsce. - Pozostaje chyba czekać.
Wysłano przez Tapatalk.
-
((Jak to ma wyglądać? Idziemy w jakieś z góry ustalone miejsce czy po prostu łazimy szukając ofiar?))
Wysłano przez Tapatalk.
-
- Ja nie mam teraz nic do roboty. Jeśli ty też nie, to chyba nie ma sensu zwlekać.
Galeria Nightmare Rarity
w Galeria
Napisano