-
Zawartość
368 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
6
Wszystko napisane przez Spinwide
-
Zebranie go ewidentnie zaskoczyło. Nie było tu członków rady, tylko wielu pijanych mistrzów gildii. W tym krzyczący Makarov, chwalący się swoją gildią. Była późna noc i połowa obecnych leżała nieprzytomna. Diego popijał piwo z kufla, gdy wspomniany staruszek podszedł do niego, wyraźnie wstawiony. -Słyszałem, że Biała Gwiazda się rozrasta. Dobrze to słyszeć. -Dzięki. Gildia isę powiększa, powoli ale znacznie. -Tak...otóż mam do ciebie propozycję. Ponoć zebrałeś kilku mocnych magów, będziemy takich potrzebować. Pamiętasz, że wspominałem ostatnio o sojuszu przeciw Oracion Seis, prawda? -Owszem. Masz coś na myśli? -Chciałbym, żeby Biała Gwiazda wspomogła nas w walce, jeśli nie masz nic przeciwko. Ciekawe...Diego spodziewał się, że go o to poprosi, lecz wciąż był zaskoczony pytaniem. -To będzie dla nas zaszczyt, panie Dreyar. -Doskonale! Spotykamy się za kilka dni, nie ustaliliśmy jeszcze gdzie, doinformuję cię.Poza tym, mów mi Makarov.- rzekł starzec, unosząc kufel w geście toastu. -Dobrze...zbiorę moich najlepszych ludzi. -W porządku...a teraz nie siedź tak na uboczu, baw się z nami.
-
Jestem zmuszony do "przeskoku" w czasie, sorry. ~~~~~~~~~~~~~~ 22.X.X784 Późne popołudnie. Diego wysiadł z pociągu. Minęło kilka godzin od kiedy wyruszył do Clover. Miasta w którym odbywały się zebrania mistrzów gildii. Spojrzał na zegar na dworcu, po czym uświadomił sobie, że do spotkania została jeszcze godzina. Przez pierwsze parę sekund nie miał pojęcia co będzie robił przez ten czas, ale żołądek przypomniał mu, że czas na małą przekąskę. Ruszył powoli w stronę odbudowanego po ataku mrocznej gildii, budynku zebrań mistrzów, planując kupić po drodze coś do jedzenia. Miasteczko do wielkich nie należało, jednak było dość przytulne, a okolica miała kilka ciekawych widoków. Po dwudziestu minutach dotarł do centrum miasta, i wszedł do najbliższej restauracji. Zamówił kanapkę i kubek zimnej wody. Czekał kilka chwil na posiłek, po czym szybko go zjadł. Niestety, całkowicie w swoim stylu, zasiedział się trochę zbyt długo i nim się obejrzał, do spotkania pozostało jakieś piętnaście minut. Zostawił zapłatę na stole i biegiem rzucił się w stronę miejsca zebrań.
-
22.X.X784, ranek (niezły pomysł muszę przyznać) Diego wstał ze stołu, skacowany, aczkolwiek w pełni sił mentalnych. Spojrzał na zegar na ścianie i zauważył, że do zebrania pozostało około dziesięciu godzin. Uznał, że mądrze będzie od razu wsiąść w pociąg i ruszać. Zje po drodze. Wyszedł z gildii ignorując wołającego Rinzlera i ruszył w stronę dworca. ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~` Przepraszam za mój brak obecności, ale cóż, koniec roku szkolnego Trza było jakość uczcić (oczywiście bez alkoholu), jutro już będę normalnie
-
Przebudziło go potężne uderzenie w tył głowy. Gdy wrócił do świadomości, leżał na podłodze, stopy mając wciąz na stole. Chyba spadł. Z trudem podniósł się i....zaczęło się. Znowu miał kaca, o wiele silniejszego niż rano. W pobliżu nie było nikogo, ciemna noc. Gildia zamknięta. Ziewnął i mruknął do siebie: -Ciekawe....ile spałem tym razem...?
-
-Njjheee jesteeeem pijany....a teraas wybasz...musze iść na spotkanie rady....- wymamrotał, po czym zatoczył się w stronę drzwi. Na nic zdały się protesty pobliskich magów, że spotkanie jest dopiero jutro. Był zbyt pijany by przyjąć jakieś wiadomości. W sumie, gdyby nie próg drzwi, o który się potknął, zapewne poczłapał by tak przez pół miasta. Zjechał po schodach jak kłoda i padł twarzą w błocko, przed gildią, tracąć resztki świadomości.
-
-Aaaleszzz skąd....jeeezd bahdzo dobsze....-wyjąkał w odpowiedzi. -Po phostuuu....raaany, dużoo macie tych wilków...raz...dwa, czy....czthery...- policzył z trudem, po czym padł twarzą na stół, chrapiąc głośno. Obudził się 20 sekund później. -Saraasss...o czym to ja....?
-
Cóż....kilka kufli znów było błędem w liczebniku. Nie widział już podwójnie ani potrójnie a poczwórnie. Rinzler i Josheph wyszli czas jakiś temu, i zwrócił jego uwagę łomot drzwi. Sue. A właściwie 4 Sue. -Ooo...njeee wjećhałem, że masszhh siosthry *hic* Sue....- burknął z trudem w stronę przybyszki.
-
Minął się z Rinzlerem w drzwiach. Rozwieszał cholerne plakaty przez 3 godziny, i nagły deszcz zmył wszystkie efekty pracy. Zdjął mokry płasz i kapelusz, po czym rzucił na stół całkowicie przemoczoną stertę papierów będącą kiedyś reklamą gildii. Siadł na krześle, mocno podirytowany zmarnowaniem kilku godzin, lecz uznał, że parę kufli piwa złagodzi gniew. -Magowie zaczynaja pracować, huh?- mruknął wpatrując się w kufel. Niedługo zebranie mistrzów gildii, będzie musiał wysłuchiwać gadania rady. Do tej pory był na takim zebraniu raz. Gdy poszedł o zezwolenie na utworzenie gildii magów, o mało nie usnął z nudów, choć poznał tam sympatycznego staruszka, imieniem Makarov. Ponoć był mistrzem Fairy Tail, obecnie największej gildii w kraju. Ciekawe, bo na takiego nie wyglądał. W gruncie rzeczy, gdyby nie cisze wtręty i dowcipy dziadka, Diego usnąłby na zebraniu i raczej nie zrobił najlepszego wrażenia... Tak czy inaczej nie uśmiechały mu się kolejne 2 godziny wysłuchiwania przynudzajacych starców z Rady Magii. -Cholera by to wasze prawo...- mruknął i pochłonął kolejny kufel piwa.
-
Diego był o krok od wysłania kolejnych zaproszeń, lecz powstrzymała go od tego jedna z czarodziejek które zapisały się ostatnio do gildii, ta jedna akurat robiła chyba za kelnerkę. Dołączyło już całkiem sporo ludzi, lecz większość z nich to magowie o dość małej mocy. Biała Gwiazda była wciąż dość słaba i potrzebowała silnych członków. -Czas się bardziej rozreklamować, huh?- mruknął do siebie mistrz, po czym dziarskim krokiem wyszedł z gildii, dzierżąc kilka plakatów reklamujących gildię. ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ Anyway, coś mało ludzi. Za trudną kartę postaci kazałem zrobić?
-
Z soul Eatera też chyba nie ma. Dobrze pamiętam?
-
Z trudem podniósł głowę ze stołu. -....czo..?!- Nagle był sam. Otoczony przez posprzątany hol, nie było śladu wczorajszej imprezy. A może w ogóle jej nie było? Schlał się i znów mu się coś przyśniło. -Cholera...miałem zrobić otwarcie gildii...- wstał i poczłapał na drugie piętro.
-
@Up 2 /) Nie spinaj na niego, to na pewno dysleksja
-
1. Zgłoszenia na magów klasy S miały być na PW. 2. KRÓTKI OPIS ZAKLĘĆ. To trudne? Btw. ludzie się schodzą, robi się ciekawie xD ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ -Nie musiałeś krzyczeć...- mruknął Diego chwytając się za ucho. Kac odrobinę zmalał, ale wciąż uniemożliwiał zebranie myśli. -Więc...jesteś tutaj, by do nas dołączyć? - rzekł gdy wreszcie zauważył przybysza.- Może tak zdradzisz nam swoje imię? Diego podniósł kawałek stołu i ustawił go tak by mógł na nim usiąść, po czym chwycił kufel i wziął solidny łyk piwa. -Mhroooczne Kruki powiadasz?- mruknął z naciskiem na pierwszą część nazwy- Czytałem coś o takiej gildii. W książce od historii. Sprzed kilkunastu wieków.- spojrzał podejrzliwie na przybysza- Coś tu śmierdzi, przyjacielu.
-
Spoko. Z ciekawości, czo takiego skopsałeś? PRZYZNAJ SIĘ!
-
Odgłos przypominający świst, gdy Rinzler przelatywał od jednego stołu do drugiego, był strasznie irytujący. I bolesny. Chwilę zajęło mu połączenie słów wypowiadanych przez maga w jedną całość, i gdy w końcu mu się udało, z trudem odparł - Chciałbym wiedzieć...właśnie się obudziłem... Podniósł się z krzesła i dowlókł się do baru, desperacko szukając czegoś do picia. Zerknął w międzyczasie na Rinzlera i mruknął: - Myślałem, że jesteś S-klasowcem, nie sprzątaczką... Wreszcie złapał jakąś nie do końca opróżnioną butelkę i duszkiem pozbawił ją resztki zawartości. -Trzeba wykopać gości- rzekł do towarzysza/
-
-Cóż...zostawienie im gildii na całą noc chyba nie było najlepszym pomysłem...- rzekł do siebie Diego, zaraz po przebudzeniu... Budynek był w opłakanym stanie...że też zrobili coś takiego w jedną noc! Połamane stoły, zerwane sztandary i krzesła w kawałkach...nie wspominając o zastawie stołowej i calym jedzeniu na podłodze...zaraz obok części imprezowiczów która nie doczołgała się do drzwi. Mistrz przejechał ręką po twarzy i westchnął głęboko i padł twarzą na jeden z całych jeszcze stołów. Dzień zaczął się okropnie. Nie z powodu zniszczeń. Miał straszliwego kaca.
-
Lawl, gimbienie w temacie o anime
-
Muszę przestać obserwować ten temat. Codziennie dostaję po 15 powiadomień.
-
Well, święte słowa ciastku, ale co ja zrobie, kiedy ktoś zrobi sobie taką postać? Każę mu zmienić ? Btw. Lodowego tworzenia było 4. I to też jest styl magii przekazywany z nauczyciela na ucznia, a nie, że każdy może się tego nauczyć, ale rozumiem o co ci chodzi. ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ -"Lizanie" magii? Dosyć...oryginalne określenie...- odparł, ignorując idącego po kanapki towarzysza -...posłuchaj mnie teraz uważnie, Joseph, takie zabawy z różnymi typami magii, mogą być dla ciebie niebezpieczne-Uśmiech z jego twarzy znikł całkowicie, spoglądał teraz z całkowitą powagą w oczy Josepha- Łączenie kilku rodzajów w jednym magu, może być niestabilne, więc uwierz mi, bądź ostrożny, to może się dla ciebie BARDZO, źle skończyć. Co do smoczych zabójców zaś...- cała groźna mina Diego zniknęła, jakby ostatnie wypowiedziane zdania, w ogóle nie miały miejsca- ...wątpię by tacy się zgłosili, i nie wierzę, że nie dalibyśmy sobie rady bez nich. To, że ostatnio stali się tacy sławni magowie ich rodzaju, nie oznacza, że każda gildia musi mieć własnego. P.S. Red, błagam zmień kolor czcionki, ja NIC nie widzę xD
-
-Smoczy zabójca hm...?- Mistrz się zamyślił... Wychowanek smoka...mogący jeść magię i przemieniać ją w swoją siłę...cóż, w walce przeciwko gildii przestępców, Oraction Seis, byłby doprawdy przydatny, ale mała jest szansa, że zgłosi się tutaj jeden z nich. Większość z takich, po tym jak opuścili ich opiekunowie-smoki, znalazło własne gildie magów, bądź pracuje samotnie, mała jest szansa, że jakiś tak po prostu tutaj przyjdzie...mimo, że miał nadzieję na taki obrót wydarzeń, bo tacy zabójcy to wyjątkowo potężni magowie, Diego był przede wszystkim realistą, jego gildia powinna być silna dzięki wszystkim jej członkom, nie jednemu czy dwóm mocnym magom. Chociaż właśnie takie było Oracion Seis... Sześciu potężnych magów, zdolnych niszczyć całe gildie. Ciekawe czy Fairy Tail, Blue Pegasus, Lamia Scale i to całe Cait Shelter, nawet gdyby miały skromną pomoc Białej Gwiazdy, dałoby radę ich pokonać? Cóż....jak to mówią, poczekamy, zobaczymy... -Tak...przydaliby się tacy, ale cóż, nie liczmy na to, że od razu się zgłoszą, co nie?- odparł, gdy wreszcie wyszedł z zamyślenia.
-
Diego siedział wygodnie na krześle, popijając piwo, zupełnie jakby wokół nie było hałaśliwego tłumu. Spokój na jego twarzy znikł, gdy Rinzler podał nazwę mrocznej gildii. -Tak...ale to może być...problematyczne. Najpierw musimy zebrać więcej członków...potem spotkam się z mistrzami sojuszu, i zobaczymy... Wziął kolejny łyk piwa. -Oracion Seis...jest wystarczająco silne, by pokonać całe to...jak powiedziałeś...przymierze. Chociaż, jeśli nie spróbujemy, to może być jeszcze gorzej. Jednak na razie, nie jesteśmy gotowi na takich przeciwników. Jak to mówią...poczekamy, zobaczymy.
-
Well...może bedzie ban za reklame, może nie. http://mlppolska.pl/watek/6259-gildia-mag%C3%B3w-bia%C5%82a-gwiazda-zabawa-w-uniwersum-fairy-tail/page-2 Zainteresujcie się.
-
Z korytarza było słychać krzyki. Niecierpliwe głosy "Gdzie mistrz?! Ile mamy czekać! Gdzie ten staruszek?!' Wreszcie, gdy wszedł do głównej komnaty, i stanął na drugim piętrze spoglądając na tłum...nikt go nie zauważył... Odchrząknął znacząco kilka...naście razy...aż w końcu wrzasnął całym głosem: -CISZA DO CHOLERY! TROCHĘ SZACUNKU DLA MISTRZA! Hałas ustał. Spojrzenia skierowały się na niego. -Dziękuję. Pozwólcie, że się przedstawię. Jestem Diego Rivergo. Mistrz "Białej Gwiazdy". Znów wrzawa "Taki młody?!" "Przecież widziałem go! To był starzec! " "Młody mistrz! Co to za gildia!" Poczekał aż się wykrzyczą, poprawił kapelusz w międzyczasie i w końcu się odezwał. -Dzięki, że zgromadziliście się tutaj tak tłumnie. Witajcie na otwarciu Białej Gwiazdy! Na ścianach bocznych zjechały dwa sztandary z symbolem gildii, a z sufitu spadły piękne, białe iskierki. Pojawiły się okrzyki zachwytu. -Dobrze, przedstawiłem się i powitałem was....teraz, ogłoszę wam magów, którzy się zgłosili do tej pory! Najpierw, magowie klasy S...Mam zaszczyt przedstawić wam mojego przyjaciela...Rinzlera! Chodź tutaj! Zamaskowany mężczyzna, wszedł na drugie piętro pośród braw tłumu. Diego uścisnął mu rękę i znów zwrócił się do tłumu. -Oto i on. Teraz, kolejny zdolny czarodziej! Także mag klasy S, Joseph Mudsand! Znów brawa, Joseph, jak poprzednik wszedł na drugie piętro i podał rękę mistrzowi. -To już wszyscy S-klasowcy, jednak nie zapominajmy o jeszcze jednej wspaniałej czarodziejce! Susanne!- Wskazał na dziewczynę z wilkiem u boku. Znów brawa. -To, niestety na razie wszyscy przyjęci, jednak nie obawiajcie się! Każdy z was tu obecnych może dołączyć, rekrutacja wciąż trwa! A na razie...bawcie się!- Na dźwięk tych słów zaczęłą grać muzyka, a na stołach pojawiło się jedzenie i napoje. Gdy ludzie stracili zainteresowanie mistrzem, ten zwrócił się do mężczyzn stojących obok niego. -Gratuluję wam tytułu Maga Klasy S, panowie. A teraz na co czekacie? Na dół i bawić się z resztą!- rozkazał i zeskoczył na dół.
-
Kirito jako dziewczyna, bo tak było w nowelce (podobno) Asuna na trybunach jako widz, bo tak było w nowelce (podobno) Co do Yui to nie wiem. Ale nie wydaje mi się, żeby ją usunięto.
-
@Ciastek, obawiam się, że to nie przejdzie. Właśnie dlatego ustaliliśmy ograniczenia zaklęć, może ty będziesz uczciwy i ci daruję, ale wtedy będzie "a on może, a ja nie! SHITSTORM!" Przykro mi, to w sumie jedyne co mi się nie podoba w twoim podaniu @Mirmił To zdecydowanie najbardziej....oryginale podanie jakie ujrzałem w życiu, jednak obawiam się, że jestem zmuszony je odrzucić. Mimo że jest bekowe, i to bardzo (szczerze mówiąc to spadłem z krzesła...na klocki lego kuzynki....ała....) to byłoby miło gdybyście wzięli tą zabawę z odrobiną powagi @Red Dwa słowa: KOLOR. CZCIONKI. Czarno na czarnym....wszystko widzę Poza tym podanie jest w porządku