Skocz do zawartości

Spinwide

Brony
  • Zawartość

    368
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    6

Wszystko napisane przez Spinwide

  1. TAK BARDZO WSZYSCY OFFLINE NA GG! Gildia Magów umiera, bo nikt nie pisze! A MEDJA MILCZO!

    1. Pokaż poprzednie komentarze  [9 więcej]
    2. Dead Radio Man

      Dead Radio Man

      Przecież mieliśmy walke z Oracios Seis którą mieliśmy przegrać to nie wiem o co ci chodzi. Przecież napisałem w wątku.

    3. MewTwo

      MewTwo

      No i przede wszystkim. Sam powiedziałeś, że walka z Oracion Seis nie będzie głównym wątkiem dla naszych postaci. Red napisał, że nasze postacie spotkają w lesie swoich wrogów. Miałem pisać pierdyliard postów odnośnie walki z Oracion Seis ? Ale po co ? sorka Red, że posłużę się twoim przykładem, ale ty też obszedłeś walkę. Ja nie widzę sensu w tym, żeby moja postać nadal musiała leżeć tam i dostawać bęcki.

    4. Spinwide

      Spinwide

      Red napisał, że idziemy równo z anime. Czyli: Przegrana walka z OS, szukanie healerki, Nirwana, i wtedy nasz wróg. Jesteśmy dopiero przy pierwzym punkcie, czyli nawalamy się z tą cholerną szóstką a ty pytasz z kim masz walczyć, tak? Genialne. Ale skoro to trudne do pojęcia, i nie potraficie po prostu opisać sytuacji w jakiej jesteście, to powiem krótko: TERAZ TY OPISAĆ KRÓTKO WALKA Z OS, POTEM BIĆ SIE NORMALNIE, DOWIEDZIEĆ SIĘ Z KIM.

      A skoro mógłbyś napisać opis na kartkę A4, to teraz...

  2. TAK BARDZO WSZYSCY OFFLINE NA GG! Gildia Magów umiera, bo nikt nie pisze! A MEDJA MILCZO!

  3. TAK BARDZO WSZYSCY OFFLINE NA GG! Gildia Magów umiera, bo nikt nie pisze! A MEDJA MILCZO!

  4. @up Yep, my z sojuszem. Wy się bijecie pierwszą walką z OS. Tylko Red bardzo chciał mieć swój wątek (zapamiętam to ) no to ma. (Anyway, KAŻDY może mieć swój wątek, tylko wolałbym żeby to ze mną uzgodnić, k?) Btw. Red. GG. TERAZ.
  5. Diego poczuł się bardziej niż zirytowany, gdy połowa obecnych przebiegła koło niego, nie zauważając go. Wyszedł na chwilę by zapalić, a tutaj nagle wszyscy wybiegli jak oszalali wrzeszcząc na siebie. Szczęście, że stąd słyszał planujących magów, stojąc blisko wejścia, inaczej nie miałby pojęcia o zamiarach swoich towarzyszy. W pewnym momencie dostrzegł Meteor Rinzlera. I pomyśleć że zachowując się tak śmiał wkurzać sie o nazwanie go dzieckiem. Obejrzał się w stronę budynku i dostrzegł że pozostało jedynie dwoje magów. Wysoki, łysy Święty Mag Jura, i krępy rudy mężczyzna w białym garniturze- Ichiya. Podszedł do nich poprawiając kapelusz. - Um... już po odprawie? - zapytał. -Najwyraźniej. A ty jesteś? - zapytał z pobłażliwym uśmiechem Jura. -Diego Rivergo. Jestem mistrzem Białej Gwiazdy.- słysząc te słowa, uśmiech na twarzy Jury zastąpiło zaskoczenie. -Mistrzem? Nie spodziewałem się, że przybędziecie tutaj całą gildią, men!- rzekł karzeł, kierując ku Diegowi dziwnie ułożone palce. -Taaak... mogę zapytać gdzie pobiegli? Obawiam się, że pozostawieni Rinzlerowi, prędzej rozwalą cały las, a Oracion Seis i tak nie znajdą. -Ku bazie Oracion Seis. Mamy zamiar... - zaczął Jura. -Zbombardować ją. Słyszałem. - mruknął Diego- Jesteś...Jura, tak? Święty mag? Ponoć potraficie przenosić góry jedną ręką, to prawda? Diego zastanawiał się, czy da się nabrać na tak prostą prowokację, słyszał o Jurze, jest ostatnim ze świętych magów, lecz dobrze byłoby poznać jego charakter. Skromny czy przesadnie pewny siebie? To może być ważne podczas misji. -Miło, że o mnie słyszałeś, Diego, ale to nieprawda, może inni z dziesięciu to potrafią, ale ja jestem zdecydowanie najsłabszy z nich... - odparł olbrzym. Skromny. Zdecydowanie skromny. Interesujące... -A ja słyszałem o tobie, men. Jesteś Diego Rivergo, ponoć całkiem potężny z ciebie mag, men. Powiedzcie mi panowie, skoro ty Juro, jesteś Świętym magiem, a ty mistrzem gildii, to jesteście mniej więcej na poziomie pana Makarova?- spytał Ichiyia z dziwnym wyrazem twarzy. BARDZO dziwnym. -Jak już mówiłem, jestem najsłabszym z dziesięciu- odparł Jura- Nie miałbym najmniejszych szans z panem Makarovem. -Być może jestem, być może nie? Dlaczego pytasz? - odpowiedział wymijająco Diego. Coś nie pasowało w zachowaniu Ichiyi. -Nie trzeba być niemiłym...ale na pewno nie jesteś mocniejszy niż Makarov, a to sprawia, że nie powinniście sprawić mi większego problemu. - odparł mężczyzna, z ponurym uśmiechem na twarzy wyjmując dziwną fiolkę z kieszeni. -Co ty robi...- zaczął Jura, lecz z nieprawdopodobną prędkością, dziwny dym ogarnął zarówno jego jak i Diego, całkowicie odbierając siły obojgu. Diego padł na kolana, czując, że nie może nic zrobić. Ichiya...zdrajcą? Jeśli reszta Blue Pegasus również zdradzi, to sojusz jest w niebezpieczeństwie. -Dlaczego...?- z wysiłkiem rzekł leżacy obok Jura. Wtem, wygląd mężczyzny w garniturze zaczął się zmieniać, i pojawiły się dwie lewitujące niebieski istotki. -PIRI-PIRI!- zawołały, a z budynku powolnym krokiem wyszła ubrana w biel kobieta. Z opisu jaki podawali podczas odprawy, musiała nazywać się Angel. - Myślałam, że jako najsilniejsi magowie w zgromadzeniu, będziecie jakimś wyzwaniem...Ale ani Ichiya, ani wy nie byliście w połowie tak silni jak mi mówiono...- rzekła. -Jak...ty...- wysapał Diego. Czuł jakby życie miało zaraz z niego wylecieć. - Oh, poznałam wszystkie wasze plany, jeszcze gdy Ichiya wyszedł do toalety przed odprawą. Właśnie tam go dopadliśmy, czyż nie, Gemini? -PIRI-PIRI! Więc...teraz Oracion Seis zna ich strategię i zamierzenia...Reszta NAPRAWDĘ jest w niebezpieczeństwie, choć wiadomość że Ichiya nie jest zdrajcą, zdjęła kamień z serca Diegowi. Kobieta minęła leżących, i odeszła w głab lasu, pozostawiąjąc obu na śmierć. Z trudem przeniósł wzrok na Jurę, i ujrzał, że właśnie stracił przytomność. Jemu samemu robiło się ciemno przed oczami, czuł ból i bezsilność w całym ciele i sekundę przed zemdleniem ujrzał mężczyznę w poszarpanym białym garniturze. -Już dobrze panowie, moje lecznicze perfumy postawią was na nogi, men.
  6. Nagle karawana się zatrzymała, a staruszek krzykiem oznajmił, że są na miejscu. Diego wyskoczył z pojazdu po czym spojrzał na ogromny budynek przed nim. Po samych zdobieniach można było poznać, że należał do Blue Pegasus. Drzwi były otwarte na oścież a z wewnątrz słychać było energiczne krzyki. Diego zrobił kilka kroków w stronę wejścia i zatrzymał się spoglądając na swoich towarzyszy. Wychodzili jeszcze z pojazdu. Podszedł jeszcze do kierowcy i rzekł: -Dzięki za podwiezienie staruszku, bez ciebie byśmy tak szybko nie dotarli. -Nie ma za co, zaparkuję karawanę w pobliżu, myśli pan że Blue Pegasus ma tutaj jakąś stajnię?- odparł zwracając Diegowi mapę. -Nie mam zielonego pojęcia. Mogę zapytać... - starzec przerwał mu gestem. -W porzadku poradzę sobie, proszę zając się waszym zadaniem. Diego skinął głową i ustawił się pod drzwiami, obserwując jak podchodzą do niego jego towarzysze. ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ Zaczynamy zabawę więc przedstawię i przypomnę kilka ważnych rzeczy: -Z postaciami może rozmawiać każdy, ale wtedy w poście umieszcza cały dialog pomiędzy swoją postacią i jej rozmówcą. -Przeciwnikami kierować będę ja i Redbalance. -Na odpowiedź podczas walki maksymalnie dzień, potem przeciwnik wyprowadza kolejny ruch i ma przewagę w walce. Plus małe info: Ten weekend będę niestety nieobecny, bo Jarocin Festiwal, itp. Tak więc przez najbliższe trzy dni Red prowadzić temat będzie sam. @Up Mam swoje życie wiesz? Nie zawsze udaje mi się wyrobić ze wszystkim. Poza tym jestem leniwy.
  7. Jak mam rozumieć "liberalnie" Oczywiście że każdy może prowadzić. Wspominałem kiedyś że będzie inaczej? Po prostu do woźnicy nikt sie nie odzywa...siedzi tak samiuteńki, paczy w uszy koni, to zagadać wypadało, w końcu był tak miły i zgodził się nas zawieźć no nie?
  8. Po raz pierwszy od dawna, Diego przebudził się przed czasem. Otworzył oczy i usłyszał wciąż rozgadanych magów, lecz tym razem wyjrzawszy przez okno, ujrzał że są już w lesie. Wychylił się przez nie i zawołał kierowcę: -Staruszku! Już dotarliśmy?- krzyknął. -Prawie, ale to już ten las....- Diego usłyszał szelest mapy- Tak, już niedługo powinniśmy ujrzeć posesję Blue Pegasus, sir. -Dzięki.- rzekł krótko i usiadł z powrotem na fotelu. Spojrzał po twarzach swoich towarzyszy i mruknął: -Przygotujcie się, niedługo poznacie trzy najsilniejsze gildie w kraju...- po czym wrócił do spoglądania za okno.
  9. Spinwide

    Fairy Tail Quiz

    Walczył z Totomaru (ogień) trochę się pobił z Arią (Powietrze) ale rozwaliła go Erza, a potem tłukł się z Gajeelem.
  10. Wszyscy byli rozgadani lub senni, jak zauważył Diego. Podróż dopiero się zaczęłą i potrwa jeszcze dobrych kilka godzin. Wyjrzał przez okno i patrzył jak mijają ulice Magnolii a potem, jak opuszczają mury miasta. Zapoznał kierowcę z mapą, więc nie musiał pilnować trasy, co pozwoliło mu sądzić, iż może pozwolić sobie na drzemkę. ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ Dobra, misję zaczynamy więc trzeba was zapoznać jak będzie to wyglądać. By utrzymać choć trochę fabuły anime i mangi, Biała Gwiazda NIE będzie walczyć z Oracion Seis, lecz z kim innym (niespodzianka ). Przeciwnicy są już obmyśleni i każdy będzie miał swojego, wybranego drogą losowania (poza magami klasy S, bo to by było bez sensu trochu). Żeby nie było, że jednemu userowi każę przegrać, jednemu wygrać, to każdemu randomowo wybiorę przeciwnika (jedni są słabsi jedni silniejsi, więc zależy to czy macie farta czy nie) aby było realistyczniej, bo nie zawsze można sobie wybrać z kim chce się walczyć nie? Mam jeszcze kilka szczegółów do ogarnięcia, ale to niewiele przedłuży przygotowania.
  11. Minął drzewa i las, docierając do odbudowywanego statku. Nie interesowała go na razie budowa, poszedł od razu do swojej kajuty, chcąc zapaść w jak najgłębszy sen. Minął bez słowa kilku marynarzy, który pytali go o coś lub informowali o wydarzeniach, zbywając każdego jednym ruchem ręki. Gdy wreszcie dotarł do swego celu, rzucił miecz na podłogę i padł niczym kłoda na łóżko. Był tak cholernie zmęczony... Zaśnięcie zabrało mu tylko kilka sekund, wreszcie mógł choć chwilę odpocząć.
  12. Zbliżał się żwawym krokiem do wynajętego wcześniej pojazdu. Była to dosyć sporych rozmiarów karawana, a że zapłacił wystarczająco dużo, dostał ją na własność, na czas kilku dni. Stała w pobliżu dworca kolejowego. Miała spore rozmiary, zrobiona z drewna i ciągnięta przez dwa konie kierowane przez siwego staruszka, który wyraźnie się ożywił widząc maga: -Dzień dobry panie Rivergo! Czy już wyruszamy?-zapytał Diego kiwnął głową i obrócił się spoglądając na doganiających go podopiecznych. -Poczekaj chwilę, powinno być około dziewięciu osób. Starzec ukłonił się nieznacznie i wyprostował się na swoim siedzisku, wpatrując się w uszy koni. Diego stanął twarzą do idących za nim magów, wyraźnie podirytowany powolnym tempem. -Dalej!- zawołał- Chyba nie wypada żebyśmy dostali się tam ostatni?!
  13. Wy myślicie, że ten temat jest całym moim życiem? Mam trochę spraw na głowie Dobra, startujemy... ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ Diego widząc, że wszyscy magowie zebrali się już, wstał i stanął przy drzwiach zwracając się do magów: -Dobra dzieci, czas na wycieczkę, słuchajcie nauczyciela i ustawcie się parami. Wychodzimy! Po czym nie czekając na nikogo wyparował z gildii.
  14. Gdy Diego wyszedł z medytacji i jego wizje się zakończyły, dostrzegł, że jest już ranek i kilkoro magów weszło już do gildii, przyglądając mu się z zaciekawieniem, jednak nie pytali co robi. Wstał z podłogi i schował oba miecze do pochew, po czym usiadł przy barze. Gdy wszyscy się zbiorą, od razu wyruszą.
  15. Spinwide

    One Piece quiz

    Bo musiała spłacić Arlonga. :O SPUNZ IZ DA BEZT OTAKU! DOBRA, NIE SPINAJ, ROZWINĘ. Arlong chciał zniszczyć miasto Nami i obiecał je oszczędzić w zamian za miliard Belli czy jakoś tak. ZADOWOLONY?
  16. Spinwide

    One Piece quiz

    Taki blondyn w epickim kapeluszu. Bodajże Sabo. Zabił go jeden z tych Niebieskich Smoków, czy jak im tam było.
  17. Spinwide

    One Piece quiz

    Szczelam, iż to Piraci Spade. Dobrze? ;__;
  18. Spinwide

    One Piece quiz

    Obejrzałem aż 6 odcinków plus dobre 4 razem z tobą, w sumie to nawet nie wiem których. Dam radę odpowiedzieć na jakieś pytanie?
  19. Wybaczcie, że musicie tyle czekać na wielką misję ale miałem wczoraj...."problemy rodzinne" a dzisiaj odsypiałem wczorajszą zarwaną nockę. Zaczynamy zabawę mniej więcej jutro, chyba że pojawią się kolejne nieoczekiwane czynniki, ale w tym przypadku zostaniecie poinformowani ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ Wszyscy opuścili gildię. Diego nareszcie został sam. Wyciągnął swoje miecze i wbił je w podłogę przed sobą po czym usiadł, wpatrując się w ostrza. Oczyścił umysł, całkowicie jednocząc się ze swoją bronią, jak to zwykł robić przed każdą swoją walką. Skupił swoją energię wokół siebie, wciąż patrząc pustym wzrokiem w broń. Z boku można by to uznać za dokładne obserwowanie broni, lecz tak naprawdę Diego pogrążył się w głębokiej medytacji, nie łącząc ze światem zewnętrznym. Widział teraz młodego dzieciaka, machającego w skupieniu mieczem, oraz obserwującego go, siwego starca, podpierającego się na kiju, co jakiś czas karcąc chłopaka krzykiem za błędy. -Szermierz i jego broń są jednością!- zawołał starzec- Twój miecz jest twoją duszą i twym sercem! Tak długo, gdy twe serce wierzy w sprawę o którą walczy, ostrze nigdy nie pęknie! Takie jest prawo miecza, jakie wpoił mi mój mistrz i jakie wpoję teraz tobie dzieciaku! Białowłosy chłopak spojrzał z irytacją na staruszka. -To nie ma sensu, miecz nie pęknie bo wierzę o co walczę? Poza tym, co da mi niezniszczalny miecz, jeśli nie będę umiał się nim posługiwać? Dziadek zdzielił go lekko kijem w łydkę. -Kiedyś zrozumiesz, że to jest twoja najważniejsza lekcja. Nagle wszystko zniknęło, cała wizja zmieniła się w ciemność. Diego momentalnie otworzył oczy. Znów był w gildii i siedział zwrócony twarzą do mieczy wbitych w podłogę. -Więc...- mruknął cicho do siebie- ...tej lekcji będę potrzebował jutro staruszku...?
  20. -Walka bynajmniej nie będzie ostatecznością. - rzekł mistrz do maga wody.- Bądźmy szczerzy, to mroczna gildia i będą dążyć do walki. A wtedy, pamiętajcie by trzymać się drużynowo. Gdy spotkamy się z resztą sojuszu, na pewno wymyślimy jakąś strategię, więc będziemy musieli się jej trzymać, zrozumiano?- powierdzaił zwracając się do reszty gildii.
  21. Diego, poobijany niczym po bitwie, dotarł do gildii, kuśtykając obolałą nogą. Wszyscy byli zebrani. I gapili się na niego ze zmartwieniem. Uśmiechnął się głupio i rzekł: -Miałem mały wypadek w domu, hah!- Prawda była taka, że miał ich serię, ale nie musieli tego wiedzieć. Doprawdy miał dziś pecha. -W porządku, jutro wyruszamy, więc przygotujcie wszystkie niezbędne rzeczy, oraz oszczędzajcie swoją energię, wszyscy będą jej bardzo potrzebować! Jeśli macie jakieś pytania, zgłaszajcie się do mnie!
  22. Sakeee D: Czemu znowu na końcu D: ?
  23. Koło południa Diego obudził się, ku swemu zdziwieniu, nie na swoim łóżku, a pod nim. Praktycznie od razu spojrzał na zegar i widząc że juz południe, podniósł się i postanowił ubrać. Powinien od razu ruszać do gildii, trzeba zebrać ludzi. Misja już jutro... Założył płaszcz i kapelusz, chwycił resztkę zrobionej wczoraj naprędce kolacyjnej kanapki i ruszył ku drzwiom, pożerając posiłek. Po drodze potknął się o leżący na środku pokoju stojak na pancerz, pusty, bo zbroja leżała obok. Tracąc równowagę, chwycił się pobliskiej szafki, przewracając ją razem ze sobą, co rozpoczęło reakcję łańcuchową. Szafa upadła na komodę, komoda na stojak z kolekcją pamiątkowych broni, które rozsypały się po pokoju, a jeden z mieczy, wbił się ostrzem tuż obok jego głowy. Taaaak....powinien iść do gildii, o ile dożyje wyjścia z mieszkania...
  24. Późny Wieczór Diego po powrocie z rozmowy z Makarovem, uznał, że poczuje się lepiej jeśli zignoruje niszczących gildię idiotów i znów zaleje się w trupa. Oczywiście tak też zrobił. Kiedy się obudził, połowy członków gildii nie było, jak również trzech stołów a krzesła były podejrzanie posklejane. Wystarczyło że nie było go... Własciwie to ile spał tym razem? CHOLERA, A JEŚLI ZASPAŁ NA SPOTKANIE Z SOJUSZEM?! Spojrzał na kartkę od Makarova, napisane było, że spotykają się za dwa dni. Tylko...który był DZISIAJ ? Zagadnął o to jednego z magów, i poczuł ogromną ulgę, że przespał ledwie kilka godzin. Już nigdy w życiu nie tknie alkoholu. Heh, kolejna obietnica której nie spełni. Wstał od baru i postanowił rozruszać kości. Trzeba zebrać magów, wyruszają pojutrze więc powinni być gotowi. Napił się wody, po czym wziął sporych rozmiarów papier, przypiął go w możliwie najbardziej widocznym miejscu, na poręczy drugiego piętra i zaczął pisać informacje: ZA DWA DNI ROZPOCZYNAMY MISJĘ,WSZYSCY KTÓRZY ZGŁOSILI SIĘ JAKO OCHOTNICY, MAJĄ BYĆ OBECNI W GILDII Gdy skończył, uznał, że byłoby mu o wiele łatwiej,gdyby najpierw zapisał kartkę a dopiero potem ją przyczepił jednak to było już nieważne. Wychodziło na to, iż jest już późno, bo ostatni magowie, w tym ten który poinformował go o porze dnia, wychodzili już z gildii. Postanowił zrobić podobnie, wyszedł z budynku, zamknął go i ruszył w kierunku swojego domu. ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ Anyway, wy to jesteście. Nie ma mnie jeden dzień, niecały do tego, a wy nawaliliście prawie 40 postów, w których rozwaliliście pół gildii. To zaczyna być cholernie ciekawe
×
×
  • Utwórz nowe...