Skocz do zawartości

Spinwide

Brony
  • Zawartość

    368
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    6

Wszystko napisane przez Spinwide

  1. Spojrzał za wychodząca z jego kajuty Sophie, zastanawiając się, czy to co mówiła jest szczere... Może i przeszła przez podobne a może nawet to samo piekło...Ale to w końcu on uwolnił tego cholernego ducha, skazując na śmierć tak wielu ludzi. Rozmyślania przerwały mu krzyki szamotających się po statku załogantów. Ktoś go wołał. Kapitan chwycił miecz, pistolet i wybiegł z kajuty, sądząc, że spotkało ich jakieś niebezpieczeństwo. Po ledwie paru krokach napotkał przerażoną smoczycę i...pierwszego oficera... -Co..ty....COŚ TY CHOLERY ZE SOBĄ ZROBIŁ!?- wrzasnął chwytając Reda za kołnierz. Znał jego...fascynacje demonami i miał pewność, że zrobił coś z tą cholerną rękawicą. Nie czekając na odpowiedź, odepchnął oficera i spojrzał na wyłaniającego się z wody, ogromnego smoka. -Mam nadzieję, że jesteście teraz z siebie dumni...- warknął spoglądając na oficera i smoczycę. Wyjął miecz z pochwy i wrzasnął tak głośno jak tylko potrafił, przekrzykując krzyki przerażonych piratów. -WSZYSCY DO ARMAT! NA STANOWISKA!!! ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ Masz swojego węża morskiego Elizka dasz mi teraz spokój? Napisałem ci już co sądzę o takim robieniu z siebie Super Hero Red -.- I mówię poważnie, to ostatnie ostrzeżenie. @Down ...kule? =.=
  2. Wysłuchał historii Sophie bez słowa. Jakże dobrze znał tą opowieść! Podczas opowiadania uniósł swą stalową rękę i przez chwile rozmyślał jak ją zdobył, jednak niemal od razu powrócił do słuchania. Gdy zakończyła odparł: -On...nie zostawi cię...nie w ten sposób... Zbyt wiele straci, jeśli pozwoli nam przeżyć... Przez jego myśli przeleciały wspomnienia... Mógł o tym opowiedzieć? O swojej najbardziej skrywanej tajemnicy...? Po niecałej minucie milczenia, zdecydował, że kiedyś musi. -Ja...byłem w podobnej sytuacji, co ty.- zaczął, spuszczając wzrok, ale i tak patrzył teraz nie na podłogę, lecz na swoje najboleśniejsze wspomnienia.- To było dawno temu... Byłem kapitanem niewielkiego statku pirackiego, byliśmy na naszej pierwszej wyprawie po skarby... Odwiedziliśmy małą wysepkę na której rzekomo ukryto wielki skarb...uznaliśmy, że to będzie łatwa robota, a zapewni niewypowiedziane bogactwo. Wszyscy bardzo chętnie ruszyliśmy po nagrodę, lecz jakże się zdziwiliśmy, gdy znaleźliśmy jedynie stosy trupów wokół wbitego w skałę jaskini miecza, oraz parę zwiniętych zwojów zapisanych w dziwnym języku- spoglądnął na papiery leżące na stole- Mimo wszystko zabraliśmy miecz, bo mimo wszystko, tak zrobione ostrze mogło być bardzo przydatne w walce. Jako kapitan ja zabrałem ostrze i papiery. Myślałem, że wśród nich znajdę mapę do prawdziwego skarbu... I znalazłem...-zamilkł na chwilę, po czym kontynuował- Po długiej podróży znaleźliśmy kolejną wyspę...Tym razem większą, lecz także opuszczoną... Poza dziwnym Zigguratem z ołtarzem pośrodku. Nie wiem w jaki sposób, ale podświadomie wiedziałem, że jeśli położę na nim miecz, to stanie się coś ciekawego...stało się- zaśmiał się ironicznie, bez cienia wesołości- Miecz ożył...opętał mnie, kazał mi spełniać swoją wolę.Wyrżnąłem całą swoją załogę będąca na lądzie, a gdy odzyskałem zmysły, zobaczyłem ze zgrozą jak ich mieszająca się krew tworzy potwora...Algarda...prawdziwego pana miecza. Wtedy po raz pierwszy zobaczyłem jego uśmiech...- kapitan wzdrygnął się nieświadomie-...i straciłem świadomość na wiele tygodni... Gdy tym razem odzyskałem zmysły, byłem pośrodku morza, z nowym statkiem, z nową załogą... Ale z tą samą krwią na rękach. Nie byłem pewien dlaczego, ale wciąż miałem zwoje znalezione przy mieczu...Poświęciłem tygodnie na tłumaczenie ich, a gdy zasypiałem, Algard znów mnie opętywał, bawiąc się moim gniewem, bólem i żądzą zemsty...W końcu w jednym ze snów pojawił się z mieczem...Z Rothrillem, ostrzem którym ZNÓW KAZAŁ MI WYRŻNĄĆ CAŁĄ ZAŁOGĘ!- nieświadomie podniósł głos-...po czym podpaliłem statek i zobaczyłem go, znów w tej samej postaci, co pierwszym razem. Uznał jednak, że znudziłem mu się jako zabawka i tym razem spróbował mnie zabić. Nie wiem jak, ale odebrał mi miecz, a ja mogąc bronić się tylko stalą martwych załogantów walczyłem jakbym miał papier zamiast mieczy. Rothrill przecinał każde ostrze jak masło...podobnie jak kość mojej ręki...-znów zamilkł, przypominając sobie ból tamtej chwili, po czym zamierzał dokończyć opowieść-Sam chciałbym wiedzieć jak to zrobiłem, ale udało mi się przebić jego serce, kawałkiem złamanego miecza. Myślałem, że to koniec... uciekłem ze statku... traf chciał, że tego dnia przepływał w pobliżu statek handlowy... nie wiedzieli, że jestem piratem, uznali, że napadnięto nas a jako, że tylko ja przeżyłem, opatrzyli mnie i pomogli. Cały ten czas myślałem, że jestem wolny. Aż do momentu, gdy zobaczyłem go na łodzi. Możesz myśleć, że jest wrogiem którego możesz pokonać dobrą wolą i magią przyjaźni, ale Algard to potwór który może zostać zraniony mieczem. Nienawiścią, która tak mu smakuje.... - zakończył wreszcie długą opowieść, czekając aż zostanie oceniony... może dlatego nikomu o tym nie powiedział? Bał się, że uznają go za mordercę? Teraz jednak nie obchodziło go to... Algard stał się wobec niego ostrożny...nie chciał już bawić się nim, tylko go zabić. Prawdopodobnie jako zemstę, lub po prostu dokończyć co zaczął... ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~` TEXTWALL BIATCH! Nareszcie utworzyłem historię postaci! ! xDDD
  3. Spin był coraz bardziej zdziwiony. Nie dość, że wyszła z walki z Algardem bez żadnego większego zranienia, to jeszcze mimo przestrzelonej nogi przyszła tutaj żeby...podziękować? Pierwszy raz się to zdarzyło, że Kapitan nie wiedział co ma odpowiedzieć. Nieświadomie spojrzał na nią pełnym zadziwienia wzrokiem po czym odparł: -Ja...to...to nic. Ja nawet nie wiem...czy potrafiłbym... Ale to nieważne... Powiedz mi, w jaki sposób stałaś się niewolnicą Algarda?
  4. Kapitan usłyszał pukanie do drzwi. Wstał i podszedł do drzwi...kto tym razem go nęka? Otworzywszy drzwi mocno się zdziwił widząc Sophie. Trzymała przed sobą pistolet. Za lufę. Spojrzał za nią, na gapiących się załogantów, po czym otworzył szerzej drzwi mówiąc: -Wejdź...- gdy go minęła, zwrócił się do reszty załogi- Nie ma czego oglądać! Do roboty leniwe szczury morskie! Bo każę was wychłostać! Gdy tłum stracił nagle zainteresowanie, wrócił do kajuty i zamknął drzwi. Spojrzał na dziewczynę pytająco. -O co chodzi?- zapytał.
  5. Spinwide

    Bakugan

    Pierwszy był jeszcze jako taki, ale kolejne są robione na siłę (Ultra mega super wielkie roboty? poważnie?) Jako, że bajka się wielu spodobała i przyniosła zyski, to teraz autorzy robią kolejne sezony, nieważne jak bardzo są zwykłym przeciąganiem serialu. Boją się zabić swoje źródło dochodu
  6. Na sekundę przed tym jak miał pociągnąć za spust usłyszał krzyk Sophie. Przestała miotać się z bólu, czyżby udało jej się...? Naprawdę...? Walczyła z Algardem w jego świecie....i wróciła bez niemal żadnych obrażeń...? Spojrzał na nią, na jej przerażony wyraz twarzy, ale tym razem nie bała się demona... Zdał sobie sprawę, że wciąż do niej celuje! Odrzucił broń jak kawałek gorącego metalu i opuścił ręce wciąż niepewien co się właśnie wydarzyło... Spojrzał jeszcze raz na Sophie, nie zdając sobie sprawy jak pusty i zaszokowany jest jego wzrok... Nie musi jej zabić...na wszystko co święte nie musi tego robić... Przejechał dłonią po twarzy i wciąż milcząc obrócił się i ruszył do wyjścia, lecz tuż przy drzwiach, obrócił twarz w jej stronę i powiedział cicho: -Dobra robota Sophie... Po czym wyszedł, by raz jeszcze przemyśleć te dziwne wydarzenia.
  7. Wiedział, że nie może nic zrobić, nieważne jakkolwiekby nie chciał, nie może nic zrobić. Spojrzał bezradnie na wijącą się Sophie, widząc, że wciąż walczy z wyniszczającym wpływem Algarda. Podobnie jak on kiedyś walczył. Kucnął koło Reda, wpatrując się w załogantkę. -Głupcze...tylko go wzmocniłeś...Algard...on nie jest prawdziwym demonem...- wymamrotał nie odrywając wzroku od Sophie-...Nawet gdyby próbował sam Papież, egzorcyzmy na niego nie podziałają... Spinowi została ostatnia możliwość. Ostatnia szansa, żeby ta dziewczyna w jakiś sposób przeżyła. Złapał Sophie za głowę, wymuszając by spojrzała mu w oczy, po czym powiedział: -Sophie! Wiem, że mnie słyszysz! Została ci ostatnia szansa, by go pokonać, lub ostatecznie oddać mu swoje ciało i umysł!- przerwał gdy delikatnie zaczęła się wyrywać, po czym uspokoił ją i kontynuował: - Wiem, że to bardzo trudne, ale wykonalne! Musisz to zrobić!-znów zaczęła się wyrywać- SOPHIE!- krzyknął, a dziewczyna zamilkła- Jeśli go nie pokonasz, będę musiał cię zastrzelić!- powiedział stanowczo po czym wypuścił ją i obserwował jej reakcję, kładąc dłoń na kolbie pistoletu. Sophie była silna, widział to, ale nie był pewien, czy on sam da radę pozbawić ją życia, jeśli ten ostatni, desperacki krok się nie powiedzie... Gdy sam był w podobnym położeniu, stracił rękę i oko...Wciąż pamiętał ból z tamtego czasu. Pozostało mu tylko czekać...
  8. Dante twego zdania nie podzieli raczej Nie sądzę, żeby podobało mu się bycie wyrzutkiem po obu stronach. Samo opętanie jest tematem...ciekawym...bo słyszałem o przypadkach opętania przez anioła () co też nie zawsze kończyło się "i żyli długo i szczęśliwie" dla opętanego.
  9. Spinwide

    Personifikacja Śmierci

    (Srry ale nie przeczytałem wszystkich postów, nie hejcić) Śmierć jako wróg? Nie możemy tego powiedzieć, bo jest to coś w rodzaju pracownika matki natury. Sama jej postać jako szkieletu z kosą jest utworzona jako coś mającego przerazić, coś co ma nas przygotować na to, że po drugiej stronie niekoniecznie będzie dobrze. Kosa zaś? Czy Ponury Żniwiarz naprawdę zbiera żniwo dusz czy też jest tylko przewoźnikiem między naszym światem a tym innym? Tak naprawdę nie można nazwać śmiercią wrogiem jako takim, ale nie można jej też nazwać przyjacielem. Jest tak mocno neutralna, że wykonuje tylko powierzone zadanie, bez żadnych emocji, bo w końcu czego spodziewać się po wysłanniku wieszczącym nieuniknione? Życie i Śmierć jest częścią naszej natury, więc skąd możemy wiedzieć, czy to nie to samo? Życie a Śmierć mogą być dwoma nazwami jednego kwiatu, a jak mówi powiedzenie : "Czy róża pod inną nazwą pachnie inaczej?" Śmierć sama w sobie nie przeraża ludzi, tylko ta niewiedza gdzie ich prowadzi, bo człowiek niczego nie boi się bardziej niż tego, czego nie potrafi zrozumieć, a śmierć jest właśnie taką rzeczą.
  10. OMG Event.... Dobra, raz jeszcze mówię, że trzeba mi pomocy, więc chętni zgłaszać się na PW (znowu ) A w międzyczasie Kapitan nawet nie spojrzał na Ihnesa który wparował do jego kajuty, po czym wstał i minąwszy go odparł ponuro: -Nie wiem jak byś sie nie starał, obawiam się, że nie możesz mi pomóc. Po czym zostawił zatroskanego sternika za sobą i poszedł powoli do pokoju gdzie zamknięto Sophie. Czas to wszystko wyjaśnić raz na zawsze... Tuż przed drzwiamy usłyszał niewyraźny krzyk pierwszego oficera: -Pisenis demonis...! Nie pewien co oznaczają te słowa wparował do pokoju z wyciągniętą bronią. Ze zdziwieniem ujrzał niemal połowę załogi w tym swoją adiutantkę. Zauważył w rękach oficera błyszczącą czarę podobnie jak twarz Sophie umazaną od krwi. Załogantka była rozwiązana a w jej oczach widział podobny ogień jak wtedy gdy uciekała przed nim. Zawiedziony spojrzał na pierwszego oficera opuszczając broń i powiedział cicho: -Coś ty zrobił głupcze...
  11. Dear God.... Najpierw syreny i czarodziejki... Potem smoki... Potem magiczna mgła i demony... Następnie wilk gadający do kryształu... A teraz egzorcyzmy Pirata będącego byłym kapelanem? .... :ming: Ciekawy jestem czy jeszcze mam szanse ogarnąć ten temat ...? ...NIE OGŁUPIAŁEM SOLI! @Down TAAAAAk....kop leżącego...nie powstrzymuj się...
  12. Zatrzasnął za sobą drzwi od kajuty i oparł się o nie. Przetarł ręką oczy po czym osunął się na ziemię i usiadł pod drzwiami. Przez tego cholernego demona znów musiał ranić niewinnych. Dawno temu poprzysiągł sobie, że to zakończy...i dopóki nie zobaczył łódki myślał, że mu się udało. Wyciągnął Rothrilla z pochwy i uniósł ostrzem w górę, przyglądając mu się i kontemplując jego budowę....Zdobiona, złota rękojeść z błyszącymi kamieniami szlachetnymi, ostrze mające po obu bokach po trzy kły a tuż nad rękojeścią, klinga była specjalnie węższa. Sama klinga, wykuta ze srebra, pokryta świecącymi dziwnymi znakami, wyglądała pięknie lecz czuć było od niej złowrogą aurę. Sam miecz nie był zły, a dopasowany do charakteru właściciela... Gdy Algard chciał krwi, Rothrill chciał krwi. Gdy Algard był głodny, Rothrill był głodny. A teraz, Spin musiał walczyć z chęcią przebicia sobie serca za pomocą ostrza. Miecz był bardzo głodny.
  13. Wreszcie ją dopadł, znów przystawił jej pistolet do głowy mówiąc przez zaciśnięte zęby: -Miałaś swoją szansę...- położył palec na spuście i usłszał w swoim umyśle głos -Taaaak!!! Zrób to! Przelej jej krew! Oddaj się całkowicie swemu gniewowi! Ręka ciągle mu się trzęsła. Sophie nagle się obróciła i ujrzał jej przerażony wzrok. Nie chciał tego zrobić ale wiedział, że nawet jeśli nie będzie chciała, znów ucieknie. Opuścił broń, zaciśnął mocniej zęby i odwrócił wzrok przestrzeliwując jej kolano. Po czym ze wszystkich sił starając się zignorować jej pełne bólu jęki zwrócił się do biegnących majtków mówiąc ponuro : -Związać ją. Jeśli ucieknie, wszyscy zostaniecie ukarani. Znów usłyszał wrzask w swoim umyśle: -NIE! ZABIJ JĄ! SKOSZTUJ JEJ KRWI! PŁAW SIĘ W JEJ AGONII! Całkowicie zignorował kolejne podszepty demona po czym wrócił do kajuty.
  14. Kapitan zawarczał groźnie na oficera po czym rzucił się za Sophie. Biegł omijając jednego majtka za drugim, minął niosącego wiadro pirata popychając go w tył przez co zawartość wiaderka wylała się na niosącego. Spin się tym nie przejął, zaślepiony gniewem widział tylko dziewięcioramienną gwiazdę, daleko przed sobą, uciekającą przed nim. Podniósł pistolet w biegu, wycelował i wystrzelił. Nie był pewien czy trafił, ale mimo to biegł dalej ładując kolejną kulę. Na jego drodze pojawił się kolejny majtek, niepewien jak zareagować na szarżującego kapitana, w ostatniej chwili potknął się podczas cofania i padł plackiem. Spin z rozpędu przeskoczył nad nim jednym, długim susem, potykając się podczas lądowania. Ledwo udało mu się odzyskać równowagę i pobiegł dalej, znów celując z broni.
  15. Kapitan odepchnął pierwszego oficera, po czym krzyknął na niego: -Panuje nad sobą czy nie panuje, wysłano ją tu by doprowadziła to naszego upadku! Widząc ciągły sprzeciw oficera ciągnął - Poza tym, TO JA tu jestem kapitanem i TO JA zdecyduję czy ją zabić czy oszczędzić jasne!?
  16. Kapitan z trzaskiem drzwi wparował do kajuty i niemal od razu wycelował z pistoletu prosto w twarz zaskoczonej Sophie. Trzymała w rękach Rothrilla. Wygląda na to, że Spin nie mylił się ani trochę. Chciała tego czy nie, została tu wysłana przez Algarda! -Odłóż miecz. JUŻ!- zobaczył jak odrzuciła broń na podłogę, po czym nie opuszczając pistoletu podniósł ostrze i wsunął je do pochwy. Zbliżył się do Sophie przystawiając jej pistolet do czoła i powiedział: - Podaj mi CHOĆ JEDEN POWÓD, żebym nie rozwalił ci łba!
  17. @UP FOCH AGAIN LOL. Przecież wszyscy jak nie wiedzą co robić to piszą do mnie -.- Kapitan wracał właśnie do kajuty gdy nagle natknęła go myśl...DZIEWIĘCIORAMIENNA GWIAZDA! Ten cholerny demon miał taką wytatuowaną na skroni! -Wiedziałem...- mruknął sam do siebie- ona jest po jego stronie... Zmienił kierunek, zamierzając odnaleźć Sophie i przepytać ją o wszystko gdy nagle jeden z majtków powstrzymał go mówiąc: - Kapitanie! Właśnie nakryłem jak ta nowa Sophie była w pańskiej kajucie i grzebała po szafkach! -Gdzie jest?- odparł kapitan zachowując zimną krew. - Zamknąłem ją w pańskiej kajucie sir! Kapitan szeroko otworzył oczy ze zdziwienia...sięgnął do pasa i zauważył, że zostawił miecz w kajucie... czyżby staruszek Algard wysłał szpiega po swoje potężne, przeklęte ostrze? - Ty cholerny...głupcze!- zawołał po czym odsunął pirata na bok i pobiegł w stronę swojej kajuty.
  18. ...Wait....co? Opętane są trzy osoby: -Sophie -Kapitan -Pierwszy oficer (przez demona z rękawicy, nie przez kolesia ze statku, to dwa nie powiązane ze sobą wątki lol)
  19. Ciekawe, Esth... właśnie miałem to zrobić -.-.... usuwać to bo ze statku wykopię
  20. Koszmary huh? Dobra, moja kolej Kapitan położył się na swoim łóżku. Było twarde i nie było niczym poza starym materacem i wymiętą poduszką ale było przynajmniej dość wygodne. Rozmyślał chwilę nad tym wszystkim. Tatuaż Sophie i ten demoniczny drań...po dłuższym momencie uznał, że nawet jeśli wiedział co czeka go we śnie, nikomu na Pijanym Pegazie to nie wyjdzie na dobre, jeśli kapitan spędzi 4 dzień i noc bez snu, więc zamknął oczy i parę minut później usnął. ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ Otworzył oczy i zauważył, że znów jest na tym cholernym statku...cholernym, płonącym statku. Dym zasłaniał powietrze, a maszt stał w ogniu, jednak płomienie nie zbliżały się na krok do Spina. -Nareszcie zasnąłeś Spinny!- usłyszał głos za plecami. Odruchowo sięgnął po miecz, lecz zauważył, że nie ma go. Obrócił się powoli, do swego rozmówcy i ze zgrozą ujrzał Rothrilla w jego rękach. -Tego szukasz? -zamachał mieczem przed twarzą kapitana- Zapominasz, że ja doskonale pamiętam co należy do mnie!-krzyknął i ostrze rozpłynęło się we mgle a płomienie statku nagle zaszalały, lecz po chwili uspokoiły się. -Dawno z tobą skończyłem. - odparł ze spokojem kapitan- Nasze rachunki są już nieważne. Czego chcesz ode mnie i moich ludzi? -Nie ważne?- odpowiedział z szerokim uśmiechem rozmówca- Tak długo jak krew krąży w twoich żyłach, tak długo nasze rachunki nie są nieważne! Czyżbyś zapomniał, co zrobiłem z twoimi ludźmi? Czy to nie ja odebrałem ci rękę i oko?! Nie mów mi, że wyrzekłeś się tego gniewu i nienawiści, która dostarczała mi takiej zabawy! Nagle kapitan poczuł jak jego proteza staje się coraz cięższa aż nagle bez żadnego powodu rozpływa się i łączy z mgłą, a płomienie tańczące wokół, przybierają znajomych kształtów. Ujrzał w nich twarze i sylwetki dawnych przyjaciół i towarzyszy, a w ich oczach był niewypowiedziany ból. Nagle wszystkie zjawy zaczęły jęczeć i krzyczeć o pomoc lub zemstę. Ale Spin nie da się już na to nabrać...nie znowu... -Czyżbyś był aż tak żałosny- odparł po chwili kapitan - że próbujesz korzystać z tych samych sztuczek, które już raz zawiodły?- stłumił w sobie ukazanie radości gdy uśmiech znikł z twarzy potwora- Powiedziałeś 3 tygodnie...Wiedz, że nieważne czego chcesz, będę gotowy i zakończę to. Tym razem na dobre!- przy ostatnim zdaniu podniósł głos i spojrzał w potwora w taki sposób, że ten nieświadomie aż cofnął się o krok.Lecz po chwili zbliżył się i znów uśmiechnął mówiąc: -A więc jednak zostało w tobie jeszcze trochę ognia, co?- zaśmiał się po tych słowach i zaczął powoli rozpływać się w powietrzu lecz wciąż mówił: - Nieważne jak będziesz gotowy, nieważne jak wielu nie masz teraz towarzyszy, za trzy tygodnie czeka cię śmierć, którą powinienem zapewnić ci lata temu!- aż wreszcie zniknął, lecz jego przerażający śmiech było słychać jeszcze długo. W chwili gdy ucichł, podłogę statku zaczęła pochłaniać ciemność, płomienie i twarze zgasły i zniknęły a mgła zaczęła wirować i zbliżać się do kapitana zmieniając kolor na czarny i zasłaniając mu cały widok, aż wreszcie, gdy otoczyła Spina całkowicie, ten zdał sobie sprawę, że sen się zakończył i znów jest w swoim łóżku. Otworzył oczy i mruknął spoglądając na swoją protezę: -Zobaczymy kogo tym razem spotka śmierć... @Edit: Nie ty pierwszy Red
  21. Spinwide

    WakFu

    @UP i teraz widzisz mój problem: KAŻDY (poza wyjątkami-nielicznymi) w moim otoczeniu uważa, że rysowane= bajka. Co z tego, że na danym anime jest znaczek +18, krew się leje litrami i pojawiają się wątki erotyczne (w niektórych przypadkach które pokazałem aby dobitnie ukazać ŻE TO NIE BAJKI) to wciąż są BAJKI -.-
  22. ...KEJOS KEJOS EVERYWHERE... ...."miejsce przy stole Boga"...ok...pozdrów Dżisasa...a teraz na poważnie: Wszyscy opętani, sami nie wiecie kto kogo pokonał, więc od razu mówię: jeśli zamierzacie napisać post typu "Bohater X pokonał bohatera Y i dostał demoniczny pancerz i miejsce przy stole Boga" (srry ale nie mogę z tego ) to proponuję najpierw uzgodnić to ze mną, bo potem wychodzą takie pierdoły, że trzeba wszystko prostować @UP Aleś się pracowita ostatnio zrobiła
  23. Animal- No to teraz wiesz co miałem na ostatnim evencie ;__ ; Poważnie, zakończył się limit opętanych złem wystarczy już, bo potem będziemy mieć armię zombie
  24. Spinwide

    WakFu

    Kij z piractwem tylko serial obejrzeć chcą czyż nie? Mnie się osobiście spodobał chociaż humor najwyraźniej skierowany dla dzieci z podstawówki zdecydowanie mnie od siebie odepchnął D: Tak czy inaczej, oba sezony miały sporo perełek choćby dwie moje ulubione postacie: -Nox- niesamowicie wyrazista postać, zdecydowanie szalony (oglądałem kiedyś na YT filmik o tym jak i czemu oszalał ale był po francusku i nic nie zrozumiałem ) za co go lubię -...Gościu w masce z drugiego sezonu z gadającym kotem- Typowy łotrzyk, z uśmieszkiem rabusia, próbujący grać Robin Hooda (oczywiście w jego wersji biednym był on).Nie mam pojęcia jak się nazywał (zapomniałęm), serial przestałem oglądać po tym jak Yugo (tak mu było?) uciekł ze świata demonów po walce na tej całej arenie i dalej w sumie nie wiem czemu nie oglądałem, przez co nie wiem co ostatecznie stało się z łotrzykiem
  25. Spinwide

    Lista forumowych otaku

    Boli mnie, że nie zauważyłem listy ;__ ; Zgłaszam się
×
×
  • Utwórz nowe...