Z jej rodzicami nie gadałem bo nie było takiej potrzeby - aż do tych zachowań z wymiany. Spotykaliśmy się tylko na zajęciach plastycznych, gdzie nie była aż tak dziwna. Będę musiał to przemyśleć.
Co do drugiej historii to jest ona też powiązana z kółkiem plastycznym - poznałem tam fajnych ludzi, niestety odeszli z zajęć na rzecz liceum plastycznego w innym mieście. W zeszłym roku wznowiłem z nimi kontakt. Wszystko było fajnie aż do czasu kiedy zaprosili mnie na nockę do liceum. I tam miałem dość trudny wybór - albo integracja albo opowieści mojej koleżanki, artystki. Wybrałem integracje (i poznałem bardzo fajną przyjaciółkę i jej koleżanki), gdyż sądziłem, że historii od mojej byłej przyjaciółki poznam innym razem. I tu zaczął się konflikt. Zaczęliśmy się kłócić o temat który poruszyłem w Off topie, czyli twórczość własna, a fanart. Okazało się, że ich rozmowy (2 koleżanki i kolega) opierają się tylko i wyłącznie na ich twórczości + jakiś procent to głupoty z Youtube'a. Najgorsze jest to, że dla jednej z koleżanek rozmowa typu "Co ostatnio się wydarzyło..., Co sądzisz o..." według niej jest zbędna. I tu zaczęła się kłótnia związana z ograniczeniem. Sądzą że ich własna twórczość ich rozwija, ale ja się z tym nie zgodzę. Za to że wolałem się integrować oni nie chcieli więcej mi nic pokazać. Uważali, ze będę dobrym członkiem ich grupy - już mają teoretycznie wszystko zaplanowane. Tylko po ostatniej rozmowie powiedzieli, że w przyszłości szukają "potencjalnych" artystów do swojej grupy. Mi się ten wydźwięk osobiście nie spodobał. Ja rozumiem że chcą mieć wszystko gotowe, tylko że to stało się ich mottem - w swoim czasie, nie pokażemy tego ponieważ nie jest to dokończone (a koleżanka ma już za sobą już kilkanaście napisanych rozdziałów i fanficów - zaledwie kilka osób zobaczyło jej styl). Jak prosiłem ich o bycie po prostu znajomym to powiedzieli, że nie jest im to potrzebne. Oraz że znajdą odpowiednie osoby w późniejszym czasie. Zachęcanie do gier....nie mają czasu.....zachęcanie do oglądania filmów.....nie mają czasu......mi po prostu ręce opadały i robiło mi się ich żal. Pomoc? Jej nie potrzebują, a tym bardziej mnie.
Oni mieli (zwłaszcza jedna koleżanka) bardzo trudne dzieciństwo. Byli często wystawiani do wiatru lub byli zdradzani. Ja ich pocieszałem i było mi przykro jak mi o tym opowiadali. Tylko że teraz zrobili podobną rzecz mnie. I niestety tego nie widzą .
Tyle z moich historii - ostatnią mogłem bardziej rozbudować, ale jest zbyt dużo do opowiadania. Trochę mi ciężko jak teraz to pisałem.