Skocz do zawartości

Clouds Slasher

Brony
  • Zawartość

    152
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Clouds Slasher

  1. Praca w toku, świąteczny rozdział, więc czekam na wenę ;P Brak czasu, brak weny, brak.. brak. Wielu ludzi pewnie zapomniało już o fiku, ale zapewniam, niedługo ruszam dalej!
  2. Imię: Cherryblossom Wiek: 21 lat Rasa: Jednorożec Płeć: Klacz Wygląd: W załączniku. Historia: Cherryblossom urodziła się na wyspach, daleko na wschodzie Equestrii, w miasteczku Tailto. Wychowana w kulturze wschodniej klacz, marzyła o podróżach, od kiedy tylko pamiętała. Oczywiście grzecznie chodziła do szkoły, udzielała się w życiu społecznym i rodzinnym, ale kiedy tylko mogła uciekała nad morze, podziwiać rozległą wodę. Zastanawiała się jak to jest tam, na drugim brzegu. Gdy skończyła dwanaście lat, odkryto u niej talent do szermierki. Wobec tego, sama zachęcona sukcesami zaczęła walczyć z innymi aby pokazać że jest najlepsza. Jej technika walki dwoma mieczami była nie do pokonania przez większość kucy. Wielu zadawało sobie pytanie "Skoro jest w tym taka dobra, to czemu nie ma znaczka z kataną?". Ostatecznie, w wieku szesnastu lat, przegrała w głupi sposób pojedynek podczas zawodów na najlepszego szermierza wschodnich wysp. Podczas turnieju dostrzegł ją mistrz Zephir Blade, i zaproponował szkolenie w swojej Świątyni Siedmiu Ostrzy w Górach Shikaiden. To właśnie podczas tego szkolenia zdobyła swój znaczek, tworząc własny sposób walki mieczami. Mordercze sposoby trenowania umysłu i ciała, wzmocniły klacz i w końcu, po pięciu latach szkolenia, udało jej się wygrać zawody, jednocześnie spełniając częściowo swoje marzenie. Jednak jednoróżka nigdy nie zapomniała o drugim brzegu morza. A co jeśli tam również byli szermierze? Ona chce być najlepsza! Ta więc gdy tylko zdobyła tytuł mistrza wysp, weszła na pierwszy statek który się nadarzył, by odkryć nowy świat. Nie przewidziała jednego - choroby lokomocyjnej. Gdy ostatecznie udało jej się wytaszczyć na brzeg, popełniła kolejny błąd, wsiadając do byle jakiego pociągu. Sama nie zauważyła nawet kiedy pojawiła się w Ponyville. Zakupiła w sklepach odpowiednią ilość prowiantu na drogę i innych potrzebnych jej w podróży rzeczy, gdy nagle zainteresowała ją wrzawa w centralnym budynku miasta. Weszła do środka, a tam pomarańczowa klacz opowiadała coś o jakiejś podróży.. To mogło być to! Podróż z kompanią i odnalezienie godnego przeciwnika! Od razu podeszła i wypełniła ankietę. Cechy Charakteru: Miła, koleżeńska, uprzejma, lojana.. kurcze, zobaczymy w trakcie! Postaci nie da się od tak opisać, bo to zawsze wychodzi "w praniu". Umiejętności: Cherry umie szyć, prać, gotować może już nie za bardzo, ale nadaje się do wszystkich robót domowych.. ah, no i umie walczyć katanami. Dwoma. Chce być najlepsza i taki poziom też sobą reprezentuje. Proszę sie wobec tego nie dziwić odbitej mieczem strzały, czy szybkiego wyciągania katan. Magia i siła uzupełniają się doskonale. Wyposażenie: Dwie katany, jedna czerwona, druga niebieska, torba z prowiantem, koc do okrycia i mata do spania.
  3. Kocham patrzeć jak faceci oglądający różowe koniki kłucą się o to kto jest bardziej dojrzały. Kocham was głupiutkie gimbusy :* pogódźcie się z tym że gimbaza was nie ominie. Wszyscy przez to przechodzili.

    1. Pokaż poprzednie komentarze  [2 więcej]
    2. Clouds Slasher

      Clouds Slasher

      Serio? Kto w ogóle interesuje się statusami? To jak napiszę że mam na składzie cycki znajomej za darmo to też się rzucicie?

      I do sedna. Uważacie się za dojrzałych tak? Uważacie że picie alkoholu i palenie tytoniu, ba! Nawet ćpanie jest niedojrzałe tak? A co do jasnej cholery może być dojrzałego w... czternastolatkach? Macie już wąsy? Nie udawajcie dorosłych, bo nie tyle nimi nie jesteście, co staracie się nimi nie być oglądając bajkę dla dziewczynek. 20 powiadomień? Mam to gdzieś, b...

    3. Fisk Adored

      Fisk Adored

      Chciałbym zauważyć, że sam ledwie osiągnąłeś osiemnastkę, a już naśmiewasz się z młodszych od siebie. Nie pochwalam Cloud. Powinieneś im dawać przykład zamiast wypominać im niedojrzałość. A statusami niby nikt się nie interesuje, ale jednak otrzymałeś odpowiedź :)

  4. Clouds podszedł do klaczy i położył swoje kopyto na jej kopycie. -Po pierwsze nie drap. Sama wiesz że tylko podrażnisz ranę. A po drugie, jeśli chcesz, możesz nic nie robić, jedynie leczyć mi jutro odciski na kopytach. Następnie uśmiechnął się ciepło i zabrawszy piłę ręczną i położywszy pień na dwóch drewnianych kozłach, zaczął ciąć go wzdłuż. Praca była ciężka a ogier mógł poprosić o pomoc, ale nie chciał zaganiać klaczy do pracy. "Zresztą, w moim dawnym ciele, nawet bym się do niej nie odezwał" pomyślał.
  5. Kątem oka kuc zauważył walący się na ziemię kolejny pień. -Och! Wybacz ale muszę wracać do pracy. Miło się z tobą rozmawia, bo wydajesz się dużo spokojniejsza od tych wszystkich psycholi tutaj, a jeśli chodzi o krzyki.. cóż, to ciało tego idioty Darknessa, i chyba przejmuję jego charakterek. Wydaje mi się że przyjacielskie nastawienie mojego ciała ma również wpływ na Darknessa.. zresztą nie znam się na psychologii, ale wariuję w tym ciele i mam go serdecznie dosyć. Jeśli będziesz miała ochotę pogadać, to podejdź do mnie i tyle. Nastepnie zaczął ciągnąć, nieświadomą niczego Herb do pnia, zabierając po drodze narzedzia. -Tym razem nie będę kroił desek sam! -zawołał z uśmiechem na pysku.
  6. -Ou.. Wybacz na chwilę, dziwna nowa klaczo. Ogier odwrócił się do zbliżającej się Herb. Podszedł uścisnął ją krótko, any nie wyglądało to zbyt dziwnie i rzekł. -Dobrze że wróciłaś. Skończyły mi się leki przeciwbólowe.. I. pusto tu by było bez ciebię. Ogier uśmiechnął się szeroko pyskiem który nigdy wcześniej aż tak się nie uśmiechał i złapał się z bólu za policzki. -Cholera.. co to jest? Rozmasował policzki i spojrzał na Herb. -W sumie, zanim zaczęła się ta cała jatka z tobą w roli głównej, pokroiłem sporo desek, więc na razie ekipa od sklejania ma dużo roboty. Naszym zadaniem jest krojenie ściętych przez Darknessa pni na deski, ale póki co ja mam przerwę i rozmawiam z tą przemiłą klaczą. Przyłączysz się do nas? Następnie usiadł obok nowego kucyka i spróbował dyskretnie spojrzeć w jej notatki... Już, już coś miał. zobaczyć.. pisało w nich... //Teraz proszę napisać co tam jest napisane, albo zamknąć bezczelnie zeszycik.przed nosem
  7. Clouds wrócił do drużyny, ale nie miał zupełnie ochoty na rozmowę z kimkolwiek kogo znał. Usiadł wobezmc tego przy najbliższym z drzew. Do jego uszu dobiegło skrobanie ołówkiem na papierze. Okazało się, że z innej strony tego samego drzewa przysiadła się jakąś nnowa klacz. -Witaj. Wygladasz w miarę normalnie, co znaczy że Darkness nie przerobił cię jeszcze na swoje zombie, ani Insane nie rzucił w ciebię długopisem a tym bardziej nożem. Kuc wstał, okrążył drzewo i stanął nad klaczą. Wyciągnął do niej przyjazne kopyto -Jestem.. byłe Clouds, aktualnie w ciele Darknessa. Nie zdziw się jak mi odbije i na ciebię nakrzyczę.
  8. -Mam was cholera dosyć! Albo wracam do Ponyville prosto z Manehattan, albo powieszę się przez te wasze odpały! Nie zależy mi na podroży z bandą rozwydrzonych bachorów majacych problemy emocjonalne! Próbowałem zagadać, pośmiać się, cholera, nawet życie ratowałem i skrzydła sobie ucinałem, ale dłużej tego nie zniosę! Jeśli do Manehattan nic się nie zmieni, podróżujecie sami! Nie będę was później niańczył psychicznie, mam was wszystkich gdzieś. Chciałem się zabawić, ale niektórzy z obecnych nie rozumieją magii przyjaźni ani co to znaczy być kucykiem! Jesteście pieprzoną zgrają postapokaliptycznych surwiwalistów w tęczowej krainie, szczęścia i radości! Ale wy musicie szukać tutaj przemocy i seksu! Brzydzę się wami! Po tych słowach ruszył kłusem miedzy drzewa, by choć na chwilę oderwać się od tej cholernej grupy oszołomów z Darknessem-psychopatą na czele.
  9. -Dobra! Mam was wszystkich dość! -zawołał wkurzony kuc ziemny -Chcecie to się krojcie, ciachajcie i zabijajcie, mnie to wisi. Następnie odwrócił się zadem do tłumu i podszedł do wozu z narzędziami. -Banda rozkapryszonych, posranych kucyków. Kuc che im jedynie pomóc, uratować od śmierci, może się trochę pośmiać, a oni go tylko wyśmieją i pobiją. W zadzie mam takie.. tu jest. Kuc wyciągnął z dna piłę spalinową i położył na ziemi, po czym odpalił. Narzędzie zawarczało. -Herb! Jeśli się zabijesz rzucę się na tą piłę. Masz moje życie w swoich kopytach, jeśli choć trochę ci na nim zależy. Darkness! W zadzie mam twoje ciało! Dbaj o skrzydła. Nastepnie czekał na kolejny ruch samobójczyni. Był całkowicie gotowy na śmierć. -Jun.. wybacz. I tak miałem zginąć. W plecaku masz mój dziennik.
  10. -Herb! Przerażony ogier wstał na równe nogi widząc klacz stojącą u wejścia do namiotu i trzymającą w kopytach skalper. Przystawiła go sobie do szyi. -Cholera, kto mi pomoże z tymi deskami! -zawołał. Tak na prawdę jednak myślał o tym, że kolejny towarzysz chce sobie odebrać życie. Co prawda nie miał skrzydeł, ale i tak rzucił narzędzia na ziemię i puścił się biegiem by uniemożliwić samobójstwo.
  11. Skoro Herb się nie pojawiała, Clouds zaczął robotę samemu. Po dwóch godzinach miał już pięć, dość przyzwoitych desek, długości połowy wysokiego drzewa. -Możesz kleić Jun! -zawołał i przymierzył się do reszty pnia. -I przy okazji poszukajcie Herb! Nie będę tak samemu robił!
  12. -Co?.. aa.. tak.. -głos Jun rozgonił z jego umysłu tęsjne myśli o lotach po niebie. Insane'owi udało się go ominąć i rozmawiał właśnie z Corrie.. nie spodobało mu się to. -Jun? Możesz przypilnować Insane'a? -zapytał ignorując wypowiedź ukochanej. -Martwię się o nią.. i o niego tym bardziej. Jakby co to wołaj. Będę miał dynamit pod ręką. Nastepnie oddalił się, zabrał ze swojego namiotu plecak z trotylem i podszedł do leżącej kłody. -Herb? Czy to nie ty miałaś mi pomóc w obróbce drewna? -zawołał, szukając wzrokiem lekarki-zielarki. Następnie usiadł i obserwował swoje ciało w towarzystwie klaczy, ścinające drzewo. -Kurde, ale ja mam seksowny zadek.. -mruknął pod nosem, wyobrażając sobie, jak to by było poczuć znów swoje własne mięśnie.. i skrzydła. Poruszał kikutami, ale to jedynie zabolało go. Ciało zrosło się dzięki szybkiej interwencji Herb, ale w środku, tkanka nadal była wrażliwa. I pomyśle, że naraził się na ból dla kogoś, kto nigdy nie doceni towarzystwa drugiego kuca. Jemu i tak nic nie pomoże. Jak tylko wrócą, powiadomi władze o kucyku z zbyt wysokim współczynnikiem nienawiści. W najlepszym razie Darkness spędzi 24 w areszcie, w najgorszym.. cóż, jak dotąd tylko Luna wie jak zimno jest na księżycu. Clouds nie obraziłby się gdyby liczba rezydentów tego kawałka skały zwiększyła się o jedemnego ogiera.
  13. Clouds przez chwilę obserwował wycinkę JEDNEGO drzewa (drużyna niespecjalnie się spieszyła) a następnie podszedł do zbliżającego się Insane'a. Zatarasował mu drogę do Corrie, która stała trochę dalej. -Mogę zamienić z tobą słówko, Insane? Tak masz na imię, racja? Następnie odwiązał bandarze ze swojego grzbietu i podzieliwszy je na cztery części, zabandarzował krwawiące kopyta pegaza. Przelotnie musnął bokiem miękkich, przyjemnych i ciepłych skrzydeł. Przez chwilę poczuł ból w sercu.. tęsknił za niebem. -Słuchj, wybacz mi to co wczoraj. Dałem się ponieść.. cholera, wszysculy daliśmy się ponieść, ale wiedz że żałuję tego, iż poznaliśmy się w takich okolicznościach. Jednocześnie chcę się ciebie zapytać.. dlaczego? Jak to jest że masz momentami takue mordercze instynkty? Czemu do diaska chcesz nas wszystkich wymordować? Nas, niewinnych podróżników?
  14. -Corrie? -zapytał głupio zdumiony ogier, słysząc głos przyjaciółki. Na skraju lasu zauważył klacz, która wyglądała jak.. Corrie! Corrie-kucyk! Clouds uśmiechnął się pod nosem. A jednak żyje.. Spojrzał na kamień który ustawił. Zabrał się za ciosanie w kamienu liter. Gdy skończył oddalił się i spojrzał na dzieło. Na kamienu, krzywymi literami napisane było "Tu leży gryfica". Zadowolony z siebie, ruszył do odrodzonej przyjaciółki. Nie ważne jak - Corrie żyła i nie była już gryfem!
  15. Clouds, nadal spoglądając wrogo na Darknessa, podszedł do wozu i wyciągnął z niego dłuto i krótką siekierkę do ciosania drewna. Zdecydowanie wolał niszczyć niż tworzyć, nie miał też zresztą żadnego doświadczenia w stolarce, umiał jednak ścinać drzewo, a jeśli wycinanie desek też sprowadzało się do krojenia drewna na płaty, nie będzie miał więc z tym problemu. Kikuty skrzydeł swedziały i drazniły go. Wręcz wołały "dlaczego nie latasz! polataj na nas!"... Ogier usiadł przygnębiony pod drzewem i obserwował co robią inni. Dopóki Darkness nie załatwi mu pnia, nie miał co robić. Nagle ujrzał kopczyk. Podszedł do niego i dotknął. -Świeża ziemia. Corrie. Nastepnie rozejrzał się dookoła, wyciągnął skądś duży kamień i przytaszczył do kopczyka. Ustawił głaz w wezgłowiu grobu. -Jun! -zawołał głośno -Możesz mi pomóc?!
  16. Psychol wybudził się ze snu, i próbował coś powiedzieć, ale wzburzony ogier nie zwrócił na niego uwagi. Odwrócił się. -Następnym razem sprawdź dwa razy, gdzie kładziesz się spać. -rzucił na odchodnym Clouds. -Bo to może być twój ostatni spoczynek. Jeszcze nie widziałeś na co mnie stać Darkness. Ogier weszedł do swojego namiotu, dyskretnie położył się obok Jun i po chwili już spał snem sprawiedliwego. Jego bandarze, które miał zmienić, wciąż robiły się coraz bardziej czerwone od krwi, ale ogier nie zauważył tego pochłonięty analizą całej tej dziwnej sytuacji. Żal było mu Corrie.
  17. -Myślisz? A może nie tyle rzucił na wojsko wroga, co osłaniał taktyczny odwrót, he? Zresztą! Nie masz pojęcia o walce w zespole! Jesteś samotnikiem, bez doświadczenia w walce w grupie. Jedyne do czego się nadajesz to ucieczka, ale nie fizyczna, lecz emocjonalna. Wyobraź sobie, że ktoś kogo bardzo dobrze znasz, jest atakowany przez trzy wielkie psy. Odciagniesz je, nie wiedząc czy towarzysz przeżyje, jednocześnie zwracając na siebie ich gniew, czy uuciekniesz, wiedząc że mogłeś uratować przyjaciela?
  18. -A więc mamy zapomnieć o towarzyszach i dbać o własny zad, tak? Mam rozumieć, że jeżeli zaatakował by cię, dajmy na to niedźwiedź, to mam stać z boku, a najlepiej uciekać, bo "to rzeczywistość" i "dzicz"?! Clouds nie potrafił się z tym pogodzić. Nie tak powinno być, nie tak! -Dlatego jesteśmy drużyną by walczyć razem, a nie poddawać się i zapominać o innych! Nie tak działa prawdziwy żołnierz! Prawdziwy żołnierz walczy o towarzysza, bo wię, że tan walczyłby za niego! Prawdziwy żołnierz pamięta o zmarłych i oddaje część poległym, nosząc ich imiona w sercu! Ale ty nie masz honoru! Nie wiesz co.to współczucie.. I nie mów mi że Corrie była nikim! Mimo że na zewnątrz była gryfem, wewnątrz nadal była kucem, który liczył na naszą pomoc! Kuc oddychał ciężko, patrząc z nienawiścią na własny zad. Darkness musi zrozumieć co on czuje. Musi wiedzieć że mu zależy, i że.. -Gdybym nie dbał o towarzyszy, wyruszył bym ddo Edenu samotnie. Ale nie wyruszę bo droga jest niebezpieczna a wierzę że każdy kuc w tej drużynie oddałby życie za mnie, tak jak ja jestem gotów poświęcić własne życie dla innych. Jeśli tego nie pojmujesz, i jeśli wyruszyłeś by się zabawić naszym kosztem, patrząc jak ci którzy ci ufali giną, w takim razie lepiej było by gdybyś odszedł. Nie mogę zaufać ogierowi, który poświęci przyjaciela by ratować własny zad.
  19. To co rzekł Darkness, było dla niego bardziej bolesne niż gdyby strzelił do niego z łuku. "Zapomniał już.. o Corrie?" -Jaki możesz tak mówić! -krzyknął - Ona była naszą towarzyszką podróży! Przez chwilę była naszym przyjacielem, a ty już o niej zapominasz?! Ogier był wzburzony oświadczeniem pegaza. Jak on.. -Więc nic dla ciebie nie znaczyła?! Nawet to że byłą w jednej drużynie?!
  20. -Wybacz. To moja wina. Skopałem robotę. Zamiast ratować Corrie, zaminowywałem psychopatycznego pegaza. Spojrzał na plecy Darknessa. -Choć raz przyznaj mi rację. Na pewno sam też chciałeś go zabić. Widzę jak patrzysz na mnie. Z tym chorym kucem też nie miałbyś problemu, racja? Zabiłbyś go z zimną krwią, gdybym się na niego pierwszy nie rzucił. W końcu znałeś Corrie lepiej od nas wszystkich.. Następnie ruszył do leżącego Insane'a i pozbierał leżące dookoła laski dynamitu. Spojrzał na spokojny pysk nieprzytomnego ogiera. -Zabiłbyś go Darkness. Nie oszukasz mnie.
  21. -A-ale... On zranił mojego przyjaciela! Musi.. zginąć? Źrenice ogiera powoli ponownie nabierały koloru. -Ja.. ja chciałem.. chciałem zabić kogoś? -zapytał naiwne, spoglądając na trzymaną w kopytach laskę dynamitu. -I uderzyłem.. uderzyłem Darknessa.. Ogier wstał, podszedł do Darknessa, i spróbował postawić go na nogi. Jego głowa zwisała smętnie. -Wybaczcie.. Czy Corrie..? Ona..?
  22. //Szaleństwo dodaje sił słabym jednostką. Ty jesteś silny stale, ja - kiedy się na prawdę wkurzę. Deal with it :*
  23. Szybkim ruchem Clouds strzelił Darknessowi z kopyta w kark, co sparaliżowało pegazie ciało. Ogier roześmiał się histerycznie. -Dddarknesss! Onnn zabbbił twojjją klaaacz! Myśliszszsz, że odddpuszczę mu zrannienie mojjjego przyjjjaciellla? Szeroki uśmiech szaleńca nie znikał z pyska ogiera, kiedy ten ciągnął ogłuszonego psychopatę po ziemi. Dobrze znał swoje ciało, i wiedział gdzie uderzyć by je sparaliżować. Ogier weszedł do namiotu a po chwili wyszedł z torbą pełną materiałów wybuchowych. -Ddddarknessss! Patrz jakkk się mszczeeeę za twoją stratttę! Ha, ha, ha, ha, ha! Następnie przystąpił do przywiązywania dynamitu do poszczególnych części ciała Insane'a, śmiejąc się co chwila jak obłąkany. //czekam aż mnie ktoś powstrzyma. Wizio, nie jesteś over powerem, to uderzenie musiało cię sparaliżować. Buahahahahahaha! >:}
  24. Kuc podbiegł do psychola-samobójcy niadzwyczaj szybko, i wytrącił broń z jego kopyt. Ścisnął go mocno w bolesnym uścisku i nachylił do ucha. -Chciałbyś się zabić, co? Chciałbyś to zakończyć prędko? To nue będzie takie łatwe. Nie pozwolę byś zrobił sobie krzywdę. Nastepnie spojrzał mu z bliska w oczy swoimi malutkimi, przerażającymi źrenicami. -To ja, zrobię tobie krzywdę. Następnie uderzył mocno kopytem w łeb psychola i zaczął ciągnąć po ziemi w kierunku własnego namiotu, gdzie trzymał dynamit.
  25. -Hej! Corrie! -zawołał przerażony spoglądając na nieruchomą pierś gryficy. Nie mógł to być efekt połączenia adrenaliny i środka paraliżującego, bo to rozsadziło by ją od wewnątrz. -Herb! Błagam! Zrób coś.. Po policzkach Cloudsa ponownie popłynęły łzy. Zaczął się trząść. Nadal bezmyślnie głaskał nieruchomą głowę. -Corrie.. idiotko.. tylko chwila brakowała.. Źrenice ogiera zwężyły się, aż zamieniły w małe kropeczki na białym tle białek. W jego oczach czaił się obłęd. -Insane.. -szepnął z chorym uśmiechem na pysku. W głowie przypominał sobie naraz wszystkie sposoby na faszerowanie wroga dynamitem. -To cię zaboli, psycholu. Kuc wstał i nadal drżąc na całym ciele, ruszył w kierunku Insane'a. //No i mace kolejnego psychopatę, gratuluję. Dobrze że mu tak na stałe nie zostanie, bo bym się wkurzył. Gratuluję śmierci. Wyszło epicko. Wizio, strzeż się szaleńca w swoim własnym cielę >:}
×
×
  • Utwórz nowe...