Skocz do zawartości

Clouds Slasher

Brony
  • Zawartość

    152
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Clouds Slasher

  1. -Nie ja zacząłem. Uparł się by mnie skrzywdzić. On nie jest już sobą. Od dawna nie był.. Chciałem tylko by nie ranił moich skrzydeł i by zrozumiał że chcę być jego przyjacielem, gotowym do poświęceń. Ale to nie jest Darkness, to jego mroczna strona, złe wyobrażenie.. nie mogę powiedzieć zbyt wiele. Chodzi mi o to że ja tylko to całe zajście zakończyłem w miarę pokojowo. Zresztą.. teraz jestem.. no wiesz.. Pewien wyraz wyraźnie nie chciał mu przjesć przez gardło. Ostatecznie nachylił się w kierunku lekarki i szepnął. -Jestem.. pół pegazem. Następnie wzdrygnął się na samą myśli o tym. -Więc gdybyś mogła i miała czas to wiesz.. ucięła byś mi i drugie? Nie mogę się tak pokazać innym pegazom więc zrób to zaraz, teraz ok? Clouds spojrzał z nadzieją w oczach na klacz. Oby się zgodziła. Inaczej zostanie wyśmiany i zignorowany przez inne pegazy uczestniczące w podróży. Pół pegaz, był to wyrzutek społeczny w Cloudsdale, pegaz ukarany za przestępstwo, któremu odbierano jedno ze skrzydeł za pomocą magii, w sposób sterylny i estetyczny. -Błagam, nie każ mi pozostać w postaci pół pegaza zbyt długo. Zniosę każdy ból. //Spadam, postaram się być od rana. Świetnia akcja poza świrującym Darknessem. Brzydko Wiziu, oj brzydko :<
  2. -Uważaj z Darknessem, Corrie! On nie jest tym kogo znałaś! -zawołał do gryfa. Nie był zachwycony rozmową z tą pierzasto-lwią podróbą pegaza, ale nadal to była jego znajoma. I pewnie nawet go nie usłyszała. -Co ty mi dałaś do pyska? -zapytał lekarki. Następnie połknął. -Z Jun na pewno w porządku? Ledwo żyła gdy ją prowadziłem do namiotu.. Ogier spojrzał na okrwawione plecy i kikut skrzydła. -Sam pewnie też nie wyglądam na okaz zdrowia. A chciałem jedynie pomóc Darknessowi.
  3. -Niech ktoś pójdzie i zwiąże tego palanta proszę. A na najdliższej poczcie wyślemy go ekspresem na pole z którego ten burak wylazł. -rzekł cicho Clouds do znajdujących się najbliżej klaczy. -Corrie, zostań. Nie dasz sobie rady, nawet gdybyś umiała latać, gdyby ten idiota zaczął strzelać. Nie ma pojęcia że ty, to ty i może cię zaatakować.
  4. -J-jaki ból? J-ja tam n-nic nie.. auć! Rana bolała, a oguer nie był pewien czy klacz zna się na leczeniu skrzydeł. W końcu przykładanie gazy do tak unerwionego miejsca.. ale co on tam wiedział o lecczeniu. -Z Jun na p-pewno w porządku? Wyzdrowieje? Zmysły Cloudsa powoli były przyćmiewane, najpierw przez ból, a następnie przez środek przeciwbólowy. Nadal jednak widział ostro i miał czucię w kopytach.
  5. -N-nic mi nie jest.. odejdź.. -syknął przez zęby. Pół-pegaz mógł za chwilę oszaleć z bólu, ale jego to nie obchodziło. Liczyła się tylko jedna rzecz. -Z-zachowójc-cie s-się cisz-szej, proszę.. Ju-un właśnie z-zasnęła.. Na ziemi dookoła pojawiła się kałuża posoki.
  6. Ogier płynnym ruchem zrzucił z siebie Darknessa i wyrwał mu z pyska saksę. -Tego chcesz, prawda? Patrzeć jak inni cierpią? Clouds przyłorzył ostrze do prawego skrzydła. -Widziałem twoje wspomnienia z Silent Ponyville i wcześniej... Nigdy się nie zmienisz. Nie znasz uczuć i nigdy nie poznasz. Następnie uciął kończynę razem z kością. Z kikuta zaczęła tryskać krew. Przymroczony pegaz, płacząc upadł na kolana. Ból z niesamowicie unerwionego skrzydła był niewyobrażalny.
  7. Nie było szans by zwykły kuc ziemny dał radę uskoczyć przed strzałami, ale Clouds miał teraz skrzydła. Nie umiał nimi jeszcze do końca się posługiwać, ale zdoła skoczyć wysoko w powietrze i uniknąc strzał. Gdy tylko salwa zakończyła się, pegaz wylądował ciężko na ziemi. Nie sadził że można aż tak zmęczyć się krótkim lotem. -Odczep się, rozumiesz?! Bez swojego talentu i z moim ciałem które nigdy nie trzymało łuku w kopytach możesz sobie strzelać ile chcesz! A teraz odejdź i zostaw mnie w spokoju. Rozpamiętywałem właśnie swój brak skrzydeł. Następnie pegaz odwrócił się tyłem. -Ty możesz sobie swój łuk zabrać, mi nikt nie da moich skrzydeł. Gdyby nie fakt, ze są tak mocno unerwione, sam bym je dawno uciął. Chcę tylko odzyskać ciało.. Odejdź i zostaw mnie samego. Ta część lasu jest dobrze strzeżona.
  8. Silnym kopem z tylnich kopyt wyrzucił samego siebie w powuetrze i odskoczył na sporą odległość. -Odsuń się od twoich skrzydeł! Możesz se je uciać jak wrocisz do ciała, ale teraz to ja czuję ból, więc z dala mi z tą saksą! Ogier był zły. Naskoczono na niego i probowano pociachać. To nie był najlepszy sposób na przywitanie przyjaciela.
  9. Ogier spojrzał przelotnie na Jun. Zasnęła otulona w koce. Zeskoczył z drzwea i podszedł do niej po cichu. Odgarnał kosmyk włosów z jej czoła, po czym delikatnie wpakował sobie na grzbiet i zaniusł do namiotu. Tam położył i otulił jeszcze jedną warstwą kocy. -Biedactwo.. -mruknął i wrócił na miejsce dla wartownika. Odniusł po drodze ekwipunek klaczy, a następnie usiadł i siedział sztywno wpatrując się w otaczający ich las, wyczekując jakiegolowiek ruchu. W końcu i tak nie miał nic lepszego do roboty. Na latanie na pewno mu się w najbliższym czasie nie zabierało.
  10. -Hmpftf -jęknął Clouds spod kolejnej warstwy kocy i derek. Gdy w końcu udało mu się wyplątać z barłogu, w zamian otulił ciasno jednoróżkę. -No. A teraz się kuruj pod tą warstwą ubrań. Jestem zmęczony. Idę znaleźć sobie drzewo na którym mógłbym się przespać. Dobranoc. Pegaz ucałował klacz w czoło i odszedł. Tak na prawdę nie chciał spać. Chciał poczuć świeże powietrze. Już po chwili znalazł sobie odpowiednią roślinę (Skąd on u licha wiedział, na jakie drzewo uda mu się wspiąć? Zawsze na drzewa wlatywał!) i ułożył się na gałęzi. Wpatrywał się dla odmiany we wschodzący księżyc. -Luna. Czemu kuce sądzą że twa siostra jest zła.. sama wiesz najlepiej, że wcale tak nie jest i pozwalasz im na to.. Odetchnął głęboko świeżym, nocnym powietrzem. -Przepraszam. Dziękuję. -rzekł jeszcze do księżyca i dalej już jedynie milczał. //Muszę pomyśleć, czy nie postarać się o posadę MG. Za dużo piszę.. -.- Jeśli już, twoja ortografia i interpunkcja musiałaby być na bardzo wysokim poziomie, jak i też syntaktyka. Twoje zdania musiałyby być bardziej rozbudowane i dłuższe. To co piszesz... no przepraszam, nie wiem czy nadawałbyś się na MG. Ale to tylko moje zdanie. Teraz widzę u ciebie jedną cechę MG na plus: masz zapewne dużo czasu i chęci. Ale z tym co napisałam jest trochę gorzej. Znaczy... to tylko moje zdanie. ^^" ~KreeoLe
  11. -Opowiastka nie tyle piękna co tragiczna. Ma nam uzmysłowić że wszyscy mamy swoje ograniczenia. To że pegazy mają skrzydła, nie znaczy że możemy dotknąć gwiazd. Podobno jednorożcom nie wolno wskrzeszać zmarłych, czy coś.. tak samo my, lecąc zbyt wysoko, zamarzamy albo płoniemy od słońca.. Clouds zamilkł i dalej wpatrywał się w niebo. Skoro miał skrzydła miał też magię pogody! Dmuchnął delikatnie, a zza ich pleców zawiał delikatny zefirek odganiając pyłki. -Lepiej? -zapytał z troską w głosie, uśmiechając się smutno.
  12. Pegaz rozciągnął koc i nasunął ją również na Jun. -Uważaj by się nie przeziebić. -mruknął. -Nie chcę kawy. I tak ciężko mi zasnąć. Wolałbym deszczówkę, ale w tym ciele nawet mimo skrzydeł, pwenie by mi nie smakowała. Ogier przytulił klacz ogrzewając ją nieswoim ciałem. "Darkness mnie zabiję, ale póki tylko tulę to nie powinien być zły. No i ten cholerny eliksir. Na pewno nie bedzie zadowolony z niespodzianki, ale to nie jego wina. To nie on zostawia eliksiry uskrzydlające na widoku! -Skrzydła.. -westchnął Clouds. -Nie da się nimi latać. Ogier skłamał, bo nie chciał o tym rozmawiać. To nie były jego skrzydła nad mięśniami których tak ciężko pracował - najpierw by dostać się do wojska, a później, by być najlepszy w ekipie pogodowej. Tych dwóch zielonych kończyn brakowało mu najbardziej w całej tej głupiej sytuacji. -Nawet gdybym mógł, musiał bym uczyć to ciało urzywać nowej zdolności a na to po prostu nie mam czasu ani ochoty. Nauka latania nie jest łatwa, ale gdy się jej zdołasz już nauczyć.. Ogier rozmarzył się patrząc w niebo. -Pytałaś czy ktoś kiedyś zdoła tam dotrzeć.. wśród rodzin pegazów istnieje taka historia o ogierze który marzył o podróży w kosmos. Ćwiczy bardzo długo i wytrwale, aż pewnego razu podjął próbę. Leciał wysoko, wysoko, wysoko, aż dotarł do granicy świata i stanął na najwyższej chmurze. Było tam przeraźliwie zimno, ale on nie zwracał na to uwagi. Siedział tam wiele godzin, aż zatęsknił za domem. Zeskoczył z obłoku ale gdy tak spadał. w dół, okazało się, że skrzydła przymarzły mu do boków. W tym momencie bajka mówi, że uratowała go księżniczka Celestia i w nagrodę ze odwagę ustanowiła pierwszym gwardzistą, ale my, dorosłe pegazy domyślamy się co tak na prawdę się z nim stało.
  13. -Praktycznie rzecz biorąc ja JESTEM Darknessem i dopóki ten się nie pojawi mogę z tobą posiedzieć. Clouds wtulił się w bok Jun i położył pysk na jej grzywie. -Nie mogę spać.. -wyznał. -Są takie dni gdy wogóle nie zasypiam i jedynie wpatruję się w gwiazdy. A od kiedy mam to ciało.. jestem już zmeczony tą sytuacją.
  14. Clouds obudził się spocony. Kolejny koszmar. Wyszedł z namiotu by się trochę orzeźwić i poczuł otaczający go chłód nocy. O to mu właśnie chodziło. Wyciągnął z juków koc i podszedł do Jun, po czym otulił ją ciepło. Pocałował ją w czoło. -Jak chcesz to śpij u mnie w namiocie Green. -zawołał do przyjaciółki z drzewa. -I tak nie zasnę.
  15. -Świetnie. Skrzydła. -mruknął Clouds oglądając nowe kończyny. -Darkness nie będzie zachwycony. Ogier również nie wydawał się usatysfakcjonowany. To nadal nie było jego ciało, a jedynie kloc z zabawnymi wypustkami. To ciało nie umiało latać, a jemu nie zależało na tym by po powrocie do dawnej postaci, Darkness zdobył dodatkową umiejętność. Spojrzał przelotnie na Corrie i.. uświadomił sobie że stała się gryfem. Gryfem! Zdecydowanie mu się to nie podobało. Z pogardą spojrzał na orli łeb i skrzydła, a potem na lwi zadek. Gryfy.. Wredne i podstępne. Nawet jeśli była dawniej kucykiem to teraz jest tym okropnym, nieforemnym stworzeniem. Musi na nią uważać bo może nas okraść w nocy. Zmęczony i zirytowany pegaz (nareszcie mam te skrzydła, do jabłoni!) wszedł do namiotu który rozłożyła dla niego Jun. Legł wycieńczony na śpiwór i zasnął szybko, choć niespokojnie.
  16. Clouds szedł przed siebię nie zważając na otoczenie. Droga dłużyła mu się niemiłosiernie, ale on parł naprzód nieustannie wylewając z siebię siódme poty. -Nie.. mogę.. się.. zatrzymać.. -wyrzucił z siebię. Miał na myśli nie tylko wędrówkę do Zecory, ale także walkę z atakjącym go ciałem. Okazało się że Darkness jest kucem na tyle samotnym i zamkniętym w sobie że nawet jego ciało odpychało wszystko co obce. A od kiedy dowiedział się o Silence Ponyville, bał się co jeszcze może znaleźć we wspomnieniach pokretnego ogiera, dlatego wolał tam nie zaglądać. "Muszę.. przetrwać.." Kątem oka dostrzegł dwie stojące na uboczu, znajome mu klacze. "Jun!" Całą siłą umysłu naparł na ukochaną klacz w nadzieji że usłyszy. "Jun.. Powiedz.. Corrie.. że Darkness.. on.." Wyczerpane ciało kuca upadło, a Clouds pogrążył w ciemności. Ogier zemdlał.
  17. Jego oczy stały się puste. Wsppmnienia Darknessa niszczyły go, zabijały jego radość z życia. Ten kucyk był mroczny, wręcz przerażający. -Po prostu oddajcie mi moje skrzydła. -wyrzucił z siebie ledwie słyszalnym, ochrypłm głosem -Nie chcę już taki być. To ciało.. ono mnie zabija.. zabija tego kim kiedyś byłem.. zabija pegaza i zamienia go w ogiera, Darknessa.. nie mam sił.. wal.. czyć.. "Jak tylko.. odzyskam ciało.. Jun musi.. usunąć.. Silent.. Po.. ny.. ville.." Każdy kolejny krok sprawiał mu ból. Mimo to szedł przed siebię, bo tylko tam mógł odzyskać swoje ciało i.. swoją duszę.
  18. -Nic. -rzucił krótko. Na jego czole wystąpiły kropelki potu. Spojrzał pustymi źrenicami na znajomą. -Urywki. Obrazy. Sny. Rzeczywistość.. zbyt straszne by pamiętać i zbyt piękne by zapomnieć. Clouds otrząsnął się z amoku. -Nie widziałem nic konkretnego, i nie wiem czy chcę widzieć. Teraz wiem jak bardzo potrzebujesz mojej pomocy. Ale jeśli nie po to do mnie przyszłaś, to odejdź i zostaw mnie w spokoju. Nie jestem Darknessem, ale nareszcie go rozumiem. A teraz zamilcz i odjedź. Nie zawacham się ciebie uderzyć, bo nie jestem Darknessem. Ogier odwrócił pysk. Otarł jeszcze ostatnią łzę i ruszył dalej.
  19. -Meh. -mruknął Clouds na idącą obok niego, i gadającą do siebie klacz. Miał dość tego hałasu. Zerknął smutnymi oczyma na idącą z boku Carrie. A co jeśli dostanie się do wspomnień Darknessa z okresu Silent Ponyville? Czy wogóle może to zrobić? Myślą sięgnął w ten obcy zakamarek nowego umysłu odpowiadającego za wspomnienia i.. przeraziły go pierwsze wspomnienia które mu się nasunęły pod nos. Jego ciałem wstrząsnęły drgawki. Coś strasznego, ale nie potrafił wycofać się z raz odwiedzonej części pamięci. Obrazy utkwiły mu w duszy i nie chciały odejść. Jak ktokolwiek mógł to przeżyć.. Po policzku spłynęła samotna łza, która pośpiesznie wytarł kopytem starając się by nikt tego nie zauważył. W końcu jak on będzie dbać o ciało Darknessa on będzie dbał o jego.. ale powoli przestawał dostrzegać różnicę między nim a sobą. To ciało miało na niego zły wpływ i jedynie uczucie tęsknoty za niebem pozwalało mu zachować odrębność. //I co będziemy robić do soboty? Jak ktoś chcę pospamować to proszę bardzo ale ja chyba odpadam. Na razie Clouds idzie spokojnie i rozmyśla, i tak będzie chyba też do soboty.
  20. -Phi. -mruknął pegaz do przyjaciółki -Jakkolwiek. Po prostu dajcie mi spokój. Clouds'a coraz bardziej denerwowała cała ta sytuacja. Równie dobrze mógł wyruszyć w podróż do Edenu samotnie. Starając się trrzymać na uboczu i nie zwracać na nikogo uwagi, kuc szedł przed siebie tuż za Big Macintoshem.
  21. Clouds dyskretnie zerknał w kierunku swojego ciała z Darknessem w środku i opierajacej się o niego klaczy. Uśmiechnął się delikatnie. "Chyba nie tylko ja powoli przejmuję charakter nowego ciała" pomyślał. "Podejrzanie bardzo się nam rozgadał ten samotnik. Może to i dobrze? Zresztą co mnie to obchodzi. Jedyne na czym mi zależy to to, by nie uszkodził mojego cennego ciała. Dopóki trzyma się zdala od kłopotów, będzie wszystko w porządku." Od dłuższej chwili towarzyszyło mu takie uczucie jakby czegoś zapomniał. Brakowało mu balastu obijającego się o jego plecy. Bez łuku i kołczanu czuł się bezbronny, wręcz nagi.. co się z nim dzieje?! Zacisnął zęby i skupił się na drodze. "Głupia zamiana ciał!"
  22. -Idź sobie! Chcę być sam! To znaczy nie chcę, ale.. Kuc wstał na równe kopyta i ruszył szybkim marszem przesld siebie, wyprzedzając Big Macintosha. Chciał być san a jednocześnie chciał być z innymi.. To ciało jest okropne! Teraz rozumiem czemu Darkness to taki samotnik. Wcale tego tak na prawdę nie chce, a jedynie.. on po prostu chce aby nikt nie wtrącał się w jego sprawy. Chce aby nikt mu nie przeszkadzał. Pragnie tylko i jedynie świętego spokoju! A jakieś durne kucyki, przez cały czas zawracają mu głowę i są przerażająco hałaśliwe.. Zbyt głośno się zachowują jakby nie miały nic innego do roboty. Jakby chciały pokazać że coś wogóle robią.. Nagle Clouds uświadomił sobie że tak na prawdę myśli o sobie samym, który narzucał wszystkim wokół swoją obecność. Postanowił że jak tylko wróci do swojego ciała postara się uspokoić i zachowywać cicho. Może wtedy Darkness wybaczy mu jego nachalność.. choć po rozmowie z Corrie, wątpił czy jakikolwiek kucyk który przeżył Silent Ponyville potrafi zachowywać się normalnie. -Przepraszam. -rzekł do ciała Darknessa w którym był uwięziony. -Nawet jeżeli jestem teraz idiotą gadającym do kopyt, to chociaż w ten sposób zacznę pracować nad tym by zasłużyć na twoją przyjaźń.
  23. -Odejdź ode mnie -mruknął Clouds -Chcę być sam. Zaraz jednak potrzasnął energicznie pyskiem, by pozbyć się ponurych myśli. -Bardzo przepraszam.. to znaczy nic się nie stało.. Mam już dość. Ogier nie miał już nawet ochoty podnosić się z ziemi. W środku, jedo dusza walczyła z nieswoim ciałem. Kuc czuł się jakby go coś od środka swędziało. Nie mógł już dłużej wytrzymać i w końcu krzyknął. -Mam was dość! Odejdźcie wszyscy! Pomożcie mi proszę bo ja już dłużej nie mogę wytrzymać z tym mózgiem! Następnie rozciagnał się na ziemi i nakrył pysk kopytami.
  24. -To smutne widzieć tych którzy sądzili że widzieli wszysko, ale nie potrafią zrozumieć własnych błędów.. Clouds zwrócił się do Jun. -Żal mi tych kucyków które zapomniały co to magia przyjaźni i miłości. Nie mają już szans na to, by kiedykolwiek jeszcze cieszyć się Eqestrią tak jak dawniej.. Dalej już tylko milczał. Teraz rozumiał Darknessa. Milczenie było jedynym sposobem by uciec od tego natarczywego świata.
  25. -Wlazłaś w te niebieskie cuś? Bo dziwnie się zachowujesz. -szepnął Clouds. Wszyscy spoglądali na nich, co było zaprwne spowodowane tym, że od dłuższego czasu szeptali do siebie stojąc na uboczu, a ona nagle zaczęła ryczeć. -Słuchaj, przestań płakać bo Darkness mi skrzydła urwie w zemście. Mówisz o Silent Ponyville? Słyszałem o tym czymś.. podobno straszne miejsce i pewnie było. tam jak w piekle, ale wiesz co? Przeżyłaś a tu czeka cię coś gorszego. Normalne życie. I skoro jesteś zakochana w Darknessie, to z nim powinaś ułożyć sobie życie. Clouds spojrzał na Jun i uśmiechnął się. -Wiesz, do tej pory sądziłem że odnalezienie ojca jest moim jedynym celem w życiu.. ale od kiedy poznałem Jun.. Nie liczy się dla mnie nic innego i gdybyśmy nie musieli powstrzymać naszych ojców przed zniszczeniem Fontanny Wspomnień, uciekł bym z nią i zamieszkał daleko stąd. Może się i nie znam, ale wiem, że jeśli na kimś ci zależy zrobisz dla niego wszystko. Możesz zignorować mnie ale prawda pozostanie niezmienna. A jeśli wy się nie dogadacie to całą tą wyprawę szlag trafi. Po tych słowach ogier wstał i wrócił do szeregu, maszerując dalej przed siebie i marząc o tym co zrobi gdy już wróci do własnego ciała.
×
×
  • Utwórz nowe...