Skocz do zawartości

Iron Shield

Brony
  • Zawartość

    89
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Iron Shield

  1. Zawsze miło jest ją czytać na forum
  2. zmieniony awek jak zawsze miło dobrany do osobowości
  3. Dom Rodziny Apple.......Farma Sweet Apple Acres............Godzina 15:00 Iron przybył do domu Rodzinnego Apple. Jego miły i spokojne kąty przepełniały wiejskie zwierzęta. Jednakże nawet one jakoś dziwnie patrzyły na dom, gdzie jak się wydaje mieszkają właściciele. Iron podszedł do drzwi i zapukał w nie. Otworzył je Kuc tej samej wysokości co on -Witam czy jest może pani domu? Jestem ze straży i.....-W natychmiastowej odpowiedzi, zostały zamknięte drzwi. Zdziwiony reakcją zapukał raz jeszcze. Reakcji jednak nie było. -Jestem tutaj by przesłuchać właścicieli domu lecz bardziej się martwię o tą małą klacz . Proszę mnie wpuścić. Mój kolega poleciał do miasta po medykamenty które pomogą jej. Proszę mi powiedzieć czy chociaż się trosze uspokoiła…. Drzwi się otwarły i wyszedł Czerwony Ogier. Patrzył raczej nieprzychylnie na Irona. Chciał podać rękę by przywitać jednego z domowników lecz ten natychmiast ją odepchnął i chciał uderzyć . Iron natychmiast sparował cios i obezwładnił napastnika kładąc na ziemie. -Proszę się uspokoić nie mam złych zamiarów. Pragnę tylko porozmawiać….. -Niiiiieee- Odpowiedział Ogier i zaczął próbować wstać. Było widać iż oboje bez problemu mogliby walczyć ze sobą prze długie godziny. Iron jednak miał nad przeciwnikiem przewagę z powodu wiedzy i doświadczenia z walk silniejszymi od siebie. Nie przybył tu jednak by bić się tylko coś się dowiedzieć. Puścił ogiera i się odsunął. -Jestem tu by pomóc wiec proszę…..-W tedy dostał porządny cios w szczękę która by każdego innego znokautowała. Jedynie jaki miał efekt na nim to ból i zraniona duma iż pozwolił sobie wyprowadzić tak pospolity cios. Widział iż pragnie on wydać kolejny gdy został powstrzymany przez lasso niewiadomego pochodzenia oraz głos. -Big Mac na Celestę czyś ty zwariował? Czy ty wież kogo uderzyłeś. Gdyby nie ten tutaj Strażnik by twoja najmłodsza siostrzyczka…-Nie dokończyła lecz wzrok jej który na niego padł mówił aż za wiele- Przepraszam za niego. Proszę wejść zaraz dam lodu na to. Wymasowałem bolące miejsce -Spokojnie mi nic nie jest. Bardziej się martwię o dziecko. -Ona zasnęła, proszę wejść. A ty Braciszku idź ochłonąć w stodole. Może jeśli przerzucisz trochę siana i zbierzesz z trzy tuziny takich przerzutów to zaczniesz trochę spokojniej reagować. Iron wchodząc do domu obrócił się, spojrzał na Big Mac, który poszedł w stronę stodoły nic nie mówiąc. W środku siedziała Starsza klacz z która rozmawiała z Twilight. Ukłoniłem się do pań. Staruszka wstała i podeszła do mnie. Spojrzała się i rzekła -Witam pana serdecznie. To pan uratował moją najmłodszą wnuczkę? -Tak zgadza się. Proszę pozwolić iż się przedstawię, nazywam się Iron Shield i zostałem tutaj przysłany na prośbę panienki Twilight by rozwiązać ta zagadkę. Obiecuje iż sprawca tego wszystkiego dostanie to na co zasłużył. Jednakże przybyłem tu w dwóch sprawach. Pierwsza to przekonać się iż młoda klacz czuje się chociaż trochę lepiej. Druga jest jednak mniej przyjemna. Muszę wypytać was o czas kiedy zostało dokonane morderstwo gdzie państwo byli. Rozumem jednak jeśli będą państwo chcieli odpowiadać później. -Spokojnie chłopcze. Zadawaj pytania mam nadzieje iż chociaż trochę pomoże to wam. -Więc proszę opowiedzieć o tej nocy. Pamiętacie cos niezwykłego? -Pamiętamy iż następnego dnia mój wnuk znalazł ciało. Niestety było cicho. Nawet zwierzęta nie wydawały żadnego dźwięku tej nocy. -Dokładnie było tak cicho iż nawet piórko spadające na podłogę robiło więcej hałasu. Cisza grobowa.- Dodała Applejack -Rozumiem. Dziękuję za wasz czas i przepraszam za najście. Staruszka wstała i uściskała Irona. Chociaż było jej trudno bo nie mogła całkowicie go objąć. Uśmiechnęła się i usiadła na wygodnym fotelu. Następnie spojrzała się na niego -Nikt kto ratuje kogoś z mojej rodziny nie kradnie mi ani czasu, ani nie przeszkadza. Proszę nas odwiedzać częściej. Applejack podeszła do Białego Alicorna i uśmiechnęła się. Podała mu woreczek z kostami lodu. Iron przyjął go , przykładając do miejsca gdzie dostał cios, poczuł przyjemny chłód. Wiedział iż mógł się bez tego obejść lecz nie wypada nie przyjąć. Nagle usłyszał stukanie do drzwi. Otworzyła je Twilight. Natychmiast wparowała do środka Pinkie Pie z całym sprzętem do przygotowania urodzin. Nadmuchane balony, ciasto ze świeczkami, mały prezent na plecach oraz uśmiech od ucha do ucha.Za nią przyleciał Black z papierowa torbą. -Widzę iż masz wszystko co potrzeba?!-Zapytał Iron. Jednak Odpowiedz padła od różowej klaczy, która z uśmiechem i pełnią radości rzekła -Oczywiści! A nie widać? Mam to co spowoduje iż znowu będzie hasać jak dawniej. A jeszcze Black’ie przyniósł papierową torbę . Nie wiem po co ale znajdziemy dla niej zastosowanie. -Spokojnie wszystko jest pod kontrolą. Usłyszeliśmy stukot kopyt dobiegający ze schodów. Wszyscy równocześnie spojrzeli się na postać która powoli schodziła na dół. Apple Bloom wyglądała jak cień tego źrebiątka które jeszcze niedawno zakradło się, z zaciekawieniem do ciała. Oczy lekko czerwone od ciągłego płaczu nadal były pełne łez. Uśmiech zniknął i na jego miejscu pojawił się grymasik przerażenia. Nawet sposób w jaki schodziła był chwiejny. Podniosła lekko główkę i spojrzała na wszystkich. Nikt się nie poruszył. Zeszła do salonu i podeszła do Alicorna. Podniosła głowę i spojrzała się w oczy Irona. Po tym łeski zaczęły znowu spływać po jej policzkach i wtuliła się w ogiera. -Dziękuje i przepraszam. Przeze mnie macie znacznie więcej kłopotów. Ja nie chciałam. Myślałam iż jeśli coś tam odkryje wreszcie zdobędę swój znaczek i …. Mała zaczęła cicho poszlochiwać. Iron zrobił tylko to co przyszło mu do głowy. Przytulił AppelBloom. -Już spokojnie nic się nie stało . Wiemy iż chciałaś dobrze. Najważniejsze jednak z tego wszystkiego jest to iż nic ci się nie stało. Czy zrobiłabyś coś dla mnie? Mała klacz podniosła główkę i patrzała na niego. -Proszę byś się uśmiechnęła i spróbowała już nie płakać. Zgoda? Klacz kiwnęła głową i wytarła oczka. Uśmiechnęła się lekko. Reszta rodziny podeszła i zaczęła rozmawiać z nią. Pinkie Pie natomiast już zdążyła pokroić tort i podać największy kawałek naszej małej złocistej klaczy. Zaczęło się dobiegać pukanie do drzwi. Wszedł młody strażnik i zasalutował. Odpowiedzieliśmy mu tym samym. -Proszę o wybaczenie lecz mam dwie wiadomości. Pierwsza iż patolog przybył już do miasta. Druga iż „gość” czeka w przenośnym sztabie. -Czy coś mówił patolog gdy przybył?- Zapytał się Black. Ogier tylko się zarumienił spojrzał na wszystkich w środku -Proszę o wybaczenie lecz nie wolno mówić takich słów w obecności kobiet. Za cos takiego bym na pewno dostał w twarz. -Poczekaj aż dojdzie on do miejsca gdzie jest nasza ofiara.-Wypowiedział Hawk. Wraz z Ironem wyszli z domu.Wyruszyli w stronę miejsca zbrodni.
  4. ban bo nazwa jakoś nie pasuje mi do Avka A natomiast karny ban dla DeDanielosek bo się zakrada miedzy Brony
  5. Ban bo MyMalinka12 dostarczył mi miłe uczucie jak patrzę na sygnaturkę
  6. Ban bo dowiedziałem się dzisiaj iż po jednym wyjeździe 2 dni w domu i znowu wylot..................... już tesknie za wami.........
  7. ma racje lecz tylko przez chwile................
  8. ban bo już za niecałe 3 dni będę musiał was opuścić(Lecz tylko do marca)
  9. zyskała nowe tytuły i oczywiście nowe znajopmości
  10. Farma rodziny Apple............miejsce zbrodni...........godzina 13:55 Widziałem jak Hawk pobiegł do miasteczka po leki dla małej. Siadłem i oddychałem głęboko nie ze zmęczenia lecz by się uspokoić. Panienka Twilight poszła wraz z Applejack. Wstałem na równe kopytka i wrzasnąłem-WSZYSCY STRAŻNICY DO MNIE NA JEDNYM KOPYCIE!-Z tonacji oraz siły jaka dałem w ten wrzask dał zaplanowany efekt. Wszystkie przebywające w okolicy kucyki na służbie zjawiły się natychmiast. Stanęły w szeregu było ich razem jedenastu. Spojrzałem na nich. Miny natychmiast ze spokojnych zmieniły im się w przerażone, lecz to był tylko początek -Co to miało znaczyć. To tak wy robicie zabezpieczenie terenu?! Smakowały jabłuszka na służbie co? Mam nadzieje bo to były wasze OSTATNIE.-Wykrzyknąłem w ich stronę. Wielu z nich przełknęło ślinę i zaczęło dygotać. -Przez was możemy nawet stracić dowody które by zaprowadziły nas do przestępcy. Każdemu z was będzie umieszczone to w aktach i zostaniecie ZDEGTRADOWANI ZA NIE KOMPETENCJE! Dodatkowo naraziliście życie młodej klaczy. Ten jeden trup nam wystarczy. Więc teraz wy pseudo strażnicy ruszycie swoje zady i natychmiast załatwicie cały sprzęt do usunięcia tego drzewa i zabezpieczycie teren jeszcze raz. Ma być tak ciasno jak w kantynie w trakcie imprezy. Jeśli wiewióreczka tędy nawet przeleci chce wiedzieć wszystko o niej w raporcie natychmiastowym. A teraz macie 10 minut by to wszystko załatwić, bo jeśli nie, dopilnuje by wszystkich tutaj WYWALONO NA ZBITY PYSK-Ostatnie zdanie tak wykrzyczałem w ich stronę że wszyscy wyglądali jak źrebiątka kiedy pierwszy raz zobaczyły straszliwy horror. -Ty- Powiedziałem do Ogiera ze znakami sierżanta-Chce mieć w ciągu 5 minut wszystkie informacje o ofierze. Imię, Nazwisko, zawód, oraz to co robiła za życia.Masz dostarczyć każdą informacje, zdjęcie i inne rzeczy które nam pomogą. A co do reszty- Spojrzałem na każdego z osobna-CO TU ROBICIE?! WYKONAĆ! Po tych słowach Strażnicy się rozeszli. Zaczęli wykonywać rozkazy szybciej i sprawniej niż wcześniej. Iron podszedł do miejsca gdzie stało drzewo. Pochylił się. Zapach drzewa mieszał się z pyłem po wybuchu. Na całe szczęście nie zapaliło się. Mogłoby to spowodować iż stracilibyśmy całkowicie jakiekolwiek poszlaki. Dotknąłem miejsca po wybuchu. To nie było zwykła pułapka tylko precyzyjna saperska robota. Uśmiechnąłem się do siebie. Nie da się samemu założyć takiego ładunku by stał się tak nie widoczną pułapką. [Więc było ich dwóch. Przynajmniej to pomoże ] Obróciłem się słysząc szybki stukot kopyt od strony miasteczka. to był sierżant z dokumentami. Biegł na złamanie karku.-Pr..Proszę o wybaczenie iż tak długo. Tutaj są wszystkie dokumenty. Podniosłem je używając zaklęcia i obejrzałem. Na szczęście zrobili zdjęcia ofierze sprzed "Zmiany". Dzięki temu Nasty będzie miał punkt zaczepienie. Informacje w większości były ogólne jednak ostatnia dała mi nadzieje. -Mamy świadka?- Spytałem. Sierżant zasalutował i odpowiedział.-Tak jest w mieście i....... -Czy chodzi z obstawą, jest obserwowany?- -Nie Sir..... -Natychmiast go tu sprowadzić i dać mu eskortę dwóch strażników. Jeśli mu chociaż piórko spadnie, wszystkich was postawię pod sad wojskowy ......zrozumiano Sierżant natychmiast zasalutował i pobiegł w stronę miasta. Wziąłem dokumenty i zabezpieczyłem. Miejsce zbrodni ze spokojnego pięknego sadu jabłoni zmieniło się w ruchomy rynek. Wszyscy strażnicy i nowo przybyli z centrali już szykowali wszystko. Wyznaczyłem czterech strażników do pilnowania „ofiary" i wyruszyłem do domu rodzinny Apple. Miałem nadzieje iż mała czuła się dobrze, jednakże musiałem zrobić coś co było mym obowiązkiem. Przesłuchanie właścicieli terenu..... Ponyville........ryneczek.....godzina 13:59 Black leciał na złamanie karku wypatrując z powietrza znaku apteki. Po krótkim oględzinach całego miast odnalazł poszukiwany sklep. Natychmiast wleciał do środka i bez kolejki podszedł do lady.-Proszę natychmiast dać mi te lekarstwa..... -Proszę pana tu jest kolejka i......- Black nie miał czasu gadać wyjął odznakę i wskazał wszystkich w budynku. Natychmiast!- Aptekarka zaczęła szybko podawać wszystko co było na liście. Black jak każdy Elitarny strażnik musiał znać się na lekach. -Proszę- Odpowiedziała klacz i podała Hawk’owi wszystko w papierowej torbie -Dziękuję proszę wysłać rachunek do siedziby E.S.E. Tutaj ma pani adres.-Wypisał szybko jak potrafił i wybiegł z pomieszczenia na zewnątrz. Spojrzał na miasteczko. Poczuł ulgę i spokój który roznosił się wokoło. Pozbierał myśli i ruszył dalej. Po drodze zauważył niedużą cukiernie. [Mały torcik czekoladowy na pewno by ucieszył młodą] Natychmiast udał się w stronę cukierni. Zanim jednak wszedł do niej zauważył nazwę tej firmy.."Sugarcubecorner" nazwa jak znalazł. Wszedł do środka budynku i powiedział do sprzedawcy -Dzień dobry chciałbym....-Nie zdążył skończyć gdy nagle ktoś go powalił na ziemie. Następnie podniósł i uściskał z całej siły. Black czuł jak jego kręgosłup trzeszczy. -Nie mogę uwierzyć, że jesteś. Przyjechałeś tu by mnie odwiedzić. To najlepsza niespodzianka jaką dostałam. Może nie licząc tej gdy Twilight przybyła do miast po raz pierwszy o i uczyniła ze mnie jedną ze strażniczek Elementów przyjaźni...... -A czy mogę oddychać?.....proszę.... Pinkie Pie puściła. Słychać było jak Ogier prostuje się by sprawdzić czy wszystko w porzątku. Spojrzał na Pinki i powiedział-Niestety teraz nie mogę z tobą spędzić czasu jestem w pracy i..... Różowa klacz spojrzała na niego z minką smutnego psiaka. Nie wytrzymał przeprosił ją i wytłumaczył czemu musi iść. Po wyjaśnieniach Pinkie natychmiast podbiegła do lady wzięła tort i po zapakowała go do torby. - Na co czekamy idziemy szybko.- Dodała. Po tych słowach wybiegła ze sklepu kierując się w stronę farmy. Black nie miał innego wyboru jak tylko podążyć za nią.
  11. posiada jedynie 7 postów i 3 reputacji
  12. ban bo zapraszam do działu FF http://mlppolska.pl/Watek-K-Z-E-Kryminalne-Zagadki-Equestrii-Zagadki--3882
  13. ban bo miło jest tutaj wraz z wami
  14. jak zawsze miło go widzieć. http://ask-thecrusaders.tumblr.com/
  15. no to ban dla nas w tym filmiku http://ask-thecrusaders.tumblr.com/
  16. http://ask-thecrusaders.tumblr.com/ Normalnie zalicza się do filmiku
  17. Droga pani proszę pozwolić mnie się odprowadzić....... Ban bo normalnie coś nie tak i jeszcze black normalnie wyskoczył jak Appeljack z krzaków
×
×
  • Utwórz nowe...