-
Zawartość
108 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Posty napisane przez Voltiur2
-
-
- Zastrzel, kogo tylko chcesz. Poza mną oczywiście i Redem
<Powiedział chłodno oficer patrząc jak Jack ucieka z jaskini.>
-
- Synku, nie wiem z jakiego jesteś wymiaru i co spadło Ci na głowę. Jednak uważam, że poza mózgiem masz jeszcze problem z oczami.
<Wolfgang wskazał na Luizę.>
-Nawet ona z jednym okiem widzi lepiej ... Jak byś nie dowidział, to ona ma moją broń, dałem jej z własnej woli.
<Oficer podszedł do Luizy i ustawił się za nią, podniósł jej rękę w której trzymała pistolet i spokojnym chłodnym tonem oznajmił.>
- Widzisz czy jesteś do końca ułomny i wyrwany z kontekstu sytuacji?
-
- Ktoś mi powie co to za dziwak?
<Oficer SS patrzył z zdziwieniem na kogoś, kogo widzi po raz pierwszy. "Śmiesz mi grozić robaczku?" zapytał sam siebie w myślach po czym zwrócił się do dzieciaka.>
- Schowaj ten scyzoryk, bo sobie krzywdę zrobisz.
-
- Nie przeginaj pały kotku ...
<Rzucił wściekle oficer i wziął nóż od Reda. Spojrzał mu prosto w oczy i skwitował.>
- Ja nie gubię cudzych rzeczy, a ty lepiej oszczędzaj nogę bo zgubisz za dużo krwi. Nie po to dałem Ci dar, abyś się teraz wykrwawił.
<Wolfgang spojrzał na kogoś, kto wyrósł niczym z ziemi.>
- Ty to kto?
-
- Woda
<Powiedział Wolfgang wyciągając rękę w stronę Luizy odpinając kaburę od pistoletu i wyciągając pistolet obrócił go w stronę, jednookiej dziewczyny.>
- Idziesz przodem.
-
- Przestań mi prawić komplementy, bo się w zruszę.
<Powiedział ironicznie do Luizy, kończąc obwiązywanie nogi rannego Reda. Z lekko obróconą głową w stronę Ziemowita, oficer wyjął papierosa i odpalił.>
- Szansa, ze tak się stało, jest raczej bliska zeru. Gdyby to było tak proste, to sierściuch powiedział, by "Zabijcie go kulą i po problemie" Poza tym ciesz się, ze nie byłem w stu procentach słowny, bo Luiza miała by właśnie łeb przy samej dupie ukręcony.
<Wyprostował się i spojrzał na irytującego go chłopaka.>
- Znaj łaskę Pana, chłopcze bo kiedyś się skończy...
-
Ban, bo jesteś noob
-
- Haha! Masz rację, jesteś odrobinę zabawny. Masz tylko postrzał w nogę, a krzyczysz jak by ci ją urwało i miał byś umrzeć.
<Wyśmiał słabość Reda, kiedy wyjmował mu bandaż z plecaka, po czym ze stoickim spokojem, zaczął opatrywać mu krwawiącą ranę.>
-
<Wolfgang zbliżał się do ciała anioła, kiedy do jego uszu dotarły słowa Reda. "Psychol powiadasz ... Zaraz Ci pokażę psychola ..." skwitował w myślach i zawrócił w ich stronę. Podchodząc do Red Taila przykucnął nad nim i położył jedną rękę na zapięciu od kabury.>
- Ja jestem psycholem? Hehe ... Nie wspomnę kto cię właśnie postrzelił i czyja to koleżanka, która jest na dobrej drodze, aby skończyć jak ta suka Anastazja ...
<Drachenfels spojrzał z ukosa na Ziemowita.>
- Masz do niego jakiś problem, ze swoją nową ladacznicą? Gdyby nie zażył serum, to był by martwy za maks czterdzieści osiem godzin ...
<Jego oczy następnie powędrowały na dziewczynę z karabinkiem.>
- Ślepa jesteś? Podobno strasznie czujna, a pozwoliłaś, aby podszedł nas wróg. Eh ... na sam wasz widok mam niestrawność.
<Oficer podniósł się z ziemi i podszedł do Luizy, która działała mu na nerwy bardziej niż ktokolwiek z tu obecnych. Objął delikatnie jej głowę dłońmi i kciukami zaczął masować policzki, patrząc jej cały czas w oczy.>
- Jesteś problemem, który trzeba wyeliminować ... Dopatrujesz się wroga tam gdzie go nie ma ... Chciał bym Ci dać jeszcze jedną szansę ...
< Delikatnie przejechał po jej powiekach, jeden raz, drugi, trzeci ... aż w końcu wbił jej kciuki z całych sił w lewe oko.>
- Ciesz się, że tylko jedno oko, a nie życie ...
<Powiedział odpychając dziewczynę w bok, w taki sposób, że ta poleciała na Ziemowita. Po tym spektaklu czystej przemocy, Wolfgang podszedł do Reda.>
- Osłaniaj mnie i powiedz, czy masz gdzieś jakiś bandaż.
-
- Gratuluję! No kurwa gratuluję!
<Krzyknął wściekle oficer wyrywając pistolet dziewczynie i uderzając ją z otwartej ręki w twarz.>
- Jak nie umiesz się posługiwać bronią, to po nią nie sięgaj! Mała polska ...
<Urwał zdanie obracając się wściekle na pięcie i ruszył w kierunku wyjścia. "Mam serdecznie dość tej bandy debili! Ja pierdole, zajebie kiedyś tego gówniarza i tą głupią sukę!" pomyślał wściekle oficer SS zmierzając w kierunku wyjścia. "Obyś zdechł!" skierował ostatnią myśl w stronę Ziemowita, wyciągając papierosa.>
-
<Wolfgang zrobił podszedł do zgromadzonych i położył dłoń na głowie Ziemowita, nachylając się do w jego kierunku.>
- Dla ciebie, jak już to Pan von Drachenfels. Poza tym nie przypomnę, kto łamał szyfry ... Zamiast bezsensownego śpiewania.
<Wyprostował się i zaczął powolnym krokiem obchodzić zgromadzonych, aż zatrzymał się nad Redem.>
- Odpręż się, a nie siedzisz spięty, jak ofiara przed egzekucją ...
<Powolnie zaczął grzebać w kieszeniach płaszcza i wyjął małą ampułkę oraz nową igłę wraz z strzykawką. Przykucnął obok polaka i spojrzał w jego kierunku.>
- Sam sobie podasz czy znów mam się z tobą szarpać? Raczej nie chcesz poznać efektów odstawienia ...
-
<Wolfgang, przeładował pistolet i spokojnie czekał, aż anioł sam się wyłoni po czym strzelił mu prosto w głowę. Kiedy martwe ciało upadło na ziemię, oficer odpalił papierosa i patrzył obojętnym wzrokiem na stygnące powoli ciało. "Żałosne ..." - pomyślał kucając nad martwym i przyglądając mu się uważnie. Przeszukał ciało zabierając, to co może mu się przydać i ruszył w głąb jaskini. Gdy dotarł do reszty zgromadzonych stanął kilka kroków przed nimi, patrząc to na Reda, to na kogoś innego. Milczał obserwują kompanie, z którą przyszło mu współpracować, tylko ręka trzymająca papierosa wędrowała do jego ust, aby za chwilę opaść na wysokość klatki piersiowej.>
-
- Masz.
<Powiedział Wolfgang i rzucił nowemu Simonowi ołówek. Podszedł do obróconego Reda i położył mu dłonie w skórzanych rękawiczkach na barkach. Nachylił usta na wysokość uszu Taila i powiedział spokojnie.>
- Swoje przeżyłeś? Doprawdy? Czułeś ciepło kobiecego ciała obok siebie, gdy zasypiasz? Słyszałeś płacz swojego nowo narodzonego dziecka? Hmmm?
<Wolfgang poklepał go po ramieniu i odszedł kilka kroków.>
- Dobra kotku ... pobawię się w twoją grę ...
<Niebieskooki podszedł do Charlsa i spojrzał mu w oczy.>
- Wystarczy, że będziesz mądry, jak twój brat, a nie oberwiesz w głowę jak ta nowa koleżanka tego tam polaka.
<Wskazał na Ziemowita i uśmiechnął się chłodno do rozmówcy.>
-
- Red. Nie podnoś mojego poziomu irytacji swoją przećpaną gadką ... Nikogo nawet nie zabiłeś, co najwyżej rzuciłeś się na jednego anioła, a nie trzy.
< Rzucił Wolfgang wychodząc z jaskini i mijając Reda.>
- Poza tym nie ładnie jest celować w kogoś, kto może przedłużyć twoje życie o następne kilka dni. Jeżeli oczywiście się nam uda ... Jednak jak widzisz, nasz pan przestrzelone kolano i jego nowa koleżanka robią problemy.
<Oficer zatrzymał się kilka kroków później i obrócił w stronę Reda i tej dwójki, wdychając leniwie dym do płuc.>
- Nie wiem czemu uważasz się za strażnika, ale wydaje mi się, że masz po prostu dziury w mózgu od narkotyków, a teraz bądź grzeczny, to zyskasz następne dni życia.
-
- Ja prowokuję awantury?!
<Krzyknął na całe gardło.>
- To te głupie szczeniaki mają jakiś kompleks! Eh ... szkoda, że Simon nie żyje. Był jedynym wartościowym osobnikiem tej wyprawy. Z którym dało się pracować ...
<Wolfgang obrócił się na pięcie i wyszedł zostawiając dzieciaki. Przeszedł kilka kroków po opuszczeniu jaskini i zatrzymał się wyciągając papierosa. "Cholerne gówniarze, gdyby nie moja pomoc to nigdy by nie złamali szyfrów">
-
- Hahaha!
<Zaśmiał się parszywie oficer i chwycił dziewczynę za szyję ściskając, aby lekko ją poddusić. Jednocześnie uderzając z pięści w twarz. Zerwał jej torebkę po czym kopnął ją podkutym butem w brzuch, aby odepchnąć jak najdalej od siebie i wyją swoją własność. >
- Teraz zajmiemy się sprawami bieżącymi, a później prywatnymi. Jeśli jeszcze raz weźmiesz, coś co należy do mnie lub mnie oplujesz, to ukręcę Ci ten łepek przy samej dupie.
<Warknął Wolfgang chowając pistolet do kabury i zapinając pasek. Odrzucił różową ozdobę gdzieś w bok i zwrócił się do Ziemowita.>
- Lepiej jej pilnuj, bo skończy jak twoja niedoszła dziewczyna... To pierwsze i ostatnie ostrzeżenie.
-
- Walnąć to ja mogę zaraz ciebie idiotko z pistoletem bez amunicji.
<Wysyczał przez zęby oficer SS. Opluwając ja krwią z własnych płuc. "Scheiße!" krzykną w myślach, kiedy kolejna fala kaszlu i bólu przeszła przez jego ciało. Puścił rękę dziewczyny, cofając się kilka kroków, zgięty w spazmatycznym kaszlu. Metaliczny posmak ciepłej krwi wypełnił usta Siegfrida, a drobna stróżka krwi zaczęła mu wypływać z kącika ust. >
- Jak tam Red? Kaszelek już się pojawił?
<Zapytał wyciągając z wewnętrznej kieszeni płaszcza nabitą strzykawkę z żółtawym płynem. Wbił koniec igły w tętnicę szyjną i zaaplikował sobie zawartość.>
-
- Ty dowodzisz? Kto niby mianował cię dowódcą?
< Zapytał oficer w czarnym mundurze. Podchodząc jednocześnie do Luizy i nachylając się, aby spojrzeć jej prosto w oczy.>
- Oddaj co nie twoje.
<Rzucił lodowato w jej kierunku i chwycił ją za rękę zaciskając mocno dłoń na jej przedramieniu.>
- Chyba nie chcesz skończyć jak inna nieroztropna przedstawicielka twojej płci?
<Szepną do niej cicho, aby nikt inny nie mógł go usłyszeć poza nią.>
-
-Ehhh ...
<Rzucił grymaśnie Siegfried i wyrwał kobiecie swój pistolet. "Cholerni smarkacze ..." pomyślał gniewnie, poprawiając oficerską czapkę na głowie. "Jak umierać, to z klasą!">
-Vorwärts, Landser!
<Krzyknął, jak by sam do siebie rzucając się do biegu. Biegł przed siebie, byle jak najdalej od wraku, cały czas przeklinając w myślach nieroztropne zachowanie młodej kobiety.>
-
Powracam!
Imię: Walter Smith
Wiek: 31
Płeć: mężczyzna
Wzrost: 180
Wygląd: Dobrze zbudowany mężczyzna o ciemnych bląd włosach ichłodnym niebieskim spojrzeniu. Nosi włosy średniej długości zaczesane na prawy bok, a tył i boki głowy są podgolone tak, aby gładko przechodziły z krótkich w dłuższe na górnej części czaszki. Zawsze starannie ogolony, przywdziewa czarny garnitur z płaszczem i kapeluszem w tym samym kolorze.
Charakter: Spokojny i uprzejmy mężczyzna, który świetnie wie jak zachować się w towrzystwie. Można by wnioskować, że jest ostoją spokoju ale czy na pewno? Przyjemność zdobycia tej wiedzy mieli tylko, ci którzy weszli z nim w konflikt.
Ekwipunek: P08 Parabellum z dwoma magazynkami na amunicję 9 x19, 300 ml buteleczka z lekarstwem i strzykawką z igłą, portfel z pieniędzmi(300), mała butelka wody i dwie kanapki.
(Pewne drobnostki mogą ulec zmianie po kontakcie z MG.)
Świeży pamiętaj o serum, które ochoczo płynie w Twoich żyłach -
Piękna praca Świeży w skrócie MZO.
-
Ban, za marudzenie.
-
Ban, za kopiowanie
-
Ban, bo walczysz po przegranej stronie.
[GRA] Poszukiwanie trumny anioła 2: Zatrzymać Apokalipse
w Luźna gra ról
Napisano
- Jesteś dziwny. Strzelasz w głowę, a później wskrzeszasz...
<Wolfgang wyjął papierosa i ruszył w głąb tuneli.>
-Czas znaleźć duchy Simona i Anastazji, w końcu mam nowy stołek do objęcia.