Skocz do zawartości

Nasi idole- fikcyjni i prawdziwi


Burning Question

Recommended Posts

W książkach A.K. Yearling zaczytuje się niejeden kucyk w Equestrii i pewnie niejeden chciałby być równie odważny jak Daring Do lub mieć szalone tropikalne przygody. Nic w tym dziwnego! Każdy z nas marzył kiedyś, żeby być "bardziej jak ktoś inny": czasem chodziło o wymarzoną pracę, czasem o wygląd, czasem o charakter. Bywa, że czytamy książki lub oglądamy filmy i chętnie wyobrażamy sobie, że jesteśmy na miejscu głównego bohatera. Są też osoby tak spełnione i zadowolone z siebie, że trudno im znaleźć kogoś nadającego się na autorytet. Różnie bywa.

 

Czy macie osoby/ postaci, które są dla was przykładem czy wyznacznikiem tego, jacy chcielibyście być?

Są fikcyjne, prawdziwe a może i takie i takie?

Macie dla nas jakieś słowa mądrości od swoich idoli?

Kogo podziwialiście w dzieciństwie, a kogo teraz i czy coś się zmieniło w tej kwestii?

Czy i jak pracujecie nad sobą aby stać się tym, kim chcielibyście być w "wersji idealnej"?

 

Te i inne kwestie możecie poruszać i komentować w tym temacie. A jeśli macie jakiś "egzystencjalny problem" z ostatnim pytaniem i planowanie samorozwoju nie jest waszą mocną stroną, śmiało pytajcie o rady, sugestie i wypowiedzi motywujące do działania. ;)

 

2ding60.png

Edytowano przez Burning Question
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hura! Temat w sam raz dla mnie!

Uwaga: Zanim pomyślicie powinien wylądować w psychiatryku odetchnijcie i nie myślcie tak :)

 

 


Czy macie osoby/ postaci, które są dla was przykładem czy wyznacznikiem tego, jacy chcielibyście być?

Są fikcyjne, prawdziwe a może i takie i takie?

Macie dla nas jakieś słowa mądrości od swoich idoli?

Kogo podziwialiście w dzieciństwie, a kogo teraz i czy coś się zmieniło w tej kwestii?

Czy i jak pracujecie nad sobą aby stać się tym, kim chcielibyście być w "wersji idealnej"?

Moi idole (proszę jednak nie patrzeć na ich złe strony): Lenin, Józef Stalin, Adolf Hitler, Marszałek Piłsudski, Wielki Mistrz Zakonu Krzyżackiego Konrad Von Jungingen, Fidel Castro, Donald Tusk,  Steve Jobs, J. K Rowling, George R.R. Martin i Tolkien.

 

Moje ulubione teksty: "Historia mnie uniewinni!"- Fidel Castro "To prawda, że wolność jest drogocenna. Jest tak drogocenna, że należy ją ostrożnie racjonować."- Lenin

"Za Polskę i w imię Polski!"- ja sam "Zaspokajaj czyjeś potrzeby z zyskiem dla siebie"- Steve Jobs "Kraj jest najważniejszy, a ja jestem niczym. Dobro kraju jest najważniejsze!"- nie pamiętam już czyj to jest tekst

 

Jak pracuję nad sobą? Myślę i planuję, myślę nad tym jaka akcja powoduje jaką reakcję.

 

To chyba wszystko, i tak jestem nienormalny.

 

Edit: Przypominał mi się jeszcze jeden dobry tekst jednej postaci z gry( nie pamiętam gry, ani imienia postaci)- "Najlepszych technik uczą Ci, którzy przeżyli."

Edytowano przez Rex *Monster* Crusader
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"fortuna przychodzi do tych, którzy śpią i czekają" - Kadotani Anzu, przewodnicząca szkolnego samorządu, dowódca na pokładzie Hetzera. Ma wydżebane na sporo spraw i nie "trajhardzi" (to najlepsza forma zapisu), dlatego jest moim idolem. Idolką.

W dzieciństwie podziwiałem wujka i ciocię, bo lepiej grali na pegazusie niż ja. I tatę i dziadka, bo są najlepsi. Teraz podziwiam postaci z hińskich bajek i samego siebie.

Na szczęście/niestety nie da się być postacią fikcyjną, więc dalej nie wiem kim chcę być. Poczekam to się dowiem. O, chciałbym być nieśmiertelny, wtedy, podczas odpowiednio zinterpretowanego czekania, osiągnąłbym wszystko co chcę a potem całą resztę.

 

 

Czy pracuję nad sobą? Tak. Ale zważanie na inne osoby koliduje mi z tymi pracami tak mocno. Jak pracuję? Nie wiem. Mógłbym powymieniać jeszcze masę postaci z anime, ale to wcale nie pokaże jak bardzo nad sobą pracuję. Robię to co zwykle, aby w końcu osiągnąć pewien poziom, który mnie zadowoli.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nareszcie temat gdzie Timbury będą mogły spamić Edmundem! buahahahahahaha!

No, właśnie, Edmund Pevensie z „Opowieści z Narnii”. Postać fikcyjna, a jakże innaczej. Tak idealna i nieidealna zarazem. Tak genialna... Do rzeczy. Tak, był on moją ukochaną postacią od poznania owego cyklu. Taki ironiczny kurdupel, robi rodzeństwu na przekór a potem i tak przeprasza bo nie chce lania. Wcielenie mnie. ^^

Postać fikcyjna, jak już wspominałam. I tutaj chyba nie muszę się o tym rozpisywać.

Słowa mądrości? Cała masa (uwaga, „inglisz”).

- I know, you had Is sorted.

- It's King Edmund, actually.

- Sea serpents?

Bueh. A teraz na serio, słowa z mądrością.

- I've seen what the White Witch can do, and I've helped her do it, and we can't leave these people being suffer for it.

Nie. W kwesti idola z dzieciństwa a teraz nic się nie zmieniło. A w każdym razie nie pamiętam, by była jakaś zmiana. No, tak. To jest kłamstwo, ale, pomijając Obi-Wan'a nie pamiętam starych idoli. Wogóle. xD

I tu masz problem. Nie, nie pracuję nad sobą by stać się mentalnym Edmundem. Ja nim już jestem. Ta postać była wybrana na ulubioną ze wzgląd na podobieństwa między mną a nim. Ot co.

Narazie tyle, do zobaczenia w tym temacie, bo pewnie się tutaj pojawiać będę.

Timbre

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość PervKapitan

Jeśli chodzi o idoli prawdziwych to w młodości była to moja siostra. 10 lat starsza, zawsze wszystko sobie sama załatwiała, uczyła się bardzo dobrze. Jej zaangażowanie i wiara w siebie zawsze były czymś, co u niej podziwiałam. Posiada ogromną wiedzę na temat, który kocha. Od dzieciństwa właściwie miała jedną, niezmienną pasję, co również zawsze w moich oczach było czymś pięknym. 

Jednak teraz moim idolem jest Nilola Tesla. Uważam go za największego inżyniera i wynalazce. Dla mnie jest to po prostu geniusz nad geniuszami, w dodatku tak bardzo mało doceniany. Powiedzcie mi, czy na lekcji kiedykolwiek jakiś nauczyciel o nim mówił? Nie. Jest autorem około 300 patentów, on odkrył prąd przemienny, on wymyślił silnik elektryczny, elektrownie wodne, transformator Tesli, a nawet radio. Bardzo zazdroszczę takim ludziom bycia geniuszem, dlatego też jest on moim idolem.

 

 

Jeśli natomiast mam mówić o fikcyjnych idolach to jest ich trochę... w sumie teraz nie chce mi się o nich mówić :v

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Nie sądzę

Idol... oczywiście, że Orlando Bloom, ale to pod względem pracy i podejścia do niej, "Cały szum wokół mojej osoby nie jest czymś, czym się szczególnie zachwycam.". Sposób na życie wymyślam sobie sama, nie mam kogoś, kto zachowywałby się tak, jak ja bym chciała. W sumie chciałabym mieć jakiegoś idola tylko do jednej sytuacji w życiu, ale takiego kogoś nie znajduję. Co do fikcyjnych... chyba tylko Legolas i Thranduil i z książki, i z filmu, bo wspaniale pasuje jedno do drugiego, jako przykład niesamowitości i mądrości. "Nikt prawie nie wie, dokąd prowadzi ta droga, dopóki nie stanie u celu" ~Legolas z książki, "Co ze śmiercią u boku przyjaciela?" ~Legolas z filmu, "100 lat to dla elfa mgnienie oka..." ~Thranduil z filmu, "Jakże zasłużyłem sobie na tak cenny dar, hobbicie?" - Thranduil z książki. No i jeszcze jeden wzór - Tolkien, jako wzór wyobraźni "Not all who wander are lost". Wszystkie cztery wzory są ze sobą powiązane, no cóż, bywa :v.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rex, każdy ma złe strony i na nie też trzeba zerknąć. Każdy z wymienionych przez ciebie idoli ma zarówno wady i zalety. Nie żebym zgłębiała życiorysy wszystkich, ale coś tam o większości wiem. Czytałeś biografię Jobsa? Tam wyraźnie widać wady.

Mój idol? Nigdy się nad tym nie zastanawiałam. Cholera...

Na pewno nie polubiłabym osobiście tych, którzy mi imponują. A tych imponujących, możnaby powiedzieć "idoli" wymienię chętnie.

Mozart - był geniuszem, ale patrząc na historie o nim opowiadane, to bardzo nieznośnym geniuszem (offtop: bardzo dobry, niezbyt historyczny film o Mozarcie - "Amadeusz")

Frida Kahlo - wspaniale malowała, wiele przeżyła. Jej obrazy przyprawiają mnie o dreszcze.

Wisława Szymborska - w sumie to jak wielu polskich poetów jest przeze mnie uwielbiana ze względu na jej twory.

Inni poeci: Adam Mickiewicz ("Sonety Krymskie", "Pan Tadeusz"), Julian Tuwim (większość twórczości), Czesław Miłosz (większość twórczości).

Franceco Goya - najwspanialsze obrazy i sitodruki, jakie widziałam od dawna.

Podziwiam też Jobsa, za jego pomysły. I trudno się robi jego portret psychologiczny.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 months later...
Napisano (edytowany)

Czas odświeżyć temat! 

Zacznę chyba od idoli fikcyjnych, bo oni byli pierwszymi w moim życiu.

 

1. Hermiona Granger - miałam nieprzytomne szczęście, że ta postać była tak wielką częścią mojego dzieciństwa. Jest chyba najlepszym przykładem takiej idealnej współczesnej kobiety: silnej, inteligentnej, przezornej, odważnej, ale nadal pozostaje kobieca. Ma zbyt wiele zalet by wypisywać tu wszystkie. W pełni szanuję i doceniam tą postać i mam nadzieję, że kiedyś chociażby zbliżę się do jej poziomu świetności. ;_;

 

2zf8gfn.gif

2. Asami Sato - właściwie moja nowa ulubiona postać, którą uważam za ideał kobiety choć jest animowana. Umie się bronić, wie jak robić świetny biznes, świetnie wygląda, ale to co cenię w niej najbardziej, to [spoileryyyy] fakt, że gdy musiała wybrać między zemstą u boku ojca a bronieniem niewinnych ludzi przed jego paranoją, wybrała to drugie. Jest to coś z czym bardzo mocno się identyfikuję ze względu na różne osobiste przeżycia. Pod koniec serii wybaczyła ojcu jego zbrodnie i spróbowała odnowić tą relację za co też zebrała ode mnie gigantycznego plusa. I jest chyba pierwszą animowaną dziewczyną, którą oficjalnie przedstawiono jako bi w bardzo ładny, subtelny sposób. Tutaj też widzę dla siebie dobry wzór do naśladowania. ;D

 

2s97om0.gif

3. Mulan - pierwsza idolka mojego dzieciństwa. Dzięki tej inspiracji wielokrotnie miałam siłę sprzeciwiać się wielu niesprawiedliwym zachowaniom i łamać niektóre tradycje, które próbowano mi narzucić, choć były szkodliwe. Mój nieszczęsny idealizm zaczął się od tego filmu i trwa do tej pory w niemal nienaruszonym stanie, z czego mogę być dumna. ^^

 

4. Tisamon - mistrz szermierki, który po raz pierwszy pojawia się w książce "Imperium Czerni i Złota". Jest dla mnie symbolem wszystkiego co szlachetne i całkowicie wymarłe w Europie, niestety. Jego postać od początku była dla mnie inspirująca. Jest niezwykle lojalny, honorowy, rządzi nim pewien fatalizm typowy dla wojowników z dawniejszych czasów. Nie jest wprawdzie mistrzem błyskotliwości, ale robi to, co uważa za słuszne i robi to perfekcyjnie nie popadając w hipokryzję. Mimo, że zabijanie to jego profesja, nadal pozostaje bardzo ludzką osobą. Wielki plus zbiera za naturę swojego związku z postacią z rasy, której jego krewniacy nienawidzą z całego serca. To też dodawało mi czasem otuchy w życiu, ponieważ mam dość podobny problem... w sumie jakby o tym pomyśleć, wiele osób w mojej rodzinie mogłoby utożsamiać się z tą sytuacją. ^^" Nie ma lekko.

 

Myślę, że na razie wystarczy. ^^

Edytowano przez Burning Question
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...