Skocz do zawartości

[Sesja][DeadRadioMan]Blue Exorcist


Mephisto The Undying

Recommended Posts

Gabinet Fausta był wypełniony zapachem zupek z proszku. Mimo iż już nie jadł to zapach i tak się utrzymywał. Mogło to być nieco irytujące, nawet dla niego, zwłaszcza że czekała go dość istotna rozmowa. Zajrzał jeszcze raz do szuflady w swoim biurku po czym wyjął z niego dwie koperty, jedną białą, niedużą ze zwykłym listem. Druga zaś była już większa, z szarego papieru miała w sobie dokumenty dotyczące misji. Spojrzał na zegarek w kształcie, siedzącego, białego kota z monetą. Miał jeszcze chwilę czasu a i tak wydawał się być nerwowy. Schował obie koperty i westchnął. Zaczął gładzić swoją kozią bródkę zamyślony. Musiał rozegrać tę rozmowę jak najlepiej. Wpatrywał się w przestrzeń aż wreszcie usłyszał głos sekretarki dobiegający z telefonu stojącego na biurku.

- Panie Faust, przyszła panna Baring. - odezwała się kobieta. To wyrwało mężczyznę z zamyślenia.

- Wpuść ją. - odpowiedział uprzednio naciskając przycisk na telefonie. 

 

Zachęcona słowami sekretarki udałaś się do pokoju Phelesa, otworzywszy drzwi spostrzegłaś że siedział przy biurku, od strony wejścia stał też fotel dla ciebie. 

- Dzień dobry. - odezwał się mężczyzna. Wskazał ci na fotel w którym to usiadłaś. - Mam dla ciebie zadanie oraz wiadomość. Sądzę że jednak zaczniemy od zadania. - tu odchrząknął po czym wyjął tę dużą kopertę z szuflady i położył ją przed tobą. - Otóż jeden z naszych egzorcystów natrafił na pewne manuskrypty w których opisany był pewien demoniczny miecz. Podobno został ukryty i zapieczętowany. Nie mamy pewności gdzie jest, ale wiemy gdzie jest jedna ze wskazówek. Jednak potrzebujemy aby ktoś się tym zajął. - tu na chwilę się zatrzymał, dając ci czas na przyswojenie informacji. - Tym kimś jesteś ty, jednak z powodu trudności zadania przydzielamy ci partnera. Wiemy że wolisz pracę samodzielną jednak wierz mi, zadanie nie należy do łatwych. - wyjaśnił. - Druga informacja to list który do ciebie przyszedł. Z Anglii. - wyjął kopertę i położył ją przed tobą. - Jeśli chodzi o twojego partnera to pewnie będzie gdzieś w okolicach stołówki. Resztę informacji będziesz mieć w teczce. - oznajmił. Usłyszałaś postukiwanie deszczu o parapet. To było akurat normalne w czasie jesieni. - Sądzę że to wszystko. Możesz odejść. - oznajmił. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sara podniosła się z krzesła i ruszyła do drzwi, przed nimi stanęła i odwróciła się mierząc Phelesa wzrokiem. Nienawidziła tego zapachu, trącił chemią. 

- Szefie następnym razem proszę żebyś przed przekazaniem mi wiadomości nie jadł tego świństwa. - Po czym wyszła, miała pracować z kimś. Cóż taka odmiana raz na jakiś czas to coś miłego. I ten demoniczny miecz, interesowało ją to bo sama chciała taki kiedyś zdobyć lub stworzyć. Cóż pozostaje mi iść do stołówki. Wyjęła klucze i wetknęła jeden z nich w dziurkę od zamka po czym przekręciła. Otworzyła i weszła do stołówki. Szukała wzrokiem swojego partnera, nie była jakoś zainteresowana nim ale nie mogła się powstrzymać od małego uśmiechu na swojej twarzy. Schowała mniejszą kopertę do kieszeni i poprawiła miecz przy pasie zawieszonym na jej biodrach.  

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O tej porze stołówka raczej była pusta, większość osób miała teraz zajęcia więc ilość osób można było policzyć na palcach jednej ręki. Większość osób była raczej młoda, zwykli początkujący egzorcyści tylko jedna osoba wydawała się być twoim potencjalnym towarzyszem. Był to wysoki mężczyzna z włosami wygolonymi na skroniach na karku, jednak wciąż spiętymi w koński ogon. Nie dość że miał te dwa metry, był też postawny. Na jego twarzy był zarost a pod jego okiem znajdowała się blizna. Ubiór miał raczej normalny, spodnie jeansowe, wysokie buty, koszula w kratkę, w prawej ręce trzymał kurtkę. Patrzył na cennik dań drapiąc się po brodzie. Z tego co było ci wiadomo nazywał się Maxson. Był Arią i kimś jeszcze... jakoś nie rzucił ci się w oczy ekwipunek. Możesz z nim pogadać, w sumie wypadało by dogadać się z partnerem z drużyny. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sara podeszła do mężczyzny.

- Witaj, to z tobą mam wykonać misję od Phelesa. - Położyła na stole dużą kopertę w której był opis misji. - Twoja godność? - Zapytała o imię wyciągając rękę na powitanie, sam fakt że byłą mała, miała długie niebieskie włosy, w dodatku była w gotyckiej czarnej sukience mógł wywołać u mężczyzny małe zdziwienie nie mówiąc o mieczu który przypominał smoka. Tym bardziej że byłą starsza o rok. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mężczyzna obrócił się w twoją stronę dzięki czemu mogłaś zauważyć wysoką walizkę  która stała obok jego nogi. Zmierzył cię wzrokiem ale nie skomentował. 

- Jamison Maxson. - przedstawił się podając ci dłoń, znacznie większą od twojej. - Przeczytałaś już wszystko co masz zapisane? - zapytał po chwili podnosząc brew i przyglądając ci się. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W kopercie znajdowały się dwie kartki spięte zszywaczem, oraz trzy zdjęcia. Na kartkach znajdowały się dokładniejsze informacje na temat tego gdzie prawdopodobnie miałaby znaleźć się wskazówka odnośnie. Wedle informacji miała być gdzieś w górach Ural. Ponoć znajdowała się tam świątynia w której to miał być zamknięty ,,strażnik''. Niestety nie było dokładniejszego opisu samej świątyni i strażnika. Na całe szczęście dostałaś już wersje nie pochodzącą z manuskryptu, lecz rozszyfrowaną. 

Na drugiej kartce zaś znajdowały się inne informacje. 

Niestety, z powodu złych warunków nie mogliście po prostu polecieć w góry śmigłowcem, Musielibyście przetransportować się do Jekaterynburgu. Dopiero stamtąd dostalibyście transport w góry. 

Oprócz informacji na temat waszej podróży była też inna, mianowicie że musicie zrobić to jak najszybciej, podobno nie jesteście jedynymi szukającymi miecza. Temu musicie znaleźć wskazówkę pierwsi. 

Zdjęcia zaś przedstawiały rzut satelitarny na rzekome położenie świątyni. Kolejne na obszar działania i ostatnie przedstawiało zdjęcie osoby z którą musicie spotkać.

Maxson w tym czasie wrócił do oglądania cennika.  

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Ja jestem gotowy do drogi. Jeśli nie zamierzasz nic brać to tak, ruszajmy. - powiedział podnosząc walizkę. Wyglądało to specyficznie bo walizka miała jakiś metr długości. Może trochę więcej. - Jakby co to mam klucz. - dodał po chwili po czym udał się w kierunku najbliższych drzwi. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oboje stanęliście pod najbliższymi drzwiami. Po chwili Maxson otworzył je i przepuścił cię, z powodu dobrego wychowania. Po chwili poszedł za tobą. Miejsce w którym się znaleźliście przypomniało salon. Jedyną dziwną rzeczą był tylko karton na stole. Po chwili ktoś zajrzał do środka, mianowicie młoda, rudowłosa dziewczyna z okularami na nosie. To z nią mieliście się spotkać.

- Ooo, państwo już przyszli. - powiedziała, dało się słyszeć mocny rosyjski akcent. Weszła do środka. - Nadia Raskolnikova. - przedstawiła się. - W kartonie mam ubrania dla was. Zimno jest więc macie żebyście nie zamarzli. Się przebierzcie a ja zrobię herbaty. Ale mam tylko czarną. - powiedziała wychodząc z pomieszczenia. Zdawała się być lekko poddenerwowana. Maxson otworzył karton po czym wyjął z niego męski płaszcz z futrem na kołnierzu, na oko sięgający mu do uda. Potem jeszcze czarne skórzane rękawiczki. - Zostawić cię samą? - zapytał. Prawdopodobnie chciał tak zrobić bo dla ciebie były spodnie, sweter, buty i płaszcz, podobny jak Maxsona ale damski. Chyba ktoś uznał że biegać po górach w sukience nie będziesz. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Jeśli możesz - Uśmiechnęła się do niego pogodnie, przynajmniej był dobrze wychowany. Gdy już wyszedł założyła wszystko oprócz futra, rękawiczek i czapki. Otworzyła drzwi Maxson'owi. - Jak wyglądam? - Zapytała, nie była pewna czy dobrze też założyła wszystko to co dostała. Dawno temu zakładała normalne ubrania więc jej wiedza była trochę na ten temat zakurzona. Obróciła się na nodze żeby zobaczył ją dookoła. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Maxson wyszedł z pokoju i stanął pod drzwiami opierając się o nie, usłyszał jakieś stukanie ceramiką i metalem. Pewnie właścicielka lokalu stawiała na herbatę. 

Gdy Sara wyszła z pokoju przyjrzał się jej. 

- Całkiem nieźle. - stwierdził przytakując przy okazji. Po chwili usłyszeliście gwizd czajnika, nie minęło dużo czasu a zobaczyliście niosącą trzy kubki w jednej dłoni i cukier w drugiej, Nadię. Wróciliście więc do pokoju a dziewczyna postawiła wszystko na stole i zdjęła karton. Usiadła na kanapie po jednej stronie a wam wskazała tę po drugiej. Gdy usiedliście, wasz kontakt odchrząknął. - Załatwiłam wam pojazd, pojedziecie razem z moim znajomym na górę szlaku skąd będziecie musieli iść pieszo. W samochodzie dostaniecie też ekwipunek i prowiant. - powiedziała zakładając nogę na nogę. - Pan Maxson ma już dokładną mapę i wyznaczoną ścieżkę którą powinniście iść. - dodała na co mężczyzna przytaknął. - Jakieś pytania? - tu spojrzała na ciebie. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Mamy świadomość okolicy. To jest jakieś sto metrów kwadratowych. Więcej nie jesteśmy pewni, wiemy jednak że prawdopodobnie jest w jaskini, niestety wejście do niej jest ukryte, ale najpewniej będzie mniej więcej po północnej stronie zbocza góry. - wyjaśniła. - Coś jeszcze? - zapytała. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Maxson podniósł się z miejsca, dopił swoją herbatę. 

- Dziękuje za gościnę. - powiedział podnosząc walizkę. Po chwili oboje udaliście się do wyjścia. Po chwili Nadia zaprowadziła was oboje na dół gdzie stał samochód z mężczyznzą w środku. Nadia porozumiała się z nim po rosyjsku a wy wsiedliście. Nie minęło dużo czasu a byliście w drodze. Wymieniliście kilka zdań podczas których dało się usłyszeć słaby angielski mężczyzny. Wreszcie byliście niedaleko waszego punktu zero. Samochód zatrzymał się i wszyscy wyszliście. Mężczyzna otworzył bagażnik i wręczył wam po plecaku, dużym i dość ciężkim. Były przy nim śpiwory a w środku prowiant, apteczki i wiele innych rzeczy potrzebnych na górskie wspinaczki jak liny, haki. Wszystko. Maxson otworzył walizkę. Był w niej TAR-21  oraz kilka rzeczy które trzeba było doń doczepić, do tego rewolwer i dwa pistolety. Włożył wszystkie bronie do miejsc na to przeznaczonych pod płaszczem, poza samym karabinem. Jego trzymał przewieszonego przez bok. Odczepił od plecaka swój czekan po czym chwycił go w lewą dłoń. 

- Zostawię walizkę u Nadii. - powiedział wasz kierowca chowając walizkę Maxsona do bagażnika. Spojrzał na was, - Powodzenia. I do zobaczenia. - powiedział i uśmiechnął się przyjaźnie. Wy również się z nim pożegnaliście.

- Teraz możemy iść tylko w górę. Gotowa? - zapytał Jamison.  

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Już jestem. Szkoliłem się od razu w dwóch kierunkach, uznałem że przyda mi się coś poza możliwością recytowania świętych wersów. - powiedział, potem spojrzał w niebo, na szczęście nie zapowiadało się na żadne opady, ani śniegu ani deszczu. 

Droga nie była aż tak skomplikowana, po prostu prosta ścieżka. Po pewnym czasie jednak byliście w miejscu jakie było zaznaczone na mapie. 

- Wejście jest prawdopodobnie gdzieś tam. - Maxson wskazał na zboczę wciąż patrząc w tablet na którym miał mapę. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Samo znalezienie wejścia nie było  takie proste, jednak wreszcie poczułaś lekki wiatr który jednoznacznie sugerował że to tam jest jaskinia. Jak się okazało, część wejścia było przysypane śniegiem, ale po krótkiej chwili pracy Maxsona przejście było otwarte, dość szerokie abyście mogli się przecisnąć. 

- Cóż, na ogół puszczanie kobiety przodem to oznaka dobrego wychowania, ale sądzę że wpierw wejdę tam ja, na wypadek gdyby wejście się zawaliło. - powiedział zdejmując plecak i przerzucając go na drugą stronę. Potem z lekkim trudem przecisnął się przez szparę. - Dobra, da się przejść. Wszystko wydaje się być stabilne, chodź. - zawołał cię. 

Wnętrze jaskini przypominało najzwyklejszą w świecie kamienną jaskinie, ale idąc coraz dalej można było spostrzec że wystrój zaczyna się zmieniać, przypominać tunel, nie jaskinie. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- W głąb tunelu. - potwierdził po czym chwycił za rączkę karabinu i ruszył w przód. Najpewniej nie było to główne wejście, raczej jakieś awaryjne wyjście, lub coś w tym rodzaju bo przez większość czasu było bezpiecznie. W pewnym momencie znaleźliście jednak fragment tunelu pełen podejrzanych dziurek na jednej ze ścian. W każdej z cegieł było takie i wydawało się że coś w nich jest. To, w połączeniu ze światłem z waszych latarek (które mimo iż mocne, nie było w stanie pokazać wam wszystkiego), sprawiało że nie bardzo wiedzieliście co zrobić. Na kafelkach na ziemi można było dostrzec że wszędzie są symbole oka, jednak na niektórych, oko to było zamknięte. 

- To pewnie pułapka... - stwierdził mężczyzna. - Jakiś pomysł? - zapytał. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Hmm spójrz na podłogę. Są tam kafelki z okiem, jedne z otwartymi a drugie z zamkniętym. Nie jestem pewna które uruchamiają tą pułapkę. Masz coś ciężkiego żeby sprawdzić? - Zapytała, miała w plecaku który dostała kawałek liny. Mogli go przywiązać do jej miecza i opuścić na podłogę żeby sprawdzić które kafelki pozwolą im przejść bezpiecznie. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Cóż, tych z zamkniętym okiem jest mniej. Sądzę że to na nie trzeba stawać. - stwierdził mężczyzna, po chwili złapał swój. - Ale można się upewnić. - dodał rzucając na najbliższą z kafelek narzędzie. Nic się nie działo. - Sądzę że to podsumowuje moją teorie. - stwierdził robiąc kilka kroków w przód, stanął na płytce z czekanem i podniósł go. Potem na następną i następną. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...