Sowenia Napisano Styczeń 26, 2017 Share Napisano Styczeń 26, 2017 (edytowany) Noc już zapadła i księżyc lśni na granatowym nieboskłonie nakrapianym migającymi gwiazdami. Zapadła cisza, bo tak wielu położyło się spać. To już czas żeby śnić. Czas by odpocząć po ciężkim dniu. Dniu pełnym radości, a może i smutku. Lub takim, który minął zupełnie zwyczajnie. W świecie kucyków Luna wybrałaby się na wyprawę po snach swoich podopiecznych. Niczym nocny strażnik marzeń pilnowałaby aby każde senne marzenie było radosne. Odganiałaby koszmary i zapewne cichutko podśmiechiwała się z co bardziej szalonych snów. Ale Luna nie jest w stanie wejść w sny ludzi. Co nam się śni? Ludziom tak różnym od kucyków, żyjących w świecie pełnym trosk i wyzwań. Nie tak kolorowym i uroczo naiwnym jak Equestria. Oto pierwszy forumowy sennik. Tutaj przeczytać możecie o snach jakie przyśniły się użytkownikom naszego forum. Edytowano Lipiec 22, 2017 przez Uszatka Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Sowenia Napisano Luty 2, 2017 Autor Share Napisano Luty 2, 2017 (edytowany) Rzadko pamiętam swoje sny, ale dzisiejszy to wyjątek. Z powodu bólu głowy lygłem sobie koło trzeciej, by się zdrzemnąć, a wypita wcześniej kawa mi tego nie ułatwiała. Koniec końców się udało, ale do rzeczy. To było coś w stylu, że budzę się i rozglądam niepewnie. Wokół mnie leśna gęstwina. Promienie słońca przebijały się przez korony drzew, które rzucały cień. Zrobiłem pierwszy krok i spostrzegłem coś dziwnego. Byłem kucykiem - pegazem. Ruszyłem wzdłuż leśnej ścieżki w kierunku widocznego przeze mnie "portalu", że tak ujmę. Rozglądałem się wokół, aż w końcu doszedłem do celu. Kiedy przeszedłem przez owo "przejście" najpierw oczy me oślepiło mocne światło słoneczne, a gdy mój wzrok się przyzwyczaił zobaczyłem wspaniałą zieloną łąkę, a na niej... Fluttershy. Podszedłem cicho, a ona tylko na mnie patrzyła. W końcu chciałem coś powiedzieć, ale ona tylko pokazała bym nic nie mówił i dołączył się do przygotowanego pikniku. Było niezwykle przyjemnie mimo, że nic nie mówiliśmy tylko uśmiechaliśmy się do siebie. W końcu spojrzałem w te oczy, które na mnie jakoś tak zadziałały. Już chciałem powiedzieć co mi leży na sercu, gdy... zostałem obudzony przez młodszego brata, który na mnie wskoczył. Może to dziwne, bo sam nie wiem czy takie sny to coś normalnego. Wiem jednak, że to był jeden z piękniejszych snów jakie miałem. Jeden z tych nie zapomnianych. @Polineks96 Nie wiem, skąd się wzięłam na klatce schodowej opuszczonego domu, ale wiem, że były tam trzy postacie; ja, Patrycja - koleżanka ze szkoły - i ktoś jeszcze, kogo nie pamiętam, ale to była dziewczyna. Chciałam zejść na dół, jednakże problem stanowiły wielkie dziury w schodach. Pierwszą jako tako dało się obejść, drugą Patrycja od razu przeskoczyła, ale ja biedna ani w rzeczywistości, ani we śnie nie mam dobrych wyników fizycznych, a dziura była ogromna, zatem mogłam najwyżej spróbować zrobić z siebie "most" i tak pokonać przeszkodę. Zauważyłam drugą opcję: starą, solidną - hurra! drewnianą poręcz. Ta opcja nie bardzo mi się podobała - a nuż będą tam drzazgi? - ale wszystko było lepsze od "mostu". Przelazłam przez poręcz i puściłam się pędem do drzwi. Moim oczom ukazał się piękny, letni widok. Powietrze było tak gorące, że chciało się po prostu ochłodzić. Zauważyłam coś w rodzaju długiego kanału (nie mylić z kanałem ściekowym) które wygodnie prowadziło do "miejsca docelowego". Z niewiadomych pobudek wskoczyłam tam od razu, zanim zdałam sobie sprawę że: a) jestem w stroju nienajlepiej nadającym się do pływania b) nie znam zawartości wody ani jej temperatury c) mogłam dostać skurczu albo w najgorszym razie hipotermii, jeśli trafiłabym na zimną wodę. Na szczęście sen postanowił zrobić z siebie coś milszego i rozwiązał wszystkie problemy; woda była miła - ciepława, ale chłodna, dająca ulgę, zaś mój strój - śliczna różowa sukienka - zmienił się w wygodne bikini, w sam raz na plażę. W ślad za mną wskoczyły koleżanki i wkrótce można było obserwować dziwaczny Tercet Tak Jakby Bohaterek. Nie do wiary.. Mówiłam coś o mej wydolności fizycznej? Chyba się zmieniła - za jednym chlapnięciem pokonywałam.. 10 metrów. Moje towarzyszki bezskutecznie próbowały dotrzymać mi tempa, ale się zwyczajnie zmęczyły. Akurat wtedy, kiedy chciałam zarządzić postój, wpłynęłyśmy do basenu, przy którego brzegu stał barek. A przy barku stał on. To było bóstwo, nie chłopak. Gdyby istniała męska wersja Afrodyty, tak wyglądałaby. Nie chce mi się o nim rozpisywać - o jego cudnych ciemnych oczach, karmelowej opaleniźnie, brązowych włosach, tak ciemnych, że mogłyby uchodzić za czarne, i... Zaraz, co ja mówię? Bóstwo Nie Chłopak wyrażnie interesowało się mną. Zmarnowałam trochę czasu, gadając z nim, ale "psy szczekają, karawana jedzie dalej". Sen również się uparł, więc potercetowałam dalej przez kanał. Obyło się bez większych wydarzeń. Wylazłam z wody jak... eee... niezgrabna foka, bo drabinka się zepsuła i musiałam ręcznie gramolić się na brzeg, i ruszyłam w kierunku Miejsca Docelowego - domu złej ciotki.. proszę, nazywajmy ją odtąd wiedźmą, bo "zła ciotka" brzmi idiotycznie? Sen jeszcze raz spłatał mi psikusa - nie jeden, tylko dwa - bikini zmieniło się w INNĄ zieloną sukienkę.. *składa reklamację snowi*.. Numer dwa: tercet zamienił się w duet. Koleżanki gdzieś wsiąkły, a zamiast nich pojawiła się moja ośmioletnia siostra. Super. Po prostu super. Nie pamiętam, jak weszłam, ale cio... wiedźma dopadła nas po chwili. Zuzię natychmiast otumaniła Magicznym Chlebem *wrzeszczy: Panie Sen! Serio? Magiczny Chleb?*. Na mnie to nie działało, ale udawałam, że słucham Pani Wiedźmy. Dotarłam tak do wielkiego pokoju. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie była tam.. ambona? Pani Wiedźma podała mojej ośmiolatce sok pomarańczowy. Wytrąciłam jej słomkę, z której go piła. Natychmiast odzyskała swój normalny stan umysłu. P.W. to zauważyła i próbowała mnie zamienić Magicznym Chlebem, ale ja byłam wtedy totalnie wściekła i wykrzyczałam do niej coś w rodzaju "wsadź to sobie w cztery litery" tylko mniej kulturalnie. Chwyciłam butlę wody (pięciolitrową) którą nosiła przy sobie. Lał się na nią potok wody i niezbyt grzecznych słów. Kiedy wylała się ostatnia kropelka, obrzuciłam ją pożegnalnym wul...słówkiem i cofnęłam się na wszelki wypadek. P.W., teraz już Dobra Ciotka, zaczęła się śmiać. Dałam jej spokój i pociągnęłam Zuzkę (siostrzyczkę) do kanału. Kanał jakimś cudem wysechł. Wiedziałam, że jeśli nim polezę, doprowadzi mnie do domu. Więc szłam, szłam i szłam..aż się obudziłam. @Catniss Też zazwyczaj po obudzeniu się nic nie pamiętam, ale zdarzają się wyjątki, jeden taki sen zapadł mi głęboko w pamięć (już jakiś czas temu to było). Mianowicie śniło mi się że obudziłem się normalnie, jak co dzień, tyle że obserwowałem swoje życie jakby jako duch, tak z góry, rzutem izometrycznym. Mogłem robić wszystko normalnie, miałem pełną kontrolę nad sobą, z tym że nie widziałem tego swoimi oczami. Można by powiedzieć że był to koszmar, bo miałem świadomość że śnię, i nie mogłem się obudzić. Prawie cały swój "dzień" tak spędziłem. Takie interesujące doświadczenie. @Lemi Niedawno śnił mi się taki dziwny sen. Był zimowy wieczór, dochodziła godzina 17 i było ciemno. Oglądałem z moim kolegą telewizję w salonie. W pewnym momencie zauważyłem że mój kolega jest jakiś "przymulony". Nic nie mówił i gapił się bezmyślnie w podłoge. Poczułem nieprzyjemne ciarki na plecach. Zapytałem go czy chciałby czegoś napić, a on wtedy odpowiedział że mógłbym przynieść coś do picia. Poszłem do kuchni i usłyszałem dziwne dźwięki i cały salon i kuchnia wypełniły się ciemną mgłą. Pobiegłem szybko do salonu, mojego kolegi nigdzie nie było a telewizor był wyłączony. Nagle usłyszałem przerażający i demoniczny śmiech GHAHAHAHA!!! Pobiegłem do mojej mamy aby powiedzieć jej co się przed chwilą zdarzyło. Zapytałem ją również co się stało z moim kolegą. Odpowiedziała że żadni koledzy do mnie wcale nie przychodzili i że mam iść spać bo jest 2 w nocy. Zdziwiłem się bo przecież chwilkę temu była godzina 17. Moja mama wyszła z salonu, zostałem sam. Wtedy znowu usłyszałem ten okropny śmiech, zgasły światła i w ciemności zobaczyłem postać zasłoniętą mgłą. Przestraszyłem się i zacząłem uciekać. Uciekłem z domu i wbiegłem w gęsty las. Zaczeło się przejaśniać, niebo miało czerwony odcień ale nadal nie było widać zbyt dużo. Gdy się uspokoiłem uświadomiłem sobie że się zgubiłem. Po chwili dostrzegłem gapiącą się na mnie wysoką postać wyglądającą jak slenderman. Schowałem się za drzewem i myślałem że mnie nie zauwałyła. Po chwili podniosła rękę i wskazała palcem w moją stronę. Szybko poderwałem się i zaczołem uciekać tak szybko jak to możliwe. Po chwili zorientowałem się że nie jestem sam i coś mnie goni. Gdy wbiegłem na małą polanę poczułem że opuściłem swoje ciało, widziałem z góry jak jakiś potwór przypominający szkieleta wbija mi nóż w plecy. Poczułem ciarki na plecach i usłyszałem przeraźliwy krzyk. Wtedy się obudziłem i cieszyłem się że ten koszmar się skończył. @Poszukiwacz15 Edytowano Lipiec 22, 2017 przez Uszatka 3 Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Sowenia Napisano Kwiecień 5, 2017 Autor Share Napisano Kwiecień 5, 2017 (edytowany) Miałam dziś wyjątkowo pojebany sen. Wszystko zaczęło się, że ja, Eragon, Saphira i jakaś laska Eragona mieliśmy problem polityczny w jakiejś fantasy krainie, która wyglądem przypominała Prowansję. Pomoc zaproponował nam Petyr Baelish, czyli Littlefinger, ale mu za bardzo nie ufaliśmy i szukaliśmy innego rozwiązania. Zainteresował nas taki kamienny mostek, prowadzący do kamiennej płyty, pagórka i paru kamieni. No takie "po co ten mostek?". Zbadaliśmy teren za mostkiem i usłyszeliśmy głos, prowadzący do dziury w zboczu, takiej, że jej normalnie nie było widać. W dziurze siedział niziołkognom i zaproponował nam podróż do swojego wymiaru. Przylazł Littlefinger i przez 2 dni byliśmy zawieszeni w dziurze w ziemi pomiędzy światami. W końcu trafiliśmy do krainy niziołków. Ładnie, ciepło, lato i drewniane domki. Sielanka, nie? Ano nie, bo niedawno w tym świecie miała miejsce rewolucja komunistyczna i władzę objął Wielki Wódz i jego zbiry z NKWD. Zostaliśmy złapani, nie wiem co się stało z Littlefingerem i Saphirą, nie udało nam się z nimi potem porozumieć, choć próbowaliśmy. Trafiliśmy do samego Wielkiego Wodza, który rozpoczął tortury. Lasce Eragona zaszyto usta, ale je potem rozcięłam. W międzyczasie Wielki Wódz piekł biszkopt z truskawkami. Dawno nie widziałam i nie próbowałam tak fatalnie zrobionego ciasta. No smutam, miałam nadzieję, że sobie pojem darmowe senne kalorie, a tu takie paskudztwo. No i powiedziałam mu, że nie umie gotować i go w ogóle wyśmiałam, to się wściekł i próbował mnie torturować. Zaczęłam z nim walczyć i przegrywałam, był większy i silniejszy, ale i tak udało mi się go wrzucić do jakiejś piwnicy (chyba na wino) Uderzył łbem o podłogę i nie dawał znaku życia, a poprawiłam mu siekierą by już nigdy ich nie dawał. W piwnicy siedziała Święta Inkwizycja i miałam nadzieję, że nam pomoże w walce z komunizmem, ale cóż... Powiedzieli, że religia to opium dla ludu, a Wielki Wódz otworzył im oczy. Zaczęliśmy ucieczkę i zapadliśmy w lasy, gdzie do drużyny dołączyli się Gimli, Legolas i Aragorn, którzy uzbroili nas w spluwy. Uciekaliśmy dalej. Na płaskim terenie, porośniętym niską, pożółkłą trawą pościg zaczął nas doganiać. Na prowadzenie wysunęli się Frodo i Sam, którzy zaczęli do nas strzelać. Sama zastrzeliłam powiernika pierścienia, a moi towarzysze zdjęli Sama. Dopadliśmy do jakiegoś supermarketu, a w nim to dopiero była akcja. Mrowie wrogów w tym Tesco, kule latały wszędzie. Kiedy na drodze stanęła mi Alexis Paint (artystka z fandomu MLP, nie wiem skąd ona w tym śnie), to wywinęłam się i zabrałam jej spluwę. Chwilę później i tak ktoś ją zabił. Byliśmy na końcu, gdzie dołączyli się do nas nowi sojusznicy. Jednym z nich była krasnoludzka kobieta o twarzy Krystyny Pawłowicz, której zepsuł się napęd w wózku inwalidzkim, więc postanowiła dosiąść wózek widłowy... I wtedy się obudziłam. ~ @Cahan Kiedy byłam mała, śniło mi się, że znalazłam lampę Aladyna. Co dziwota, wiedziałam, że to jest sen, i własnie dlatego nie powiedziałam życzenia, tylko czekałam, aż odpłynę "na jawę". Wyobraźcie sobie zdziwienie dwulatki, gdy okazało się, że zepsułam przewód plastikowej lampki z Ikei, spadając z nią w ręce z łóżka... ~ @CatBot Kilka dni temu śniło mi się że w internecie znalazłem środek do czyszczenia starych monet. Bez wachania go kupiłem i zabrałem się do czyszczenia moich staroci. Wlałem cały płyn do garnka i wrzuciłem wszystkie moje monety i guziki. Po chwili zauważyłem że wszystkie monety pociemniały i stały się nieczytelne, a guziki po prostu się rozpuściły. Straszny sen. ~ @Poszukiwacz15 Byłem na wakacjach z rodzicami. Płynęliśmy statkiem (pewnie do Ameryki). Płynęliśmy, płynęliśmy... i płynęliśmy. Nagle się zorientowałem że jestem na Titanicu, a on zaczyna się topić. Był w połowie w wodzie... aż nagle stanął do pionu (czyli tak jak płyną), a ja stałem niedaleko jego (na wodzie). Po chwili WYBUCHŁ... The End ~ @Twister Edytowano Lipiec 22, 2017 przez Uszatka Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Sowenia Napisano Lipiec 6, 2017 Autor Share Napisano Lipiec 6, 2017 (edytowany) Miałem dziwny sen śniło mi się że wstałem włączyłem laptopa i oglądałem 6 sezon Agentów Tarczy (a istnieją tylko 3 sezony) który wyglądał jak crossover z Doctorem Who. ~ @Nightbringer Ogólnie to występuje u mnie dziwne zjawisko. Co noc mam inny sen lecz zawsze z tym samym przekazem i tymi samymi postaciami. Zawsze występuje w nich mój ojciec, jego partnerka i "ich córka" w wieku lat mniej więcej pięciu. I zawsze taki sen jest koszmarem, ponieważ przyrodnia siostra byłaby dla mnie wręcz tragedią. Wracając, bo nie o tym chciałam. Ostatnio zdarzył się wyjątek. Śniło mi się coś odmiennego i mimo iż był to kolejny koszmar to cieszyłam się, że nie widzę ponownie tych samych twarzy. A wyglądało to mniej więcej tak: Byłam w mojej dawnej podstawówce, bo raz na jakiś czas wypada odwiedzić starych nauczycieli, prawda? Przechadzałam się po opustoszałych aktualnie korytarzach, bo trwała lekcja. Minęłam tylko grupkę dzieci w towarzystwie bibliotekarki i poszłam dalej w kierunku sali gimnastycznej. Jednak podświadomie czułam, że coś z tymi dziećmi było nie tak, poważnie nie tak. Odwróciłam się, ponownie szukając pierwszoklasistów jednak nikogo już za mną nie było. Wyszłam schodami na górę i przed sobą zobaczyłam korytarz pełen zombie. Ale nie takich zwykłych lecz z kolorowymi balonikami zamiast głów, wypełnionymi jakimś mega żrącym kwasem czy czymś w ten deseń. Oczywiście ze startu się na mnie rzuciły, a ja na dół po schodach. Biegnę co chwilę podbiegając do klas i próbując otworzyć jakieś drzwi - wszystkie zamknięte. Nagle dorwałam się do biblioteki, klamka uległa naciskowi i udało mi się wejść. Na stole siedziały pani bibliotekarka, pani ze świetlicy, dwie kucharki i moja nauczycielka z muzyki. Ucieszyłam się na ich widok i zapytałam co się stało. One szybko wyjaśniły mi, że prezydent miasta przypuścił atak na wszystkie szkoły publiczne i chce je zniszczyć aby na ich miejscu zbudować prywatne gimnazja i licea oraz uniwerki. w tym celu dodał dzieciom do zestawu marchewek batoniki z zatrutej czekolady, które zamieniają dzieciaki w bezmózgie, balonowe zombie. Takie zombie kiedy widzą niezarażonego człowieka wybuchają i ten kwas oblewa wszystko dookoła zarażając kolejne partie społeczeństwa. Naszym zadaniem w tamtej chwili było powstrzymać apokalipsę balonowych zombie rozpylając na nie roztwór z mleka, soku z cytryny i mydlin (nie pytajcie). ~ @Wilczkowa Edytowano Lipiec 22, 2017 przez Uszatka Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Sowenia Napisano Lipiec 22, 2017 Autor Share Napisano Lipiec 22, 2017 (edytowany) Śniło mi się dziś że pojechałem z jednym kolegą z liceum motorem nad jezioro, na plażę wypić sobie po browarze, wykąpać się itd. Z jakiegoś powodu ruch był lewostronny, a ja całą drogę mówiłem do niego (prowadził) że zwariował i się rozbijemy, a on do mnie że to ze mną coś nie tak. W każdym razie dojeżdżamy, i idziemy od razu do wody. Zapomniałem wziąć swoich okularów pływackich więc się wracam, a kolega zaczyna do mnie krzyczeć że się topi i mam mu pomóc. Myślałem że sobie jaja robi, ale stwierdziłem że to za długo trwa. Nie wiedząc co robić, pobiegłem do najbliższego wioskowego sklepiku (wioska wyglądała tak jakby dopiero niedawno wynaleziono tam prąd). Wykupiłem cały chleb jaki mieli na stanie, było go bardzo dużo ale we śnie jakoś udało mi się cały przemieścić. Nie wiem w jaki sposób, ale udało mi się na wychodne zwędzić sprzed oczu takiej garbatej ekspedientki z dużym nosem dwie paczki krówek, bez żadnej reakcji z jej strony, jakby mnie nie widziała. Wracam do kolegi i zaczynam mu rzucać ten chleb w kromkach aż powstała taka tratwa z chleba, unosząca się na wodzie. Kolega krzyknął do mnie że to zawsze było jego marzenie żeby mieć taką tratwę z chleba, i płynie zwiedzać świat, zostawiając zdziwionego mnie na plaży. Stwierdziłem że nic tu po mnie i chciałem wracać, ale spostrzegłem tą garbatą ekspedientkę uciekającą na motorze którym przyjechaliśmy, oraz tłum wściekłych wioskowców którzy biegli za nią z widłami i krzyczeli że bez chleba to oni nie przeżyją. Stwierdziłem że dobrze że chociaż krówki mi zostały, i na tym sen się skończył. Opowiedziałem o tym śnie koledze i stwierdził że za dużo past czytam, i powinienem sam zacząć pisać xD ~ @Lemi Śniło mi się że korki wyskoczyły i nie było prądu. Aby to naprawić trzeba było zejść do ścieków i znaleźć bezpieczniki. Ja z moją Mamą weszliśmy do ścieków i zaczęliśmy szukać tych bezpieczników. Rozdzieliliśmy się. Doszedłem do miejsca gdzie kończy się chodnik a zaczyna być zalane wodą. Ze ściany zwisał uszkodzony kabel który normalnie był pod napięciem. W pewnym miejscu dotykał wody co sprawiało że woda była pod napięciem. Po wejściu do wody zauważyłem dryfujące po wodzie ciało jakiejś dziewczyny. Wziąłem ją na plecy i wyniosłem na powierzchnię. Wyglądała fatalnie, ale o dziwo oddychała. Zaniosłem ją do domu i położyłem na łóżku. Następne wydarzenia były dziwne. Wszyscy inni domownicy specjalnie się nią nie przejmowali. Moi rodzice powiedzieli mi abym zabrał ją z tego łóżka, dlatego że jest brudna. Siedziałem przy nie kilkanaście minut. Jej stan pozostawał taki sam, z tą różnicą że oddychała z coraz większym trudem. Postanowiłem wezwać pogotowie. Zadzwoniłem, jednak mój rozmówca zaczął mówić coraz ciszej i mniej zrozumiale, w końcu się rozłączył. Zadzwoniłem drugi raz, jednak nie mogłem powiedzieć ani słowa, spanikowałem. Wtedy się obudziłem. ~ @Poszukiwacz15 Edytowano Lipiec 22, 2017 przez Uszatka Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Recommended Posts