Sowenia Napisano Styczeń 26, 2018 Share Napisano Styczeń 26, 2018 Dwa razy śniło mi się że poparzyłem się Barszczem Sosnowskiego, zawsze się po nim zrywałem więc coś w podobie bólu mózg odczuł, albo sen gdzie spadłem z krzesła wręcz śmieszny. ~ @Rapid Dzisiaj mi się śnił wielki talerz z pokrojonymi na sałatkę warzywami, gotowanymi ziemniakami i to wszystko polane śmietaną. Miałam na to tak wielki apetyt, że nawet nie pokusiłam się o sztućce tylko jadłam to rękoma. Dawno nie miałam tak dziwnego snu. ~ @Uszatka Kilka dni temu miałem dziwny sen czy raczej trzy sny: śniło mi się że taka jedne moja kuzynka leci na misję na marsa a ja zajmowałem się sprawami logistycznymi była w jeszcze taka druga grupa która również tam leciała z którą rywalizowaliśmy dowodziła nimi jakaś laska nie wiele już pamiętam ale to my wygraliśmy potem się obudziłem napiłem się coli i znów położyłem się spać i znów miałem sen w tym śnie walczyłem z laską z poprzedniego snu atakowaliśmy się kulami ognia, błyskawicami itp ale nie mogliśmy się siebie zabić więc uznaliśmy że to nie ma sensu i poszliśmy na randkę znów się budzę znów piję colę i idę spać i znów mam sen leżę z tą laską w ogromnym łóżku w wielkiej komnacie gdzie jest ogromna ilość złota,obrazów i dzieł sztuki na najwyższym piętrze ogromnego wieżowca w centrum gigantycznej futurystycznej metropolii pijemy drogie wino i gadamy o tym jak to fajnie że połączyliśmy siły i podbiliśmy świat potem poszedłem gdzieś do jakiegoś zamku gdzie walczyłem z jakimiś rycerzami. ~ @Nightbringer Tak więc, dziś miałam sen, który mnie rozczulił. Nawet bym chciała by stał się naprawdę. Oczywiście połowy rzeczy nie pamiętam, więc będzie chaotycznie. Zaczęło się od tego, że na żywo miałam grać w grę, która była detektywistyczno-skradankowa. Taki trochę LARP jakby gry, która naprawdę nie istniała. Wybrałam sobie rozdział, który z czymś tam mi się kojarzył. Lecz tej gry nie zaczęłam, ponieważ nagle się okazało, że tak naprawdę jestem na wycieczce (szkolnej?) i mamy właśnie wolny czas, więc jak ktoś chce to niech idzie do sklepu. W budynku, w którym byłam znajdowało się Tesco, nawet nie trzeba było wychodzić na dwór. Pamiętam, że skomentowałam jakie to fajne. Więc poszłam do tego tesco, ale kiedy już w nim byłam to zmieniła się sceneria. Teraz byłam w jakiejś jaskini, jakbyśmy już zwiedzali na wycieczce. Idąc jej korytarzem potem była taka spora wnęka, a dalej też się ciągnął korytarz. W każdym razie ja stanęłam na początku tej wnęki, jeszcze w korytarzu. W ścianie jaskini była gablotka z postaciami z gry Metal Gear Rising: Revangence. Otworzyłam ją i zaczęłam się nimi bawić, głównie skupiając się na figurce Monsoona. Potem okazało się, że w tej wnęce siedzą sobie przy jakimś stoliku...właśnie postacie z tej gry. Zrobiłam się trochę nerwowa i zawstydzona, ale wtedy jeszcze bardziej się skupiłam na zabawie tej konkretnej figurki, chcąc zwrócić na siebie uwagę. I questa zaliczyłam, ponieważ Monsoon ruszył się z miejsca, podszedł do mnie i przytulił mnie ;////; Potem się obudziłam, mając w głowie ciągle tulącego mnie Monsoonka... ~ @PervKapitan Śniło mi się, że razem z tatą jechaliśmy maluchem (ja prowadziłem), a tat rozmawiał przez telefon z osobą, od której mieliśmy go dopiero kupić. Gość chciał za niego 8 tysięcy i podczas tej rozmowy mieliśmy przed sobą niewielki zakręt max 30 stopni, a że też asfalt był mokry od delikatnej mżawki auto niemal nie skręciło, tylko pojechało prosto i to był impuls aby nie kupować tego auta. Zatrzymałem się na poboczu, pięknej zielonej trawce a ojciec powiedział żebyśmy się przesiedli, bo zna tutaj fajne miejsce. Okazało się, że tym fajnym miejscem była jakaś niedokończona betonowa willa na szczycie góry. Bardzo stromej góry... tak stromej, że nawet kozice górskie musiałyby z uznaniem pokiwać długimi rogami widząc do czego okazał się zdolny ten maluch. Tata wjechał tym maluchem na sam szczyt. Oczywiście nie w linii prostej tylko po ukosie, tłumacząc mi, że w ten sposób nie jest stromo. Wreszcie gdy znaleźliśmy się na szczycie weszliśmy do tego betonowe labiryntu, wtedy też ktoś krzyknął, że nie wolno tam być, bo to teren prywatny! I sen się urwał... Taki przyjemny random... i szczerze... kupiłbym tego malucha... ale nie po to aby nim jeździć po zwykłych szosach, tylko aby wjechać na giewont zimą i zapytać się kto zamawiał ubera... ~ @Kamikun Byłam w mieście i zechciało mi się do toalety. Na chodniku stała taka toaleta, oszklona i w kształcie dużego samochodu. Weszłam usiadłam na kibelku, ale nie mogłam w spokoju załatwić potrzeby, bo podglądał mnie dziewczyna, którą ostatni raz widziałam jakieś 5 lat temu. Wyszłam wkurzona i powiedziałam jej co myślę. Wyłoniło się więcej osób, których nie widziałam równie dawno. Szłyśmy ulicą, ktoś włączył okropnie nieznośną muzykę. Weszłyśmy do sklepu. Było pełno rogalików, drożdżówek, pączków, ślimaków, gniazdek i innych pyszności. Nie wiedziałam co kupić. Wyszłam ze sklepu, ale koleżanki uciekły, jak to robiły te 5 lat temu. Zapakowałam się do przypadkowego samochodu i autostopem dojechałam do niedalekiego miasteczka. Kierowca dał mi 5 minut na zakupy i jedzie dalej. Wchodzę do sklepu, a tak jeszcze więcej wypieków, torty, serniki, makowce i inne dziwaczne twory. Miałam 1000 zł i nie mogłam się zdecydować. Kierowca oczywiście odjechał, a ja stałam tam i myślałam o rogalach aż w końcu się obudziłam. Zostałam uprowadzona przez wysoką zjawę z workiem na głowie. Oprócz mnie w ciemnym i mrocznym pokoju był jeszcze chłopiec i dziewczynka, również porwani. Zjawa miała pałkę z obrotową końcówką i torturowała nią chłopca.Nie będę opisywać co się stało z jego palcami u nóg po zetknięciu z wirującą końcówką. Dostawaliśmy do jedzenia ciastka. W ciągu nocy tajemnicza postać wychodziła na kilka godzin. Pewnego razu wróciła wcześniej. Szybko schowaliśmy ciastka i udawaliśmy że śpimy. Rano zjawa wzięła ogromną igłę w swoje wydłużone i kościste palce i zaczęła zbliżać ją do oka dziewczynki. Chciałam uciec stamtąd, ale zostałam wybrana. Miałam następnej nocy pójść razem z tym potworem. To coś mnie pilnowało. Patrzyło czy nasz sen nie jest udawany i po kolei przykładało swoją ohydną głowę w worku do piersi każdego z nas i sprawdzała poprawność oddechu. Starałam się utrzymać odpowiednią ilość wdechów na minutę, ale było mi ciężko, gdy tylko poczułam ten worek i zapach padliny obudziłam się. ~ @W.B. Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Recommended Posts