Grento YTP Napisano Listopad 12, 2021 Share Napisano Listopad 12, 2021 Już niedługo wznowię czytanie... oraz korektę. Przy okazji ustaw sobie tag [Z]. Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Ziemniakford Napisano Grudzień 5, 2024 Share Napisano Grudzień 5, 2024 Hi, Hay, Hello! Zacznijmy od tego, że odnoszę wrażenie, że to dwa fiki połączone w jeden. Pierwsza część ma miejsce akcji Canterlot, druga Ponyville. Nawet mają inne zestawy postaci. Właściwie jedynym spoiwem jest postacie Darkness i Spectruma. Poprzednia część wydawała mi się pod tym względem bardziej spójna, bo przejścia między jedną lokacją a drugą były co jakiś czas, a nie… permanentne. A jak się prezentuje część druga w porównaniu do pierwszej? Lepiej, chociaż ciężko mi sprecyzować dlaczego konkretnie. Na pewno pomaga większe skupienie na stronie obyczajowej opowiadania, a także zwyczajnie ciut ciekawsze postacie i fabuła. Fabularnie też jest w tej kwestii lepiej. Knowania Nightmare z pierwszej części fika, losy Darkness, wszystko co to otacza zwyczajnie wypada dobrze. W części drugiej wraca znana antagonistka, a także parę innych postaci z poprzedniego tomu. Mimo, że fabuła nie jest zaskakująca i ma więcej dziur logicznych, niż ustawa przewiduje, to jakoś to się lepiej toczy. No i ma zmarnowany potencjał. Postaci jest dużo, wszystkich nie pamiętam, bo jest ich zwyczajnie za dużo, zwłaszcza, że fik znów ma grzech wprowadzania x postaci na raz, nie dając żadnej czasu na zapoznanie. Dość rzec, że tak jak Darkness zerwała znajomość z przyjaciółkami, tak ja, zwyczajnie ich wszystkich nie pamiętam. Chyba najciekawszą postacią jest tu Nightmare. Ale to, że jest lepiej, nie znaczy, że jest dobrze. Bo musimy przejść do minusów, i oj… Bo musicie wiedzieć, że, zaczynając od największych absurdów, najważniejsze osoby w państwie nie wiedzą nic o jednym z najgroźniejszym więźniów. Także tego, panie Januszu, oddaje honory – rzeczywiście nie wiedzieli. Za 80 lat znajdzie się kucyk, który powie: „Była taka klacz, która chciała, aby Equestriańskim źrebakom żyło się lepiej. Nazywała się Darkness Logan” Ale na litość, nie parę lat po tych mitycznych wydarzeniach. Całe napięcie pierwszej części zostaje przekłute jak balon, tak jak drugiej, całe knowania Nightmare zostają rozmyte w jednej… wypowiedzi. Nie scenie. Nie rozdziale. Nawet nie dialogu. W jednej wypowiedzi dowiadujemy się, że cały jej plan strzeliło, bo tak. I powiedzmy, że to nawet wiarygodne – czemu zatem przekazano nam to w taki sposób? Czemu nam tak o tym bezpośrednio powiedziano, zamiast pobawić się emocjami czytelnika, by podwyższyć napięcie do momentu kulminacyjnego? Ciul wie. A w drugiej, wyjaśnienie czym była antagonistka z poprzedniej części, a także to, co z nią zrobiono (i jak szybko, i nagle! To materiał na oddzielny fanfik, a nie dwa akapity!) też niszczy napięcie. Wątki dalej potrafią być wprowadzane znikąd, tak samo jak postacie. Tu naczelnym przykładem jest siostra Naturelli (nadal czytam Nutelli ;-;), która znikła, jak się pojawiła. A na dobrą sprawę nawet się nie pojawiła w fanfiku! Po co ona była? Chyba tylko po to, by zrobić przykrości. A o tym, czemu Darkness była w więzieniu wciąż niewiele wiemy. Niby wyznała, że zamordowała… kogoś, nie będę zdradzał kogo… Ale wtrącać za to do Tartarusu od razu? Chyba, że liczono jej także pomoc przy tamtym procederze… Co nie zmienia faktu, że fik przez to, że przez większość czasu nie mamy nawet wskazówek o tym, co mogła zrobić, nie ma żadnej stawki. Niby mamy zachowania strażników i innych postaci, które znają jej winę, ale no, to wygląda tak, jakby była odpowiedzialna za Holocaust, Gułag, Wielki Głód, Bananową Masakrę, wysyłała dzieci do kopalń, a dodatkowo, na śniadanie codziennie jadła małe kotki i szczeniaki, popijając krwią źrebaków, a ich kości wykorzystywała do produkcji protez, które sprzedawała by na czarnym rynku bez opłaty VATu i składki zdrowotnej. Tymczasem jedne z najważniejszych osób w państwie nawet nie wiedzą, za co została skazana. Wszystko to tworzy dziwny dysonans i sprawia, że stawka jest zerowa, a gdy już ją znamy, to nie jest wiele większa. Nadal to, do czego przyznała się Darkness jest okropne, ale by wszyscy jej nienawidzili za jedne morderstwo i tamtą pomoc? Ogólnie Darkness ma dwa stany bytu w 90% czasu akcji fanfika: obrażona za to, że ktoś się pyta o jej przeszłość, ALBO, obrażona za to, że się ją źle traktuje. Ewentualnie oba na raz. Jak, na litość Amateratsu, ktokolwiek ma chcieć jej bardziej pomóc, jak ona nic nie ułatwia? Ale dobra, może się czepiam w tej akurat kwestii, bo w końcu swoje przeżyła. Ale ona nawet nie próbuje naprawić sytuacji, nie próbuje odnowić swoich znajomości, z wyjątkiem jednej (a Spencer to co, nic nie warty?). Nawet nikt poważnie nie próbuje jej zachęcić do tego. Po prostu, znów decyduje się, tradycyjnie dla niej, obrazić i uciec od problemu. Fanfik, mimo to, znów to mówię, nie jest zły. Jest całkowicie znośny, mimo swoich absurdów. Strona techniczna, chociaż nie perfekcyjna, nie przeszkadza w czytaniu. Fabuła, jak wspomniałem, jest nawet. Są postacie i wątki, które ratują ten fanfik. Fik znowu, co prawda, ciężko mi polecić, ale nie czytało mi się go źle, a to już coś. Nie jest nawet tak randomowy jak poprzedni (nadal jest, ale jest ciut lepiej pod tym względem). Pozdrawiam! 1 Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Obsede Napisano 26 minut temu Share Napisano 26 minut temu „Dreams Come True II” jest fanfikiem lepiej napisanym od pierwszego „tomu”. Nie jestem jednak pewien, czy jest on lepszym fanfikiem w ogóle. Akcja „Dreams Come True” rozgrywa się ponad tysiąc lat po poprzedniej części i jej bohaterką jest Darkness Logan. Darkness, gdyby ktoś nie pamiętał, jest córką White Snow, alikornicy, będącej przez większą część pierwszego tomu pegazicą, której imienia już nie pamiętam. Będąc w tej postaci, zaszła w ciążę i urodziła jednorożkę. Minęło tysiąc lat i córka (zgubiłem gdzieś po drodze, dlaczego po tysiącu lat nadal nie była dorosła albo w ogóle, czemu nadal żyła) White Snow z jakiegoś powodu trafiła do Canterlotu. A trafiła tam z Tartaru. Tak, tam gdzie siedział wcześniej Tirek, Cosy Glow i parę innych potworów. Cóż takiego zrobiła, że została tam zesłana? Na te i inne pytania spróbuje nam odpowiedzieć „Dreams Come True II”. „Dreams Come True II”, tak jak pierwszy tom jest „okruchami życia”, a w zasadzie jest nimi jeszcze w większym stopniu niż poprzednie opowiadanie autorki. Mnie osobiście przypomina „Kruchość obsydianu” autorstwa Ghattora. Jest to uznawany w fandomie fanfik, który mnie nie porwał. Odnosiłem wrażenie, że brakuje tam zwrotów fabularnych co można osiągnąć, nawet gdy w fanfiku zasadniczo „nic” się nie dzieje. Fanfik Ghatorra miał jednak ważną zaletę. Był nią głęboki kontekst opowiadanej historii. Wszyscy wiemy, kim był Sombra i na samą myśl, że przedstawione zostaną nam losy jego córki, czułem, że chcę go przeczytać. Co prawda „Kruchość obsydianu” to, jak już wspomniałem okruchy życia i miast spisków, czarnej magii etc. otrzymujemy zapisy kolejnych lekcji, jakie pobiera Obsydian, ale mimo wszystko ona sama w sobie jest ciekawą postacią mogącą udźwignąć ten tytuł. Natomiast o Darkness Logan nie wiemy nic, poza tym, że jest córką White Snow, która jest tworem Black Ice i siostrą Happy hours, która jest księżniczką czasu. Ta ostatnia co prawda nie rządzi Equestrią, tylko zajmuje się roślinami czasu w jaskini czasu. Sama Equestria, dzięki Twilight zaczyna przypominać ulotkę wyborczą Prawa i Sprawiedliwości względnie Konfederacji, czy też Konfederacji korony polskiej. W kraju tym panoszą się migranci, a lokalna populacja w osobie Darkness Logan trafia do Tartaru, czyli do więzienia. Za co? Właściwie nie wiadomo. No i znowu, pasuje jak ulał do ulotek wyborczych. Ale Darkness Logan została ułaskawiona i wysłana do Canterlotu, gdzie mają ją… właśnie nie wiadomo co z nią mają zrobić… alikorny (chyba, już nie jestem pewien) będące potokami księżniczek Celestii i Luny. Nie będę tutaj wchodził w szczegóły, bo z tych alikornów (chyba, już nie jestem pewien) na dłuższą metę jest ważny tylko Spectrum. Reszta traci całkowicie na znaczeniu po pierwszych pięćdziesięciu stronach, schodząc na dużo dalszy plan. Zanim jednak do tego dojdzie, w wyniku przebywania Darkness Logan z tymi alikornami (chyba, już nie jestem pewien) doszło do dużej ilości dialogów, których efekty są dla mnie nieoczywiste. Sądzę jednak, że alikorny (chyba, już nie jestem pewien) nie wykonały planu Twilight, bo przeniosła ona Darkness Logan do Ponyville. Tam bohaterka poznała nowe kucyki co ponownie doprowadziło do mnóstwa nowych dialogów. Dialogi, dialogi, dialogi. Jest ich tutaj zatrzęsienie. Wręcz mam wrażenie, że na nich opiera się akcja, że to one posuwają ją do przodu. Tak jakby bohaterowie nic nie mogli zrobić sami, bez rozmowy z kimś innym. Mam wrażenie, że to bardzo rozciąga przecież niezbyt obfitującą w wydarzenia fabułę. Niestety, liczba wprowadzanych naraz nowych postaci (wpierw cztery, a potem sześć), sprawia, że kontekst wydarzeń musi być nieustannie tworzony na nowo. A to odbywa się bardziej przez słowa niż czyny. Te dokonały się w przeszłości, a więc trzeba je wszystkie omówić w teraźniejszości. Może dlatego mam wrażenie, że „Dreams Come True II” przypomina mi jedną wielką sesję terapeutyczną. Nie tylko Darkness Logan, ale też Spectruma, Naturelli czy Black Ice. I mnóstwa dialogów dałoby się uniknąć, gdyby czytelnik wiedział, dlaczego Darkness Logan była w Tartarze. Ale nie, autorka trzyma to w tajemnicy z uporem godnym lepszej sprawy. Jedyny sposób, aby się dowiedzieć o tym, czemu Darkness tam trafiła to nakłonić ją do rozmowy. W efekcie jednak mamy mnóstwo dialogów, bo autorka nie przewidziała dochodzenia do informacji w inny sposób. Odnoszę przez to wrażenie, że „Dreams Come True II” czyta się szybciej lepiej niż pierwszą część, ale zarazem gorzej, bo jest mniej przejrzysta, wymaga większej koncentracji uwagi. Nie tylko Darkness Logan ma problemy. Spectrum… Cytat – Tak… Jestem biseksualny – powiedział niepewnie, a ciśnienie znów mu skoczyło w górę. Sam się nie spodziewał, że powie to od tak. Jednak widzę w tej deklaracji pewien bardzo istotny problem. Spectrum jest kreowany na miłość Darkness Logan. Nawet śpią… obok siebie. Nie pamiętam, aby ani razu wspomniano w tekście, że para ze sobą spółkowała. Autorka też jakoś nie potrafi go wykreować na „nie homoseksualistę”, obdarzając go szeregiem stereotypowych kobiecych cech: beczy godzinami w nocy oraz… Cytat – Tak, tak chciałem – odparł. Miał na sobie górę od garnituru, ale dół stanowiła bardzo falbaniasta spódnica do samej podłogi. Całość została utrzymana w czerni, oprócz białej koszuli i granatowej muszki przy szyi. Nightmare próbowała cokolwiek powiedzieć, ale nie miała pojęcia od czego zacząć, więc mamrotała pojedyncze literki bez sensu. Nie spodziewała się tego w zupełności. – Jakiś problem? – wtrąciła Darkness. – Nie… Nie boisz się, co powie Daylight…? – zapytała czarnowłosa niepewnie. – Dlaczego miałbym? Zresztą, jak chciałaś powiedzieć, że ci się nie podoba, to mów to szybko, bo jeszcze chwila i będziemy grubo po czasie – stwierdził. – Nie podoba?! Przecież to jest kreacja wieczoru, mówię ci! Nie spodziewałam się po prostu tego! Spectrum… – zawołała, a po chwili rzuciła się bratu na szyję. On bez wahania odwzajemnił przytulasa. Czy można stworzyć bardziej stereotypowy obraz homoseksualisty? Ale ekscytacja otoczenia falbaniastą sukienką nie kłamie. To się autorce podoba. A fascynacja zjawiskiem określanym jako „woke” nawet nieumiejętnie wyrażona jest tutaj niewątpliwie szczera. Warto wspomnieć, że postacie znane z poprzedniej części fanfika się tutaj przewijają, ale odnoszę wrażenie, że ich celem jest po prostu powiązać obie części „Dreams Come True” ze sobą. Moim zdaniem historia Darkness Logan mogłaby być zupełnie samodzielna. Obecność Black Ice ma uzasadniać, dlaczego White Snow nie była ze swoim dzieckiem, przez co ta miała skopane dzieciństwo. Happy Hours ma jeszcze mniejszą rolę. Czytając „Dreams Come True” czułem, że są to wczesne próby pisarskie. W tekście było sporo naiwności, mieszania gatunków, sposobów narracji, ale czułem, że to coś napisanego od serca, właściwego tylko autorce. Natomiast tutaj tego nie czuję. Mamy opowieść o trudnym dzieciństwie, jakich w sumie jest niemało, narracja wydaje się przegadana, a ogier w kiecce jest wrzucony na siłę. Tak, tekst jest napisany lepiej, ale treść ustępuje poprzedniczce. Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Recommended Posts
Chcesz dodać odpowiedź ? Zaloguj się lub zarejestruj nowe konto.
Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony
Utwórz konto
Zarejestruj nowe konto, to bardzo łatwy proces!
Zarejestruj nowe kontoZaloguj się
Posiadasz własne konto? Użyj go!
Zaloguj się