Sun Napisano 7 Sierpień Share Napisano 7 Sierpień Przedstawiam fanfik, który zajął pierwsze miejsce w pierwszym retro konkursie literackim. Opowiada on o powrocie Luny i jej pierwszej rozmowie z Celestią. Tylko że tu Luna, choć ma ciało Nightmare Moon, jest już na powrót Luną i zamiast przejąć władzę, obalając Celestię, chce wrócić na ścieżkę dobra i władać krajem na spółkę z siostrą. Więcej nie chcę zdradzać, bo to i tak krótkie dzieło. Za to zachęcam do czytania i komentowania Powrót na ścieżkę dobra [Oneshot][SoL] 1 Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Hoffman Napisano 2 godziny temu Share Napisano 2 godziny temu Kolejne opowiadanie na retro konkurs, z sukcesem emulujące klimat starego fandomu, brzmiące bardzo klasycznie, acz nieobarczone typowymi dla tamtych czasów niedoskonałościami w formie. Co nie oznacza, że wyszło pod tym względem idealnie: Cytat Wszystkie przedstawiały tryumf Nightmare Moon nad Celestią, egzekucję, lub okazjonalnie sama walkę. O nie, literówka! Cytat Luno… jest taka jedna sprawa… – zaczęła nerwowo Celestia, spoglądając na podłogę. – Moja uczennica. Widzisz, ona przeczytała legendę i kilka encyklopedii i wie, że dziś w nocy powrócisz, (...) Kwestia mówiona powinna się rozpocząć od półpauzy, a poza tym myślę, że przed drugim "i" trzeba zastosować przecinek. Cytat Chciałabym, żebyś mnie porwała, a potem wyszła zamiast mnie na w Ponyville. Znowu ta klątwa wyciętego contentu? Generalnie jakiekolwiek usterki, jakie można w tekście znaleźć, nie są zbyt poważne, tak naprawdę w oczy rzuca się może ta jedna, ta ostatnia przeze mnie wymieniona. Moooże jeszcze później, gdy Nightmare Moon opiniuje plan Celestii, bardzo często pojawia się "załóżmy", co powoduje wrażenie powtórzenia, może zbyt często przewija się również "przejąć władzę" lub poszczególne wariacje tego zwrotu, co też trąci powtórzeniem, ale to tyle z rzeczy, do których mógłbym się przyczepić. Na ogół forma stoi na dobrym poziomie; jest solidnie i tym razem nie miałem wrażenia czysto rzemieślniczej pracy, wyszło jakby... No, tekst miał więcej atrakcji w stosunku do "Kucoperze atakują". Takie jest moje zdanie. Niemniej, lekturę bardzo umila klasyczny wydźwięk tekstu, rozbudzona przy nim zdrowa nostalgia naprawdę winduje to opowiadanie. Warto się z nim zapoznać. Przy nim chyba najłatwiej zapomnieć, że jest 2025, a nie 2012. Albo 2013. Bardzo pozytywnie Cytat – Mam teleskop – podpowiedziała pani dnia. – To taka lepsza luneta. Czasami patrzyłam na księżyc, szukając ciebie. Ale bardzo rzadko cię widziałam. Czy jest to może luźne nawiązanie do "The Mare Who Once Lived on the Moon"? No dobrze, ale o czym to właściwie jest? O powrocie księżniczki Luny z księżyca, ma się rozumieć. Autor podszedł do tematu bezpiecznie, ale z ciekawej strony; tym razem nie wywracając na głowę tego, co wydarzyło się w serialu, nie zmieniając zbytnio wydarzeń kanonicznych, ale pisząc do nich niedługi prequel, dodając zarazem nieco komediowy kontekst do tego, co znamy z otwarcia pierwszego sezonu. Trochę taka "historia prawdziwa", ale nie trącąca wtórnością, ani nie próbująca być na siłę szokująca, zabawna albo alternatywna. Okazuje się bowiem, że Luna, wciąż w formie Nightmare Moon, wróciła do Equestrii wcześniej, dokładnie w momencie, w którym rozpoczął się najdłuższy dzień roku tysięcznego. W postaci mgły przemierzyła królewski zamek, docierając do komnaty niczego nie podejrzewającej Celestii. Okazuje się, że klacz przeszła już przemianę, wewnętrzną przemianę, a teraz pragnęła, jak w tytule, powrócić na ścieżkę dobra. Otrzymujemy przyjemną, ciepłą scenę pojednania między siostrami, po czym Pani Dnia zaprasza siostrę do teleskopu, by wspólnie poprzeć na księżyc. Luna odsłania przed nią ciemną stronę satelity, gdzie spędziła ostatnie tysiąc lat, ujawniając czym się zajmowała. Towarzyszy temu w gruncie rzeczy smutna narracja, ze szczęśliwym zakończeniem jednak, ponieważ wszystko to, co czuła, a co wyrażała czy to ciskaniem kamieniami (motyw z meteorytem świetny), czy rysunkami, pomogło jej zrozumieć, że wcale nie pragnie zguby Celestii – jedynej klaczy, która wciąż ją w ogóle pamięta – ale akceptacji i uznania na równi z nią. Dobrze wiedzieć, że także z księżyca była w stanie czynić dobro, acz nie ujawniając się zbytnio. Niestety, powrót według jej wyobrażeń okazuje się niemożliwy, ponieważ ktoś wie, że Nightmare Moon, która przecież jest zła do szpiku kości, powrócić musi i musi się przy tym wydarzyć coś złego. Tym kimś jest oczywiście Twilight Sparkle. To komplikuje sprawy, ale Celestia ma plan jak sobie z tym poradzić. Okazuje się, że akcja znana z "The Mare in the Moon" to w gruncie rzeczy wymyślony w trzy minuty teatrzyk, dzięki któremu Elementy Harmonii zostały na powrót aktywowane, a Luna odzyskała swoją prawdziwą formę. No i muszę przyznać, że bohaterki, z tego co zapamiętałem po tych odcinkach, wpadły szalenie przekonująco Serio uwierzyłem, że Celestia została porwana naprawdę! Królewskie siostry oddane zostały znakomicie; wiarygodnie, ale z odrobiną humoru, w ogóle, całe opowiadanie ma w sobie odrobinę żartu, typowego dla autora, co tym bardziej dodaje mu uroku. Zachowują się przy tym bardzo kanonicznie, aż faktycznie odnosi się wrażenie, jakby był to oficjalny prolog czy jakiś suplement do pierwszego sezonu. Taki "Odcinek zero" albo "Sezon zero". Fakt, że Celestia tak szybko zaufała Lunie, będącej nadal w formie Nighmare Moon, że po wszystkim tak po prostu ruszyły realizować plan, wpisuje się w kreskówkową logikę. Wyszło bardzo uroczo. Opisy skonstruowane zostały kompetentnie; czy to otoczenie, czy ruchy postaci wraz z ich mimiką, wszystko możemy sobie bez problemu wyobrazić, nic nie odwraca uwagi czytelnika, również tempo akcji okazuje się idealnie wyważone. Właściwie, fanfik to jedna dłuższa scena, ale szczerze, to mi w pełni wystarczyło. Treść wydaje się przemyślana i dopracowana, najwyraźniej limit słów nie uczynił tu spustoszenia. Tekst z czystym sercem polecam. Podobnie jest to niezobowiązujący przerywnik, ale godzien zapamiętania i w swym wydźwięku całkiem ładny i zabawny. Ma w sobie klimat starego fandomu, odnosi się do tych klasycznych odcinków serialu, od których wszystko się zaczęło i które tak ciepło się wspomina. Czasy wspominane z sentymentem, łatwiejsze, śmielsze, weselsze i prostsze, trochę jak te pierwsze sezony. Wszystko było świeże, a twórczość nie znała limitów. "Powrót na ścieżkę dobra" wpisuje się w te klimaty perfekcyjnie 1 Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Sun Napisano 52 minuty temu Autor Share Napisano 52 minuty temu Dzięki za komentarz. Ciesze się, że fik przypadł do gustu. Masz rację, forma tym razem nie dowiozła, ale wprowadzę twoje sugestie. Aczkolwiek, powtórzenie: załóżmy, jest jak najbardziej celowe. 1 godzinę temu, Hoffman napisał: Czy jest to może luźne nawiązanie do "The Mare Who Once Lived on the Moon"? Nie.. A przynajmniej nie myślałem tak o tym, kiedy to pisałem. Myślałem wtedy o Luna takes a shower, kiedy to księżniczka nocy styka się z nowoczesnością. ale bez wprowadzania elementu, typu destrukcja. Nie pasowałoby mi to do koncepcji. 1 godzinę temu, Hoffman napisał: a co wyrażała czy to ciskaniem kamieniami (motyw z meteorytem świetny), czy rysunkami Pomysł z ciskaniem kamieniami chyba nie jest mój. Mam wrażenie, że skądś go zakosiłem, ale już nie pamiętam skąd. Chyba z jakiegoś angielskiego fika. Z kolei rysunki inspirowane były jednym z odcinków Lucky Lucke'a. Nie pamiętam dokładnie którym, ale jakimś, gdzie Daltonowie chyba złapali aktora, czy coś i odgrywali scenki zabijania Lucky Lucke'a. Ale to było tak dawno, że nie jestem pewien. 1 godzinę temu, Hoffman napisał: No i muszę przyznać, że bohaterki, z tego co zapamiętałem po tych odcinkach, wpadły szalenie przekonująco Serio uwierzyłem, że Celestia została porwana naprawdę! Może musze jeszcze raz obejrzeć, ale wydawało mi się, że ,,porwanie" i ,,powrót" Celestii przebiegły w serialu strasznie gładko i bez rozgłosu. Bez walki, obrony ze strony Celestii i w ogóle. Jakby to było ustawione. Ewentualnie, Celestia była na pozycji, ze w każdej chwili mogła pokonać Lunę, ale nie chciała, bo wtedy jej uczennica nie odblokuje elementów. Tylko to by się kłóciło z odcinkiem o podmieńcach, bo albo Chrysalis byłaby chwilowo potężniejsza od Luny, albo Ceśka znów by to zrobiła, tylko w sumie po co? Swoja drogą, sam ten pomysł ustawionego porwania wywodził się z innego pomysłu, którego nigdy nie zrealizowałem Spoiler Luna powróciła po ledwie kilkuset latach, odmieniona i ,,czysta" ale Ceśka korzysta z wypracowanej kiedyś legendy, by co jakieś 20 lat testować kolejnych uczniów, aż któryś wreszcie obudzi elementy, bo będą potrzebne niedługo (w skali alikornów). Tylko miałem problem, jak przekonać Lunę, by się nie pojawiała i nie rządziła. Testowany miałby być uczeń z wymiany, skośnorogi, lubiący sztuki walki i skłonny przywalić NMM z karata. 1 Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Recommended Posts
Chcesz dodać odpowiedź ? Zaloguj się lub zarejestruj nowe konto.
Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony
Utwórz konto
Zarejestruj nowe konto, to bardzo łatwy proces!
Zarejestruj nowe kontoZaloguj się
Posiadasz własne konto? Użyj go!
Zaloguj się