Skocz do zawartości

Zapisy do Zegarmistrza


Zegarmistrz

Recommended Posts

Welcome in my Clock Work



Witajcie - poszukuję 4 śmiałków co się zowie, lecz nie tylko takich, co mają w pięści ale i tych co we łbie mają trochę.
Zanim podam specyfikacje systemu w który się zagłębimy, oto kilka uwag:
1. Jestem dość surowy i wymagający, jeśli obawiasz się że nie podołasz, licz się z tymże może być naprawdę ciężko.
2. Daje spore pole do popisu - nie ma u mnie sytuacji że nie możesz czegoś zrobić bo nie umiesz. Zawsze możesz spróbować, ale efekty tych prób to już trochę inna sprawa ;)
3. Jestem sumienny i tego samego oczekuję od graczy - przynajmniej jeden post dziennie, na początek, długi na co najmniej 3-4 zdania. To naprawdę nie jest dużo, a dla tych którzy dopiero zaczynają z RPG będzie to możliwość podrasowania umiejętności.

Jak już mówiłem wcześniej, stawiam bardziej na story telling aniżeli suche statystyki, zatem karty postaci będą tylko jednym z wielu opisów waszych bohaterów.

Na początek proponuje coś lekkiego - bo kto nie chciałby być mutantem?

MARVEL

Imię:
Nazwisko:
Narodowość:
Ekwipunek:
Moc: rozpisana w 6 punktach od 0(nie panujesz nad mocą) do 5(Poziom omega i szczyt twoich umiejętności. Dodatkowo należy pamiętać, że każda moc ma swoją cenę.
UWAGA! Jeśli chcesz grać z innymi ale jako człowiek albo osoba która nie wie o swojej mocy w ogóle, podaj to w tym miejscu.
Historia:

Świat: czasy nowożytne, fabula niezwiązana z X-menami(w tym świecie ich nigdy nie było), W zależności od kraju nastawienie do mutantów jest rózne.
Gotowe karty postaci proszę wysyłać mi drogą PW razem z numerem gg - jeśli będą miał pytania odnośnie postaci, chciałbym je od razu omówić.
Tak samo poziom i rodzaj mocy podlega ustaleniom ze mną, choć możecie od razu dać pełny zarys. I zaznaczam że moce fajne są o wiele ciekawsze niż "Bo ja umiem szczrzelać lazerem a kolega jest niezniczalny" x]

Rekrutacja zakończy się w przeciągu 2 tygodni od umieszczenia tego postu lub w momencie gdy będę miał 4 dobre karty postaci.

Z Poważaniem
Zegarmistrz

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panie i Panowie. Klacze i Ogiery. Jestem człowiekiem multi-zadaniowym, dlatego prócz sesji Marvela która się niedługo rozpocznie, planuję poprowadzić jeszcze jedną.

Świat wypalony promieniami Słońca. Świat przemocy, w którym nadzieja umarła dawno temu. Miasta Grzechu, Miasta Wiary. Drodzy gracze - przedstawiam wam raj utracony... System narracyjnie-fabularny Eden.

Zainteresowani?

Rok 2378, dwudziesty szósty dzień stycznia. Hasło wyszukiwania „Wezuwiusz”

(czas międzygwiezdny – liczony według maszyn – 15 kwartek 6-tego miesiąca Sanik roku 2114

……Loading……

-Oczywiście coś musiało pójść nie tak. – powiedziała pod nosem Marea zanurzając się w cyberprzestrzeń. – Są różne historie lecz prawda jest tylko jedna.

Wyników szukania: 1.

„ Wezuwiusz – związek chemiczny niszczący warstwę ozonową planety, nie do stworzenia w warunkach grawitacyjnych Ziemi. Prace NASA nad wytworzeniem laboratoryjnie tego związku kończyły się niepowodzeniem, w końcu wysłano ekipę na jedną ze stacji kosmicznych w celu dalszych eksperymentów. Po kilku długich latach świat obiegła wiadomość o stworzeniu

nowego związku. Ameryka miała się czym znów pochwalić, ktoś najwyraźniej im pozazdrościł. W kilka minut po radosnej nowinie stacja kosmiczna eksplodowała w niewyjaśnionych dotąd okolicznościach a związek zwany „Wezuwiusz” unosząc się w przestrzeni kosmicznej został przyciągnięty przez pole grawitacyjne ziemi. Rozpoczęło się dzieło zniszczenia

Po niecałych dwóch latach , po tej katastrofie warstwa ozonowa z niektórych obszarów całkowicie zniknęła, w innych natomiast warstwa ta stała się tak mocna, że promienie słoneczne nie docierają do powierzchni planety. Na obydwóch biegunach panuje wieczna noc, obszary wielkich niegdyś puszczy pokrywa spalona słońcem ziemia. Wyginęło miliardy zwierząt, zielone płuca planety praktycznie przestały istnieć. Zniszczenia potęgowała pogoda, kwaśne deszcze, opady pyłów wulkanicznych a nawet szkła. Nasza Matka ziemia dawno umarła pozostawiając gorzki żal nędzy i rozpaczy. Zdawać by się mogło że gorzej być nie może, a jednak. Dziwny związek mimo lat wciąż utrzymywał się w powietrzu, choć jego stężenie z roku na rok maleje, spowodował on mutacje na skalę światową. Mutacje te dotykały wszystkie organizmy żywe od zwierząt po ludzi.

Wirus mutujący atakuje organizmy żywe. Ludzie postanowili walczyć z nim zmieniając siebie i swoje otoczenie w wielki mechaniczny i sztuczny organizm. „

- Oto my, ludzie, ci którzy zabili swojego Boga w imię nauki i techniki. Nie ma na tym świecie nikogo ani niczego co mogło by nas ocalić. Na nic modły i błagania. Boga nie ma, są tylko maszyny.

Po więcej informacji odsyłam do działu http://mlppolska.pl/Dzial-Zegarmistrz--211

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak obiecałem tak czynię.
Dołączona grafika
Oficjalnie otwieram zapisy do systemu Eden!
Wolnych miejsc na początek jest tylko 3!
Zgłoszenia proszę wypełnić i wkleić tutaj.

A oto karta postaci:

Cytuj

Imię:
Nazwisko:
Wiek:
Rasa:
Pod-rasa:
(tylko Animalusy - z jakiego ssaka pochodzi wasz materiał genetyczny)
Klasa:
Krótka historia postaci:
Umiejętności:
Ekwipunek:
Profity:
Znaki szczególne:


Tutaj macie wszystkie niezbędne informacje



Dodatkowo na start macie do rozdania 4 punkty Umiejętności.
Tak - macie po 2 drzewka: Ogólne które ma każdy i Indywidualne zależne od klasy. I między te dwa drzewka musicie dowolnie rozdać te 4 punkty. Proponuje naprawdę zastanowić się nad wyborem...

Edytowano przez Zegarmistrz
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 year later...

In+fornt+of+Hells+Gate.jpg

Zapraszam, zapraszam!

Usiądźcie wygodnie. Czeka nas dzisiaj daleka droga.

Ogłaszam ponownie otwarcie zapisów.

Tym razem prócz standardowych światów dochodzą 3 nowe.

Razem będzie ich 5!

A oto dostępne światy:

- Universum Marvela

- Eden

- (NOWE) Hell Live - survival z piekłem w roli głównej. Kooperacyjna.

- (NOWE) Comando - akcja i pociski. Czyli jak to jest zajmować się tym, czym nie wolno.

- (NOWE) Lone Wolf - uważasz że jesteś lepszy od innych? Zatem uważaj, bo polowanie się zaczęło.

 

Wszelakie pytania proszę rzucać tutaj, postaram się rzetelnie na nie odpowiedzieć ;>

Edytowano przez Zegarmistrz
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 year later...
  • 1 year later...

No dobrze - zatem rozruszajmy to z pompą - wiesz co i jak z Edenem? Kartę masz na górze, reszta rzeczy jest w dziale, a ja zaraz machnę jakieś ogłoszenie.

 

Dobra psubraty! Pora rozruszać to towarzystwo! Zapraszam chętnych do gry - poszukuję 2 dodatkowych graczy którzy nie boją się śmierci! Razem z tym wyżej szaleńcem idziecie do piekła chłopcy i dziewczęta. Chętnych witam w Edenie! Dajcie znać tutaj że chcecie grać, reszta pójdzie z górki. Nie musicie być najlepsi - wystarczy że będziecie chętni i aktywni :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13.12.2012 at 01:18 Zegarmistrz napisał:

Imię:
Nazwisko:
Wiek:
Rasa:
Pod-rasa:
(tylko Animalusy - z jakiego ssaka pochodzi wasz materiał genetyczny)
Klasa:
Krótka historia postaci:
Umiejętności:
Ekwipunek:
Profity:
Znaki szczególne:

Ta konkretnie - karta do Edenu

A tutaj masz wszystko o systemie

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Imię: Aron

Nazwisko: Smirnov

Wiek: 41

Rasa: Cyborg

Klasa: Strzelec

Krótka (:ming:) historia postaci:

Spoiler

“Strielaj towariszu” - Powiedział nieznajomy do Arona kucającego z karabinem maszynowym w oknie starej stacji benzynowej. Ten posłuchał rady i posłusznie zaczął dziurawić okolicę marnując jeden z ostatnich pasków z nabojami. Atakujący odpowiedzieli ogniem zalewając lokację obronną morzem śrutu i ołowiu. Smirnov padł na ziemię licząc, że ten budynek  wytrzyma. Nie wytrzymał. Kilkadziesiąt kilogramów przestarzałego materiału spadło prosto na nogi jego towarzysza skutecznie go unieruchamiając. “KURWA MAĆ” wywrzeszczał z widocznym zaciskiem zębów. Aron wychylił głowę na zewnątrz w poszukiwaniu wroga. Ten jednak zaczął oddalać się od swojej zdobyczy.

- I jak tam? - spytał się nieznajomy ignorując ból.

- Spierdalają w trybie expresso.

- Pomyśleli, że nie żyjemy.

- Bardziej wystraszyli się.

- Nas?

- Nie. Tej dmuchawicy - powiedział Aron wskazując na zbliżającą się burzę piaskową w oddali. - Twoje imię?

- Mów mi Blink. I zabierz ze mnie te cholerstwo. Boli jak diabli. - powiedział Blink wskazując na zwały betonu. Aron spróbował uwolnić swego towarzysza, lecz bezskutecznie. - Nie da rady, huh? No trudno. I tak nie przeżyłbym tej burzy. Nie z takim typem astmy. Prędzej wyplułbym płuca wraz z przełykiem. A więc… Opowiedz mi swoją historię.

- Chcesz, aby nieznajomy opowiadał Ci swoje życie? - zapytał Aron z nutką ironii w głosie.

- A czemu nie. I tak tu zdechnę. Daj mi wieczorynkę. Jakąś książeczkę na dobranoc.

- Masz dupne poczucie humoru. - Blink uśmiechnął się tylko zachęcając Arona głową.

- Niech Ci będzie. Ostatnia wola…

“Za górami, za lasami, w małym, nieistniejącym już obozie ukrytym przed światem urodził się chłopczyk. Był to białoskóry malec. Nazywał się Aron, po swoim ojcu, który został rozstrzelany przed jego narodzinami. Wychowywał się w biedzie i głodzie szybko zdobywając samodzielność, oraz będąc opoką dla chorej matki. W wieku ośmiu lat bandyci napadli na jego obóz niszcząc wszystko. Dosłownie i w przenośni. Nie można jednak powiedzieć, że zniszczyli mu życie. Tak właściwie to nawet, patrząc z perspektywy czasu pownien im podziękować. Wracając pochował swoją matkę i wyruszył w przygodę.

W tych czasach, kiedy to technologia i promieniowanie dokuczają niemiłosiernie trudno o przeżycie na twardych, afrykańskich piaskach. Jednak temu dziecku się udało. Jak? Już tłumaczę.

Po paru tygodniach tułaczki, kiedy to padał z wyczerpania, głodu i pragnienia dostrzegł ratunek. Mały obóz rozłożony pomiędzy dwoma wydmami. Zakradł się więc do nich w nocy z zamiarem podkradnięcia prowiantu. Niestety złapano go. Jednak zamiast śmierci otrzymał wybór, który zaakceptował. Wybór dołączenia do grupy, która potem okazała się wędrownymi bojownikami o niekoniecznie-jedną-rzecz.

Od tamtego czasu minął rok. Rok pełen ćwiczeń, trudu i przyzwyczajeń budzenia się od najlżejszego dźwięku, aby nie zostać zasztyletowanym we śnie. To był słoneczny dzień i patrząc w niebo nikt nie spodziewałby się piekła na ziemi. Rozgorzała tam batalia pomiędzy dwoma wioskami. Nocowali w jednej z nich, przez co też zostali wciągnięci w konflikt. Młody Aron oczywiście nie był Herosem i nie brał udziału w walce. Przynosił tylko broń i amunicję, oraz opatrywał rannych. Wtedy w walce zginęła większość ekipy. Po tej akcji reszta grupy nie mogła pozbierać się psychicznie i odpadali jeden po drugim. Cóż, w końcu w tamtej bitwie umarł im dowódca, a człowiek to tyko człowiek, niezależnie od opakowania. Wkrótce młody opuścił resztkę grupy z cyborgiem, którego każdy nazywał Jack, lecz nikt nie znał jego prawdziwego imienia. Jack to była typowa góra stali. Przestarzałe, brudne części, nadszarpane w wielu miejscach. To tworzyło na prawdę specyficzny wygląd.

Aron podróżował z nim przez sześć lat. Nie tylko z nim zresztą. Krótko po wyjeździe załapał się kolejny człowiek na gapę. Czarnoskóry młodziak w tym samym wieku, co Aron. Jack miał teraz dwa bachory do pilnowania. Heh. Wracając przez te sześć lat Smirnov wiele się nauczył. Mógł już celnie strzelać, znał komendowy język migowy, umiał wspiąć się na skałę i miał “brata”. Niestety Jack też nie skończył za dobrze. PUF. Jeden, nagły strzał starczył, aby głowa wypełniona setkami tysięcy wspomnień ulotniła się z karku opiekuna.

Lecz, wtedy piętnastoletni już chłopcy nie poddali się. Dalej parli przed siebie. I nawet dawali sobie radę. Chociaż często przymierali głodem, chorowali, unikali śmiercionośnych pocisków i stawali przed trudnymi wyborami, udało im się przetrwać do śmiertelnej dwudziestki. Wiesz, dwadzieścia lat to taki wiek, w którym ciągle jesteś zbuntowanym nastolatkiem, ale możesz więcej, niż wcześniej. Aron oraz jego “brat” pomyśleli “hmm, łatwy zarobek, ukraść coś z wielkiego miasta, z dobrze strzeżonej posesji. Na pewno damy radę.”

No nie dali. Znaczy dali, ukradli przedmiot o dobrej wartości na czarnym rynku. Tylko co z tego, skoro “brata” Arona rozpierdoliły działka, a on sam wdepnął w minę jak farmer w gówno. No i Arona rozerwało. Ale!

Właściwi ludzie zauważyli w Aronie potencjał. Złożyli go z mechanicznych części i kazali dla siebie pracować.

Ehh, Aron nigdy nie chciał być cyborgiem. Słyszał od jacka wiele na ten temat. Zrobotyzowani ludzie jeszcze na długo po amputacji kończyny czują tą prawdziwą. A ta sztuczna nie jest taka łatwa w obsłudze.

Wracając, do trzydziestego roku życia Smirnov pracował dla dużej marki. Eliminował kogo trzeba, brał udział w strzelaninach, robił za ochroniarza i coraz to mniej się zaskakiwał. Lecz po dziesięciu latach pracy miał lekko dość. Chciał odpocząć. Dlatego po jednej z akcji “wybuchy everywhere” ulotnił się i został uznany za zaginionego w akcji/zabitego. Tak sądzę. Potem osiadł na parę lat w małym, jednoosobowym przyczółku na środku pustyni. Cisza i spokój. No tak jakby. Co najmniej raz na tydzień musiał bronić się przed szkodnikami różnej maści. A w wieku trzydziestu sześciu lat wyruszył w świat pomagać i zabijać. W końcu tylko to umie. Zadowolony?” - Smirnov skończył opowieść rzucając pytające spojrzenie druhowi. Ten jednak siedział nieruchomo z uśmiechem, jakby odszedł szczęśliwy z ostatniej woli. - Przynajmniej mi nie przerwałeś - powiedział do trupa. Potem wstał i spojrzał przez okno. Dmuchawica była już blisko. Chciał wyjść, lecz jego uwagę przykuła kasa fiskalna. Wyjął z kieszeni starego dolara i położył na ladzie. - Dziękuję za gościnę - powiedział, po czym wyszedł z, tak właściwie to już ruin budynku. Spojrzał wprost na burzę piaskową. “Zapowiada się kolejny ciężki dzień”

Umiejętności: Ogólne: Broń maszynowa (2), Pistolety (1), Akrobatyka (2). Indywidualne: Podwyższona Tolerancja: zwiększa tolerancję na wszczepy. (1), Trafienie Krytyczne - zwiększa szanse na większe obrażenia. (3)

Ekwipunek: Karabin maszynowy, pistolet, amunicja, racje żywnościowe, trochę pieniędzy.

Profity: Obserwator, Jeździec Pustkowi, Szrot

Znaki szczególne: Szrama przechodząca przez klatkę piersiową - pamiątka po usuwaniu "szkodnika" ze swego "domu" na pustyni.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szanowny Panie!

 

W załączniku poniżej przesyłam dokładny zapis moich talentów, tutaj natomiast zamieszczam informacje dodatkowe, to jest mój krótki życiorys i przebieg dotychczasowego zatrudnienia.

Jako aplikantka na stanowisko [...] w Pańskiej firmie [...], bez wątpienia mam tę przewagę nad większością moich konkurentów, że jestem od nich młodsza, i to w każdym tego słowa znaczeniu. Zostałam skonstruowana i wyedukowana niewiele ponad trzy lata temu w Państwie Wschodzącego Słońca przez firmę HoshiCon, jestem więc świeżym modelem w nienagannym stanie technicznym, choć niestety przez wzgląd na tajemnicę firmową nie mogę Panu podać dokładnych technikaliów (wyglądam jednak na około osiemnaście lat i żeby nie budzić niepotrzebnych kontrowersji, taki też wiek pozwoliłam sobie wpisać w CV). Regularnie odwiedzam mechanika, a swoją biologiczną powłokę utrzymuję w równie dobrej kondycji poprzez codzienne, rygorystyczne ćwiczenia fizyczne.

Naturalnie urodziłam się z bogatą bazą danych niezbędną do prawidłowego funkcjonowania w naszym środowisku, ponieważ jednak pierwotnie miałam być modelem towarzyskim, natychmiast po przebudzeniu wpojono mi zasady etykiety oraz poddano dodatkowej indoktrynacji. Dzięki tym zabiegom jestem osobą towarzyską, otwartą oraz bezkonfliktową, gotową na wiele wyrzeczeń w imię pomyślnej współpracy, ponadto szybko dostosowuję się do niesprzyjających okoliczności. Przemoc, oczywiście, jest mi zupełnie obca.

Moja kariera zawodowa zaczęła się niespełna pół roku później, kiedy to, akceptując wspartą argumentem siłowym propozycję zarobku w jednym z klubów nocnych sieci Sakura, nieświadomie postawiłam pierwszy krok na drodze do mojego duchowego, umysłowego i finansowego wyzwolenia. Chociaż radziłam sobie zupełnie dobrze w charakterze barmanki i gejszy, przekonałam się, że nie jest to praca dla mnie; kłóciła się ona z moralnymi pryncypiami, które dopiero wtedy zaczęły się we mnie zakorzeniać, a których opisem nie chcę Pana zanudzać - dość powiedzieć, że ambicja i szacunek do własnej osoby nie pozwolą mi już nigdy powrócić do tego zawodu.

Zdając sobie w pełni sprawę z możliwości mojego umysłu, postanowiłam wykorzystać go dla lepszej sprawy: ciężko zarobioną walutę wydałam na przyśpieszony kurs programistyki dla bioandroidów, który udało mi się zaliczyć dwa miesiące przed terminem z oceną celującą. Od tego czasu nie ustawałam - i nadal nie ustaję - w poszukiwaniu wiedzy i doskonaleniu moich umiejętności w świecie cyberprzestrzeni. Firma HoshiCon, ta sama, która mnie wyprodukowała, przyjęła mnie teraz ponownie z otwartymi ramionami, choć nie bez zdziwienia - rzadko wszak zdarzało się, żeby model z założenia posługujący się raczej ciałem niż rozumem zdołał tyle osiągnąć w tak krótkim czasie. Mogli uznać moje niespodziewane moralne zahamowania oraz informatyczne ciągoty za wielką porażkę lub wielki sukces, zdecydowali się na to drugie.

Niestety szybko zorientowałam się, że sztab informatyczny HoshiCon nie ma przed sobą przyszłości - było to miejsce zacementowane zgubnym formalizmem i biurokracją, trzymające się kurczowo tradycji i wypróbowanych rozwiązań, a przez to hamujące mój osobisty rozwój i przyszłe perspektywy. Przekwalifikowałam się więc, zostałam wolnym strzelcem, podejmującym się zleceń dostarczanych przez osoby prywatne. W naturę i przebieg tych zleceń nie będę się tutaj zagłębiać, ufna w głębię Pańskiej domyślności, napomknę jednak, że ani jedno nie pozostało bez odpowiedzi i wszystkie zakończyły się w sposób pomyślny, zgodny z oczekiwaniami pracodawcy.

W tym właśnie punkcie stanęła moja historia. Choć muszę przyznać, że indywidualne zlecenia nauczyły mnie wielu przydatnych umiejętności, nade wszystko zaś pozwoliły nabyć niezbędnego w moim zawodzie obycia, rozglądam się obecnie za bardziej stabilną posadą. Szukam okazji do dalszego rozwoju, nowych wyzwań, pracy dla najlepszych, ze swojej strony jestem gotowa zaoferować pełen asortyment umiejętności, pojętny, giętki i odporny na stres umysł oraz bezgraniczne zrozumienie i poszanowanie dla prywatności oraz dyskrecji klienta i/lub pracodawcy.

 

Łączę wyrazy szacunku,

Jun Jun
 

 

CURRICULUM VITAE

 

Imię: Jun
Nazwisko: Jun
Wiek: 18
Rasa: Bioandroid
Klasa: Haker

 

Umiejętności:

- ogólne 5.5 Akrobatyka

- klasowe 5.5 Download, 5.4 Modyfikacja OS,  5.3 Wirusy, 5.2 Miny, 4.4 Cybermaska
 

Ekwipunek: Mały plecak, a w plecaczku podręczny netbook, kilka dyskietek, paralizator, papierowy notatnik, dwa długopisy i składany wachlarz z wizerunkiem smoka. Na koncie niemało oszczędności.

 

Profity: Naukowiec, dyplomata, bystrzak
 

Znaki szczególne: brak włosów, kolczyki na ustach i prawej brwi.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i mamy skład. Trochę bardziej metalowy niż bym się spodziewał, ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło, nie? :D

Mam teraz trochę na głowie, więc pierwszy odpis pojawi się we wtorek. Do tego czasu proszę o cierpliwość.

Sesja rozpocznie się w Neonaga, życzę udanej zabawy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Delikatne opóźnienie się wkradło, nieplanowany czas pracy mi wskoczył i tak jakoś wyszło.

Ale są dobre wieści. Załatwiłem 4 gracza i temat z sesją pojawi się dzisiaj, jak tylko się wyśpię :D

 

A właśnie jak już o tym mowa - waluta obowiązująca w świecie to uniwersalne kredyty. Można tym płacić za wszystkie usługi i praktycznie wszędzie. Co oczywiście nie wyklucza realnej gotówki, dolarów, funtów i czego tam nie znajdziecie gdziekolwiek przyjdzie wam się szwendać :D I jako że każdy tych kredytów ma trochę wygląda to tak:

Jun Jun - 2 000 K

Eliza - 6 000 K

Aron - 1 000 K, 50 US i trochę innych drobnych(zebrane razem mają wartość 200 K).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...